PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w katedrze z okazji
zakończenia Synodu Archidiecezji Krakowskiej
Umiłowany Metropolito Krakowski,
Czcigodni Księża Biskupi,
Drodzy Bracia i Siostry!
1. Spełnia się dzisiaj gorące pragnienie mojego serca. Pan Jezus,
który odwołał mnie ze stolicy św. Stanisława w przeddzień jego
dziewięćsetlecia, pozwala mi uczestniczyć w zakończeniu Synodu
Archidiecezji Krakowskiej, który to Synod w sposób szczególny łączył
się zawsze w mojej świadomości z tym wielkim jubileuszem Kościoła w
Polsce. Wiecie o tym wszyscy bardzo dobrze, gdyż wielokrotnie na ten
temat się wypowiadałem i dziś już nie potrzebuję tego powtarzać.
Może nawet nie potrafiłbym powiedzieć wszystkiego, co w związku z
tym Synodem przeszło przez moją myśl i moje serce, jakie wiązałem z
nim nadzieje i zamierzenia w tym przełomowym okresie dziejów
Kościoła i Ojczyzny.
Synod wiązał się dla mnie i dla nas wszystkich z dziewięćsetną
rocznicą całego siedmioletniego pasterzowania św. Stanisława na
stolicy biskupiej w Krakowie. Plan pracy przewidywał więc cały okres
od 8 maja 1972 do 8 maja 1979. Pragnęliśmy w tym okresie uczcić
Biskupa i Pasterza Kościoła krakowskiego sprzed dziewięciu wieków w
ten sposób, że na miarę naszych czasów i wedle ich potrzeb wyrazimy
naszą troskę o Chrystusowe dzieło zbawienia w duszach ludzi
współczesnych. Tak jak Stanisław ze Szczepanowa czynił to dziewięć
wieków temu, tak my wszyscy pragnęliśmy to uczynić po dziewięciu
wiekach. Byłem przekonany, iż ten sposób uczczenia pamięci wielkiego
patrona Polski jest najwłaściwszy. Odpowiada on zarówno
historycznemu posłannictwu św. Stanisława, jak równocześnie tym
wielkim zadaniom, wobec których staje Kościół i chrześcijaństwo
współczesne po Soborze Watykańskim II. Inicjator Soboru sługa Boży
Jan XXIII określił to zadanie włoskim słowem aggiornamento —
udzisiejszenie. Celem siedmioletniej pracy Synodu krakowskiego miało
stać się właśnie owo dobrze pojęte, odpowiadające istotnym
zamierzeniom Vaticanum II, aggiornamento Kościoła krakowskiego,
poniekąd jego „udzisiejszenie”, odnowa jego świadomości zbawczej
misji oraz wyraźny program jej realizacji.
2. Droga, która do tego prowadziła, była wytyczona przez całą
tradycję synodów partykularnych w Kościele, choćby poprzez oba
poprzednie synody z okresu pasterzowania księcia kardynała Adama
Stefana Sapiehy. Reguły prowadzenia prac synodalnych zawierały się w
Kodeksie Prawa Kanonicznego. Jednakże uważaliśmy, że nauka Soboru
Watykańskiego II otwiera tutaj nowe perspektywy i rodzi niejako nowe
zobowiązania. Jeśli Synod miał służyć urzeczywistnieniu nauki
Vaticanum II, to musiał to czynić przede wszystkim przez samą
koncepcję i układ swoich prac. I stąd — cały zamysł synodu
pastoralnego oraz jego konsekwentna realizacja. Można powiedzieć, że
do wypracowania uchwał i dokumentów szliśmy drogą dłuższą, ale też i
drogą pewniejszą. Droga ta prowadziła przede wszystkim przez
działalność setek synodalnych zespołów studyjnych, w których
dochodziła do głosu rozległa społeczność Kościoła krakowskiego.
Zespoły te, jak dobrze wiadomo, skupiły w znacznej mierze świeckich
katolików, którzy znaleźli w nich z jednej strony możliwość
wczytania się w naukę Soboru, a z drugiej strony możliwość
wypowiadania na kanwie tej nauki swoich doświadczeń, także swoich
propozycji, w których wyraziła się ich miłość do Kościoła i poczucie
odpowiedzialności za cały kształt jego życia w archidiecezji
krakowskiej.
Na etapie przygotowywania dokumentów końcowych Synodu zespoły
studyjne stały się środowiskami szerokiej konsultacji, do nich
bowiem zwracała się komisja główna, scalająca w sobie pracę
wszystkich komisji roboczych jako też komisji ekspertów, które
zostały powołane od samego początku działalności Synodu. W ten to
sposób dojrzewały owe treści, które Synod, nawiązując do nauki
Soboru, pragnie przenieść w życie Kościoła krakowskiego. Pragnie
wedle nich ukształtować jego przyszłość.
3. Dzisiaj całą tę pracę, całą tę siedmioletnią drogę macie już poza
sobą. Nigdy nie przypuszczałem, że w zakończeniu prac Synodu
krakowskiego wypadnie mi uczestniczyć w charakterze... gościa z
Rzymu. Skoro jednak taka jest wola Chrystusa, niech mi wolno będzie
w tej chwili przyjąć na siebie jeszcze raz charakter tego
metropolity krakowskiego, który poprzez Synod pragnął spłacić wielki
dług, jaki zaciągnął wobec Soboru, wobec Kościoła powszechnego,
wobec Ducha Świętego. Niech mi też będzie wolno w tym — jak
powiedziałem — charakterze podziękować wszystkim, którzy ten Synod
budowali rok po roku i miesiąc po miesiącu swoją pracą, swoją radą,
swoim twórczym wkładem, swoją gorliwością. Podziękowanie to zwraca
się poniekąd do całej wspólnoty Ludu Bożego archidiecezji
krakowskiej, do duchownych i świeckich, do kapłanów, do braci i
sióstr zakonnych — ale przede wszystkim do wszystkich tutaj
obecnych: do księży biskupów wszystkich — z moim czcigodnym następcą
na czele, w szczególności jednakże do księdza biskupa Stanisława
Smoleńskiego, który pracami Synodu kierował bezpośrednio jako
przewodniczący komisji głównej. Z kolei do wszystkich członków tejże
komisji — a równocześnie jeszcze raz do komisji przygotowawczej,
która pod kierunkiem księdza prof. Eugeniusza Florkowskiego
przygotowała w r. 1971/72 statut, regulamin i program Synodu. Do
komisji roboczych, do komisji ekspertów. Do istotnie niezmordowanego
sekretariatu! Do wszystkich zespołów redakcyjnych, do wszystkich
wreszcie jakże licznych zespołów studyjnych.
Może powinienem w tej chwili przemawiać inaczej. Ale nie mogę. Zbyt
byłem z tą sprawą związany osobiście.
Pragnę więc w imieniu was wszystkich to dokonane dzieło złożyć przy
sarkofagu św. Stanisława w pośrodku katedry wawelskiej, było bowiem
podjęte z myślą o jego jubileuszu. Z wielkim wzruszeniem czynię to,
sprawując po raz pierwszy liturgię Mszy św. ku czci błogosławionej
królowej Jadwigi.
Razem z wami wszystkimi proszę Przenajświętszą Trójcę, aby dzieło to
przyniosło owoc stokrotny. Amen.
|