PRZEMÓWIENIA JANA PAWŁA II

 

Przemówienie do wyższych przełożonych żeńskich zakonów i zgromadzeń zakonnych



Bóg zapłać!

Postanowiłem, że nie będę nic mówił, bo już mówiłem tyle razy. Ale myślę sobie: coś im powiem, nie rozpłaczę się tak, jak matka Górska... a mógłbym 1.

Matka powiedziała o liczbie — nie mierzy się powołania zakonnego ilością. Na pewno. Kiedyś, chyba to powiedział Newman — jeśli się mylę, to mnie siostra Józefa poprawi — może to powiedział nie Newman, ale Faber w swojej książce duchowej; patrząc na Londyn modlił się: „Jeżeli mi, Panie, dasz w tym mieście dziesięciu świętych, zmienię to miasto!” To jest święta prawda. Nie mierzy się świętości cyfrą. Nie mierzy się powołania zakonnego ilością. Ale z drugiej strony cyfra też jest jakimś wskaźnikiem. Dobrze, że matka na to zwróciła uwagę. Bo ja, kiedy byłem w Polsce, byłem strasznie nieustępliwy w tym jednym punkcie. Ten punkt nie dotyczy cyfry, ale jakoś prowadzi do cyfry, albo wynika z cyfry. Cyfra jest wskaźnikiem ewangelizacji wszędzie na świecie. Kościół ma też urząd statystyczny. Więc i wam ta cyfra musi mówić o problemie zupełnie nie ilościowym, tylko jak najbardziej jakościowym, apostolskim. To jest o problemie waszej obecności w świecie kobiecym, dziewczęcym.

Ewangelia działa mocą Bożej atrakcji. Tak to święty Augustyn najlepiej kiedyś wyjaśnił. To są wstrząsające zdania. Także z brewiarza je znacie. Nie potrafię w tej chwili odtworzyć ich z pamięci. Ewangelia działa mocą Bożej atrakcji, ale ta Boża atrakcja zawsze posługuje się ludźmi. Otóż musicie rozważyć i wciąż rozważać sprawę Bożych atrakcji waszego powołania w świecie kobiecym i dziewczęcym współczesnej Polski. Oczywiście, że te sprawy można wytłumaczyć i trzeba tłumaczyć historycznie. Niegdyś wasza pozycja — nazwijmy ją społeczno-publiczną — była inna. Były cenione wasze instytucje, wasze szkoły, wasze szpitale, wasze internaty. To wszystko wam zabrano. Wszystko wam zabrano.

Kiedy poruszam się chociażby po Rzymie, wizytując parafie, widzę, ile tej substancji jeszcze mają w swoich rękach wszędzie zakonnice. W Meksyku, który przecież ma konstytucję antyreligijną, ile tej substancji: szkół, szpitali, mają w swoich rękach zakonnice.

Niemniej jeżeli przyjmiemy całe to tłumaczenie historyczne, to po pierwsze musimy dziękować Panu Bogu za to, że nie stało się to, co się mogło stać — to znaczy, że nie zepchnięto was na zupełny margines i nie odcięto was od życia społeczności chrześcijańskiej. Nie brakuje też ani jednego tytułu zgromadzenia zakonnego w Polsce, a przybyło ich jeszcze kilka. Nie straciliśmy ani jednego tytułu, ani jednego zgromadzenia. To jest wielka łaska Boża. Wystarczy popatrzeć na południe, na wschód, ażeby to docenić. Niemniej jednak powstała nowa sytuacja społeczna zakonów i zgromadzeń. Bo powiedzmy sobie, dla normalnej dziewczyny, która ma także swoje ludzkie ambicje i swoje ludzkie uzdolnienia, było celem życiowym wstąpić do klasztoru — wstąpisz do urszulanek i będziesz panią profesor. Albo wstąpisz do zmartwychwstanek i będziesz panią doktór. W habicie, tak.

Otóż to, co mówię, to są tylko takie skróty, ale wy wiecie, o co chodzi. Potrzebne było w Polsce i stale jest potrzebne jakieś przestawienie frontów. To się dokonywało i stale się dokonuje. Problem waszego wejścia wprost w Kościół. Muszę wam powiedzieć — jako papież to mówię — ale mówię przede wszystkim z doświadczenia, które miałem w Krakowie — to jest niesłychana szansa! To, czym na nowo stała się zakonnica w Kościele, czym staje się, już nie dlatego, że prowadzi instytucje, że naucza w szkole, że jest siostrą w szpitalu, pielęgniarką — już nie dlatego, ale dlatego, że jest jako siostra między ludźmi, że jest przy chorych, że jest przy dzieciach.

Dla mnie, kiedy byłem w Krakowie, największą radością były odwiedziny u chorych z siostrami od chorych. Z różnych powodów, ale między innymi z tego powodu, że widziałem, kim jest ta siostra dla ludzi. I to nie tylko dla tych chorych: dla windziarza, dla mieszkańców dzielnicy. Ja bym tam nic nie znaczył, gdyby jej nie było. Zdejmowali przed nią czapkę, całowali ją w rękę. Otóż wasza droga w Polsce to jest nowa droga, której może wasze przełożone generalne z Rzymu, z Ameryki, skądinąd — nie zrozumieją, bo są przyzwyczajone do struktur, które u nas też były, ale już ich nie ma.

Droga w Polsce, to jest droga bezpośredniego ewangelicznego świadectwa. To bezpośrednie ewangeliczne świadectwo jest straszną potęgą. Myślę, że ta potęga jeszcze się nie wyzwoliła w całej pełni. Ona się dopiero wyzwoli. Ona będzie się stopniowo wyzwalać. I tu wracam do wskaźnika ilościowego. W miarę, jak ona się będzie wyzwalać, ta potęga świadectwa będzie pokonywać cały kryzys, przez który przechodzi świat kobiecy w Polsce, świat dziewczęcy, świat równocześnie mocny i słaby, i bardzo doświadczony. Doświadczony całokształtem sytuacji kobiety. Światowej sytuacji kobiety i lokalnej, polskiej sytuacji kobiety. Doświadczony całą próbą tzw. awansu społecznego kobiety, który ma w sobie jakąś cząstkę prawdy, ale ma także w sobie ogromną domieszkę błędu.

Otóż w tym świecie wasze świadectwo, świadectwo ewangeliczne waszego powołania musi zdobyć wymowę o wiele jeszcze potężniejszą niż ma. To się łączy ze wskaźnikiem także ilościowym...

Jestem przekonany, że trudniejsza jest droga tych powołań zakonnych żeńskich w naszej rzeczywistości aniżeli droga powołań kapłańskich. Trudniejsza. Można by i trzeba by napisać o tym całą monografię. I chyba nawet są takie. Ta droga jest na pewno trudniejsza, ale jest możliwa i nieodzowna. Wiemy wszyscy, czym jest siostra w posłannictwie Kościoła, czym jest obecność zakonnicy w życiu Ludu Bożego. I wiedząc o tym wszystkim, my, z naszego doświadczenia, musimy temu doświadczeniu nadać także większą rozległość. Musimy się z tym doświadczeniem „rozpychać”. Macie się rozpychać, macie się rozpychać, drogie siostry, z tym waszym doświadczeniem, z tym waszym powołaniem, ażeby ono zostało w świadomości społecznej, niekoniecznie w tej, o której piszą w statystykach, bo tam można różne rzeczy napisać, tylko w tej wyczuwalnej, doświadczalnej, żeby ono zyskało znów swój właściwy pułap.

To świadectwo, ta pozycja społeczna zakonnicy, nie z innego powodu, tylko z tego samego powodu, z którego jesteście zakonnicami, to znaczy jako świadectwo dawane Chrystusowi, jako wymiar ludzkiej egzystencji, jako wymiar ludzkiej miłości, oblubieńczej miłości — to jest coś tak wspaniałego... Powołanie zakonne — to jest kwiat Ewangelii! W miarę, jak to dociera do świadomości ludzi — przede wszystkim do świadomości kobiet i dziewcząt — to niewątpliwie, że dociera zawsze jako działanie Ducha Świętego. Nikt nie bierze sobie sam tej godności, jak mówi o powołaniu zakonnym, czy raczej o powołaniu kapłańskim, święty Paweł. A więc w miarę jak przez wasze świadectwo powszechne dociera do ludzi to działanie Ducha Świętego, zmieniają się także cyfry.

Jeszcze o tych cyfrach. Ja wiem, dlaczego w Polsce jest was mniej, niż było parę lat temu — tak wiele z was poszło w świat. Po was wyciągają się ręce ze wszystkich stron: po polskich księży, po polskich misjonarzy i po polskie siostry. Gdy byłem w Polsce, przeżywałem to jako biskup polski. Teraz, kiedy jestem papieżem, muszę przeżywać to jako papież. Ja im wszystkim mówię: Polska nie jest tak wielkim krajem. Poza tym ma ciężkie zadania u siebie. No, wystarczy, wystarczy.

Jeszcze raz chcę podziękować za dary i pobłogosławię wam.



PRZYPISY

1 Jana Pawła II powitała matka Andrzeja Górska, przełożona generalna sióstr urszulanek SJK (red.).