PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Apel Jasnogórski
Drodzy Bracia i Siostry!
Zanim rozpocznę zwięzłe rozważania, związane z tym Jasnogórskim
Apelem, pragnę naprzód wyrazić moją radość, że na szlaku Kongresu
Eucharystycznego w Polsce dane mi jest dzisiaj stanąć na Jasnej
Górze.
Przybywam tutaj, ażeby przynieść Matce Najświętszej wszystko to
dobro, które składa się na całość Kongresu Eucharystycznego w całym
naszym kraju, we wszystkich wspólnotach, diecezjach, parafiach,
środowiskach i rodzinach. W szczególności pragnę tutaj przynieść te
dotychczasowe etapy mojego pielgrzymowania, poczynając od
inauguracji Kongresu w Warszawie, poprzez Lublin, gdzie znamiennym
momentem wielkiego spotkania z Ludem Bożym tamtej diecezji i regionu
były święcenia kapłańskie. Poprzez Tarnów, gdzie w łączności z
beatyfikacją Karoliny Kózkówny, córki polskiego ludu, znamienną
cechą naszego spotkania było wielkie zgromadzenie ludzi polskiej
wsi, rolników. Poprzez Kraków, gdzie krótko się zatrzymałem, ażeby w
tym szczególnym roku, w którym nasi bracia Litwini obchodzą
sześćsetną rocznicę swojego chrztu, znaleźć się u stóp krzyża
wawelskiego wraz z błogosławioną królową Jadwigą. Poprzez Szczecin,
na Wybrzeżu, gdzie dane mi było w wielkim zgromadzeniu Ludu Bożego
tamtych Kościołów i tamtych ziem w szczególny sposób modlić się z
polskimi rodzinami i za polskie rodziny. I wreszcie etap ostatni:
Gdańsk, skąd wprost przybywam. Gdańsk, Gdynia, Trójmiasto. Przymorze
i Pomorze. Wielkie, ogromne spotkanie ludzi pracy, nie tylko z tego
miasta, ale z całej Polski. Powiedziałem im żegnając się, że
nadzieje związane z ich dążeniem do pracy i odnowy pracy w Polsce
zanoszę na Jasną Górę. Powiedziałem im, że dzień naszej wspólnej
modlitwy w intencji pracy i ludzi pracy z Gdańska, Przymorza,
Wybrzeża i z całej Polski trwa nadal i kończy się tu, u stóp Pani
Jasnogórskiej. Z tym wszystkim tutaj przybywam, z całym tym
dorobkiem mojego pielgrzymowania po szlakach Kongresu
Eucharystycznego w Polsce. Przybywam jako człowiek zawierzenia, żeby
to wszystko, te wszystkie wielkie sprawy naszego polskiego życia,
prześwietlone tajemnicą Eucharystii, w której żyje Ten, „który do
końca nas umiłował”, żeby to wszystko tutaj przynieść, tutaj
zawierzyć Tej, która jest naszą Matką, Tej, która jest Jasnogórską
Panią naszego narodu i Królową Polski.
1. „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”.
Codziennie od wielu lat, od czasu przygotowania do milenium chrztu
Polski, rozbrzmiewa tutaj ten Jasnogórski Apel.
I powtarzają go usta ludzkie — i ludzkie serca — na różnych
miejscach ojczystej ziemi. Również i poza jej granicami. Również i w
Rzymie, na Watykanie.
W dzisiejszy wieczór, w szczególny sposób, powtarzają go usta
obecnych tu pielgrzymów, przede wszystkim z tego miasta i z całej
diecezji częstochowskiej, z archidiecezji wrocławskiej i
poznańskiej, a zapewne także z wielu innych, a także wraz z nami —
usta pielgrzymów z ościennych krajów, naszych pobratymców, których
serdecznie witamy.
Codziennie mówimy: Jestem przy Tobie, a pragniemy powiedzieć: Bądź z
nami. Ten Apel, Maryjo, jest dla nas — i dla Ciebie. Bądź z nami,
czuwaj przy nas, jak matka czuwa przy dzieciach; także i wtedy, gdy
dorosną, nie przestaje czuwać.
2. Sobór Watykański II naucza, że Maryja jest stale obecna w
tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Ta, o której powiedziano:
„Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” (Łk 1,45), przoduje Ludowi
Bożemu na całej ziemi w pielgrzymce wiary, nadziei oraz zjednoczenia
z Chrystusem.
Z tą świadomością rozpoczynamy w tych dniach Rok Maryjny jako okres
szczególnego przygotowania do początku trzeciego tysiąclecia od
narodzenia Chrystusa.
Trzeba więc, aby Apel Jasnogórski nadal rozbrzmiewał. Aby mówił
Maryi od nas: „Jestem, pamiętam, czuwam”. Aby przyzywał Jej
obecności: Bądź z nami, bądź z nami w każdy czas! Przoduj w naszym
pielgrzymowaniu! Tutaj, na Jasną Górę, przybywa wiele pielgrzymek do
Ciebie, Matki i Królowej. Najliczniejsze są w miesiącu sierpniu.
Wszystkie one zaś odzwierciedlają Twoje pielgrzymowanie z nami
poprzez ojczystą ziemię.
Pielgrzymowanie przez tę polską ziemię nie jest łatwe. Mogłoby się
zdawać wręcz niemożliwe — bez wiary. Prowadź nas Twoją wiarą, Maryjo
z Nazaretu, Maryjo z Betlejem, Maryjo na Golgocie, Maryjo z Jasnej
Góry. Prowadź nas Twoją heroiczną wiarą! Niech nie ustajemy w
drodze! Tak jak nie ustają w drodze jasnogórscy pielgrzymi, mimo że
czasem są bardzo zmęczeni i nogi mają obolałe.
Prowadź wszystkich, którzy tu przychodzą, a także tych, co nie
przychodzą. Tych, którzy nie mają wiary. Tych, którzy także i innych
starają się przekonać do niewiary, do ateizmu.
3. W tej godzinie Jasnogórskiego Apelu pragnę myślą i sercem
przywołać tutaj każdego człowieka, brata i siostrę, ze wszystkich
stron ojczystej ziemi i spoza niej, choćby z najdalszych krańców
ziemskiego globu — iluż ich spotykam w Rzymie i na całym świecie
podczas mojej apostolskiej posługi.
Pragnę przywołać:
— moich braci i siostry, którzy w kraju lub poza krajem poświęcili
siły fizyczne i duchowe, talenty i energie dla wspólnego dobra,
jakim jest Ojczyzna, a miłość do niej okupili wielorakim
cierpieniem;
— braci i siostry, którzy obecnie przy swoich warsztatach na wsi i w
mieście, czy to jako pracownicy fizyczni czy umysłowi, świadomi
wielorakiego kryzysu, podejmują jednak odważnie i sumiennie trud
codziennej pracy;
— ludzi pióra i innych środowisk twórczych; ludzi, którzy poprzez
uczciwą działalność w zakresie środków przekazu społecznego,
zwłaszcza prasy, docierają do najszerszych kręgów społeczeństwa,
przekazują zdrowy osąd rzeczywistości, przełamują bariery strachu,
egoizmu, złego obyczaju, łatwego uznania, dają świadectwo prawdzie;
— wszystkich, którzy nie ulękli się niebezpieczeństw i trudności,
nie zatracili wiary w ideały i prawdziwe wartości, nie zagubili
sensu życia i pracy, nie ulegli słabościom, lecz w poczuciu
solidarnej odpowiedzialności i troski umacniają swoich braci w
wierze i w przekonaniu, że dla chrześcijanina nie ma sytuacji bez
wyjścia, że warto żyć w swoim kraju i podejmować twórcze inicjatywy,
budować wspólnotę ludzkich serc i umysłów. Ileż trzeba by tu
wymienić osób świadczących sobie wzajemnie dobro, ileż wspólnot,
ileż środowisk, ileż ruchów.
Kiedy to mówię, przypominają mi się przynajmniej dwa, które podczas
tej mojej pielgrzymki szczególnie dają o sobie znać: to są nasze
rodzime oazy, ruch „Światło-Życie”; to są również przybyli do nas z
Zachodu „neokatechumeni”. Spotykam ich wszędzie na świecie, gdzie
tylko się pojawię. Myślałem, że przynajmniej w Polsce ich nie ma.
Tymczasem od pierwszego dnia wszędzie widzę te same napisy, które w
innych językach oglądam w różnych stronach świata. A więc są!
Przyszli i chcą, ażebyśmy odnawiali w sobie świadomość chrztu
świętego, co to znaczy być chrześcijaninem od samego korzenia. Niech
ich Bóg błogosławi. I wszystkie inne. Trudno je wymienić, jest ich
wielkie bogactwo w całym Kościele, a widzę, że w Polsce również, tak
samo wielkie, może większe nawet. Szczęść Boże.
Pragnę przywołać w tym Apelu Jasnogórskim wszystkich moich braci i
siostry, którzy doznają niedostatku, którzy odczuwają niedosyt
wolności, trudności w przekazywaniu i odbiorze prawdy, którzy nie
mają pracy lub pracy odpowiadającej ich kwalifikacjom, którzy nie
mogą zrealizować swoich planów życiowych, słusznych aspiracji i
rozwinąć swoich talentów; którzy, w jakikolwiek sposób cierpią na
ciele i duszy, niosąc z wiarą i nadzieją swój codzienny krzyż.
O takich pisze poeta:
„Błogosławieni, którzy w czasie gromów
Nie utracili równowagi ducha,
Którym na widok spustoszeń i złomów
Nie płynie z serca pieśń rozpaczy głucha,
Którzy wśród nocy nieprzebytej cieni
Nie tracą wiary w blask rannych płomieni — Błogosławieni!”
(Jan Kasprowicz, Błogosławieni)
Jest jeszcze wiele innych bolesnych spraw i problemów nękających
poszczególnych ludzi czy też całe środowiska i społeczeństwo. Ty,
Matko, znasz je najlepiej. Mówią Ci o nich przybywający tu
pielgrzymi. Otwierają przed Tobą serca, wyznają winy i słabości,
ukazują rany. Szukają Twego wstawiennictwa w pojednaniu z Bogiem i z
ludźmi. Szukają ukojenia, umocnienia, ożywienia nadziei.
Wszystkie bolączki i słabości ludu tej ziemi składam dzisiaj w Twoje
matczyne, troskliwe dłonie. Upraszaj nieustannie dla wszystkich tego
ducha, „który przychodzi z pomocą ludzkiej słabości” (por. Rz 8,
26).
4. Redemptoris Mater!
Alma Redemptoris Mater [Matka Żywicielka Odkupiciela — red.] — od
tych słów zaczyna się ostatnia encyklika związana z Rokiem Maryjnym.
I od tych słów zaczyna się przejmująca antyfona adwentowa, w której
wołamy do Matki Odkupiciela; do Gwiazdy Zarannej pierwszego
przyjścia Chrystusa: „Racz podźwignąć, prosimy, lud upadający, w
grzechach swych uwikłany, powstać z nich pragnący...”
Maryjo, Królowo Polski, bądź z nami, czuwaj nad każdym człowiekiem,
nad każdą kobietą i nad każdym mężczyzną, nad każdym dzieckiem już
poczętym w łonie matki!
Czuwaj! Czuwaj nad każdym sumieniem. I ucz nas czuwać! Ucz czuwać
wszystkie sumienia na tej ziemi ojczystej. Niech nie poddają się
słabości! Niech nie ulegają łatwiźnie! Niech nie stają się winni
straszliwych grzechów. Niech żyją ze świadomością wszystkich Bożych
przykazań, a zwłaszcza tego, które mówi: „Nie zabijaj!”
Nie zabijaj dziecka poczętego w łonie matki! i nie niszcz siebie!
Wszyscy znamy ten nałóg, który tak wiele nam zaszkodził w
przeszłości, a który dzisiaj zdaje się znowu potęgować.
Mówię więc do każdego i do każdej: nie niszcz siebie! Nie wolno ci
niszczyć siebie, bo nie żyjesz tylko dla siebie. Kiedy więc
degradujesz siebie przez nałóg, to równocześnie niszczysz drugich.
Szkodzisz twojej rodzinie, twoim dzieciom. Osłabiasz społeczeństwo,
które liczy na twoją trzeźwość, zwłaszcza przy pracy.
Modlimy się co dzień: „Nie wódź nas na pokuszenie”. Nie wolno kusić!
Nie wolno igrać ze złem! Nie wolno „sprzedawać” człowieka za zysk
doraźny i niegodziwy, zdobywany na ludzkich słabościach i wadach!
Nie wolno wykorzystywać i pogłębiać ludzkiej słabości! Nie wolno
dopuszczać do degradacji człowieka, rodziny, społeczeństwa, gdy się
za nie wzięło odpowiedzialność wobec historii!
„Nie wódź nas na pokuszenie”. Nie wszyscy może odmawiają te słowa,
ale wszystkich one obowiązują. Tu, na ziemi, tak już doświadczonej
przez dzieje, nie można „eksperymentować” na życiu i zdrowiu
polskich dusz i ciał.
5. Maryjo, Królowo Polski, bądź nadal natchnieniem tych wszystkich,
którzy walczą o trzeźwość swych bliźnich, o trzeźwość siebie samych.
O trzeźwość narodu. Jestem szczególnie wdzięczny tym, którzy
podejmują inicjatywy w tej dziedzinie — zwłaszcza w miesiącu
sierpniu, a także w czasie przygotowania do tej papieskiej
pielgrzymki.
Nie wolno tych inicjatyw ośmieszać i pomniejszać! Nie wolno! Zbyt
wysoka jest stawka, o którą chodzi. Wiemy to dobrze z historii. Zbyt
wysoka jest stawka! i trzeba tutaj iść pod prąd! Pod prąd
społecznego nawyku i płytkiej opinii. Pod prąd ludzkiej słabości.
Pod prąd źle rozumianej „wolności”. Wolność nie została człowiekowi
dana przez Stwórcę do tego, ażeby niszczył siebie i drugich. Wolność
to nie jest samowola.
Maryjo, Królowo Polski, Pani Jasnogórska, bądź natchnieniem polskich
sumień. Bądź naszą Matką i Wychowawczynią! Nie zrażaj się naszymi
słabościami. Bądź dla nas wymagająca!
W tej godzinie Jasnogórskiego Apelu dziękuję Ci za wszystkich,
którzy walczą o życie nie narodzonych. I którzy walczą o życie i
zdrowie całego narodu, każdego człowieka zagrożonego nałogiem.
6. Prowadź nas, Ty, która jesteś pierwszą wśród wszystkich
wierzących — prowadź Lud Boży na tej polskiej ziemi w pielgrzymce
wiary i nadziei.
Tak! Nadziei! Człowiek współczesny tak bardzo potrzebuje nadziei.
Człowiek na tej polskiej ziemi tak bardzo potrzebuje nadziei.
Co to jest nadzieja? Co ona znaczy? Znaczy: „Nie daj się zwyciężyć
złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12, 21). Zło można zwyciężać. To
jest właśnie siła nadziei.
Maryjo, Królowo Polski, w godzinie Jasnogórskiego Apelu, na szlaku
Kongresu Eucharystycznego w Ojczyźnie, proszę Cię dla wszystkich
moich rodaków o taką „zwycięską nadzieję”.
Może w tej chwili, w tym dziejowym momencie, nadzieja jest
najbardziej zagrożona. A równocześnie najbardziej nieodzowna.
Nadzieja, która jest mocą człowieka, która go czyni mocnym również
wśród cierpień i doświadczeń. Wśród przeciwieństw.
Pani Jasnogórska, spraw, aby człowiek na polskiej ziemi zwyciężał
mocą tej nadziei, która rodzi się z Chrystusa, z Eucharystii.
Przecież On „do końca nas umiłował” (por. J 13, 1).
Na zakończenie Apelu Jasnogórskiego Jan Paweł II powiedział:
Pragnę wspólnie z Episkopatem Polski, obecnym tutaj pod
przewodnictwem księdza prymasa, wspólnie z ojcami paulinami,
gospodarzami Jasnej Góry, powitać naszych gości z Rzymu, tych,
którzy mi stale towarzyszą: kardynała sekretarza stanu i innych
współpracowników z Kurii Rzymskiej. W ten wieczór jednak, w
szczególny sposób pragnę powitać kardynała Ugo Poletti, który jest
moim najbliższym współpracownikiem w pasterskim zarządzie diecezji
rzymskiej. Wszyscy cieszymy się, że zechciał przybyć do nas i
spotkać się z nami na Jasnej Górze i na tym końcowym etapie szlaku
Kongresu Eucharystycznego, a zarazem mojego pielgrzymowania po ziemi
ojczystej. Bóg zapłać.
|