PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej przed opactwem OO. Cystersów w
Mogile
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję Chrystusowi ukrzyżowanemu za to, że znów jestem w Jego
mogilskim sanktuarium w Nowej Hucie. Za to, że znów, jestem tutaj
wspólnie z wami, z wami, z którymi połączyły mnie całe lata
wspólnego budowania Nowej Huty na fundamencie Krzyża.
Pozdrawiam także wszystkich obecnych tu dzisiaj pielgrzymów,
zwłaszcza z diecezji tarnowskiej oraz z diecezji kieleckiej. Wyrazem
waszej obecności jest osoba celebransa, biskupa Kościoła
tarnowskiego.
A teraz pozwólcie jeszcze, żebym mógł wspólnie z wami wszystkimi, w
naszej nowohuckiej, krakowskiej i polskiej wspólnocie, pozdrowić
tylu dostojnych gości nie tylko z Europy, ale i z innych
kontynentów: księży kardynałów, arcybiskupów, biskupów...
Jan Paweł II powiedział po łacinie:
Eminencje i Ekscelencje, drodzy moi goście, witajcie! Witajcie w
jubileuszową uroczystość św. Stanisława, biskupa i męczennika!
1. Oto jestem znowu przy tym Krzyżu, do którego tak często
pielgrzymowałem — przy Krzyżu pozostawionym nam wszystkim jako
najdroższa relikwia naszego Odkupiciela.
Kiedy w pobliżu Krakowa powstawała Nowa Huta — olbrzymi kombinat
przemysłowy oraz nowe wielkie miasto: nowy Kraków — może nie
uświadamiano sobie, że powstaje ono przy tym Krzyżu. Przy tej
relikwii, którą wraz z prastarym opactwem cysterskim
odziedziczyliśmy po czasach piastowskich. Rok 1222: czasy księcia
Leszka Białego, czasy biskupa Iwona Odrowąża, okres poprzedzający
kanonizację św. Stanisława. W tych czasach, w trzecim stuleciu
millenium naszego chrztu, założono tutaj cysterskie opactwo. A
później wprowadzono relikwię Krzyża świętego, do której od wieków
pielgrzymował Kraków i ziemia krakowska od północy od strony Kielc,
i od wschodu od strony Tarnowa, i od zachodu od strony Śląska. To
wszystko działo się na terenie, na którym wedle tradycji istniała
kiedyś Stara Huta, jakby daleka historyczna poprzedniczka tej
współczesnej Nowej Huty.
Pragnę dzisiaj przywitać tutaj raz jeszcze pielgrzymów z Krakowa. I
pielgrzymów ze Śląska. I pielgrzymów od strony Tarnowa i od strony
Kielc.
Wspólnie pielgrzymujemy do Krzyża Pańskiego, od niego bowiem
rozpoczął się nowy czas w dziejach człowieka. Jest to czas łaski,
czas zbawienia. Poprzez Krzyż człowiek zobaczył na nowo perspektywę
swojego losu, swego na ziemi bytowania. Zobaczył, jak bardzo go
umiłował Bóg. Zobaczył i stale widzi w świetle wiary, jak wielka
jest jego własna wartość. Nauczył się człowiek swoją godność mierzyć
miarą tej ofiary, jaką dla jego zbawienia złożył Bóg ze swojego
Syna: tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny
(por. J 3, 16).
I chociaż zmieniają się czasy, chociaż na miejscu dawnych
podkrakowskich pól stanął ten potężny kombinat, chociaż żyjemy w
epoce zawrotnego rozwoju wiedzy o świecie materialnym i takiego też
rozwoju techniki, ta podstawowa prawda o życiu ducha ludzkiego,
która wyraża się poprzez Krzyż, nie odchodzi w przeszłość, nie
dezaktualizuje się, nie staje się wczorajsza. Dzieje Nowej Huty są
także napisane poprzez krzyż — naprzód poprzez ten stary, mogilski,
odziedziczony tutaj po stuleciach — a potem poprzez inny, nowy...
który postawiono niedaleko stąd.
Tam, gdzie stawia się krzyż, powstaje znak, że dotarła już Dobra
Nowina o zbawieniu człowieka przez Miłość. Tam, gdzie stawia się
krzyż, powstaje znak, że rozpoczyna się ewangelizacja. Niegdyś
ojcowie nasi na różnych miejscach polskiej ziemi stawiali krzyże na
znak, że dotarła już do nich Ewangelia, że rozpoczęła się
ewangelizacja — i że trwa nienaruszona. Z ta myślą, postawiono też
ów pierwszy krzyż w podkrakowskiej Mogile — w pobliżu Starej Huty.
Kiedy postawiono opodal tego miejsca nowy, drewniany krzyż, było to
już w okresie milenium. Otrzymaliśmy znak, że na progu nowego
tysiąclecia — w te nowe czasy i nowe warunki wchodzi na nowo
Ewangelia. Że rozpoczęła się nowa ewangelizacja, jak gdyby druga, a
przecież ta sama, co pierwsza. Krzyż trwa, choć zmienia się świat.
Dziękujemy dzisiaj przy krzyżu mogilskim, a zarazem przy krzyżu
nowohuckim, za ten nowy początek ewangelizacji, który tutaj się
dokonał. I prosimy wszyscy, ażeby był tak samo owocny — owszem,
jeszcze bardziej owocny, jak pierwszy.
To tyle, moi drodzy, o pierwszym krzyżu i o najstarszym kościele. A
teraz ten nowy.
2. Nowy krzyż, który stanął opodal prastarej relikwii Krzyża
świętego w cysterskim opactwie, zwiastował narodziny nowego
kościoła. Narodziny te szczególnie głęboko zapisały się w moim
sercu, więc zabrałem je z sobą, odchodząc ze stolicy św. Stanisława
na stolicę św. Piotra, jako nową relikwię, jako bezcenną relikwię
naszych czasów.
Ów nowy krzyż pojawił się wówczas, gdy na teren dawnych
podkrakowskich wsi, który stał się terenem Nowej Huty, przybyli nowi
ludzie, którzy mieli tu rozpocząć nową pracę. Przedtem pracowano
tutaj ciężko, pracowano na roli, a ziemia była urodzajna — więc
pracowano ochotnie. Od kilkudziesięciu lat rozpoczął się przemysł:
wielki przemysł, ciężki przemysł. I ludzie, którzy tu przyszli — z
różnych stron — przyszli do pracy w przemyśle. Hutnicy. To oni
właśnie przynieśli z sobą ten nowy krzyż. To oni go postawili — na
znak, że będą budować nowy kościół na terenie dawnej miejscowości
Bieńczyce.
Miałem szczęście, jako wasz arcybiskup i kardynał, nie tylko wbić
pierwszą łopatę pod wykop tego kościoła, ale także poświęcić go i
konsekrować w 1977 r. ten kościół, który narodził się z nowego
krzyża. Ten kościół narodził się też z nowej pracy. Ośmielę się
powiedzieć, że narodził się z Nowej Huty. My wszyscy bowiem wiemy,
że w pracę człowieka jest głęboko wpisana tajemnica Krzyża, jest
wpisane prawo Krzyża. Czyż nie na pracy ludzkiej spełniają się te
słowa Stworzyciela, wypowiedziane po upadku człowieka: „W pocie
czoła będziesz pożywał twój chleb” (por. Rdz 3, 19)?. Czy to będzie
ta stara praca na ziemi, która rodzi pszenicę, ale może też rodzić
„ciernie i osty” — czy to będzie ta nowa praca przy wysokich
piecach, w Nowej Hucie — zawsze dokonuje się ona „w pocie czoła”.
Jest wpisane w pracę ludzką prawo Krzyża. W pocie czoła pracował
rolnik. W pocie czoła pracuje tutaj hutnik. I w pocie czoła — w
straszliwym śmiertelnym pocie — kona na krzyżu Chrystus.
Nie można oddzielić krzyża od ludzkiej pracy. Nie można oddzielić
Chrystusa od ludzkiej pracy. To właśnie potwierdziło się tutaj w
Nowej Hucie. I to był ten nowy początek ewangelizacji na początku
nowego tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. Ten nowy początek
przeżyliśmy razem. I ja zabrałem to z sobą z Krakowa do Rzymu jako
relikwię.
Chrześcijaństwo i Kościół nie boi się świata pracy. Nie boi się
ustroju pracy. Papież nie boi się ludzi pracy. Zawsze byli mu
szczególnie bliscy. Wyszedł spośród nich: z kamieniołomów na
Zakrzówku, z solvayowskiej kotłowni w Borku Fałęckim, a potem — z
Nowej Huty. Poprzez wszystkie te środowiska, poprzez własne
doświadczenie pracy — śmiem powiedzieć — ten papież nauczył się na
nowo Ewangelii. Dostrzegł, przekonał się, jak gruntownie jest w nią
wpisana współczesna problematyka człowieka pracy, jak bardzo nie
sposób rozwiązać do końca tej problematyki bez Ewangelii.
Współczesna bowiem problematyka ludzkiej pracy (czy zresztą tylko
współczesna?) ostatecznie sprowadza się — niech mi to darują wszyscy
specjaliści — nie do techniki, i nawet nie do ekonomii, ale do
jednej podstawowej kategorii: jest to kategoria godności pracy —
czyli godności człowieka. I ekonomia, i technika, i tyle innych
specjalizacji czy dyscyplin swoją rację bytu czerpią z tej jednej
podstawowej kategorii. Jeśli nie czerpią jej stąd, jeśli kształtują
się poza godnością ludzkiej pracy, poza godnością człowieka pracy,
są błędne, a mogą być nawet szkodliwe, jeśli są przeciw człowiekowi.
Jak widać, ta podstawowa kategoria jest humanistyczna. Pozwolę sobie
powiedzieć: ta podstawowa kategoria — godność pracy jako miara
godności człowieka — jest chrześcijańska. Odnajdujemy ją w
Chrystusie niejako w najwyższym stopniu nasilenia.
Drodzy bracia i siostry, niech to wystarczy. Nieraz spotykałem się
tutaj z wami jako wasz biskup — i mówiłem więcej na te tematy.
Dzisiaj, jako wasz gość, mówię zwięźle. Ale to jedno pamiętajcie:
Chrystus nie zgodzi się nigdy z tym, aby człowiek był uznawany —
albo aby siebie samego uznawał — tylko za narzędzie produkcji; żeby
tylko według tego człowiek był oceniany, mierzony, wartościowany.
Chrystus nigdy się z tym nie zgodzi. Dlatego położył się na tym
swoim krzyżu, jak gdyby na wielkim progu duchowych dziejów
człowieka, ażeby sprzeciwiać się jakiejkolwiek degradacji człowieka.
Również, gdyby to była degradacja przez pracę. Chrystus trwa w
naszych oczach na tym swoim krzyżu, aby człowiek był świadomy tej
mocy, jaką On mu dał: dał nam moc, abyśmy się stali synami Bożymi
(por. J 1, 12).
I o tym musi pamiętać — i pracownik, i pracodawca, i ustrój pracy, i
system płac, i państwo, i naród, i Kościół.
Kiedy byłem wśród was, starałem się o tym dawać świadectwo. Módlcie
się, abym dawał je nadal, abym dawał je tym bardziej, gdy jestem w
Rzymie. Abym dawał je wobec całego Kościoła i całego współczesnego
świata.
Nikogo nie może zdziwić, że o tym mówię tutaj, w Polsce, skoro
mówiłem o tym w Meksyku. I chyba... i chyba surowiej. Bo Kościół,
dla dobra człowieka, pragnie dojść do wspólnego rozumienia spraw z
każdym ustrojem pracy. Prosi tylko ten ustrój pracy, ażeby pozwolił
Kościołowi mówić człowiekowi o Chrystusie i miłować człowieka tą
miarą, miarą godności człowieka, tą miarą godności pracy, jaką
Chrystus przyniósł i niezmiennie stanowi. I dlatego też, obecny tu
dzisiaj wśród was, składam dzięki Bożej Opatrzności, że mogłem wraz
z wami, wraz z całym nowym ustrojem, budować Nową Hutę na
fundamencie Chrystusowego Krzyża. Że mogłem ją budować nie tylko w
Bieńczycach, ale także w Mistrzejowicach.
3. Pamiętam początki tego dzieła: najpierw początki i wszystkie
kolejne etapy jego narastania. Razem z wami wracam modlitwą i sercem
do trumny śp. księdza Józefa, który to dzieło zapoczątkował,
wkładając w nie wszystkie siły, składając na jego ołtarzu całe swoje
młode życie. Dziękuję parafianom Mistrzejowic, dziękuję wszystkim,
którzy to dzieło kontynuują z taką miłością i wytrwałością.
Myśl moja zwraca się w tej chwili również w stronę Wzgórz
Krzesławickich. Wieloletnie wysiłki powoli przynoszą tam swój owoc.
Z całego serca błogosławię temu dziełu i wszystkim innym kościołom,
które powstają lub powstaną w tym rejonie, w nowych wciąż rosnących
dzielnicach.
Od krzyża w Nowej Hucie zaczęła się nowa ewangelizacja:
ewangelizacja drugiego millenium. Kościoły również są jej świadkiem
i sprawdzianem. Wyrosły one z żywej, świadomej i odpowiedzialnej
wiary — i trzeba, aby jej nadal służyły.
Ewangelizacja nowego tysiąclecia musi nawiązać do nauki Soboru
Watykańskiego II. Musi być, jak uczy tenże Sobór, dziełem wspólnym
biskupów, kapłanów, zakonów i świeckich: dziełem rodziców i
młodzieży. Parafia nie jest tylko miejscem, w którym katechizacja ta
się dokonuje. Jest ona równocześnie żywym środowiskiem, które samo
ma jej dokonywać.
Kościoły, których budowę z takim wysiłkiem — ale i entuzjazmem
podejmowaliście, podejmujecie, prowadzicie — wszystkie powstają po
to, ażeby poprzez nie Ewangelia Jezusa Chrystusa wchodziła w całe
wasze życie. Zbudowaliście kościoły. Wypełnijcie życie swoje
Ewangelią.
Niechaj Maryja, Królowa Polski — a także błogosławiony Maksymilian
Kolbe — wspomagają was w tym nieustannie.
I tak to, moi drodzy i umiłowani bracia i siostry z Nowej Huty, jak
umiałem, opowiedziałem nasze wspólne dzieje. Właściwie opowiadaliśmy
je razem: ja powoli wypowiadałem zdania, a wy dodawaliście mi ognia.
Wszystko to się zgadza: tak jest dzisiaj i tak było przez tych
dwadzieścia minionych lat. Tylko jednego mi trochę żal, że tego
dziwnego kazania, które mówiliśmy razem, nie mogli zrozumieć nasi
goście z różnych krajów i kontynentów, przynajmniej na bieżąco.
Mam dwie prośby na koniec: jedna prośba do służby zdrowia, do
sióstr, żebyście zanieśli kawałek mego serca do szpitala w Nowej
Hucie, który tu jest niedaleko. Oni się modlą razem z nami swoim
cierpieniem.
Jeszcze raz chcę dodać małe pozdrowienie dla tej tablicy z Chicago,
co się tak upomina, i dla drugiej jeszcze tablicy z Bieszczad. Otče!
Tak jest, dla wszystkich naszych pobratymców, których tutaj przybywa
od wczoraj zza Karpat, dla naszych braci Słowaków i Czechów! Ale to
tak powoli zbieram sobie na jutro, bo jutro trzeba będzie posłać w
szeroki świat wici.
A druga prośba, czy raczej życzenie: dzisiaj, moi drodzy, chciałem
jeszcze, żeby mnie usłyszeli w kombinacie wszyscy. Zawsze, kiedy
tutaj byłem, myślałem z największym szacunkiem i czcią o tej
gigantycznej polskiej pracy, której na imię Nowa Huta. I w duchu
braterskiej solidarności budowałem ją razem z wami: dyrektorzy,
inżynierowie, hutnicy, pracownicy, ministrowie! Budowałem ją razem z
wami na fundamencie Chrystusowego Krzyża!
|