PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Apel Jasnogórski. Rozważanie wygłoszone do młodzieży
1. W godzinie Apelu Jasnogórskiego staję, o Matko, przed Twoim
umiłowanym Wizerunkiem, ażeby Cię powitać.
Witam Cię jako pielgrzym ze stolicy świętego Piotra w Rzymie, a
zarazem syn tej ziemi, pośród której od sześciuset lat jesteś obecna
w Twoim Jasnogórskim Wizerunku.
Przybywałem tutaj często wołaniem serca, w każdą środę przemawiałem
do Ciebie wobec uczestników audiencji generalnych na placu Świętego
Piotra. Przeżywałem jubileusz sześćsetlecia wraz z wszystkimi Twoimi
czcicielami, wraz z całym moim narodem.
Dziś dane mi jest stanąć raz jeszcze na tym świętym miejscu i
spojrzeć w Twoje jasnogórskie Oblicze.
Witam Cię jako pielgrzym. Witam Cię w godzinie wieczornego Apelu po
Mszy świętej odprawionej przez Prymasa Polski i duszpasterzy
młodzieży. Witam Cię wraz z wszystkimi uczestnikami tego spotkania —
przede wszystkim wraz z polską młodzieżą.
Raduję się z tego, że jesteśmy tutaj razem wobec Matki naszego
narodu. Raduję się, drodzy młodzi przyjaciele, że razem z wami mogę
Ją raz jeszcze pozdrowić słowami dzisiejszej wieczornej liturgii:
Błogosławiona jesteś, Córko, przez Boga Najwyższego spomiędzy
wszystkich niewiast na ziemi...
Tyś wielką chlubą naszego narodu!
2. Raduję się, że wespół z wami, młodzieży polska, będę mógł
rozważyć zwięzłą, a jednakże bogatą treść Apelu Jasnogórskiego,
który stał się jakby szczególnym dziedzictwem tysiąclecia chrztu
Polski.
Już w czasie przygotowania do tej wielkiej rocznicy: 1966, każdego
dnia o godzinie 21 powtarzaliśmy, śpiewając lub wypowiadając te
słowa:
„Maryjo, Królowo Polski,
Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!”
Zwięzłe słowa. Wymowne. Zakorzeniły się w naszej pamięci i w naszym
sercu. Rok milenijny minął — a my nadal czujemy potrzebę, aby je
powtarzać.
Cieszę się, że dane mi jest dzisiaj powitać Panią Jasnogórską,
rozważając naprzód, a potem śpiewając Apel Jasnogórski z polską
młodzieżą.
3. Wypowiadając te słowa: „Maryjo, Królowo Polski, Jestem przy
Tobie, pamiętam, czuwam”, nie tylko dajemy świadectwo duchowej
obecności Bogarodzicy pośród pokoleń zamieszkujacych polską ziemię.
Te słowa świadczą o tym, że wierzymy w miłość, która nas stale
ogarnia. Ta miłość zrodziła się u stóp krzyża, kiedy Chrystus (jak
to przypomniała dzisiejsza wieczorna Ewangelia) zawierzył Maryi
swojego ucznia Jana: „Oto syn Twój” (J 19, 26). Wierzymy, że w tym
jednym człowieku zawierzył Jej każdego człowieka. Równocześnie zaś w
Jej Sercu obudził taką miłość, która jest macierzyńskim
odzwierciedleniem Jego własnej miłości odkupieńczej.
Wierzymy, że jesteśmy miłowani tą miłością, że jesteśmy nią
ogarniani: miłością Boga, która się objawiła w Odkupieniu — i
miłością Chrystusa, który tego Odkupienia dopełnił przez Krzyż — i
wreszcie miłością Matki, która stała pod krzyżem i z Serca Syna
przyjęła do swego Serca każdego człowieka.
Jeśli wypowiadamy słowa Apelu Jasnogórskiego, to dlatego, że
wierzymy w tę miłość. Wierzymy, że jest ona od stuleci obecna wśród
pokoleń zamieszkujących ziemię polską. Że jest szczególnie obecna w
znaku Jasnogórskiej Ikony.
Do tej miłości się odwołujemy. Świadomość tego, że jest taka miłość,
że ma ona na ziemi polskiej swój szczególny znak, że możemy do niej
się odwołać — daje naszej całej chrześcijańskiej i ludzkiej
egzystencji jakiś podstawowy wymiar: jakąś pewność większą od
wszystkich doświadczeń czy zawodów, jakie może zgotować nam życie.
4. Jeśli wypowiadamy słowa Apelu Jasnogórskiego, to nie tylko
dlatego, aby do tej miłości (odkupieńczej oraz macierzyńskiej)
odwołać się — ale także, aby na tę miłość odpowiedzieć.
Słowa: „Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”, są bowiem zarazem
wyznaniem miłości, którą pragniemy odpowiedzieć na miłość, jaką
jesteśmy odwiecznie miłowani.
Słowa te są zarazem wewnętrznym programem miłości. Określają one
miłość nie wedle skali samego uczucia — ale wedle wewnętrznej
postawy, jaką ona stanowi. Miłość — to znaczy: być przy Osobie,
którą się miłuje (jestem przy Tobie), to znaczy zarazem: być przy
miłości, jaką jestem miłowany. Miłować — to znaczy dalej: pamiętać.
Chodzić niejako z obrazem umiłowanej Osoby w oczach i w sercu. To
znaczy zarazem: rozważać tę miłość, jaką jestem miłowany, i coraz
bardziej zgłębiać jej boską i ludzką wielkość. Miłować — to wreszcie
znaczy: czuwać. Pozwólcie, że ten ostatni rys miłości szczególnie
rozwiniemy.
Jest rzeczą niesłychanie doniosłą, aby w młodości — w tym wieku, w
którym budzą się nowe uczucia miłości, uczucia decydujące nieraz o
całym życiu — chodzić z takim dojrzałym wewnętrznym programem
miłości, właśnie takim, o jakim mówi Apel Jasnogórski.
Odpowiadając na miłość, którą jesteśmy odwiecznie umiłowani przez
Ojca w Chrystusie, odpowiadając na nią zarazem jako na miłość
macierzyńską Bogarodzicy — sami uczymy się miłości.
Pani Jasnogórska jest nauczycielką pięknej miłości dla wszystkich.
Jest to zaś szczególnie ważne dla was, młodych. W was bowiem
rozstrzyga się ów kształt miłości, jaką będzie miało całe wasze
życie. A przez was — życie ludzkie na ziemi polskiej. Życie
małżeńskie, rodzinne, społeczne, patriotyczne — ale także: życie
kapłańskie, zakonne, misyjne. Każde życie określa się i wartościuje
poprzez wewnętrzny kształt miłości. Powiedz mi, jaka jest twoja
miłość — a powiem ci, kim jesteś.
5. Czuwam! Jakże dobrze, iż w Apelu Jasnogórskim znalazło się to
słowo. Posiada ono swój głęboki rodowód ewangeliczny: Chrystus wiele
razy mówił: „Czuwajcie!” (Mt 26, 41). Chyba też z Ewangelii przeszło
ono do tradycji ruchu harcerskiego.
W Apelu Jasnogórskim słowo „czuwam!” jest istotnym członem tej
odpowiedzi, jaką pragniemy dawać na miłość, którą jesteśmy ogarnięci
w znaku Jasnogórskiej Ikony.
Odpowiedzią na tę miłość musi być właśnie to, że czuwam!
Co to znaczy: „czuwam”?
To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia
nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a
nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się
poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa
sprawa, której nigdy nie można pomniejszać, zepchnąć na dalszy plan.
Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym
ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy
tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza,
jeżeli tak postępują inni.
Moi drodzy przyjaciele! Do was, do was należy położyć zdecydowaną
zaporę demoralizacji — zaporę tym wadom społecznym, których ja tu
nie będę nazywał po imieniu, ale o których wy sami doskonale wiecie.
Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali.
Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród
okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły
kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt
zależy od tego, jaki będzie człowiek. A więc: czuwajcie!
Chrystus powiedział podczas modlitwy w Ogrójcu apostołom: „Czuwajcie
i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”.
6. Czuwam — to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w
sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów czy też nawet własnych
osądów. Czuwam — to znaczy: miłość bliźniego — to znaczy: podstawowa
międzyludzka solidarność.
Wobec Matki Jasnogórskiej pragnę podziękować za wszystkie dowody tej
solidarności, jakie dali moi rodacy, w tym również młodzież polska,
w trudnym okresie niedawnych miesięcy. Niełatwo mi tutaj wymienić
wszystkie formy tej troski, jaką otoczone były osoby internowanych,
uwięzionych, zwalnianych z pracy, a także ich rodziny. Wy wiecie o
tym lepiej ode mnie. Do mnie także dochodziły sporadyczne, choć
częste wiadomości.
Niech to dobro, które wyzwoliło się w tylu miejscach, na tyle
sposobów, nie ustaje na ziemi polskiej. Niech stale potwierdza owo
„czuwam” z Apelu Jasnogórskiego, które jest odpowiedzią na obecność
Matki Chrystusa w wielkiej rodzinie Polaków.
7. Czuwam — to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie,
wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich
określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich
kosztuje.
Może czasem zazdrościmy Francuzom, Niemcom czy Amerykanom, że ich
imię nie jest związane z takim kosztem historii, że o wiele łatwiej
są wolni, podczas gdy nasza polska wolność tak dużo kosztuje.
Nie będę, moi drodzy, przeprowadzał analizy porównawczej. Powiem
tylko, że to, co kosztuje, właśnie stanowi wartość. Nie można zaś
być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do
wartości. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie
kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi
autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to
dziedzictwo. Naród zaś jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty
człowiekiem. Bogaty młodzieżą! Bogaty każdym, który czuwa w imię
prawdy, ona bowiem nadaje kształt miłości.
8. Moi młodzi przyjaciele! Wobec naszej wspólnej Matki i Królowej
serc, pragnę wam na koniec powiedzieć, że wiem o waszych
cierpieniach, o waszej trudnej młodości, o poczuciu krzywdy i
poniżenia, o jakże często odczuwanym braku perspektyw na przyszłość
— może o pokusach ucieczki w jakiś inny świat.
Chociaż nie jestem wśród was na co dzień, jak bywało przez tyle lat
dawniej — to przecież noszę w sercu wielką troskę. Wielką, ogromną
troskę. Jest to, moi drodzy, troska o was. Właśnie dlatego, że „od
was zależy jutrzejszy dzień”.
Modlę się za was codziennie.
Dobrze, że jesteśmy tutaj razem w godzinie Apelu Jasnogórskiego.
Wśród doświadczeń obecnego czasu, wśród próby, przez jaką przechodzi
wasze pokolenie — ten Apel milenijny jest nadal programem.
W nim zawiera się jakaś podstawowa droga wyjścia. Bo wyjście w
jakimkolwiek wymiarze: ekonomicznym, społecznym, politycznym — musi
być naprzód w człowieku. Człowiek nie może pozostać bez wyjścia.
Matko Jasnogórska, która dana nam jesteś przez Opatrzność ku obronie
narodu polskiego, przyjmij dzisiejszego wieczoru ten Apel polskiej
młodzieży wespół z papieżem-Polakiem i pomóż nam trwać w nadziei!
Amen.
Na zakończenie spotkania Jan Paweł II powiedział:
Moi drodzy!
Chcę teraz jeszcze, przynajmniej krótko, podziękować tym, którzy w
imieniu całego wielkiego zgromadzenia młodzieży przynieśli mi dary.
Dziękuję młodzieży akademickiej, pozdrawiam ją serdecznie na
wszystkich uczelniach całej Polski, we wszystkich duszpasterstwach
akademickich, i błogosławię jej pracom i egzaminom. Od razu tutaj
dołączę maturzystów, przed którymi stoi teraz wysoki próg — ja sam
nie wiem, jak go przeskoczycie... — w tym ważnym momencie przejścia
na wyższe studia czy też na dalszą drogę życia. Pozdrawiam również
młodzież pracującą i rolniczą, i robotniczą, z różnych stron Polski.
Pozdrawiam i błogosławię młodzież duchowną męską oraz młodzież
zakonną żeńską. Pragnę serdecznie pozdrowić i błogosławić, zwłaszcza
na nadchodzące turnusy, młodzież ruchu „Światło-Życie”, dalej —
młodzież ze wspólnot neokatechumenalnych. Z wielką radością
przyjąłem dar złożony przez nią.
Jeszcze wracam do młodzieży harcerskiej. Serdecznie was pozdrawiam i
błogosławię na waszej drodze w oparciu o te przyrzeczenia harcerskie
i o najlepsze tradycje waszego ruchu. Czuwaj!
Wreszcie pragnę pozdrowić całą młodzież szkolną przedmaturalną oraz
wszystkie inne ruchy czy też środowiska, wspólnoty i osoby, które
się nie ujawniły przez złożenie darów, ale które są obecne w tej
naszej wielkiej wspólnocie.
Jest jeszcze jedna grupa, której się należy szczególne pozdrowienie
i błogosławieństwo, a która cichutko siedzi: to jest mianowicie
grupa duszpasterzy młodzieżowych. A ponieważ ja też kiedyś takim
byłem, więc się do nich najserdeczniej przyznaję i życzę im
błogosławieństwa Bożego na tej drodze wspaniałego powołania
kapłańskiego. Niech Bóg błogosławi duszpasterzom akademickim i
młodzieżowym całej Polski.
A teraz, moi drodzy przyjaciele, w imieniu was, tak licznie
zgromadzonych, zwracam się z prośbą do wszystkich tutaj obecnych
kardynałów i biskupów polskich, a także gości zagranicznych, ażeby
wspólnie ze mną udzielili wam zgromadzonym i całej młodzieży
polskiej błogosławieństwa wieczornego, błogosławieństwa biskupiego w
imię Trójcy Przenajświętszej za pośrednictwem Pani Jasnogórskiej.
Moi drodzy, jest to — można powiedzieć — nasza wigilia przed
jutrzejszą uroczystością. Bardzo pragnąłem przybyć na Jasną Górę w
tym jubileuszowym Roku Jasnogórskim — i to się spełnia. Jestem na
Jasnej Górze! Jutro będę sprawował wraz z moimi braćmi w biskupstwie
i kapłaństwie ten dziękczynny hymn sześćsetlecia obecności Pani
Jasnogórskiej w Jej tak przez nas umiłowanym Wizerunku. To jest
nasza wigilia, nasza młodzieżowa wigilia. Bardzo was proszę, ażeby
nastrój wigilii trwał w waszych sercach, żebyście, rozchodząc się
stąd, zanieśli w swoich sercach pokój, łaskę, skupienie, żebyście
czuwali!
Na koniec Papież pobłogosławił krzyże przyniesione przez młodzież.
Powiedział przy tym:
Niech w tym krzyżu będzie wasza mądrość i wasza siła przez Maryję
Jasnogórską.
|