PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie w czasie uroczystości nadania doktoratu honoris causa
Uniwersytetu Jagiellońskiego
Magnificencjo, Czcigodny Panie Rektorze,
Senacie Akademicki pierwszego w Polsce uniwersytetu,
Panie Ministrze,
Profesorowie, Pracownicy nauki, Studenci,
Szanowni i drodzy Państwo!
1. Nie mogę ukryć, że w progi Almae Matris Jagellonicae wkraczam
dzisiaj ze szczególnym wzruszeniem. Przez wiele lat jako krakowianin
spotykałem się na co dzień z tym kompleksem gmachów, które kryją w
sobie Uniwersytet — a jednak nie stracił on przez to nic na swojej
wielkości. Nie spowszedniał. Pozostał wielki tą swoją podstawową
wielkością, jaką posiada w dziejach Ojczyzny oraz w dziejach kultury
polskiej, europejskiej i światowej. Takim go widział jego
wychowanek, ksiądz Piotr Skarga, gdy nazwał Akademię Krakowską
„szczęśliwą fundacją królów polskich i ozdobą tej Korony” (Żywoty
świętych). Stykając się z nim na co dzień w ciągu czterdziestu lat
mojego tutaj pobytu, ani na chwilę nie straciłem tej świadomości, że
obcuję z wielkością. Jedną z tych, które stanowią o miejscu mojej
Ojczyzny w dziejach ogólnoludzkiej kultury.
2. Pierwszy raz wszedłem w mury Collegium Maius jako dziesięcioletni
uczeń szkoły podstawowej, aby uczestniczyć w promocji doktorskiej
mojego starszego brata, absolwenta Wydziału Lekarskiego UJ. Do
dzisiaj mam w oczach tę uroczystość w auli uniwersyteckiej.
Upłynęło prawie trzydzieści pięć lat od chwili, kiedy mnie samemu
dane było dostąpić analogicznej promocji na Wydziale Teologicznym.
Promocja ta stanowiła zakończenie studiów poniekąd na dwóch
uniwersytetach: Jagiellońskim oraz rzymskim uniwersytecie Angelicum,
gdzie studiowałem w latach 1946-1948.
3. Wcześniejsze lata moich studiów krakowskich spotykają się z
okresem drugiej wojny światowej i okupacji hitlerowskiej. Zacząłem
studiować jesienią 1938 roku na ówczesnym Wydziale Filozoficznym
jako słuchacz filologii polskiej. Noszę głęboko zapisany w mojej
pamięci ten jeden rok przedwojennych studiów: całe środowisko
uniwersyteckie, nazwiska wielkich profesorów, których miałem
szczęście być uczniem, twarze kolegów i koleżanek, z którymi w
większości rozdzieliły mnie wydarzenia lat 1939-45. Z tym większą
radością widzę niektórych z nich dziś tutaj obecnych. Pragnę na ich
ręce złożyć podziękowanie za wszystko, co zawdzięczam polonistyce
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do dzisiaj zbieram owoce tych przecież
bardzo krótkich, fragmentarycznych studiów.
4. W okresie podziemia okupacyjnego rozpocząłem — jako pracownik
fizyczny fabryki w Borku Fałęckim — studia na konspiracyjnym
Wydziale Teologicznym UJ. Rozpocząłem je w jesieni 1942 roku. Wśród
straszliwych doświadczeń wojennych odkryłem w sobie stopniowo
powołanie do kapłaństwa — i wszedłem na nową drogę. Studia na
Wydziale Teologicznym od jesieni 1942 roku oznaczają początek tej
drogi. Prowadziła ona naprzód poprzez etap konspiracyjny, aby z
kolei, od stycznia 1945 roku, przejść w jawne studia na tymże
Wydziale.
Jest to drugi rozdział moich studenckich doświadczeń, bardzo różny
od przedwojennego, w jakiś sposób w stosunku do tamtego
komplementarny. Jako alumn krakowskiego seminarium duchownego mogłem
w tych pierwszych latach powojennych uczestniczyć w życiu
społeczności akademickiej Uniwersytetu, byłem nawet przez pewien
czas wiceprezesem Bratniej Pomocy Studentów UJ, czyli, jak to się
powinno mówić: „Bratniaka”.
5. Po zakończeniu studiów i doktoracie na Wydziale Teologii
pozostawałem w dalszym ciągu w kontakcie z uczelnią. W listopadzie
1953 roku dane mi było jeszcze habilitować się w zakresie teologii
moralnej. Była to ostatnia habilitacja na Wydziale Teologicznym
Uniwersytetu Jagiellońskiego przed wyłączeniem tegoż Wydziału — po
blisko sześciu wiekach — z organizmu Uniwersytetu: tej najstarszej w
Polsce Alma Mater. Mojej Alma Mater!
6. Kiedy dziś, za łaskawym zaproszeniem rektoratu, wracam w jej
progi, czuję — tak jak zawsze czułem przedtem — tę historyczną
wielkość Uniwersytetu Jagiellońskiego, z którym Opatrzność pozwoliła
mi związać, choć w sposób dość fragmentaryczny, młode lata mojego
życia. Przez pryzmat tego niezapomnianego i niczym nie zastąpionego
doświadczenia ogarniam z górą sześć wieków trwania Uniwersytetu w
pośrodku dziejów mojej Ojczyzny. „Prawdzie i Rzeczypospolitej —
pisze ks. Konstanty Michalski — służył uniwersytet przez całe wieki,
razem z nią dzielił dolę i niedolę, szczęścia i nieszczęścia, tak iż
cała Rzeczpospolita mogła za Jagiełłą odezwać się do polskiej
wszechnicy: Filia mea, córko moja, kość z mojej kości i krew z mojej
krwi” (Dokąd idziemy?).
Sięgam do roku 1364, do kazimierzowskich początków, sięgam do roku
1397: do tego drugiego początku związanego z imionami założycieli
dynastii jagiellońskiej, którzy byli równocześnie refundatorami
Uczelni Jagiellońskiej.
7. Ileż imion wielkich w dziejach narodu, nauki i kultury! Żeby
wspomnieć tylko Wojciecha z Brudzewa, Mikołaja Kopernika, Macieja
Miechowitę, Stanisława ze Skalbmierza, Pawła Włodkowica, Jakuba z
Paradyża, świętego Jana z Kęt, Zbigniewa Oleśnickiego, Stanisława
Hozjusza, Mikołaja Reja, Jana Kochanowskiego, Andrzeja Frycza
Modrzewskiego, Marcina Kromera...
To tylko niektóre imiona z pierwszego okresu Akademii
Jagiellońskiej, który zresztą był okresem jej szczególnej
świetności.
8. Potem mijają stulecia. Epoki dziejów Polski, dziejów Europy i
świata. Epoki dziejów nauki i kultury. Poprzez wszystkie te stulecia
Uczelnia Jagiellońska trwa w samym sercu nauki i kultury polskiej.
Nie sposób wymienić tu wszystkich, którzy na to zasługują.
Pozwólcie, że wspomnę przynajmniej o Janie Śniadeckim, Hugonie
Kołłątaju, Zygmuncie Wróblewskim, Karolu Olszewskim, Marianie
Smoluchowskim.
9. I oto przybliżamy się do naszych czasów. Do tych wielkich
nazwisk, z którymi dane mi było już osobiście się zetknąć w czasie
moich studiów. Żeby wymienić tylko profesorów: Pigonia,
Kołaczkowskiego, Nitscha, Klemensiewicza, Kamykowskiego (żyje
jeszcze profesor Urbańczyk, który na pierwszym roku polonistyki jako
asystent prowadził nasze ćwiczenia z fonetyki opisowej. Natomiast
nie żyje już profesor Wyka, również w tym czasie asystent
literatury, i jeżeli się nie mylę, również profesor Spytkowski,
młodszy asystent).
Z kolei na Wydziale Teologicznym — pamiętam o żyjących księżach
profesorach i tych, którzy odeszli. Niech mi wybaczą, że ich tu nie
wymieniam.
10. Wielka genealogia nauczycieli. I genealogia uczniów tej „matki
szkół polskich”, jak nazwał ją Jan Sobieski, gdy po zwycięstwie
wiedeńskim składał zdobyczne buńczuki u grobu świętego Jana Kantego,
„pomny fortunnego wiedzy pokarmu w uniwersytecie krakowskim” (to
słowa z napisu na tablicy Sobieskiego w domu św. Jana). Uniwersytet
jest jakby wielką rodziną. Wszyscy zjednoczeni wzajemnie umiłowaniem
prawdy — tej prawdy, która jest fundamentem rozwoju człowieka w jego
własnym człowieczeństwie. Jest ona także fundamentem rozwoju
społeczeństwa w jego najgłębszej tożsamości.
Podczas odwiedzin w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych ds.
Oświaty, Nauki i Kultury, UNESCO, 2 czerwca 1980 r., wypowiedziałem
następujące słowa: „Jestem synem narodu, który przetrzymał
najstraszliwsze doświadczenia dziejów, który wielokrotnie sąsiedzi
skazywali na śmierć — a on pozostał przy życiu i pozostał sobą.
Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji
własną suwerenność jako naród — nie w oparciu o jakiekolwiek inne
środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która
okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg...
Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w
kulturze narodu” (n. 14).
Jaki jest udział Uniwersytetu Jagiellońskiego w tworzeniu i
upowszechnianiu tej kultury, która tworzy suwerenność duchową narodu
— wszyscy wiemy.
Dzisiaj, w tych niezwykłych zaprawdę okolicznościach — ja, Jan Paweł
II, biskup Rzymu — staję wobec tych portretów, wobec tej wielkiej
akademickiej genealogii mojej jagiellońskiej Alma Mater i, jak
przystało wobec matki — powiedziałem to już na lotnisku w Warszawie,
powtórzę jeszcze dzisiaj — całuję ręce, aby tym gestem dać
świadectwo, jak wielki dług zaciągnąłem. Ja sam — wraz z całym moim
narodem.
11. Jeżeli pragniecie, Magnificencjo, czcigodny Senacie, abym
przyjął doktorat honoris causa, to czynię to w duchu posłuszeństwa
wobec Alma Mater — chociaż reguły mojego urzędu tego nie przewidują;
ale ponad wszystkie reguły urzędu zawsze pozostaje posłuszeństwo
rodzicom.
12. Na portalu jednej z sal starego Uniwersytetu — właśnie tej sali,
jeżeli się nie mylę, auli Collegium Maius — czytamy taki napis (Pan
Rektor go zacytował): Plus ratio, quam vis [Bardziej rozum niż siła
— red.].
Życzę ci, Uniwersytecie Jagielloński, abyś w siódmym stuleciu
twojego istnienia pozostawał zawsze wierny tej akademickiej dewizie.
Niech twoja obecność w życiu Polski współczesnej służy zwycięstwu
tego, co jest godne człowieka jako istoty rozumnej i wolnej. Niech
chroni od przewagi samych tylko sił materialnych. Życzę, abyś mógł,
Uniwersytecie Jagielloński — wielki protagonisto wszystkich uczelni
akademickich w Ojczyźnie — przyczyniać się zawsze do ugruntowania
całego życia polskiego na fundamentach mądrości, wiedzy i prawości.
Proszę, ażeby Bóg błogosławił dalszym pokoleniom twoich profesorów i
studentów.
Jeszcze raz dziękuję za doktorat honoris causa.
Opuszczając gmach Uniwersytetu Jagiellońskiego, Ojciec Święty
skierował słowa pozdrowienia do zebranych na dziedzińcu:
Otóż, proszę Państwa, dzisiaj rano mi powiedziano tak:
„Pójdziemy na Uniwersytet na godzinę ósmą”. Na co natychmiast
odpowiedziałem: „Absolutnie nie, ósma piętnaście”. I tak się też
stało. I dobrze się stało, bo w ten sposób ta wielka godność, którą
dzisiaj otrzymałem z rąk Senatu Almae Matris nie trafiła w próżnię,
tylko w podmiot po studencku i po uniwersytecku wrażliwy. Wiadomo
bowiem, że ten kwadrans akademicki należy do struktury akademickiej
wrażliwości.
Chcę tutaj, w tym historycznym miejscu, raz jeszcze oddać hołd całej
przeszłości, tak jak to już uczyniłem w przemówieniu poprzednio
wygłoszonym.
Chcę jeszcze raz podziękować Uniwersytetowi Jagiellońskiemu za to,
że był moją Alma Mater. Dzisiaj czynię to ze szczególną czcią i ze
szczególną wdzięcznością.
Chcę też jeszcze raz powtórzyć te życzenia, jakie mojej — podkreślam
to — mojej Alma Mater dzisiaj złożyłem. Pragnę być zawsze głęboko
zjednoczony i solidarny z tym wszystkim, czym żyje ta wspólnota, dla
dobra kultury polskiej, dla dobra narodu i ludzkości.
Dziękuję Państwu za to, że zechcieli również na dziedzińcu
uczestniczyć w dzisiejszym akcie.
|