PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do wiernych diecezji częstochowskiej zgromadzonych
przed kościołem św. Zygmunta
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Moi drodzy Bracia i Siostry!
1. Na ręce waszego biskupa Stefana, biskupa Kościoła
częstochowskiego, wyrażam moją najgłębszą radość, że jestem tutaj
dzisiaj z wami, że jestem tutaj z wami wszystkimi, że przyjmuje mnie
Kościół częstochowski. Przybyłem w pielgrzymce na Jasną Górę.
Pielgrzymka ta, jak już mówiłem przed południem, była upragnionym
celem życia papieża Pawła VI. Jakże wielka jest moja wdzięczność dla
Opatrzności Bożej, że pozwoliła mi dzisiaj spełnić to pragnienie
życia wielkiego papieża naszego polskiego milenium! Przybyłem więc
na Jasną Górę, która jest starsza aniżeli Kościół częstochowski, bo
zbliża się do swego 600-lecia. Przybyłem na Jasną Górę poprzez
Kościół częstochowski, skoro bowiem Jasna Góra, Pani Jasnogórska,
Jej przedziwna obecność w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, Jej
przedziwna obecność w dziejach naszego narodu dała początek diecezji
częstochowskiej przed pięćdziesięciu z górą laty, to przybywając na
Jasną Górę, przybywam niejako przez całą prehistorię, przez całą
przeszłość, a zarazem przez serce Kościoła częstochowskiego w jego
współczesności.
I stąd wielka moja radość, że mogłem naprzód postawić stopę przy
katedrze częstochowskiej, którą już dawno przed powstaniem diecezji
przygotowywali Bbiskupi włocławscy, a która dzisiaj jest centrum
życia kościelnego diecezji częstochowskiej.
W tej chwili w programie moich odwiedzin na Jasnej Górze znajduje
się ten szczegółowy punkt poświęcony samemu Kościołowi
częstochowskiemu. Pragnę więc wyrazić moją radość z tego, że ten
Kościół jest, że ma już swoje półwiecze za sobą i że żyje swoim
autonomicznym życiem, że służy jako diecezja maryjna Kościołowi w
Polsce i w świecie, spełniając wyjątkowe, związane z Jasną Górą,
posłannictwo.
Pragnę również wyrazić radość z tego, że ten Kościół częstochowski,
który od początku swego istnienia jako diecezja znalazł się w
granicach metropolii krakowskiej, mogłem jako dawny metropolita
krakowski tak dobrze poznać, tak się z nim głęboko zespolić. Dzisiaj
wyrazem tego jest obecność mego następcy, nowego metropolity
krakowskiego, wśród nas. Jednakże ten nowy metropolita krakowski
jeszcze jest młody, a ja byłem metropolitą krakowskim przez dobrych
paręnaście lat i miałem sposobność przekonać się, co to znaczy
posiadać we wspólnocie metropolitalnej Kościół częstochowski,
diecezję częstochowską; co to znaczy posiadać w tej wspólnocie Jasną
Górę, ale co to znaczy również posiadać w tej wspólnocie cały Lud
Boży Kościoła częstochowskiego, tak bardzo zróżnicowany, tak bardzo
bogaty w swojej historycznej przeszłości. Wystarczy tylko przejść w
myśli drogę od Wielunia do Sosnowca, już rysuje się przed nami obraz
tego wielkiego bogactwa, czasem trudnego, zawsze wielkiego. I miałem
też sposobność jako „emerytowany” metropolita krakowski, miałem
sposobność przekonać się, co to znaczy mieć we wspólnocie
kolegialnej biskupów metropolii krakowskiej biskupa Stefana, waszego
ordynariusza, i co to znaczy mieć we wspólnocie biskupa Tadeusza,
takiego kanonistę i liturgistę, i co to znaczy mieć w tej wspólnocie
biskupa Franciszka — wy najlepiej wiecie, co to znaczy! A teraz
macie jeszcze jednego biskupa, którego już we wspólnocie biskupiej
ja nie pamiętam. Był wtedy rektorem seminarium duchownego w Krakowie
(za chwilę o tym osobno powiem), był także profesorem dogmatyki na
Wydziale Teologicznym Papieskim, Wydziale, który dziedziczy tradycje
600-letnie Almae Matris Jagellonicae, ufundowanej przez
błogosławioną królową Jadwigę. Tak się złożyło, wyjechałem do Rzymu,
nie przypilnowałem — i został biskupem! I teraz niech się już nowy
metropolita krakowski przekonuje, co to znaczy mieć we wspólnocie
kolegialnej metropolii krakowskiej jeszcze tego czwartego,
najmłodszego biskupa częstochowskiego.
Moi drodzy, musicie się uzbroić w cierpliwość, bo ja tu mam kartki,
ale daleko do tego, żebym zaczął je czytać! Za długo byłem
metropolitą krakowskim, żebym nie wykorzystał tej okazji, skoro
tutaj już stoję, do różnych rozrachunków z diecezją częstochowską. A
więc, moi kochani, przez te lata metropolitalne miałem sposobność
przekonać się, co to znaczy mieć w tej wspólnocie duchowieństwa
metropolii krakowskiej duchowieństwo częstochowskie, księży
częstochowskich, zwłaszcza że całe to duchowieństwo częstochowskie
od pierwszego, najstarszego, do najmłodszego kapłana przyznaje się
do podwójnego patriotyzmu: częstochowskiego i krakowskiego
równocześnie. A to wszystko jest owocem decyzji, którą podjął
pierwszy biskup częstochowski, niezapomniany biskup częstochowski,
śp. Teodor Kubina, kiedy wspólnie z innym wielkim biskupem, również
świętej pamięci, Stanisławem Adamskim z Katowic i z metropolitą
krakowskim, wielkim księciem, księciem ducha, Adamem Stefanem
kardynałem Sapiehą, decydowali, żeby stworzyć właśnie w Krakowie w
orbicie tej najstarszej uczelni polskiej, najstarszej uczelni
teologicznej, trzy bratnie seminaria duchowne: częstochowskie,
katowickie i krakowskie, razem ze sobą zespolone przez wspólnotę
akademicką Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. To
była decyzja na miarę epoki. Trzeba dobrze pamiętać czasy, w których
tę decyzję podejmowano. Czasy porozbiorowe, po odzyskaniu
niepodległości. Przecież byliśmy przez sto z górą lat podzieleni
pomiędzy trzy zabory. Trzeba było, ażebyśmy w odrodzonej,
niepodległej Polsce zaczęli poznawać się na nowo, zaczęli mówić
wspólnym językiem. To byli wielcy biskupi, którzy taką decyzję
podejmowali. I dlatego też, moi drodzy, ja duchowieństwo
częstochowskie znam i mam wśród księży częstochowskich kolegów, z
którymi spotykam się na rocznicowych spotkaniach co roku. Myślę, że
jeżeli ci moi księża-koledzy z diecezji częstochowskiej i
katowickiej również (o krakowskiej nie wspominam, to się samo przez
się rozumie) spotykali się ze mną — kapłanem, spotykali się ze mną —
biskupem, metropolitą, kardynałem, to chyba Ojcem Świętym też nie
pogardzą!
To tyle, moi drodzy, tych rozrachunków z przeszłości. Widać, że są
one bardzo pocieszające dla biskupa częstochowskiego i dla byłego
metropolity krakowskiego. A ponieważ nie wiem, czy będzie taka dobra
okazja, ażeby dać wyraz tej naszej niedawnej jeszcze wspólnej
przeszłości, temu naszemu braterstwu biskupiemu, którego tak bardzo
szukaliśmy wspólnie, czynię to tutaj w Częstochowie, patrząc z tego
miejsca, sprzed kościoła św. Zygmunta na wieżę jasnogórską. Niech
to, co powiedziałem o przeszłości, będzie dobrym zadatkiem na
przyszłość Kościoła częstochowskiego.
Ażeby już powiedzieć wszystko do końca i żeby mnie dobrze słyszał
także mój następca w Krakowie, ufam, że te prace, które podjęliśmy
nie tylko na rzecz synodów diecezjalnych, ale także na rzecz synodu
prowincji, Synodu Metropolitalnego krakowskiego, prace, które ja
tylko zacząłem i zostawiłem — ufam, że te prace będą prowadzone
dalej i do prowadzone do końca pod opieką Pani Jasnogórskiej i św.
Stanisława.
Moi drodzy, chciałem was tutaj wszystkich najserdeczniej pozdrowić,
ogarnąć myślą, sercem, pamięcią, modlitwą, tak jak tutaj stoicie,
reprezentując Kościół diecezji częstochowskiej, przede wszystkim
samą Częstochowę, stolicę tego Kościoła, ale także i wszystkie jego
dekanaty, wszystkie jego rejony odznaczające się właściwą specyfiką;
chciałem pozdrowić was wszystkich, wszystkich diecezjan, całą
wspólnotę Ludu Bożego. Chciałem pozdrowić was przede wszystkim wedle
tego podstawowego kryterium powołania chrześcijańskiego, którym jest
rodzina. Wszystkie rodziny, wszystkich rodziców, wszystkie dzieci,
wszystkie pokolenia w tych rodzinach. Rodzina jest fundamentem życia
ludzkiego w każdym wymiarze. Chciałem pozdrowić was wedle różnych
powołań szczególnych, zawodów bardzo zróżnicowanych, poczynając od
tych — może najprostszych, jak praca na roli — a przecież tak bardzo
podstawowych, tak bardzo nieodzownych, poprzez pracę w przemyśle czy
też w rzemiośle. Diecezja wasza jest w znacznej mierze diecezją
przemysłową. Zagłębie: wielkie warsztaty pracy przemysłowej,
górniczej, hutniczej przylegające wprost do Śląska. Z kolei wedle
różnych zawodów inteligenckich, wedle różnych specjalizacji
zawodowych: lekarze, prawnicy, nauczyciele, cała służba zdrowia,
ludzie nauki, ludzie reprezentujący różnorakie przygotowanie
zawodowe, różnorakie prace zawodowe. Chcę pozdrowić, pobłogosławić
każdego i wszystkich. Każdy dom, każdy ludzki dom, każdy ludzki
warsztat pracy. Niech będzie ta błogosławiona równowaga pomiędzy
każdym ludzkim warsztatem pracy i każdym ludzkim domem. Warsztat
pracy jest dla domu, bo dom jest dla człowieka. Dom jest dla
człowieka i praca jest dla człowieka. Trzeba, żeby przez pracę
człowiek miał swój dom i żeby przez pracę człowiek mógł rosnąć w
swoim ludzkim domu. Tak bym krótko ujął moje życzenia dla wielkiej i
zróżnicowanej społeczności Ludu Bożego diecezji częstochowskiej.
U początków dziejów tej diecezji stoi wielki biskup-społecznik. On
by to może powiedział w swoim języku, w swojej śląskiej gwarze, jak
mówił, wszyscy to pamiętamy, przynajmniej my, starsi, ja już do nich
należę — on by to powiedział w swoim języku, on by to powiedział w
kategoriach swoich czasów, ale to są kategorie trwałe. Niech Bóg
błogosławi zmarłych pasterzy, zarówno pierwszego pasterza diecezji
częstochowskiej, Teodora, jak też jego następcę, biskupa Zdzisława.
Niech im da wieczne zbawienie i oglądanie swego Oblicza, a następcę
błogosławi w posługiwaniu.
Kochani moi! Mam jeszcze dla was szczególny temat, który łączy się z
przygotowaniem, jakie teraz diecezja częstochowska przeżywa,
oczekując na rychłe już rozpoczęcie peregrynacji Obrazu Matki Bożej
Jasnogórskiej. Jeszcze trwa ta peregrynacja w prymasowskiej
archidiecezji gnieźnieńskiej, niezadługo przejdzie na teren waszej
diecezji. Myślałem, że się te dwie daty zbiegną z sobą, że będę mógł
tutaj witać Matkę Bożą na progu nowego etapu Jej nawiedzenia.
Ponieważ jeszcze jakiś czas potrwa nawiedzenie archidiecezji
gnieźnieńskiej, pragnę Matkę Bożą powitać tutaj duchowo na tym
ostatnim etapie Jej pielgrzymowania w ramach tej pierwszej
peregrynacji. Ufam, że witając Ją w duchu, czynię to w zjednoczeniu
z umiłowanym moim bratem, biskupem Kościoła częstochowskiego, z
biskupami, którzy go tutaj w tej diecezji wspomagają, z wszystkimi
duszpasterzami, kapłanami diecezjalnymi i zakonnymi, z umiłowanymi
siostrami tylu zgromadzeń.
Coraz więcej zgromadzeń żeńskich szuka swego miejsca w zasięgu
Jasnej Góry i Kościół częstochowski bogaci się o ten szczególny
skarb, jakim jest dla Ludu Bożego powołanie i konsekracja zakonna.
2. Nawiedzenie Obrazu Jasnogórskiego w jego wiernej kopii, którą
poświęcił w l957 r. Ojciec Święty Pius XII, ma już swoją ponad
dwudziestoletnią historię. Od lata 1957 roku Obraz zaczął nawiedzać
po kolei poszczególne parafie, przechodząc od archidiecezji
warszawskiej do diecezji siedleckiej, łomżyńskiej, do archidiecezji
w Białymstoku, na Pojezierze i Pomorze do diecezji warmińskiej,
gdańskiej i chełmińskiej — z kolei na teren dawnej administracji
gorzowskiej, na którym obecnie znajdują się trzy diecezje:
szczecińsko-kamieńska, koszalińsko-kołobrzeska oraz gorzowska w
nowych granicach. Z kolei nawiedzenie przeszło na Śląsk: do
archidiecezji wrocławskiej i diecezji opolskiej, ażeby stamtąd
trafić do diecezji katowickiej oraz do dalszych południowych:
archidiecezji krakowskiej, diecezji tarnowskiej, przemyskiej, na
teren archidiecezji w Lubaczowie — do diecezji lubelskiej, a
następnie do sandomierskiej. Po nawiedzeniu diecezji kieleckiej
Obraz skierował się do diecezji w Drohiczynie, następnie do diecezji
łódzkiej, aby stamtąd przejść ku północy: do diecezji włocławskiej i
płockiej. Od Płocka łańcuch nawiedzenia przejęła archidiecezja
poznańska, a od niej gnieźnieńska. Po gnieźnieńskiej na zakończenie
tego wspaniałego łańcucha jako ostatnie ogniwo przychodzi diecezja
częstochowska. Wymieniłem wszystkie etapy nawiedzenia, ponieważ
każdy z nich coraz pełniej rozwijał ów błogosławiony zamysł, jakim
kierował się sługa Boży papież Pius XII, a także Episkopat Polski,
podejmując nabożeństwo nawiedzenia przed dwudziestu z górą laty.
3. Witałem Panią Jasnogórską w Jej Obrazie nawiedzenia w różnych
etapach. Witałem Ją zwłaszcza wówczas, gdy nawiedzenie przebiegało
przez parafie i wspólnoty Ludu Bożego archidiecezji krakowskiej,
kiedy byłem tej archidiecezji pasterzem.
Dziś pragnę pozdrowić Ją jako — z niezbadanych wyroków Opatrzności —
następca wszystkich papieży polskiego nawiedzenia, następca na
Stolicy Piotrowej Piusa XII, Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła I,
wszystkich papieży polskiej peregrynacji, dziękując Jej za wszystkie
łaski nawiedzenia na każdym etapie. Wiem z własnego pasterskiego
doświadczenia, jak ogromne to są łaski i jak niezwykłe. Poprzez
nawiedzenie Wizerunku Jasnogórskiego w jego wiernej kopii otworzył
się jak gdyby nowy rozdział dziejów Pani Jasnogórskiej na ziemi
polskiej.
W nawiedzeniu tym znalazła również swój doświadczalny wyraz nauka
Soboru Watykańskiego II zawarta przede wszystkim w Konstytucji
dogmatycznej o Kościele. Nawiedzenie ukazało, i stale ukazuje, czym
jest ta rzeczywista macierzyńska obecność Bogarodzicy w tajemnicy
Chrystusa i Jego Kościoła. Wychodząc ze swego jasnogórskiego
sanktuarium, ażeby nawiedzać po kolei wszystkie polskie parafie w
poszczególnych diecezjach, Maryja okazała się nam wszystkim w sposób
szczególny Matką. Matka bowiem nie tylko oczekuje na swoje dzieci we
własnym domu, ale idzie za nimi wszędzie, gdzie one zakładają swoje
domy. Wszędzie tam, gdzie żyją, gdzie pracują, gdzie tworzą swoje
rodziny, gdzie bywają przykute do łoża boleści — a nawet tam, gdzie
schodzą na manowce, gdzie zapominają o Bogu, gdzie sumienia mają
obciążone grzechem...
Wszędzie tam...
Pragnę więc dzisiaj razem z wami tu obecnymi wyrazić przeogromną
wdzięczność za to wszystko. Pragnę być głośnym echem wszystkich
serc, wszystkich rodzin, wszystkich wspólnot, wszystkich parafii,
wszystkich duszpasterzy: kapłanów, biskupów. Wszystkich.
A równocześnie, witając w duchu Maryję w Jej Obrazie nawiedzenia już
na progu każdej parafii diecezji częstochowskiej, poczynając chyba
od parafii na osiedlu Tysiąclecia, kiedy łańcuch nawiedzenia
przejmie biskup Kościoła częstochowskiego ze swoimi braćmi w
biskupim urzędzie, z duszpasterzami, kapłanami, rodzinami zakonnymi,
z całym Ludem Bożym — pragnę być zwiastunem wielkiego oczekiwania i
żarliwej nadziei. Tym oczekiwaniem przepełnione są wasze serca.
Nadzieję Ona sama przynosi w swoim Wizerunku. Czyż nie stała się
wielkim przełomem w dziejach ludzkości chwila Zwiastowania w
Nazaret? Czyż nie wniosła nadziei Maryja w dom Zachariasza, gdy
przybyła, aby odwiedzić Elżbietę, swoją krewną? Czyż papież Paweł VI
nie nazwał Bogarodzicy w naszych trudnych czasach „Początkiem Świata
Lepszego”? Czyż nie czuł tej samej tajemnicy polski rycerz
Niepokalanej — błogosławiony Maksymilian Kolbe?
Niech będzie błogosławione przebywanie Maryi w każdej po kolei
parafii waszej częstochowskiej diecezji.
Tak jak na początku sługa Boży Pius XII, tak dziś na ostatnim etapie
nawiedzenia Jasnogórskiego Obrazu ja, niegodny jego następca, Jan
Paweł II, papież — syn narodu polskiego, wszystkim, którzy przyjmują
Maryję, z całego serca błogosławię. Niniejsze zaś pozdrowienie i
błogosławieństwo przekazuję na ręce waszego biskupa, biskupa
Kościoła częstochowskiego, ażeby było — zgodnie z tradycją —
odczytywane w czasie nawiedzenia poszczególnych parafii.
A teraz, moi drodzy, pragnę wszystkim zgromadzonym udzielić
błogosławieństwa. Pragnę przez to błogosławieństwo poświęcić
równocześnie krzyże, które macie z sobą. Krzyże, które mają
upamiętnić nasze szczególne spotkanie w tajemnicy Krzyża
Chrystusowego, bo przecież w tej tajemnicy się spotykamy, nią się
chlubimy, ku niej prowadzi nas Maryja, przez nią dążymy do
zmartwychwstania. Pragnę pobłogosławić wspólnie z księżmi biskupami
wszystkie krzyże, które macie, a potem jeszcze osobno pobłogosławić
kamienie węgielne kościołów, które są w budowie na terenie diecezji
częstochowskiej.
|