PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej Karoliny Kózkówny
l. „Błogosławieni jesteście” (Mt 5, 11).
Wysłuchaliśmy Chrystusowych słów z Kazania na górze. Jeszcze raz
przemówił do nas Mistrz językiem ośmiu błogosławieństw: językiem
Dobrej Nowiny.
„Błogosławieni jesteście...”
W tych słowach odczytujemy przeszłość i przyszłość. Naprzód
przeszłość. Kościół tarnowski, który w roku ubiegłym dziękował Bogu
za dwieście lat swej posługi na tej nadwiślańskiej i podkarpackiej
ziemi, odczytuje w orędziu ośmiu błogosławieństw całą swoją z górą
tysiącletnią przeszłość na tej ziemi.
Od przeszło tysiąca lat rozbrzmiewało tutaj to orędzie, padając na
glebę ludzkich dusz jak ziarno, które ci sami ludzie rzucali
równocześnie w zagony tej ziemi. Czasem ziemi urodzajnej, która
wydaje owoc stokrotny, czasem ziemi trudnej, kamienistej, jak w
górach, gdzie nie tak łatwo o urodzajny i obfity zbiór.
Raduję się, że mogę dzisiaj być z wami, aby podjąć donośne wciąż
jeszcze echo waszego jubileuszu. Wiem, że odezwał się on żarliwym
hymnem wdzięczności w twoim sercu, biskupie i pasterzu Kościoła
tarnowskiego, w sercu twoich braci, biskupów i kapłanów, w sercu
rodzin zakonnych męskich i żeńskich, w sercu wszystkich, którzy na
tej ziemi są „Ludem Bożym” i „królewskim kapłaństwem” (por. 1 P 2,
9).
2. Raduję się, że mogę być dzisiaj z wami. Ta ziemia od lat była mi
bliska. Wpatrywałem się z podziwem w uroki jej krajobrazu,
wędrowałem górskimi pasmami i dolinami wzdłuż potoków. Doznawałem
wiele gościnności.
I jest mi bliski ten Kościół. A chociaż dzisiaj przybywam do was
jako pielgrzym ze stolicy św. Piotra w Rzymie, to przez lata byłem
tu sąsiadem. I doznawałem dobrego, serdecznego sąsiedztwa.
Ewangelia, orędzie ośmiu błogosławieństw, czyż nie jest ono od
początku wpisane w dzieje waszego Kościoła? Czyż nie głosili tego
zbawczego orędzia już ci pierwsi święci pustelnicy znad Dunajca, a
potem znad słowackiego Wagu — Świerad i Benedykt u samego początku
naszych dziejów?
A potem Stanisław ze Szczepanowa, biskup, męczennik na stolicy
krakowskiej, z którym wiąże się wspólne dziedzictwo wszystkich
Polaków.
A potem jeszcze Kinga, księżna, matka narodu i mniszka w
starosądeckim klasztorze św. Klary.
3. Orędzie ośmiu błogosławieństw, siejba Bożej Ewangelii, idzie
przez stulecia. W czasie jubileuszu przypomnieliście skrupulatnie
wszystkie osoby, miejsca i czasy, poprzez które tchnął w waszych
wspólnych dziejach ten sam Duch Prawdy, który objawił się apostołom
w dniu Pięćdziesiątnicy pod postacią ognistych języków.
I to za naszych czasów, w tym stuleciu, jeszcze jeden taki ognisty
język Ducha Prawdy, Parakleta, zatrzymał się nad postacią prostej,
wiejskiej dziewczyny: „Bóg wybrał właśnie to, (...) co niemocne, aby
mocnych poniżyć, aby zawstydzić mędrców” (por. 1 Kor 1, 27).
Czyż święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to.
Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w
całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć lub odkryć na nowo
właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i
młodym. Chociaż ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od
dzisiaj będziemy zwać błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi
przede wszystkim do młodych. Do chłopców i dziewcząt. Do mężczyzn i
kobiet.
Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby. O
godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jest
zniszczalne, jak i jej młode ciało uległo śmierci ze strony zabójcy,
ale nosi w sobie to ludzkie ciało zapis nieśmiertelności, jaką
człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez
Chrystusa.
Tak więc święci są po to, ażeby świadczyć o wielkiej godności
człowieka. Świadczyć o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym
„dla nas i dla naszego zbawienia”, to znaczy równocześnie świadczyć
o tej godności, jaką człowiek ma wobec Boga. Świadczyć o tym
powołaniu, jakie człowiek ma w Chrystusie.
4. Karolina Kózkówna była świadoma tej godności. Świadoma tego
powołania.
Żyła z tą świadomością i dojrzewała w niej. Z tą świadomością oddała
wreszcie swoje młode życie, kiedy trzeba było je oddać, aby obronić
swą kobiecą godność. Aby obronić godność polskiej, chłopskiej
dziewczyny. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga
oglądają” (por. Mt 5, 8).
Tak to orędzie ośmiu błogosławieństw wpisuje się nowymi zgłoskami w
dzieje Kościoła tarnowskiego, w dzieje tego ludu, który od pokoleń —
i bez względu na historyczne krzywdy i upokorzenia — przechowywał w
sobie świadomość, że jest świętym Ludem Bożym, ludem odkupionym za
cenę krwi Syna Bożego, królewskim kapłaństwem.
Tam, wpośród równinnych lasów, w pobliżu miejscowości Wał-Ruda,
zdaje się trwać ta wasza rodaczka, córka ludu, „gwiazda ludu”, i
świadczyć o niezniszczalnej przynależności człowieka do Boga samego.
„Człowiek bowiem jest Chrystusowy — a Chrystus Boży” (por. 1 Kor 3,
23).
5. Liturgia dzisiejszej beatyfikacji, a zwłaszcza psalm
responsoryjny, pozwala nam niejako odczytać poszczególne momenty
tego świadectwa. Tego męczeństwa.
Czyż to nie ona tak mówi, ona, Karolina? „Zachowaj mnie, Boże, bo
chronię się u Ciebie, mówię Panu: »Tyś jest Panem moim«” (Ps 16,
1-2).
Czyż to nie ona mówi poprzez słowa Psalmisty? W momencie
straszliwego zagrożenia ze strony drugiego człowieka, wyposażonego w
środki przemocy, chroni się do Boga. A okrzyk „Tyś Panem moim”
oznacza: nie zapanuje nade mną brudna przemoc, bo Ty jesteś źródłem
mej mocy — w słabości. Ty, jedyny Pan mojej duszy i mego ciała, mój
Stwórca i Odkupiciel mego życia i mojej śmierci. Ty, Bóg mojego
serca, z którym nie rozstaje się moja pamięć i moje sumienie.
„Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy. On jest po mojej prawicy, nic
mnie nie zachwieje. Bo serce napomina mnie nawet nocą” (Ps 16, 8.7).
Tak Psalmista. I tak Karolina w momencie śmiertelnej próby wiary,
czystości i męstwa.
Jakbyśmy szli po śladach ucieczki tej dziewczyny, opierającej się
zbrojnemu napastnikowi, szukającej ścieżek, na których mogłaby
pośród tego rodzimego lasu w pobliżu jej wsi, ocalić życie i
godność.
„Ty ścieżkę życia mi ukazujesz” (por. Ps 16, 11).
Ścieżka życia. Na tej ścieżce ucieczki został zadany ostatni,
zabójczy cios. Karolina nie ocaliła życia doczesnego. Znalazła
śmierć. Oddała to życie, aby zyskać życie z Chrystusem w Bogu.
6. W Chrystusie bowiem, wraz z sakramentem chrztu, który otrzymała w
kościele parafialnym w Radłowie, zaczęło się jej nowe życie.
I oto, padając pod ręką napastnika, Karolina daje ostatnie na tej
ziemi świadectwo temu życiu, które jest w niej. Śmierć cielesna go
nie zniszczy. Śmierć oznacza nowy początek tego życia, które jest z
Boga, które staje się naszym udziałem przez Chrystusa, za sprawą
Jego śmierci i zmartwychwstania.
Ginie więc Karolina. Jej martwe ciało dziewczęce pozostaje wśród
leśnego poszycia. A śmierć niewinnej zdaje się odtąd głosić ze
szczególną mocą tę prawdę, którą wypowiada Psalmista:
„Pan jest moim dziedzictwem, Pan jest moim przeznaczeniem. To On mój
los zabezpiecza” (por. Ps 16, 5).
Tak. Karolina porzucona wśród lasu rudziańskiego jest bezpieczna.
Jest w rękach Boga, który jest Bogiem życia.
I męczennica woła wraz z Psalmistą: „Błogosławię Pana”.
Dziecko prostych rodziców, dziecko tej nadwiślańskiej ziemi,
„gwiazdo” twojego ludu, dziś Kościół podejmuje to wołanie twojej
duszy, wołanie bez słów — i nazywa ciebie błogosławioną!
Chrystus stał się twoją „mądrością od Boga i sprawiedliwością, i
uświęceniem, i odkupieniem” (1 Kor 1, 30). Stał się twoją mocą.
Dziękujemy Chrystusowi za tę moc, jaką objawił w twoim czystym życiu
i w twojej męczeńskiej śmierci.
7. „Przypatrzmy się, bracia, powołaniu naszemu!” (1 Kor 1, 26)
Tak pisze apostoł Paweł do Koryntian, a ja dziś te jego słowa
powtarzam do was, tu zgromadzonych.
Przybyliście z różnych stron tej rozległej diecezji, która ma swoje
centrum w historycznym mieście Tarnowie. Stajecie razem ze mną wobec
wymowy tego młodego dziewczęcego życia Karoliny Kózkówny i tej
męczeńskiej śmierci.
Przypatrzcie się, drodzy bracia i siostry, powołaniu waszemu.
Wy, drodzy bracia i siostry, do których mówię:
robotnicy; rzemieślnicy reprezentowani tu przez organizacje cechowe;
wy, byli więźniowie Oświęcimia (stąd, z tarnowskiego więzienia,
wyruszył pierwszy transport do oświęcimskiego obozu);
wy, przedstawiciele Skalnego Podhala, zrzeszeni w kole jego
przyjaciół;
wy, kombatanci, zwłaszcza ze Szczawy;
młodzieży oazowa i członkowie ruchu „Światło-Życie”;
harcerki i harcerze;
bracia pielgrzymi z Węgier;
bracia Słowacy i Czesi, przybysze z Moraw;
rodacy z Ameryki, którzy w tym doniosłym momencie stanęliście na
ziemi waszego pochodzenia, w starym kraju;
pielgrzymi z archidiecezji krakowskiej, a także diecezji
katowickiej, kieleckiej, sandomierskiej, radomskiej, przemyskiej i
archidiecezji w Lubaczowie.
Wszyscy, skądkolwiek przybywacie. Wszyscy, którzy tutaj jesteście.
Przypatrzcie się powołaniu waszemu.
8. W sposób szczególny pragnę się zwrócić w dniu beatyfikacji tej
córki polskiej wsi z początku naszego stulecia, do tych, których
powołaniem życiowym — również i dzisiaj, przy końcu tego wieku —
jest życie wiejskie i praca na roli. Do polskich chłopów obecnych tu
poprzez ich delegacje z całego kraju.
Jakże to znamienne, że w nauczaniu o królestwie Bożym Chrystus
posługiwał się analogią i obrazami zaczerpniętymi z życia natury i
wyrastającej z niego — poprzez działanie człowieka — kultury
rolniczej. I w ten też sposób pokazał, jak bardzo Stworzenie i
Odkupienie wyrastają z tego samego źródła: ze stwórczej i
odkupieńczej miłości Boga. Jak to, co zostało zawarte w Stworzeniu,
dochodzi — pomimo grzechu człowieka — do swojej pełni w Odkupieniu.
„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który
uprawia” — rolnikiem — mówiły dawniejsze tłumaczenia (por. J 15, 1).
„Wy jesteście latoroślami” (por. J 15, 5).
„Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił
w ziemię” (Mk 4, 26).
Sama śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, a także uwarunkowane i
kształtowane przez nie życie wewnętrzne człowieka, życie wieczne
człowieka, znajduje swoją przekonywającą ilustrację w świecie
natury, w waszym codziennym doświadczeniu.
„Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie
tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24).
W ten sposób ziemia i ten, który ją uprawia, jego praca, stają się
szczególnym obrazem Boga i kluczem do zrozumienia Jego królestwa. I
to jest także potwierdzeniem pośrednim, ale ogromnie głębokim,
godności pracy na roli. Pomyślmy, że dla zrozumienia Ewangelii, dla
zrozumienia, czym jest królestwo Boże i życie wieczne, kim jest sam
Chrystus, trzeba znać rolnictwo i pasterstwo. Trzeba wiedzieć, co to
jest owczarnia i pasterz. Czym jest ziarno i ziemia uprawna. Kim
jest siewca, jaka jest rola ziemi żyznej, wiatru i deszczu.
To od strony języka i obrazów, od strony zrozumienia Ewangelii.
Ale rolnictwo to przecież chleb. Ten chleb, z którego żyje człowiek.
Nie samym chlebem on żyje, ale przecież żeby człowiek żył, musi mieć
chleb. Dlatego tak bardzo leży nam na sercu, by tego chleba nie
brakowało nikomu na naszym globie, a brakuje; leży nam na sercu, by
go nie brakowało w naszej Ojczyźnie.
Jest to ten sam chleb, który Chrystus „w dzień przed męką wziął w
swoje święte i czcigodne ręce i dzięki składając Bogu swojemu
wszechmogącemu, błogosławił, łamał i rozdawał swoim uczniom, mówiąc:
Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy — to jest bowiem Ciało moje, które
za was będzie wydane”.
Człowiek potrzebuje więc chleba. Zarówno tego, który jest „owocem
ziemi i pracy rąk ludzkich”, jak i tego, który „z nieba zstępuje i
życie daje światu” (J 6, 33).
9. Jako gość i uczestnik II Krajowego Kongresu Eucharystycznego w
Polsce, przychodzę, by razem z moimi rodakami modlić się w Tarnowie:
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Nie przybywam jako
znawca rolnictwa, nie przynoszę w tej dziedzinie żadnych rozwiązań.
Pragnę się znaleźć niejako na śladach duszpasterstwa polskiej wsi,
polskiego rolnika. Dzielić wasze troski i niepokoje. Przypomnieć i
potwierdzić stosunek Kościoła do was.
Wszyscy są zgodni na całym świecie, że brak chleba, tam gdzie
zachodzi, jest skandalem. Wszyscy na naszej ziemi są zgodni, że nie
powinno, nie może brakować na niej chleba.
Równocześnie wiadomo, że polska wieś współczesna w wyniku
dramatycznych doświadczeń, jakie stały się jej udziałem, przeżywa
wieloraki kryzys gospodarczy i moralny.
Jakżeż łatwo byłoby wymieniać błędy popełnione w przeszłości i te,
które wciąż trwają i świadczą o niedowartościowaniu rolnictwa, które
stało się terenem nieprzemyślanych eksperymentów, braku zaufania, a
nawet dyskryminacji.
A rolnicy to przecież nie tylko ci, którzy karmią, ale także ci,
którzy stanowią element stałości i trwania. Jakże tu, w Tarnowie,
nie zacytować wielkiego przywódcy polskiego ludu i męża stanu,
Wincentego Witosa, syna tej ziemi. Pisał on: „Któż siłę Państwa i
niezawodną nigdy ostoję ma stanowić?! Dla mnie odpowiedź narzucała
się sama: Świadomi, niezależni, zadowoleni chłopi polscy, gdyż tacy
są gotowi oddać zdrowie i życie za każdą skibę ojczystej ziemi, a
cóż dopiero w obronie całości Ojczyzny. Trzeba jednak nie tylko
starać się na chłopach tych oprzeć przyszłość, ale ich wierność i
przywiązanie do Państwa za wszelką cenę zdobyć, a gdy się zdobędzie,
na zawsze utrzymać i utrwalić” (Moje wspomnienia).
Przytoczone słowa Wincentego Witosa wyznaczają nie tylko drogę
polskim chłopom, ale również tym wszystkim, którzy są odpowiedzialni
za organizację życia społeczno-gospodarczego polskiej wsi.
W takim też duchu, zgodnym z polską tradycją, zostały zawarte w
ostatnich czasach porozumienia rzeszowsko-ustrzyckie w sprawie
rolnictwa (z dnia 18 i 20 lutego 1981 roku), w których rolnicy
próbowali znaleźć wspólnie z władzami rozwiązanie wielu bolesnych
problemów. Wydaje się, że w obecnych czasach układy te nie tylko nie
powinny być przemilczane, w każdym razie papież nie może o tym
milczeć, nawet gdyby nie był Polakiem, a tym bardziej papież-Polak.
Wydaje się więc, że układy te powinny znaleźć swoją pełną
realizację.
Niechże rolnictwo polskie wyjdzie z wielokrotnego zagrożenia i
przestanie być skazane tylko na walkę o przetrwanie. Niech doznaje
wszechstronnej pomocy ze strony państwa. Wiele zniekształceń życia
wiejskiego znajduje swe źródło w podrzędnym statusie rolnika jako
pracownika i jako obywatela. Dlatego też model chłopa, lub
chłopa-robotnika pracującego z małym skutkiem a ponad siły, winien
być zastąpiony modelem wydajnego i niezależnego producenta,
świadomego i umiejącego korzystać, nie gorzej niż inni, z dóbr
kultury, i zdolnego do jej pomnażania.
A teraz już nie cytat z Witosa, ale z Norwida. „Podnoszenie ludowych
natchnień do potęgi przenikającej i ogarniającej Ludzkość całą —
podnoszenie ludowego do Ludzkości (...) — winno dokonywać się,
zdaniem Norwida — przez wewnętrzny rozwój dojrzałości...” (Promethidion).
Trzeba przyznać, że Polska, że południowa Polska jest wciąż żywym
źródłem kultury. Pracują tutaj setki „twórców ludowych”. Pragnę im i
wszystkim innym dodać ducha i zwrócić w ich pracy uwagę na więź
między kulturą duchową a religią. O głębi tego powołania myślał
Norwid, gdy pisał, że rolnik „jedną ręką szuka dla nas chleba, drugą
zdrój świeżych myśli wydobywa z nieba” (Cyprian Kamil Norwid,
Pismo).
Bardzo dziękuję za te oklaski dla Norwida. Wiele doznał cierpienia w
życiu, i wygnania. Raduję się, że dzisiaj oklaskuje go polski świat
rolniczy, na równi z Wincentym Witosem, za jego mądrość, za jego
wielką, chrześcijańską, ojczystą, narodową mądrość.
Duszpasterstwo rolników niech idzie i rozwija się w tym właśnie
kierunku, formując uczestników rolniczych wspólnot duszpasterskich i
wypracowując coraz głębsze formy życia wewnętrznego, które ukazywać
będą trud życia rolniczego jako realizację woli Boga i codziennej
powinności człowieka, jako powołanie.
10. „Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu”.
W kontekście tego jubileuszu, jaki przeżywa Kościół tarnowski, dane
mi jest dzisiaj sprawować tę zbawczą posługę słowa Bożego i
Eucharystii.
Poprzez postać Karoliny, błogosławionej córki tego Kościoła,
przypatrujcie się, bracia i siostry, powołaniu waszemu poprzez
wszystkie pokolenia, które Boża Opatrzność związała z waszą ziemią
nadwiślańską, podkarpacką, równinną, podgórską i górzystą... Z tą
piękną ziemią. Z tą trudną ziemią.
Ziemia ta przyjęła w siebie ewangeliczne orędzie ośmiu
błogosławieństw jako światło Bożego przeznaczenia człowieka. Jako
światło tego dziedzictwa, które jest naszym udziałem w Jezusie
Chrystusie.
„Błogosławieni ubodzy w duchu... błogosławieni, którzy łakną i
pragną sprawiedliwości... błogosławieni miłosierni... czystego
serca... ci, którzy czynią pokój... ci, którzy cierpią
prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem oni miłosierdzia
dostąpią... oni Boga oglądać będą... oni będą nazwani synami
Bożymi... do nich należy królestwo niebieskie” (por. Mt 5,3-10).
„Królewski szczep Piastowy” (Maria Konopnicka, Rota): synowie i
córki tego szczepu, tu od Wisły do Karpat, trwajcie przy tym
dziedzictwie! Do Was należy królestwo niebieskie!
Trwajcie, jak trwały pokolenia.
Jak święci pustelnicy nad Dunajcem, jak Stanisław biskup, który
„żyje pod mieczem”, jak Karolina, która w naszym stuleciu dała
świadectwo Chrystusowi: świadectwo życia przez śmierć.
Trwajcie przy tym świętym dziedzictwie.
Do was należy... królestwo niebieskie. Amen.
Na zakończenie Mszy św Jan Paweł II powiedział:
Drodzy bracia i siostry! Wszyscy pielgrzymi diecezji tarnowskiej i
diecezji sąsiednich, wszyscy wyznawcy Chrystusa, synowie i córki
zarówno Kościoła łacińskiego, jak też i żyjący wśród nas bracia
Kościoła wschodniego, wszyscy zgromadzeni tutaj rolnicy.
Przybyłem na jubileusz, a jubileusz to znaczy radować się. Pan Jezus
powiedział: „Przyjdę do was, ażeby radość wasza była pełna”. Jako
sługa Chrystusa pragnę, ażeby i radość Kościoła tarnowskiego była
pełna i dlatego z okazji dwusetnej rocznicy istnienia diecezji, na
prośbę kardynała metropolity krakowskiego i w imieniu całej
prowincji kościelnej, po uzgodnieniu z odpowiedzialnymi dykasteriami
Stolicy Apostolskiej, przyznaję w dniu dzisiejszym tytuł arcybiskupa
waszemu pasterzowi. Jest to tytuł złączony z jego osobą jako biskupa
tarnowskiego, po dwudziestu pięciu latach pasterzowania w tej
diecezji, a także dla podkreślenia szczególnej służby Kościołowi
powszechnemu, zwłaszcza na polu misji — wielu kapłanów i wiele
sióstr zakonnych z tej diecezji pracuje na misjach, imię Kościoła
tarnowskiego jest na misjach dobrze znane — oraz w uznaniu służby,
jaką wasz biskup, biskup tarnowski, arcybiskup Jerzy Ablewicz
spełniał wielokrotnie wobec Stolicy Apostolskiej. Szczęść Boże!
|