PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do młodzieży zgromadzonej przed kościołem OO. Paulinów
na Skałce
Moi Drodzy!
Ja sobie napisałem przemówienie na to nasze spotkanie dzisiejsze,
ale po tym, co usłyszałem, postanowiłem tego przemówienia nie
wygłaszać [zob. Przemówienie do młodzieży red.]. Może i dlatego, że
już trochę brakuje mi głosu, ale przede wszystkim dlatego, że nie
odpowiada ono w pełni temu, co tutaj usłyszałem. Poza tym jeszcze
jako tako po polsku potrafię mówić, nie tylko czytać.
To wszystko, co usłyszałem, dotknęło spraw, które były mi bliskie,
właściwie były moje przez wszystkie lata mego kapłaństwa (nie mówię:
biskupstwa), kapłaństwa. Ja zastosuję odwrotną kolejność aniżeli ta,
którą wyście zastosowali. Zacznę od duszpasterstwa akademickiego,
ponieważ z tym duszpasterstwem zetknąłem się najwcześniej. Bardzo
lubię słuchać tej piosenki o barce czy łodzi, ponieważ to mi
przypomina moment, kiedy sam zostałem wezwany z łodzi. Zostałem
wezwany, ażeby być biskupem, w czasie, kiedy byłem na kajakach,
można by powiedzieć — na łodziach. I wcale nie było łatwe to
wezwanie, bo wypadało w samym środku wędrówki po bardzo trudnej
trasie. I muszę się wam przyznać, że bardzo trudno mi rozstać się z
polską przyrodą i z górami, i z jeziorami. Nie wiem, jak to będzie!
Moi drodzy, z tego, co powiedziałem, ktoś mógłby pomyśleć, że
duszpasterstwo akademickie to tylko chodzenie na wycieczki, wyprawy
na kajakach. To jest bardzo błędny pogląd, bo wielu ludzi uprawia
turystykę, a z tego jeszcze całkiem nie wynika duszpasterstwo.
Natomiast dla nas, dla księdza biskupa Jana i dla mnie, we wczesnych
latach pięćdziesiątych stało się rzeczą jasną, że jeżeli to
duszpasterstwo ma sięgać w różne wymiary życia młodych ludzi,
studentów, to nie może się kończyć tylko na kościele, musi szukać
sobie jeszcze innych terenów. Dzisiaj to jest prawda powszechnie
znana, dzisiaj ten styl życia i styl działalności duszpasterstwa
akademickiego jest powszechnie przyjęty. Ale wtedy to były początki.
Mówiąc o sprawie duszpasterstwa akademickiego, zdaję sobie sprawę z
tego, że jest ono w Polsce w ogóle, a w Krakowie w szczególności,
rozbudowane bardzo. Próbowałem coś z tego nawet przenieść już w tym
roku do Rzymu. Jak człowiek się do czegoś przyzwyczai, to mu trudno
bez tego żyć i zażądałem sobie, żeby u Świętego Piotra zgromadziła
się młodzież akademicka, przynajmniej jeden raz w Wielkim Poście.
Rzeczywiście zgromadziła się, wypełniła Bazylikę i raz do nich
przemówiłem — Pasqua con gli studenti [Wielkanoc ze studentami —
red. ]. I to jest nawyk, który stąd wyniosłem.
Natomiast chciałem przy okazji powiedzieć, że to duszpasterstwo
krakowskie bardzo się rozbudowało; gdy porównuję je z tym, które
pamiętam od początków, jest ono rozleglejsze, ale też liczba
studentów bardzo się powiększyła. Mam też wiele wspomnień, dotyczą
one poszczególnych duszpasterzy akademickich, z którymi często się
kontaktowałem, dotyczą one różnych spotkań duszpasterskich.
Najczęściej zapraszaliście mnie na opłatki. Cieszył mnie ten rozwój
poszczególnych środowisk akademickich, cieszył mnie akademicki
rozwój Krakowa. Wiadomo, że Kraków się rozprzestrzenił, środowisko
akademickie przesunęło się od centrum ku peryferiom i zaraz też tam
powstały — zwłaszcza myślę o Nowej Wsi — środowiska akademickie,
duszpasterstwo akademickie; miasteczko akademickie i duszpasterstwo
akademickie razem.
No, a co już powiedzieć o WAJ-u? Wiecie, co to jest WAJ? 1 Myślę, że
ojciec Czesław wciąż jeszcze jest waszym Ojcem — nie popuśćcie! A co
powiedzieć o „Beczce”? Prawdopodobnie już pękła! To tylko tak dla
przykładu. Oczywiście „Anna” bez przerwy się tu odzywała, ponieważ
ksiądz Płonka to jest właśnie „Święta Anna”.
W każdym razie, moi kochani, cieszę się z tego, że to duszpasterstwo
jest tak rozbudowane, że wychodzi naprzeciwko młodego człowieka,
studenta, od samego początku studiów, że stara się mu ukazać
Chrystusa, Ewangelię, że pokazuje mu słuszność tych rozwiązań
etycznych, które są najważniejsze dla młodego człowieka, że
przygotowuje młodych ludzi do małżeństwa, do życia w rodzinie.
Mieliśmy zresztą tego wyraz właśnie w tym apelu, który skierowali do
nas studenci, skierowali do mnie, do papieża, przeze mnie do
wszystkich za to odpowiedzialnych ludzi. Bardzo wam jestem wdzięczny
za ten apel. Muszę wam powiedzieć, że te dwie, szczególnie przeze
mnie umiłowane dziedziny duszpasterstwa, duszpasterstwo młodzieży i
duszpasterstwo małżeństw czyli rodzin, zawsze stanowiły jakąś
całość, jedno wynikało z drugiego, nieraz nawet mówiłem
duszpasterzom akademickim: tak, dobrze, że w ramach waszych
konferencji podejmujecie różne tematy, ale najwięcej uczynicie,
jeżeli młodych ludzi, przyszłą polską inteligencję, przygotujecie do
życia w małżeństwie i w rodzinie chrześcijańskiej. Niech to
wystarczy. Mogę wam najwyżej tylko powiedzieć, że będę starał się w
Rzymie i gdziekolwiek mnie losy z tej racji zaprowadzą, być wierny
ideałom duszpasterstwa akademickiego w Krakowie i w Polsce.
Teraz chciałem poruszyć łącznie dwie sprawy, które tutaj występowały
poniekąd odrębnie, mianowicie sprawę duszpasterstwa liturgicznej
służby ołtarza oraz sprawę tzw. grup apostolskich, bądź to młodzieży
w wieku licealnym, uczącej się, bądź to młodzieży pracującej. W tej
dziedzinie nie mam osobistych doświadczeń duszpasterskich, bo obie
te dziedziny działalności wypadają na czas, kiedy już innych do
duszpasterstwa skierowywałem, a sam podejmowałem je tylko pośrednio.
Ja, tak jak zawsze twierdziłem, tak i teraz stwierdzam, że się
ogromnie cieszę z rozwoju tych dwóch kierunków, poniekąd
komplementarnych w duszpasterstwie młodzieżowym, przede wszystkim
młodzieży młodszej niż akademicka, tzn. młodzieży w wieku szkół
średnich, licealnych, zawodowych i młodzieży pracującej.
W tym, co powiem z kolei, nie chciałbym naruszyć kompetencji,
wysokiej kompetencji, dwóch znakomitych duszpasterzy młodzieżowych,
z których każdy w archidiecezji krakowskiej — bo o tej tylko mówię w
tej chwili — reprezentuje swój kierunek, mianowicie księdza
Franciszka Chowańca, który jest archidiecezjalnym duszpasterzem
ruchu oazowego czy też liturgicznej służby ołtarza — zdaje się, że
nazwa pierwsza jest pełniejsza. Jest to część ogólnopolskiego ruchu
młodzieżowego, ruchu żywego Kościoła, którego krajowym moderatorem
jest ksiądz profesor Franciszek Blachnicki. Z przedstawicielami tego
ruchu, w wymiarze krajowym, spotkałem się w Nowym Targu, bo tam jest
ich stolica, na Podhalu. Od księdza Franciszka Chowańca przechodzę
do księdza Antoniego Sołtysika i zaczynam od jego wyglądu
zewnętrznego, którym się martwię; strasznie zmizerniał, odkąd mnie
tu nie ma. Ksiądz Antoni ma ogromną pasję młodzieżową, pasję do
duszpasterstwa młodzieżowego — po prostu go ta pasja zjada — i
otwiera się w kierunku wszystkich grup młodzieżowych. Wiele sposobów
duszpasterzowania jest podobnych do ruchu oazowego, ale profil nieco
odmienny. Znamienne jest na przykład wprowadzenie elementu
patriotycznego, elementu kultury narodowej, prócz tego jest jeszcze
jedna różnica: „oazy” trwają dwa tygodnie, a rekolekcje apostolskie
jeden tydzień. Taka była różnica... Myślę, że dalej jest. Więcej się
nie wdaję w te szczegóły.
Moi drodzy, ja wam chcę powiedzieć jedno, mianowicie, że ja nie mam
— wprawdzie jestem już starszy człowiek — no, nie mam już takiej
pasji młodzieżowej jak ksiądz Antoni czy ksiądz Franciszek, jestem
już starszy człowiek, ale kiedy się zbliżyło lato, albo i nawet
środek zimy, ruszyły „oazy” i ruszyły rekolekcje, jeździłem chętnie
od grupy do grupy — a najbardziej starałem się trafić na „pogodny
wieczór”.
Osobne słowa kieruję pod adresem Sacrosongu. Od dobrych już kilku
lat trwa i rozwija się ta inicjatywa, której owoce należą zarówno do
dziedziny kultury, jak też do dziedziny duszpasterstwa.
Oto bowiem coroczny konkurs, a raczej festiwal, daje sposobność tak
licznym talentom artystycznym z dziedziny poezji, kompozycji i
muzyki wypowiadać się w duchu chrześcijańskiej inspiracji
artystycznej. Owocem tej inspiracji jest naprzód utwór literacki,
tekst poetycki, który potem z kolei staje się utworem muzycznym — a
w ramach Sacrosongu osiąga zwykle swe pierwsze wykonanie.
Ukształtowana w taki sposób wartość kulturalna jest świadectwem
autentycznego życia duchowego. Świadczy o tym, że treści
chrześcijańskie nadal posiadają swe rzeczywiste prawo obywatelstwa w
duszach twórców. Owszem, że są właściwie niezastąpione jako źródło
inspiracji. Sacrosong mówi rok po roku o społecznym zasięgu tejże
inspiracji w Polsce.
Równocześnie jego dzieło — to znaczy właśnie owe utwory wypracowane
na warsztacie Sacrosongu — staje się z kolei ogromną pomocą
ewangelizacji i duszpasterstwa, zwłaszcza wśród młodego pokolenia.
Utwory te odpowiadają potrzebom myślenia, odczuwania, wypowiadania
się, które dla tego pokolenia są właściwe.
Życzę więc, ażeby nadal nie zabrakło Sacrosongowi w Polsce natchnień
— i aby owoce jego twórczości nadal trafiały do duszpasterstwa. Aby
stawały się wyrazem i środkiem współczesnej ewangelizacji!
PRZYPISY
1 Wspólnota Akademicka Jezuitów (red.).
|