PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na Wzgórzu Lecha
Najdostojniejszy i umiłowany Prymasie Polski,
Drodzy Bracia, Arcybiskupie poznański, Biskupi gnieźnieńskiej,
prymasowskiej metropolii,
Czcigodni Goście!
1. Pozdrawiam w was pasterzy i cały Lud Boży, żyjący na mojej
ojczystej ziemi! Pozdrawiam kapłanów, rodziny zakonne, braci i
siostry, pozdrawiam świeckich. Wszystkich!
Pozdrawiam Polskę, ochrzczoną tutaj przed tysiącem z górą lat!
Pozdrawiam Polskę wprowadzoną w tajemnice życia Bożego przez
sakramenty chrztu i bierzmowania. Pozdrawiam Kościół na ziemi moich
praojców w jego wspólnocie i jedności hierarchicznej z następcą św.
Piotra. Pozdrawiam Kościół w Polsce, który od początku prowadzą
święci biskupi i męczennicy, Wojciech i Stanisław, zjednoczeni u
boku Królowej Polski, Jasnogórskiej Pani!
Pozdrawiam was wszystkich, drodzy bracia i siostry, braterskim
pocałunkiem pokoju. Pozdrawiam każdego wśród was, od sędziwego
starca do maleńkiego dziecka, stając wśród was jako pielgrzym
wielkiego jubileuszu.
2. Oto znowu nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, a my znajdujemy się
równocześnie duchem w jerozolimskim wieczerniku — i równocześnie
jesteśmy obecni tutaj: w tym wieczerniku naszego polskiego
millenium, gdzie przemawia do nas z jednaką zawsze mocą tajemnicza
data tego początku, od której liczymy historię Ojczyzny i Kościoła
zarazem w dziejach Ojczyzny. Historię Polski zawsze wiernej.
Oto w dniu Pięćdziesiątnicy w wieczerniku jerozolimskim dopełnia się
obietnica przypieczętowana krwią Odkupiciela na Kalwarii: ,,Weźmijcie
Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a
którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23). Kościół
ostatecznie rodzi się z mocy tych słów. Rodzi się z mocy tego
tchnienia. Przygotowany przez całe życie Chrystusa rodzi się
definitywnie, przychodzi na świat jak dziecko, wówczas gdy
apostołowie otrzymują od Chrystusa Dar Pięćdziesiątnicy — gdy
przejmują od Niego Ducha Świętego. Zesłanie Ducha Świętego oznacza
początek Kościoła, który poprzez wszystkie pokolenia ma wprowadzać
ludzi: ludzkość — ludy i narody — do jedności Ciała, Mistycznego
Ciała Jezusa Chrystusa. Zesłanie Ducha Świętego oznacza początek i
trwanie tej tajemnicy. Trwanie bowiem jest stałym powracaniem do
początku.
I oto słyszymy, jak w wieczerniku jerozolimskim napełnieni Duchem
Świętym apostołowie ,,zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch
pozwalał mówić” (Dz 2, 4). Języki obce stały się swoimi, stały się
własnymi, dzięki tajemniczej sprawczości Ducha Świętego, który
,,wieje tam, gdzie chce” (J 3, 8) i odnawia ,,oblicze ziemi” (Ps
103, 30).
I chociaż autor Dziejów Apostolskich nie wylicza wśród języków,
którymi wówczas zaczęli przemawiać apostołowie, naszego języka —
nadejdzie czas, gdy następcy apostołów z wieczernika zaczną
przemawiać również językiem naszych praojców i głosić Ewangelię
ludowi, który w tym języku tylko może ją zrozumieć i przyjąć.
3. Znamienne są nazwy tych piastowskich grodów, w których dokonało
się owo historyczne przeniesienie Ducha, a zarazem zapalenie znicza
Ewangelii na ziemi naszych praojców. Wraz z tym język apostołów
odezwał się po raz pierwszy jakby w nowym przekładzie, w naszym
brzmieniu, które zrozumiał lud żyjący nad Wartą i Wisłą i które my
do dziś rozumiemy.
Grody zaś, z którymi związały się początki wiary na ziemi Polan,
naszych praojców — to Poznań, gdzie od najdawniejszych czasów, bo
już dwa lata po chrzcie Mieszka osiadł biskup — oraz Gniezno, gdzie
w roku tysięcznym dokonał się wielki akt o charakterze
kościelno-państwowym. Oto przy relikwiach św. Wojciecha spotkali się
wysłannicy papieża Sylwestra II z Rzymu z cesarzem rzymskim Ottonem
III i pierwszym królem polskim (wówczas jeszcze tylko księciem)
Bolesławem Chrobrym, synem i następcą Mieszka, ustanawiając pierwszą
polską metropolię, a przez to samo kładąc podwaliny ładu
hierarchicznego dla całych dziejów Ojczyzny. W ramach tej metropolii
znalazły się w roku tysięcznym: Kraków, Wrocław i Kołobrzeg jako
biskupstwa zespolone jedną organizacją kościelną.
Ilekroć znajdujemy się tutaj, na tym miejscu, musimy widzieć na nowo
otwarty wieczernik Zielonych Świąt. I musimy słyszeć mowę praojców,
w której zaczęły być przepowiadane ,,wielkie dzieła Boże” (Dz 2,
11).
Tutaj też Kościół w Polsce w roku 1966 rozpoczął swoje dziękczynne
Te Deum na tysiąclecie chrztu, w którym miałem szczęście brać udział
jako ówczesny metropolita krakowski. Pozwólcie, że dzisiaj — jako
pierwszy z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności papież z rodu
Polaków — wyśpiewam raz jeszcze z wami to milenijne Te Deum.
Niezbadane i przedziwne są wyroki Boże, kreślą drogi prowadzące od
Sylwestra II do Jana Pawła II na tym miejscu.
4. Otwarł się po stuleciach na nowo jerozolimski wieczernik i
zdumiały się już nie ludy z Mezopotamii i Judei, z Egiptu czy Azji,
czy wreszcie przybysze z Rzymu, ale zdumiały się ludy słowiańskie i
inne zamieszkujące w tej części Europy, iż apostołowie Jezusa
Chrystusa mówią ich językami, że w rodzimej mowie opowiadają
,,wielkie dzieła Boże”.
Kiedy pierwszy historyczny władca Polski zamierzył wprowadzić do
Polski chrześcijaństwo i związać się ze Stolicą św. Piotra, zwrócił
się przede wszystkim do pobratymców. Wziął za żonę Dąbrówkę, córkę
księcia czeskiego Bolesława, która sama już będąc chrześcijanką,
stała się matką chrzestną swego małżonka i wszystkich jego
poddanych. A wraz z tym zaczęli przybywać do Ojczyzny misjonarze
pochodzący z różnych narodów Europy: z Irlandii, z Italii, z Niemiec
(jak święty biskup-męczennik Bruno z Kwerfurtu). W pamięci Kościoła
na ziemi Bolesławów utrwalił się najwymowniej św. Wojciech, znów syn
i pasterz pobratymczego narodu czeskiego. Znane są jego dzieje na
stolicy biskupiej w Pradze, jego pielgrzymowania do Rzymu, nade
wszystko jednak znana i droga nam jest gościna na dworze
gnieźnieńskim Bolesława, która miała go przygotować do ostatniej
podróży misyjnej na północ. W pobliżu Bałtyku ten biskup-wygnaniec,
ten niestrudzony misjonarz stał się owym ziarnem, które wpadłszy w
ziemię musi obumrzeć, aby wiele przynieść owocu (por. J 12, 24).
Świadectwo śmierci męczeńskiej, świadectwo krwi, przypieczętowało w
sposób szczególny chrzest, jaki przed tysiącem lat przyjęli nasi
praojcowie. Męczeńskie zwłoki apostoła, biskupa Wojciecha, legły u
fundamentów chrześcijaństwa na całej polskiej ziemi.
I dlatego dobrze, że widzę tutaj przed oczyma ten napis: Otče... w
siostrzanym języku, w języku św. Wojciecha: Pamatuj Otče na své
české deti. Niegdyś te bliskie sobie słowiańskie języki brzmiały
jeszcze podobniej. Historia językoznawstwa wykazuje to, jak rosły ze
wspólnego pnia słowiańszczyzny, ze wspólnego pnia chrześcijaństwa,
pnia Wojciechowego. Pamatuj Otče na své české deti. Nie może ten
papież, który nosi w sobie spuściznę Wojciechową, zapomnieć tych
dzieci! I nie możemy my wszyscy, drodzy bracia i siostry, którzy
nosimy w sobie to samo Wojciechowe dziedzictwo, zapomnieć tych
naszych braci!
5. Kiedy dzisiaj, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego Roku
Pańskiego 1979, sięgamy do tych fundamentów, nie możemy nie słyszeć
— obok języka naszych praojców — także innych języków słowiańskich i
pobratymczych, którymi wówczas zaczął przemawiać szeroko otwarty
wieczernik dziejów. Nie może zwłaszcza nie słyszeć tych języków
pierwszy w dziejach Kościoła papież-Słowianin. Chyba na to wybrał go
Chrystus, chyba na to prowadził go Duch Święty, ażeby do wielkiej
wspólnoty Kościoła wniósł szczególne zrozumienie tych wszystkich
słów i języków, które wciąż jeszcze brzmią obco, daleko, dla ucha
nawykłego do dźwięków romańskich, germańskich, anglosaskich,
celtyckich. Czyż Chrystus nie chce, czyż Duch Święty nie wzywa, żeby
Kościół-Matka u końca drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa pochylił
się ze szczególnym zrozumieniem, ze szczególną wrażliwością ku tym
dźwiękom ludzkiej mowy, które splatają się z sobą we wspólnym
korzeniu, we wspólnej etymologii, które — mimo wiadomych różnic
(nawet w pisowni) — brzmią wzajemnie dla siebie blisko i swojsko?
Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza,
ażeby ten papież, który nosi w swojej duszy szczególnie wyrazisty
zapis dziejów własnego narodu od samego jego początku, ale także i
dziejów pobratymczych, sąsiednich ludów i narodów, na sposób
szczególny nie ujawnił i nie potwierdził w naszej epoce ich
obecności w Kościele? Ich szczególnego wkładu w dzieje
chrześcijaństwa. Ażeby odsłonił te profile, które właśnie tutaj, w
tej części Europy, zostały wbudowane w bogatą architekturę świątyni
Ducha Świętego.
Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza,
ażeby ten papież-Polak, papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił
duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie
wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu? My, Polacy, którzy braliśmy
przez całe tysiąclecie udział w tradycji Zachodu, podobnie jak nasi
bracia Litwini, szanowaliśmy zawsze przez nasze tysiąclecie tradycje
chrześcijańskiego Wschodu. Nasze ziemie były gościnne dla tych
tradycji, sięgających swych początków w Nowym Rzymie — w
Konstantynopolu. Ale też pragniemy prosić gorąco naszych braci,
którzy są wyrazicielami tradycji wschodniego chrześcijaństwa, ażeby
pamiętali na słowa Apostoła: ,,Jedna wiara, jeden... chrzest. Jeden
Bóg i Ojciec wszystkich. Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” (por.
Ef 4, 5-6). Ażeby o tym pamiętali. I żeby teraz, w dobie szukania
nowej jedności chrześcijan, w dobie nowego ekumenizmu, wspólnie z
nami przykładali rękę do tego wielkiego dzieła, które tchnie Duch
Święty!
Tak. Chrystus tego chce. Duch Święty tak rozrządza, ażeby to zostało
powiedziane teraz, tutaj w Gnieźnie, na ziemi piastowskiej, w
Polsce, przy relikwiach św. Wojciecha i św. Stanisława, wobec
Wizerunku Bogarodzicy-Dziewicy, Pani Jasnogórskiej i Matki Kościoła.
Trzeba, ażeby przy sposobności chrztu Polski była przypomniana
chrystianizacja Słowian: Chorwatów i Słoweńców, wśród których
pracowali misjonarze już około 650 r. i z którymi niedawno w
Bazylice św. Piotra w ich chorwackim języku dziękowałem Bogu za
więcej niż 1000 lat, za 1100, 1300 lat ich wiary i wierności dla
Stolicy Apostolskiej. I trzeba, żeby tutaj była przypomniana
chrystianizacja Bułgarów, których książę Borys I przyjął chrzest w
864 lub 865 r., Morawian i Słowaków — do nich docierali misjonarze
przed 850 r., a potem umocnili tam wiarę święci apostołowie Słowian:
Cyryl i Metody, którzy przybyli do Państwa Wielkomorawskiego w 863
r., Czechów, których księcia Bořivoja ochrzcił w 874 r. św. Metody.
W zasięgu działalności św. Metodego i jego uczniów znajdowali się
także Wiślanie oraz Słowianie zamieszkujący Serbię. Trzeba też, aby
był przypomniany chrzest Rusi w Kijowie w 988 r. Wreszcie trzeba
przypomnieć ewangelizację Słowian Połabskich: Obotrytów (Obodrzyców),
Wieletów i Serbołużyczan. Chrystianizację Europy, tę oficjalną,
ukończył chrzest Litwy w latach 1386 i 1387, który to, za sprawą
błogosławionej naszej królowej Jadwigi, umocnił wcześniejszy o sto
lat chrzest księcia Mendoga. Papież Jan Paweł II — Słowianin, syn
narodu polskiego, czuje, jak głęboko wrastają w glebę historii
korzenie, z których on sam razem z wami wyrasta. Ile wieków liczy ta
mowa Ducha Świętego, którą on dzisiaj sam przemawia i z
watykańskiego wzgórza świętego Piotra, i tutaj w Gnieźnie ze Wzgórza
Lecha, i w Krakowie z wyżyn Wawelu.
Ten papież — świadek Chrystusa, miłośnik Jego Krzyża i
Zmartwychwstania, przychodzi dziś na to miejsce, aby dać świadectwo
Chrystusowi żyjącemu w duszy jego własnego narodu, Chrystusowi
żyjącemu w duszach narodów, które kiedyś przyjęły Go jako Drogę,
Prawdę i Życie (por. J 14, 6). Przychodzi więc wasz rodak, papież,
aby wobec całego Kościoła, Europy i świata mówić o tych często
zapomnianych narodach i ludach. Przychodzi wołać wołaniem wielkim.
Przychodzi ukazywać te drogi, które na różny sposób prowadzą z
powrotem w stronę wieczernika Zielonych Świąt, w stronę Krzyża i
Zmartwychwstania. Przychodzi wszystkie te narody i ludy — wraz ze
swoim własnym — przygarnąć do serca Kościoła: do serca Matki
Kościoła, której ufa bezgranicznie.
6. Za niedługo skończy się tutaj, w Gnieźnie, nawiedzenie Ikony!
Obraz Pani Jasnogórskiej, Obraz Matki, w szczególny sposób wyraża
Jej obecność w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, żyjącego od tylu
wieków na ziemi polskiej i na ziemiach ludów pobratymczych. Ten
Obraz, który od dwudziestu przeszło lat nawiedza poszczególne
kościoły, diecezje, parafie, na tej ziemi za niedługo kończy swe
nawiedzenie w prymasowskim Gnieźnie i przechodzi na Jasną Górę, aby
rozpocząć nawiedzenie diecezji częstochowskiej.
Umiłowany Księże Prymasie!
Drodzy Bracia i Siostry!
Jest moją ogromną radością, że ten etap mojego pielgrzymowania mogę
odbyć wspólnie z Maryją. Że wspólnie z Nią mogę znaleźć się na tym
wielkim szlaku dziejów, którym tylokrotnie wędrowałem: od Gniezna do
Krakowa poprzez Jasną Górę, od świętego Wojciecha do świętego
Stanisława poprzez Bogarodzicę Dziewicę, Bogiem sławioną Maryję.
Główny szlak naszych duchowych dziejów, na który wchodzą wszyscy
Polacy, zarówno ci, co mieszkają na Zachodzie, jak i ci, co
mieszkają na Wschodzie, jak też ci, co mieszkają poza Polską, wśród
różnych narodów, na tylu kontynentach... Ufam, że mnie słyszą! Ufam,
drodzy bracia, że nas słyszą. Ufam, że mnie słyszą. Trudno by mi
było pomyśleć, żeby jakiekolwiek polskie czy słowiańskie ucho, w
jakimkolwiek zakątku globu, nie mogło usłyszeć słowa papieża Polaka
i Słowianina.
Moi drodzy, ufam, że nas słyszą. Ufam, że mnie słyszą, żyjemy
przecież w epoce tak zdecydowanie zadeklarowanej wolności wymiany.
Wymiany informacji, wymiany dóbr kultury! A przecież my tutaj
sięgamy do samego korzenia tych dóbr !
Tak więc znajdujemy się na głównym szlaku naszych duchowych dziejów.
Jest to zarazem jeden z głównych szlaków duchowych dziejów całej
Słowiańszczyzny. I jeden z głównych szlaków duchowych dziejów
Europy.
Opatrzność Boża zrządziła, że w tych dniach po tym szlaku po raz
pierwszy kroczyć będzie papież, biskup rzymski, następca świętego
Piotra, pierwszego wśród tych, którzy wyruszyli z wieczernika
Zielonych Świąt w Jerozolimie, śpiewając:
,,O Boże mój, Panie, jesteś bardzo wielki!
Odziany we wspaniałość i majestat,
światłem okryty jak płaszczem.
Jak liczne są dzieła Twoje, Panie!
Ty wszystko mądrze uczyniłeś:
ziemia jest pełna Twych stworzeń.
Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha
i odnawiasz oblicze ziemi”(Ps 104 [103] 1-2. 24. 30).
Tak będzie śpiewał wraz z wami, umiłowani rodacy, ten papież, krew z
waszej krwi i kość z kości. I będzie razem z wami wołał:
,,Niech chwała Pańska trwa na wieki:
niech Pan się raduje z dzieł swoich.
Niech chwała Pańska trwa na wieki:
niech miła Mu będzie pieśń nasza” (Ps 104 [103] 31. 34).
Pójdziemy razem tą drogą naszych dziejów. Na Jasną Górę, w stronę
Wawelu, w stronę świętego Stanisława. Pójdziemy ku przeszłości.
Nie pójdziemy jednakże w przeszłość.
Pójdziemy ku przyszłości!
„Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 22).
Amen.
|