PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod Szczytem Jasnej Góry dla
pielgrzymów z Dolnego Śląska i Śląska Opolskiego
Drodzy moi Bracia i Siostry,
Umiłowani Rodacy!
Wielką radość sprawiacie mi dzisiaj, przybywając na Jasną Górę z
ziem prastarych piastowskich, z Dolnego Śląska, z Opolszczyzny, z
ziemi lubuskiej. Wielką radość sprawiacie mi dzisiaj, przybywając z
waszymi pasterzami w tak licznej pielgrzymce metropolii
wrocławskiej. Witam was wszystkich — witam archidiecezję wrocławską,
witam diecezję opolską, witam diecezję gorzowską. Witam pasterzy,
metropolitę wrocławskiego Henryka oraz księży biskupów pomocniczych
z Wrocławia, biskupa opolskiego Alfonsa oraz biskupów pomocniczych z
Opola. Witam biskupa gorzowskiego Wilhelma, z którym jestem
szczególnie związany tym samym dniem nominacji biskupiej. Witam
także jego biskupa pomocniczego Pawła, którego z kolei ja na biskupa
konsekrowałem w dawnych czasach. Proszę was, a przede wszystkim
proszę waszych pasterzy, ażeby powróciwszy do Wrocławia, złożyli
moje wotum i pomodlili się wraz ze mną na grobie śp. kardynała
Bolesława Kominka, metropolity wrocławskiego, z którym łączyły mnie
szczególne więzy przyjaźni aż do jego śmierci. Proszę również, ażeby
podobne wotum wraz z modlitwą złożyli w Opolu na grobie śp. biskupa
Franciszka Jopa, któremu wiele zawdzięczam; wreszcie w Gorzowie na
grobie śp. biskupa Benscha. Proszę was także, ażebyście wy,
pielgrzymi, uczestnicy tego dzisiejszego spotkania z papieżem Janem
Pawłem II na Jasnej Górze, pozdrowili ode mnie rodaków,
mieszkających w wielomilionowej rzeszy na Dolnym Śląsku, na
Opolszczyźnie, na ziemi lubuskiej; żebyście pozdrowili wszystkich
waszych kapłanów, duszpasterzy, siostry zakonne, rodziny zakonne;
przede wszystkim, żebyście pozdrowili całą społeczność Ludu Bożego i
narodu polskiego, zamieszkującą te ziemie. Jeszcze na jedno mi
pozwólcie — że wtrącam się tutaj w prawo gospodarza i coraz to witam
jakichś nowych gości z zagranicy, przybywających do naszego grodu na
uroczystości stanisławowskie. Dzisiaj pragnę powitać nowego gościa,
którego wszyscy dobrze znamy. Wprawdzie przybywa ze Stanów
Zjednoczonych, ale nosi polskie nazwisko — kardynał Jan Król. Wiemy
zaś, że jest w Stanach Zjednoczonych arcybiskupem archidiecezji
Filadelfii. Jest to miasto, które w Stanach Zjednoczonych nosi
najpiękniejszą nazwę, bo oznacza miłość braterską. W duchu tej
miłości tutaj go witamy — my, rodacy jego rodziców i przodków. To
tyle na razie powitań i pozdrowień.
1. A teraz pozwólcie, że z Jasnej Góry przekażę szczególne wotum do
sanktuarium św. Jadwigi w Trzebnicy, koło Wrocławia. Tym wotum jest
świeca paschalna, którą przywiozłem z Rzymu oraz kielich dla
sanktuarium trzebnickiego. Mam, jak wiecie dobrze, szczególne powody
do przekazania tego wotum, które w tej chwili odbiera ode mnie
metropolita wrocławski. Mam szczególne do tego powody. Opatrzność
Boża w swoich niewypowiedzianych zrządzeniach wybrała dzień 16
października 1978 roku jako dzień przełomowy w moim życiu. W dniu 16
października Kościół w Polsce czci św. Jadwigę Śląską. I dlatego też
poczytuję za mój szczególny obowiązek złożyć dzisiaj na ręce
Kościoła w Polsce, na ręce metropolity wrocławskiego, to wotum dla
tej Świętej, która jako patronka sąsiadujących narodów, jest również
patronką dnia wyboru pierwszego Polaka na Stolicę Piotrową. To
wotum, które odebrał metropolita wrocławski, oddaję jak gdyby w ręce
wszystkich pielgrzymów, którzy dzisiaj tak licznie, tłumnie,
przybyli na Jasną Górę z całego Dolnego Śląska. Proszę, abyście po
powrocie do waszych stron zanieśli to papieskie wotum do sanktuarium
w Trzebnicy, miejsca, które stało się nową ojczyzną z wyboru św.
Jadwigi, tak jak moją nową ojczyzną z wyboru stał się Rzym. Niech
też to moje wotum dopełni tej długiej historii ludzkich wydarzeń,
nieraz bardzo trudnych, a zarazem dzieł Opatrzności Bożej, jakie
wiążą się z tym miejscem, z tym sanktuarium w Trzebnicy — i całą
waszą ziemią.
2. Św. Jadwiga, żona Henryka z rodu Piastów, zwanego Brodatym,
pochodziła z bawarskiej rodziny Andechs. Objawiła się w dziejach
naszej Ojczyzny, a pośrednio i całej Europy XIII stulecia, jako owa
„niewiasta dzielna”, o której wspomina Pismo Święte. Szczególnie w
pamięci naszej utkwiło i zawsze tkwi to wydarzenie, którego
bohaterem był syn św. Jadwigi, książę Henryk Pobożny. To on stawił
skuteczny opór najazdowi Tatarów, który w roku 1241 przeszedł przez
Polskę ze Wschodu, z Azji, i zatrzymał się dopiero tutaj na Śląsku,
pod Legnicą. Wprawdzie Henryk Pobożny poległ w tym śmiertelnym boju,
jednakże Tatarzy byli zmuszeni wycofać się — i nigdy już tak daleko
ku Zachodowi nie zapuścili swoich zagonów. Za bohaterskim synem
stała jego matka, która dodawała mu odwagi i polecała jego bój pod
Legnicą Chrystusowi ukrzyżowanemu. Jej serce zapłaciło śmiercią syna
za pokój i bezpieczeństwo ziem jej poddanych, a także ziem
sąsiednich i całej zachodniej Europy.
W czasie tych wydarzeń Jadwiga była już wdową. Owdowiawszy, resztę
lat swego życia poświęciła wyłącznie Bogu, wstępując do ufundowanego
przez siebie opactwa w Trzebnicy. Tu także dokończyła swego
świątobliwego żywota w roku 1243. Kanonizacja św. Jadwigi została
dokonana rychło, w roku 1267. Data jej jest dość zbliżona do daty
kanonizacji św. Stanisława (1253 r.), którego Kościół w Polsce od
stuleci czci jako swego głównego patrona.
W tym roku na 900 rocznicę jego męczeńskiej śmierci w Krakowie na
Skałce, pragnę jako pierwszy papież — syn narodu polskiego, który
przedtem był następcą św. Stanisława na jego stolicy w Krakowie, a
wybrany został na stolicę św. Piotra w dniu św. Jadwigi, dołączyć to
moje wotum dla jej sanktuarium w Trzebnicy jako dalszy etap owej
wielowiekowej historii, w której wszyscy uczestniczymy.
3. Z wotum niniejszym łączę szczególnie gorące życzenia dla
wszystkich uczestników tej Najświętszej Eucharystii, którą
odprawiamy dziś na Jasnej Górze. Święci, których tutaj dziś
wspominamy w obliczu naszej Pani Jasnogórskiej, poprzez wieki dają
nam świadectwo jedności pomiędzy rodakami i pojednania pomiędzy
narodami. Tej właśnie jedności i tego pojednania pragnę życzyć. O
nią się najgoręcej modlę.
Jedność zapuszcza swe korzenie w życiu narodu — tak jak zapuściła
korzenie w trudnym okresie dziejów Polski za sprawą św. Stanisława —
wówczas, gdy życie ludzkie na różnych poziomach poddane jest wymogom
sprawiedliwości i miłości. Pierwszym takim poziomem jest rodzina. I
ja — drodzy rodacy — pragnę modlić się dziś razem z wami — o jedność
wszystkich polskich rodzin. Jedność ta bierze początek w sakramencie
małżeństwa, w owych uroczystych ślubach, którymi wiążą się z sobą
mężczyzna i kobieta na całe życie, powtarzając sakramentalne „a iż
cię nie opuszczę aż do śmierci”. Jedność ta wynika z miłości oraz
wzajemnego zaufania — a owocem jej i nagrodą jest również miłość i
zaufanie dzieci w stosunku do rodziców. Ta więźba duchowa jest
najsilniejszym fundamentem jedności. Biada, jeśli ona osłabnie lub
wykruszy się pomiędzy małżonkami, a także pomiędzy rodzicami i
dziećmi. Świadomi zła, jakie niesie z sobą rozbicie rodziny, módlmy
się dzisiaj o to, aby nie ulegała ona temu wszystkiemu, co niszczy
jedność, ażeby była prawdziwym „siedliskiem sprawiedliwości i
miłości”.
Podobnej sprawiedliwości i miłości potrzebuje naród, jeśli ma być
wewnętrznie zjednoczony, jeśli ma stanowi spoistą jedność. A chociaż
trudno jest upodabniać naród — to wielomilionowe społeczeństwo — do
rodziny, najmniejszej, jak wiadomo, ludzkiej wspólnoty,
społeczności, to i w nim także, narodzie, jedność zależy od
sprawiedliwego zabezpieczenia potrzeb, praw i zadań każdego członka
narodu. Tak, aby nie rodził się rozdźwięk i kontrast na tle różnic,
które niesie z sobą uprzywilejowanie jednych, upośledzenie drugich.
Z dziejów Ojczyzny naszej wiemy, jak zadanie to jest trudne — a
jednak nigdy nie można zrezygnować z olbrzymiego wysiłku, którego
celem jest budowanie sprawiedliwej jedności wśród synów i córek
jednej Ojczyzny. Musi zaś temu towarzyszyć miłość tejże Ojczyzny:
umiłowanie jej kultury i historii, umiłowanie specyficznych
wartości, które stanowią o miejscu tej Ojczyzny w wielkiej rodzinie
narodów, umiłowanie wreszcie rodaków — ludzi mówiących tym samym
językiem i odpowiedzialnych za tę samą wspólną sprawę, której na
imię „Ojczyzna”.
Modląc się dziś i ja wspólnie z wami o jedność wewnętrzną narodu,
której patronem — zwłaszcza w wieku XIII i XIV — stał się św.
Stanisław, pragnę również polecić Bogarodzicy na Jasnej Górze owo
pojednanie pomiędzy narodami, którego pośredniczkę widzimy w św.
Jadwidze. Tak jak warunkiem jedności wewnętrznej w obrębie każdego
społeczeństwa czy społeczności jest poszanowanie praw każdego
członka wspólnoty, bądź to rodzinnej, bądź to narodowej, podobnie
też warunkiem pojednania pomiędzy narodami jest uznanie i
respektowanie praw każdego narodu. Jest to przede wszystkim prawo do
istnienia oraz do samostanowienia o sobie, z kolei prawo do własnej
kultury oraz do wielostronnego rozwoju. Wiemy dobrze z dziejów
naszej Ojczyzny, jak wiele kosztowało nas naruszanie, łamanie,
deptanie tych niezbywalnych praw. I dlatego też z tym większą
gotowością podejmujemy modlitwę o trwałe pojednanie pośród narodów
Europy i świata. Wyrządzone krzywdy domagają się naprawienia, a rany
— zagojenia. Niechaj to trwałe pojednanie pośród narodów Europy i
świata będzie owocem uznania i rzeczywistego poszanowania praw
każdego narodu.
4. Kościół pragnie służyć jedności pomiędzy ludźmi. Pragnie służyć
pojednaniu pomiędzy narodami. Należy to do jego zbawczego
posłannictwa. Stale myśli nasze i serca nasze otwieramy w stronę
tego pokoju, o którym Pan Jezus mówił do apostołów tyle razy zarówno
przed męką, jak i po zmartwychwstaniu: „Pokój mój daję wam, pokój
zostawiam wam” (por. J 14, 27).
Oby ten papież, który dziś do was przemawia ze szczytu Jasnej Góry,
mógł owocnie służyć sprawie jedności i pojednania we współczesnym
świecie. Nie przestawajcie mnie w tym wspierać poprzez wasze
modlitwy na całej polskiej ziemi.
Obyście także wy, umiłowani rodacy — wy wszyscy Polacy, którzy tyle
doznaliście udręczeń i cierpień, wojen i okupacji, ponad stuletnich
rozbiorów — mogli cieszyć się wewnętrznym pokojem, wewnętrzną
wolnością, jednością i poszanowaniem praw naszego narodu, które to
prawa wypracował sobie ciężką krwawicą wśród narodów Europy i
świata.
Oby mógł się świat cieszyć pokojem, oby Europa mogła cieszyć się
pokojem i równowagą, oby Ojczyzna mogła cieszyć się pokojem i
poszanowaniem jej prawa obywatelstwa wśród wszystkich narodów Europy
i świata.
Tak, drodzy rodacy, drodzy bracia i siostry, właśnie o to
przyszedłem tutaj modlić się wspólnie z wami na Jasną Górę, u stóp
naszych świętych patronów, Stanisława i Wojciecha, i tej świętej
patronki ziemi śląskiej, świętej Jadwigi.
Widzę też przed mymi oczyma transparent w języku niemieckim,
pozdrawiający papieża od katolików z Berlina. W tym samym duchu
pokoju i pojednania pozdrawiam tych naszych braci i siostry, którzy
przybyli tutaj wspólnie z nami modlić się o pokój i pojednanie
między narodami Europy i świata. Amen.
Po Mszy świętej Jan Paweł II powiedział:
Moi drodzy, bardzo wam dziękuję. Bardzo wspaniale wygląda ten Dolny
Śląsk i Opolszczyzna, i ziemia lubuska, przeniesione tu pod Jasną
Górę.
Zupełnie jakby nowe oblężenie Jasnej Góry! Tylko ta różnica, że przy
tamtym oblężeniu Szwedzi jej nie zdobyli, a wyście ją od razu
zdobyli.
Jaki z tego wniosek na przeszłość — i na przyszłość? — Jasnej Góry
po złości nie zdobędziesz, tylko po dobroci! Armatami nie
zdobędziesz — tylko miłością! I jeszcze mam jedną uwagę co do tego,
coście tu przed chwilą śpiewali — ,,Sto lat”. Tyle razyście
śpiewali, że ja sobie myślałem w duszy — ,,bodajby mi się tylko nie
spełniło”.
Moi drodzy, nie widzę żadnego innego wyjścia z tych waszych życzeń,
tylko stąd uciec i schować się w klasztorze, ale jeszcze wam
obiecuję powrócić niedługo na Apel Jasnogórski. Nie wiem, czy
wytrzymacie...
|