PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do młodzieży (nie wygłoszone)
Moi młodzi Przyjaciele!
1. Pozwólcie, że zacznę od wspomnień. Przecież to tak jeszcze
niedawno, gdy spotykałem się z wami regularnie w tylu krakowskich
ośrodkach duszpasterstwa akademickiego. Widywaliśmy się przy różnych
okazjach — i zdawało mi się, że rozumiemy się dobrze. Nigdy nie
zapomnę naszych opłatków przed Bożym Narodzeniem, rekolekcji
adwentowych i wielkopostnych i innych spotkań.
Tego roku Wielki Post wypadło mi już spędzać w Rzymie — i po raz
pierwszy zamiast do studentów polskich w Krakowie przemawiałem do
studentów rzymskich. Przytoczę wam niektóre fragmenty z tego, co
powiedziałem w Bazylice św. Piotra: „Chrystus... jest Tym, który
dokonał zasadniczego przewrotu w rozumieniu życia. Ukazał, że życie
jest przejściem nie tylko przez granicę śmierci, ale i do nowego
życia. W ten sposób Krzyż stał się dla nas największą katedrą prawdy
o Bogu i o człowieku. Wszyscy musimy stać się słuchaczami
«zwyczajnymi czy zaocznymi» tej katedry. A wówczas zrozumiemy, że
Krzyż jest również kolebką człowieka nowego. Ci, którzy są Jego
uczniami, w ten sposób patrzą na życie, w ten sposób je pojmują. W
ten sposób uczą pojmować innych. Takie znaczenie życia wyciskają na
całej doczesności: na moralności, na twórczości, na kulturze,
polityce i ekonomii. Wielokrotnie twierdzono — czynili tak choćby
zwolennicy Epikura w starożytności, a niektórzy marksiści, choć z
innych motywów, w naszej epoce — że takie rozumienie życia odrywa
człowieka od doczesności, że czyni ją jakby nieważną. Prawda jest
inna. Jest przeciwnie. Jedynie takie rozumienie życia daje dopiero
pełną wagę wszystkim sprawom doczesności, otwiera ich pełny wymiar w
człowieku. Natomiast jedno jest pewne: takie zrozumienie życia nie
pozwala człowieka zamknąć w sprawach doczesności, nie pozwala go
podporządkować bez reszty. Stanowi o jego wolności... Dając życiu
ludzkiemu to «paschalne» znaczenie, że życie jest przejściem do
wolności, Jezus Chrystus uczył swoim słowem, a jeszcze bardziej
przykładem, że jest ono próbą... Jest to... próba myśli, «serca» i
woli, próba prawdy i miłości. W tym znaczeniu jest to równocześnie
próba przymierza z Bogiem... Pojęcie «próby» łączy się ściśle z
pojęciem odpowiedzialności. Oba są zaadresowane do naszej woli, do
naszych czynów. Przyjmijcie, drodzy przyjaciele, oba te pojęcia, a
raczej obie te rzeczywistości, jako elementy budowania waszego
człowieczeństwa. To wasze człowieczeństwo jest już dojrzałe, a
równocześnie jeszcze młode. Znajduje się w fazie kształtowania
ostatecznego projektu życia. Wypada ona właśnie na lata
«akademickie», na czas wyższych studiów... Tę próbę trzeba podjąć z
całą odpowiedzialnością. Jest to odpowiedzialność osobista: za moje
życie, za jego przyszły kształt, za jego wartość — i równocześnie
społeczna: za sprawiedliwość i pokój, za ład moralny własnego
rodzimego środowiska, całego wreszcie społeczeństwa, za autentyczne
dobro wspólne. Człowiek, który ma taką świadomość sensu życia, nie
burzy, ale buduje przyszłość. Chrystus nas tego uczy”.
Po zakończonym wieczorze z młodzieżą rzymską, w czasie którego cała
bazylika przystępowała do Komunii św. wielkanocnej, pomyślałem
sobie: jak bardzo studenci wszędzie bywają do siebie podobni. Jak
podobnie słuchają słowa Bożego i uczestniczą w liturgii. Myślałem
wówczas o was, o polskich, krakowskich rekolekcjach akademickich, o
podobnym skupieniu, zamyśleniu i ciszy, która zalega tutaj kościół
św. Anny czy kościół Matki Bożej na Nowej Wsi, czy kościół
dominikanów, czy jezuitów w czasie analogicznych spotkań.
2. Myślałem również o was w Meksyku, spotykając się z młodzieżą
akademicką w sanktuarium Matki Bożej w Guadalupe. Pozwólcie, że wam
przytoczę niektóre zdania z listu, który po powrocie z Meksyku
napisałem specjalnie do studentów z Ameryki Południowej: „Wyczułem w
spotkaniu z wami, że bardzo głęboko odczuwacie zło, które ciąży nad
życiem społecznym narodów, których jesteście synami i córkami.
Nurtuje was potrzeba zmiany, potrzeba stworzenia świata lepszego,
bardziej sprawiedliwego, bardziej godnego człowieka. W tym punkcie
pragnienia wasze płyną tym samym nurtem, który zaznaczył się mocno w
nauczaniu i apostolstwie współczesnego Kościoła. Sobór Watykański II
na wielu miejscach daje wyraz tej dążności, ażeby życie ludzkie na
ziemi uczynić bardziej ludzkim, bardziej godnym człowieka. Dążność
ta — z gruntu chrześcijańska i humanistyczna zarazem — ma charakter
uniwersalistyczny: odnosi się do każdego człowieka, a przez to samo
do wszystkich ludzi. Nie może prowadzić do żadnych ograniczeń,
zafałszowań, dyskryminacji. Musi mieć w sobie pełną prawdę o
człowieku i musi prowadzić do realizacji pełni praw człowieka. Ażeby
ta szlachetna dążność, która odzywa się w młodym sercu i woli, mogła
doczekać się prawidłowej realizacji, trzeba widzieć człowieka we
wszystkich wymiarach jego człowieczeństwa. Nie można zacieśniać się
do zakresu jego potrzeb tylko materialnych. Nie można mierzyć
postępu wartościami samej ekonomii. Wymiar duchowy ludzkiej istoty
musi znaleźć się na właściwym miejscu. Człowiek jest sobą poprzez
dojrzałość swego ducha, swego sumienia, swego stosunku do Boga i do
bliźnich. Nie będzie lepszym światem i lepszym porządkiem życia
społecznego taki porządek, który tym wartościom ludzkiego ducha nie
daje pierwszeństwa. Pamiętajcie o tym dobrze wy wszyscy, którzy tak
słusznie chcecie zmian prowadzących do lepszego i sprawiedliwszego
społeczeństwa — wy młodzi, którzy słusznie wyrażacie sprzeciw wobec
wszelkiej krzywdy, dyskryminacji, gwałtu, kaźni zadawanych ludziom.
Pamiętajcie, że ład, którego pragniecie, jest ładem moralnym i nie
osiągniecie go inaczej, jak tylko zapewniając pierwszeństwo temu, co
stanowi siłę ludzkiego ducha: sprawiedliwości, miłości, przyjaźni”.
3. Dzisiaj raduję się tym spotkaniem znowu z wami w ramach
jubileuszu św. Stanisława, w którym mam szczęście uczestniczyć.
Kiedy słuchamy Ewangelii, jaką liturgia uroczystości św. Stanisława
co roku nam przypomina, staje przed oczyma naszej duszy Chrystus —
Dobry Pasterz, który „daje życie swoje za owce” (J 10, 11).
Chrystus, który zna swoje owce i one Go znają (por. J 10, 14). Dobry
Pasterz, który szuka owcy zbłąkanej, a gdy ją znajdzie, bierze na
ramiona i przynosi z radością do owczarni (por. Łk 15, 5).
Cóż mogę wam więcej powiedzieć ponad to? Poznajcie Chrystusa i
dajcie się Jemu poznać. On ma szczególne pokrycie dla tej swojej
wiedzy o każdym z nas. Nie jest to wiedza, która budzi opór,
sprzeciw, przed którą trzeba się wzdragać, chroniąc swoją wewnętrzną
tajemnicę. Nie jest to wiedza pełna hipotez, wiedza, która redukuje
człowieka do wymiarów socjologicznej użyteczności. Jest to wiedza
pełna prostej prawdy o człowieku, a nade wszystko pełna miłości.
Poddajcie się tej prostej miłującej wiedzy Dobrego Pasterza.
Przyjmijcie, że On zna każdego z was lepiej, niż każdy z was zna sam
siebie. Zna dlatego, ponieważ duszę swoją położył (por. J 15, 13).
Pozwólcie Mu się odnaleźć. Nieraz człowiek, młody człowiek, bywa
zagubiony w sobie samym, w otaczającym świecie, w całej sieci spraw
ludzkich, które go oplątują. Pozwólcie się znaleźć Chrystusowi.
Niech wie o was wszystko i niech was prowadzi. To prawda, że — aby
za Nim iść, podążać — trzeba równocześnie od siebie samego wymagać,
ale takie jest prawo przyjaźni. Jeśli mamy iść razem, musimy
pilnować drogi, po której idziemy. Jeśli poruszamy się w górach,
trzeba przestrzegać znaków. Jeśli jesteśmy na wspinaczce, nie wolno
popuścić liny. Podobnie trzeba też zachowywać łączność z tym Boskim
Przyjacielem, któremu na imię Jezus Chrystus. I trzeba z Nim
współpracować.
Wiele razy wam o tym mówiłem. Mówiłem obszerniej i bardziej
szczegółowo niż tym razem. Pamiętajcie, że to, co mówiłem i mówię,
mówiłem i mówię z własnego również doświadczenia. Zawsze zdumiewałem
się nad tą przedziwną władzą, jaką ma Chrystus nad sercem człowieka
— nie z żadnych innych racji i motywów, nie dla jakiejkolwiek
kariery czy pożytku — tylko jedynie dlatego, że miłuje i daje duszę
swoją za braci (por. J 15, 13).
4. Jesteście przyszłością świata, narodu, Kościoła. „Od was zależy
jutrzejszy dzień”. Przyjmijcie w duchu odpowiedzialności prostą
prawdę, jaką zawierają w sobie słowa tej młodzieżowej piosenki. I
nieraz proście Chrystusa przez Jego Matkę, abyście sprostali.
Wy macie przenieść ku przyszłości to całe olbrzymie doświadczenie
dziejów, któremu na imię „Polska”. Jest to doświadczenie trudne.
Chyba jedno z trudniejszych w świecie, w Europie, w Kościele. Tego
trudu się nie lękajcie. Lękajcie się tylko lekkomyślności i
małoduszności. Z tego trudnego doświadczenia, które nosi nazwę
„Polska”, można wydobyć lepszą przyszłość, ale tylko pod warunkiem
uczciwości, trzeźwości, wiary, wolności ducha i siły przekonań.
Bądźcie konsekwentni w swojej wierze!
Bądźcie wierni Matce Pięknej Miłości. Zaufajcie Jej, kształtując
waszą własną miłość, tworząc wasze młode rodziny.
Niech Chrystus pozostanie dla was „drogą, prawdą i życiem”.
|