PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w kaplicy pałacu
arcybiskupiego
Pragnę bardzo podziękować za to spotkanie przy ołtarzu. Jest ono
konsekwencją wielu różnych spotkań w różnych okresach życia, w
różnych momentach życia, które były naszym udziałem w czasie, kiedy
stale przebywałem w Krakowie.
Łączyły się te spotkania z moim powołaniem, kapłańskim naprzód, a
potem biskupim; łączyły się także i z waszym powołaniem, które
odkrywaliście i podejmowaliście, idąc za Chrystusem tak, jak każdego
z was wołał. Za wszystko, co było Jego łaską na tej naszej wspólnej
drodze, wyrażam Mu dzięki; i za wszystko, co nadal jest Jego łaską
na waszych drogach, wyrażam Mu dzięki. Równocześnie zaś wszystkie
sprawy, które niesie z sobą życie, sprawy często niełatwe,
przedstawiam Chrystusowi przez Jego Matkę — tak jak czyniłem to
dawniej — i codziennie pamiętam o was w modlitwie. Wam dziękuję za
to samo.
Pragnę tu jeszcze, przechodząc od mojego środowiska do innych
środowisk, zwrócić się w kilku słowach naprzód do moich kolegów z
gimnazjum, którzy przyszli, aby również uczestniczyć w tej
Najświętszej Ofierze. W tym roku bowiem minęło 45 lat od naszej
matury. Jest to więc równocześnie taki pośpieszny, ale bardzo
żarliwy zjazd maturalny, spotkanie maturalne przy ołtarzu.
Życzę wam, drodzy koledzy, by Bóg wam błogosławił na drogach życia
waszego, waszym rodzinom i waszej pracy.
Pragnę też dodać tutaj księży, moich przyjaciół z czasów
krakowskich, a zwłaszcza kapłanów, których wyświęciłem dokładnie 20
lat temu. Należy do nich również znany wam wszystkim dobrze ksiądz
Stanisław. To wszystko, jeżeli chodzi o skład naszego spotkania.
Ufam, że Chrystus wszedł w to nasze spotkanie łaską swojej
Eucharystii, że nas na nowo ze sobą zjednoczył, że nas umocnił tym
Duchem, którego stale udziela szukającym Go.
Pragnę też udzielić błogosławieństwa obecnym, rozszerzając je
równocześnie na wszystkich, którzy nie uczestniczyli w tym
spotkaniu, bo nie mogli — a przecież są związani z wymienionymi
środowiskami i uczestniczą w tym naszym spotkaniu sercem. Dziękuję
bardzo obu księżom kardynałom za to, że zechcieli ze mną
koncelebrować. Proszę ich, aby również w tym błogosławieństwie
końcowym zechcieli uczestniczyć.
Pozwólcie, że ostatnie słowo skieruję ku naszym zmarłym, czy to ze
środowiska, czy z grupy moich kolegów maturzystów. Polecaliśmy ich
miłosierdziu Bożemu. Ufamy, że dusze ich w życiu wiecznym odnajdą
Chrystusa.
|