PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
1. „Od Bałtyku po gór szczyty...”, „...po Tatr szczyty”. Od tych
słów rozpoczął swoje pozdrowienie mój następca na stolicy św.
Stanisława w Krakowie. Ja za to pozdrowienie dziękuję i razem z nim
pozdrawiam wszystkich tutaj zgromadzonych, a zwłaszcza naszych
dostojnych gości.
Moi drodzy, w tej mojej pielgrzymce po Polsce dane mi jest dzisiaj
zbliżyć się do gór. Właśnie do tych Tatr, które od stuleci stanowiły
granicę Polaków na południu. Była to granica najbardziej zamknięta i
najbardziej obronna: wojen tu nie prowadziliśmy. Była to
równocześnie granica najbardziej otwarta i przyjazna. Poprzez tę
granicę prowadziły drogi ku sąsiadom, ku pobratymcom. Jeszcze nawet
w czasie ostatniej okupacji drogi te najbardziej bywały przetarte
dla uchodźców, którzy tędy podążali na południe, aby z kolei
przedrzeć się do wojska polskiego, które walczyło za wolność
Ojczyzny poza jej granicami.
Pragnę więc serdecznie powitać tych wszystkich naszych pobratymców
od południa. Ta granica przyjazna i otwarta, nie tylko od naszej,
ale i od ich strony, powinna by dzisiaj sprawić, żeby tu byli
obecni. A jeśli ich nie ma — to im powiecie, jak przyjdą, żeśmy
tutaj o nich pamiętali. I wspominali. I za nich się szczególnie
modlili, bo są nam drodzy.
Pragnę jednak szczególnie serdecznie powitać same te strony, z
którymi tak mocno byłem zawsze związany i wszystkich, którzy tutaj
przybyli z Podhala i z Podkarpacia, może nawet i z diecezji
przemyskiej, wszystkich, którzy żyją w górach i u podnóża gór.
Pozwólcie, że odwołam się do dawnego sąsiedztwa i powitam was
wszystkich, tak jak zwykłem był witać wówczas, gdy sam byłem
metropolitą krakowskim, a to przecież jeszcze niedawne czasy.
2. Tu, na tym miejscu, w Nowym Targu, pragnę mówić o ziemi polskiej,
bo jawi się ona tutaj szczególnie piękna i bogata w krajobrazy.
Człowiekowi potrzebne jest to piękno krajobrazu — i dlatego też nic
dziwnego, że ciągną tutaj ludzie z różnych stron Polski, a także i
spoza Polski. Ciągną latem i zimą. Szukają odpoczynku. Pragną
odnaleźć siebie w obcowaniu z przyrodą. Pragną odzyskać siły w
zdrowym wysiłku fizycznym, w marszu, w podejściu, we wspinaczce, w
zjeździe narciarskim.
Ej, łza się w oku kręci...
Jest też ten kraj gościnny terenem wielkiej pracy duszpasterskiej,
bo nie tylko siły ciała przychodzą tu krzepić ludzie, ale też siły
ducha. Bóg wam zapłać, żeście na to dzisiejsze spotkanie przynieśli
tutaj Matkę Boską Ludźmierską. Bóg wam zapłać, zwłaszcza Bóg zapłać
proboszczowi ludźmierskiemu, który łatwo tego skarbu z kościoła nie
wydaje.
Matka Boska zawsze jest podobna do ludzi ze swojego domu. Kiedy
teraz patrzyłem w Meksyku na Matkę Boską z Guadalupe, Matkę Boską
Indian, przychodziła mi na myśl najbardziej Matka Boska Ludźmierska,
bo to taka prawdziwa Gaździna podhalańska.
3. Ta piękna ziemia jest równocześnie i ziemią trudną. Kamienistą.
Górską. Nie tak urodzajną, jak równiny nad Wisłą. I dlatego też od
tej podkarpackiej, podtatrzańskiej ziemi niech mi będzie wolno
odwołać się do tego, co zawsze było bliskie polskiemu sercu:
umiłowanie ziemi i praca na roli. Nikt nie zaprzeczy, że kryje się w
tym nie tylko sprawa serca, wątek uczuciowy, ale także wielki
problem społeczno-ekonomiczny. Strony tutejsze szczególnie dobrze
znają ten problem, bo właśnie stąd, gdzie był największy niedostatek
ziemi i często wielka bieda, emigrowali ludzie, daleko poza Polskę i
poza ocean. Tam szukali pracy i chleba — i znajdowali je. Dzisiaj
pragnę im wszystkim, po całym świecie — a zwłaszcza w Ameryce: tam
ich najwięcej — gdziekolwiek są, powiedzieć „Szczęść Boże”. Niech
nie zapominają Ojczyzny, rodziny, Kościoła, modlitwy — wszystkiego,
co stąd wynieśli. Bo chociaż musieli emigrować z braku dóbr
materialnych, to przecież wynieśli stąd wielkie bogactwo i
dziedzictwo duchowe. Niech pilnują, aby stawszy się materialnie
bogatymi, duchowo nie zubożeli. Aby stawszy się Amerykanami, nie
przestali być góralami. Ani oni, ani ich dzieci, ani wnuki.
To jest, moi drodzy, wielkie, podstawowe prawo człowieka: prawo do
pracy, a także prawo do ziemi. Chociaż rozwój ekonomii prowadzi nas
w innym kierunku, chociaż postęp upatruje się w uprzemysłowieniu,
czyli w tzw. industrializacji, chociaż pokolenie współczesne masowo
opuszcza wieś i pracę na roli — to przecież prawo do ziemi nie
przestaje być podstawą zdrowej ekonomii i socjologii. Nie będę tego
rozwijał. Przy odwiedzinach wypada, abym przede wszystkim składał
życzenia — więc wam życzę, z całego serca życzę mojej Ojczyźnie,
ażeby to, co było siłą Polaków nawet w najtrudniejszych okresach
dziejów: osobisty związek z ziemią, nie przestało nią być również i
w naszym uprzemysłowionym pokoleniu. Niech będzie w cenie praca na
roli, w cenie i w poszanowaniu. I niech nigdy nie braknie w Polsce
chleba i pożywienia.
4. To życzenie łączy się z następnym. Ziemię dał Stwórca
człowiekowi, aby „czynił ją sobie poddaną” — i na tym panowaniu
człowieka nad ziemią oparł podstawowe prawo człowieka do życia.
Prawo do życia łączy się z powołaniem rodzinnym i rodzicielskim
człowieka: „...mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy
się z żoną swoją tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,
24). I tak jak ziemia z opatrznościowego ustanowienia Stwórcy
przynosi plon, podobnie też to zjednoczenie w miłości dwojga osób:
mężczyzny i kobiety owocuje nowym życiem ludzkim. To życiodajne
zjednoczenie osób uczynił Stwórca pierwszym sakramentem, a
Odkupiciel potwierdził ów odwieczny sakrament miłości i życia i
nadał mu nową godność, wyciskając na nim pieczęć swojej świętości.
Prawo człowieka do życia związane jest z ustanowienia Stwórcy oraz z
mocy Chrystusowego Krzyża z sakramentalnym i nierozerwalnym
małżeństwem.
Życzę więc, drodzy rodacy, przy tych moich odwiedzinach, ażeby to
święte prawo nie przestało kształtować życia na ziemi polskiej: i
tu, na Podtatrzu, na Podkarpaciu, i wszędzie. Słusznie mówi się, że
rodzina jest podstawową komórką życia społecznego. Jest podstawową
ludzką wspólnotą. Od tego, jaka jest rodzina, zależy naród, bo od
tego zależy człowiek. Więc życzę, ażebyście byli mocni dzięki
zdrowym rodzinom. Rodzina Bogiem silna. I życzę, ażeby człowiek mógł
się w pełni rozwijać w oparciu o nierozerwalną więź małżonków —
rodziców, w klimacie rodziny, którego nic nie jest w stanie
zastąpić. I życzę, i modlę się o to stale, ażeby rodzina polska
dawała życie, żeby była wierna świętemu prawu życia. Jeśli się
naruszy prawo człowieka do życia w tym momencie, w którym poczyna
się on jako człowiek pod sercem matki, godzi się pośrednio w cały
ład moralny, który służy zabezpieczeniu nienaruszalnych dóbr
człowieka. Życie jest pierwszym wśród tych dóbr. Kościół broni prawa
do życia nie tylko z uwagi na majestat Stwórcy, który jest tego
życia pierwszym Dawcą, ale równocześnie ze względu na podstawowe
dobro człowieka.
5. Teraz jeszcze pragnę zwrócić się do młodzieży, która szczególnie
umiłowała te strony i tutaj szuka nie tylko fizycznego wytchnienia,
ale także duchowego odpoczynku. „Od-począć” — napisał kiedyś Norwid
— to znaczy „począć na nowo”. Otóż duchowy odpoczynek człowieka —
jak słusznie wyczuwają to tak liczne środowiska młodych — musi
prowadzić do odnalezienia i wypracowania w sobie owego „nowego
stworzenia”, o którym mówi św. Paweł. Droga do tego wiedzie poprzez
słowo Boże odczytywane i celebrowane z wiarą i miłością, poprzez
uczestnictwo w sakramentach, a nade wszystko w Eucharystii. Droga do
tego wiedzie poprzez zrozumienie i realizację wspólnoty, czyli
komunii z ludźmi, która rodzi się z Komunii z Chrystusem, z
Eucharystii. Droga do tego wiedzie także poprzez zrozumienie i
realizację ewangelicznej służby, czyli „diakonii”. Obyście, moi
drodzy, nie ustawali w tym szlachetnym wysiłku, który pozwala wam
stawać się świadkami Chrystusa. Świadek w języku biblijnym znaczy
martyr.
Polecam was Niepokalanej — Tej, której cały świat oddawał stale
błogosławiony Maksymilian Maria Kolbe.
Polecam wszystkich Matce Chrystusowej, która tu w pobliżu króluje,
czyli gazduje i matkuje — w swoim sanktuarium ludźmierskim i w tej
głębi Tatr na Rusinowej Polanie. (Jakże tę głębię Tatr podziwiał i
miłował sługa Boży Brat Albert ze swej pustelni na Kalatówkach!)
I polecam was Matce Chrystusowej w tylu innych sanktuariach,
rozłożonych u podnóża Karpat, Beskidów, Bieszczadów, w diecezji
tarnowskiej, w diecezji przemyskiej... na wschód i na zachód, w
stronę Babiej Góry i Pilska, Karkonoszy i dalej. I na całej polskiej
ziemi.
Niechaj tego dziedzictwa Chrystusowej wiary i ładu moralnego strzeże
św. Stanisław, episcopus et martyr [biskup i męczennik — red.],
patron Polaków: świadek Chrystusa od tylu stuleci na naszej
ojczystej ziemi.
|