PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie pożegnalne na lotnisku w Balicach
1. Szanowny Panie Profesorze, Przewodniczący Rady Państwa,
Szanowni przedstawiciele władz!
Pragnę podziękować Panu Przewodniczącemu za słowa wypowiedziane
przed chwilą w imieniu własnym oraz najwyższych władz Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej.
Dziękuję za to, że dane mi było w ciągu minionych dni odwiedzić moją
Ojczyznę, spełniając na wielu miejscach posługę duszpasterską
biskupa Rzymu. Okoliczność, że ten biskup Rzymu jest Polakiem, rodzi
jakby szczególne zapotrzebowanie na jego obecność wśród rodaków,
zwłaszcza w momentach tak doniosłych, jak jubileusz Jasnej Góry.
Pragnę przy zakończeniu tych odwiedzin, pod adresem władz
państwowych, a także podległych im władz terenowych w Warszawie,
Skierniewicach (Niepokalanów), Częstochowie, Poznaniu, Katowicach,
Wrocławiu, Opolu (Leśnica — Góra Świętej Anny) i Krakowie, wyrazić
raz jeszcze podziękowanie za wszystko, co uczyniły, aby niniejsze
odwiedziny mogły się odbyć w sposób zgodny z ich szczególnym
charakterem. Zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele trzeba było
poświęcić wysiłku i starań.
Słowa podziękowania kieruję pod adresem różnego rodzaju służb,
czuwających nad porządkiem oraz moim i pielgrzymów bezpieczeństwem;
a także służb lotniczych, sanitarnych, transportu, łączności,
środków społecznego przekazu i innych. Myślę w sposób szczególny o
wszystkich tych służbach i osobach, które towarzyszyły mi i
towarzyszą na szlaku tej pielgrzymki. Składam im wyrazy uznania za
sprawną i ofiarną organizację.
Bardzo też zależy mi na tym, aby moje podziękowanie w tej chwili
dotarło do wszystkich instytucji i środowisk; więcej jeszcze —
zależy mi na tym, aby w moim „serdecznie dziękuję” odnalazła swoje
miejsce każda bez wyjątku osoba, która miała jakiś udział w
przeprowadzeniu tych odwiedzin.
2. Księże Kardynale Prymasie!
Dziękuję za słowo końcowe, wypowiedziane przed chwilą imieniem
Episkopatu i Kościoła w Polsce. Dziękuję za obecność kardynałowi
metropolicie krakowskiemu i wszystkim przedstawicielom Episkopatu i
Kościoła.
Uważam to za szczególną łaskę Bożą, za szczególny znak Opatrzności,
że dane mi było uczestniczyć w tym ojczystym jubileuszu Jasnej Góry;
że mogłem po sześciu wiekach obecności Bogarodzicy w Jej
Jasnogórskim Wizerunku wyśpiewać razem z wami polskie Te Deum
laudamus; że mogłem razem z wami zaprosić Chrystusa wraz z Jego
Matką do tej naszej Kany Galilejskiej na dalsze lata i pokolenia; że
mogłem to uczynić, radując się wspólnie z moimi rodakami pierwszym
polskim świętym drugiego tysiąclecia — Maksymilianem Kolbe — oraz
nowymi błogosławionymi.
Uważam to za szczególny dar Pani Jasnogórskiej, że dane mi było
pójść w pielgrzymce do Jej sanktuarium zarówno od strony Warszawy i
Niepokalanowa, jak też od strony Poznania, od strony Wrocławia i
Góry Świętej Anny, jak wreszcie od strony mojego rodzinnego Krakowa.
Niech mi wolno będzie dodać do tego jeszcze jeden dar ziemi
polskiej: mogłem w dniu dzisiejszym spojrzeć z bliska na Tatry i
odetchnąć powietrzem mej młodości.
3. Jeszcze raz pragnę powtórzyć to, co powiedziałem w momencie
powitania. Odwiedziny moje, choć przebiegały drogami przed chwilą
wymienionymi — były równocześnie skierowane do całej Ojczyzny i do
wszystkich rodaków. I tak jak w dniu przybycia witałem szczególnie
te miasta i środowiska, które tym razem nie znalazły się na trasie
mojej pielgrzymki — tak też pragnę je w szczególny sposób pożegnać,
dziękując zwłaszcza tym, którzy starali się spotkać papieża w innych
ośrodkach, przebywając czasem wiele kilometrów.
4. Podczas mojego pielgrzymowania do ojczystej ziemi podkreślałem
wielokrotnie, że Polska jest dobrem wspólnym całego narodu i na to
dobro muszą być otwarci wszyscy jej synowie i córki; bo takie dobro
domaga się stałego i rzetelnego wysiłku całego społeczeństwa. Pragnę
bardzo, by stopniowo pokonane zostały piętrzące się trudności, by
Polacy mogli budować owocnie swoje dziś i jutro.
Naród bowiem, jak mówiłem w Warszawie, musi żyć i rozwijać się o
własnych siłach.
Odjeżdżając, pragnę jeszcze raz ogarnąć wzrokiem i sercem całą tę
ziemię. Pragnę spojrzeć na wielkie obszary polskiej pracy, stanąć
przy każdym warsztacie pracy, dużym i małym, na roli, w przemyśle,
przy warsztacie pracy twórczej — wszędzie tam, gdzie pracuje
człowiek. Pragnę stanąć przy każdym człowieku pracy.
Życzę, by w tę pracę wpisany był cały właściwy tej dziedzinie życia
ludzkiego ład moralny, by wszyscy mogli, w pełni wewnętrznego
pokoju, przy zabezpieczeniu praw i poszanowaniu godności człowieka i
jego pracy, we wzajemnym zaufaniu odnajdywać i zgłębiać sens tego
podstawowego powołania człowieka, jakim jest właśnie praca ludzka.
Sens, który jest z kolei najgłębszym i skutecznym motywem
mobilizującym człowieka od wewnątrz.
Życzę też, by w takich warunkach praca była wykonywana w duchu
miłości społecznej, o której mówiłem w Katowicach: by w niej
człowiek odnajdywał siebie i poprzez nią służył innym oraz dobru
własnego kraju.
Pragnę i życzę mojej Ojczyźnie, by w tę polską pracę wprowadzona
była cała ewangelia pracy, zarówno ta, która zabezpiecza człowieka,
i jego godność i prawa, jak i ta, która zobowiązuje, która jest
sprawą sumienia i poczucia odpowiedzialności. Prawa bowiem i
obowiązki są ściśle ze sobą powiązane.
Osobiście życzę władzom państwowym, ażeby powyższe warunki budowały
dobro wspólne Ojczyzny i zabezpieczały zasłużone miejsce państwa
polskiego, Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, pośród narodów Europy
i świata.
5. Żegnając się z mymi rodakami w Krakowie — tym mieście, które
widziało trudne chwile Ojczyzny, ale było też świadkiem okresów jej
największego rozkwitu — życzę, aby raz jeszcze, pod opieką Pani
Jasnogórskiej, dobro okazało się na ziemi polskiej potężniejsze od
zła — i odniosło zwycięstwo.
I o to stale się modlę.
|