PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do przedstawicieli świata kultury zgromadzonych w
kościele Świętego Krzyża
Drodzy Państwo! Czcigodni Bracia i Siostry!
1. Pozwólcie, że nawiążę do fragmentu z Dziejów Apostolskich, do
słów: „Trwali... w nauce apostołów i... w łamaniu chleba i w
modlitwie” (Dz 2, 42). „Trwali...”
Dzieje Apostolskie mówią o pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej,
jaka ukształtowała się w Jerozolimie po dniu Pięćdziesiątnicy wokół
apostołów, którzy w tym właśnie dniu otrzymali Ducha Świętego: Ducha
Prawdy — Parakleta, Pocieszyciela.
Pragnę to jedno słowo: „trwali”, słowo świadczące o historycznych
początkach Kościoła, odnieść do nas tutaj zgromadzonych. Do
wszystkich, którzy trwają w tej samej, co tamta „wspólnocie”, a o
wspólnocie tej stanowi „nauka apostołów... łamanie chleba...
modlitwa” (por. Dz 2, 42).
Równocześnie jednak to wasze „trwanie we wspólnocie” Kościoła,
ludzie kultury, przedstawiciele środowisk twórczych, artyści,
posiada znaczenie szczególne. Myślę o was, tutaj zgromadzonych — ale
myślę także o wszystkich, którzy do tej samej wspólnoty należą
zarówno na ziemi polskiej, jak i poza jej granicami: wielka
wspólnota ludzi, którzy „trwając” przy wielorakim warsztacie
twórczości, służą „trwaniu” i przetrwaniu narodu. Naród bowiem trwa
w swojej duchowej substancji, duchowej tożsamości przez własną
kulturę. Ta prawda w naszych dziejach zdobyła szczególną wymowę,
zwłaszcza w niektórych okresach. Wystarczy wspomnieć rozbiory, wiek
XIX, śmiertelną walkę o przetrwanie narodu — a na tym tle nieznany
przedtem rozwój kultury polskiej: poprzez dzieła wieszczów, Chopina,
którego serce znajduje się w tej świątyni, mistrzów dłuta i pędzla.
W tym miejscu wspomnijmy szczególnie Karola Szymanowskiego, którego
pięćdziesiątą rocznicę zgonu obchodzimy w tym roku, a którego
arcydzieło nadało także ton naszemu dzisiejszemu spotkaniu.
2. Stale żyję z pełną świadomością tej prawdy; od najmłodszych lat.
Kiedy dane mi było przemawiać wobec przedstawicieli wielu narodów
świata w UNESCO, w Paryżu, świadomość ta wyraziła się w sposób
głęboko przeżyty i gruntownie przemyślany, a zarazem całkowicie
spontaniczny. Mówiłem wtedy: „Naród jest tą wielką wspólnotą ludzi,
których łączą różne spoiwa, ale nade wszystko właśnie kultura. Naród
istnieje »z kultury« i »dla kultury«... Jestem synem narodu, który
przetrzymał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego
wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć — a on pozostał przy
życiu, i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród
rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród — nie w oparciu o
jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o
własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od
tamtych potęg. I dlatego też to, co tutaj mówię na temat praw narodu
u podstaw kultury i jej przyszłości, nie jest echem żadnego
»nacjonalizmu«, ale pozostaje trwałym elementem ludzkiego
doświadczenia i humanistycznych perspektyw rozwoju człowieka.
Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w
kulturze narodu. Jest to zarazem ta suwerenność, przez którą
równocześnie najbardziej suwerenny staje się człowiek” (przemówienie
w siedzibie UNESCO, 2 VI 1980 r.).
3. Wyrażam przeto radość, iż w czasie obecnej mojej pielgrzymki do
Ojczyzny dane mi jest spotkać się ze środowiskiem ludzi kultury,
sztuki, wielorakiej i wielokierunkowej twórczości artystycznej.
Adam Chmielowski, błogosławiony Brat Albert, powiedział: „Istotą
sztuki jest dusza, wyrażająca się w stylu”.
Każdy z was daje szczególne świadectwo o człowieku: o tym, jaki jest
właściwy wymiar jego egzystencji. „Nie samym chlebem żyje człowiek”
(Mt 4, 4). Chociaż zdajemy sobie sprawę, jak doniosłe są sprawy
chleba, jak wiele od nich zależy w życiu całej ludzkości i
wszystkich narodów — w życiu poszczególnych osób i rodzin — to
przecież przekonują nas te słowa Chrystusa: „Nie samym chlebem”. Nie
samym.
Człowiek — to inny jeszcze wymiar potrzeb i inny wymiar możliwości.
Jego byt określa wewnętrzny stosunek do prawdy, dobra i piękna.
Istotną dla ludzkiej osoby jest transcendencja — a to znaczy
zarazem: inny głód. Głód ludzkiego ducha.
Dlatego Chrystus mówił, a pamiętajmy, że powiedział to podczas
kuszenia, powiedział do kusiciela: „Nie samym chlebem... lecz każdym
słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4).
Ludzkie zapotrzebowania łączą się z wymiarem słowa, logosu — a więc
prawdy. Łączą się także z wymiarem etosu: a więc wolności kierowanej
prawdą. Głód wolności ostatecznie zaspokaja się przez miłość!
Chleb... i słowo. Kultura i ekonomia. Czy się wykluczają? Czy się
wzajemnie zwalczają? Nie, po prostu się dopełniają. Jednakże ze
stanowiska pełni człowieka, trzeba, aby również ekonomia
uczestniczyła w kulturze. Aby była jej zasadniczo podporządkowana.
To bowiem oznacza: prymat tego, co najgłębiej człowiecze.
Przemawiając do pisarzy polskich na rok przed śmiercią, ksiądz
kardynał Wyszyński powiedział: „Słowo, które jest wspaniałym darem
Bożym, ma być słoneczne i lecznicze. Przed dwudziestu przeszło laty
był na Jasnej Górze pierwszy po wojnie zjazd pisarzy katolickich.
Miałem do nich mówić.
Stanął mi wyraziście przed oczyma obraz Łazarza, który leżał u drzwi
wielkiej rezydencji, gdzie bogacz, obleczony w bisior, codziennie
obficie ucztował.
Ten biedny człowiek, okryty ranami, umierał z głodu, bo nie dano mu
nic ze stołu wielmoży, tylko psy lizały rany Łazarza. Narzuciło mi
się wówczas to porównanie: jakie stosowne dla twórców kultury, dla
pisarzy, jest to szlachetne i lecznicze zadanie — lizać rany
człowieka pobitego, leczyć naród, leczyć ludzi...” (przemówienie
kard. Stefana Wyszyńskiego do pisarzy i literatów w kościele św.
Anny, 15 III 1980 r.).
4. Czytamy o pierwszej wspólnocie skupionej przy apostołach, iż
„łamali po domach chleb... przyjmując posiłek z radością i prostotą
serca” (por. Dz 2, 46).
Spotkanie nasze ma miejsce w ramach Kongresu Eucharystycznego, który
w tym roku odbywa się w Polsce.
Eucharystia stanowi centrum tej wspólnoty, która gromadzi się przy
apostołach. Eucharystia jest pamiątką śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa. Ogłasza i odnawia Jego odkupieńcze pierwsze przyjście — i
zapowiada drugie: ostateczne.
Eucharystia jest Najświętszym Sakramentem naszej wiary. Pasterze
Kościoła w Polsce pragną, aby wszyscy, którzy należą do wspólnoty
tego Kościoła, odnowili w sobie świadomość Eucharystii. W tym celu
wskazują na słowa, które w sposób szczególny wyrażają głębię
sakramentalnej rzeczywistości eucharystycznej. Słowa te mówią o
miłości: „Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J
13, 1).
Chrystus odpowiada na najgłębsze głody ludzkiej istoty. Takim jest
właśnie głód miłości. On zaś jest Tym, który „umiłował do końca”.
5. Wspólnota skupiona przy apostołach, która trwa „w łamaniu
chleba”, stara się zarazem spojrzeć na siebie, na swoje życie i
powołanie w świetle tych słów, które mówią o Chrystusie. I mówią
równocześnie o Eucharystii.
Czy wystarczy ją tylko przyjmować? Ona jest pokarmem, a więc trzeba
z niej żyć. Duch ludzki żyje prawdą i miłością. Stąd rodzi się także
potrzeba piękna. Powiedział poeta: „Cóż wiesz o pięknem?...
Kształtem jest Miłości” (Cyprian Kamil Norwid, Promethidion.
Bogumił).
Jest to zaś miłość twórcza. Miłość, która dostarcza natchnienia.
Dostarcza najgłębszych motywów w twórczej działalności człowieka.
Jakże daleko idzie tutaj Norwid, gdy mówi: „Bo piękno na to jest, by
zachwycało do pracy — praca, by się zmartwychwstało” (tamże).
Jakże daleko idzie nasz „czwarty wieszcz”! Trudno się oprzeć
przeświadczeniu, że w słowach tych stał się jednym z prekursorów
Vaticanum II i jego bogatego nauczania. Tak głęboko umiał odczytać
tajemnicę paschalną Chrystusa. Tak precyzyjnie przetłumaczyć ją na
język życia i powołania chrześcijańskiego. Związek między pięknem —
pracą — zmartwychwstaniem: sam rdzeń chrześcijańskiego być i
działać, esse et operari.
6. „Cóż wiesz o pięknem?... Kształtem jest Miłości”.
Waszym powołaniem, drodzy Państwo, jest piękno. Tworzyć przedmioty
piękne. Wywoływać piękno w wielorakiej materii ludzkiej twórczości:
w materii słów i dźwięków, w materii barw i tonów, w materii
rzeźbiarskich czy architektonicznych brył, w materii gestów, którymi
wyraża się i przemawia to najszczególniejsze tworzywo świata
widzialnego, jakim jest ludzkie ciało.
„Cóż wiesz o pięknem?.. Kształtem jest Miłości”.
A zatem: czy nie pozostaje ono w jakimś intymnym, bardzo
rzeczywistym związku z Tym, który umiłował do końca? Który objawił
definitywną miarę miłości w dziejach człowieka i świata? Miarę
ostateczną: odkupieńczą i zbawczą.
A zatem: czy to piękno, które jest waszym powołaniem, waszym trudem
i twórczym bólem waszego życia — nie pozostaje w ukrytej, niemniej
realnej więzi z sakramentem tej Chrystusowej miłości? z Eucharystią?
7. Słyszy się, że w ostatnich latach ludzie kultury, twórcy i
artyści w Polsce, odnaleźli w stopniu przedtem nieznanym łączność z
Kościołem.
Ogromnie się z tego cieszę. Dziękuję za to Duchowi Świętemu i Matce
pięknej miłości. Zjawisko to daje o sobie znać na różne sposoby.
Wystarczy wspomnieć choćby te „tygodnie kultury chrześcijańskiej”,
które coraz szerzej idą w Polskę, potwierdzając to, co świadczy o
naszej tożsamości, o duchowych dziejach narodu.
Raduję się, że intelektualiści, artyści, ludzie kultury znajdują w
Kościele przestrzeń wolności, której nieraz brakuje im gdzie
indziej. I że dzięki temu odkrywają istotę i rzeczywistość duchową
Kościoła, którą przedtem widzieli jakby z zewnątrz. Ufam też, że
Kościół polski odpowie w pełni na zaufanie tych ludzi,
przychodzących nieraz z daleka, i znajdzie język, który trafi do ich
umysłów i serc.
Osobiście raduję się głęboko tym zjawiskiem. Odkryć łączność z
Kościołem — to zawsze znaczy: odnaleźć się w orbicie tajemnicy
paschalnej Chrystusa, znaleźć się w zasięgu owej „miłości, którą do
końca umiłował”. Znaleźć się w zasięgu Eucharystii, która jest
sakramentem tej właśnie miłości.
Trzeba bardzo się starać o to, ażeby ta — odnaleziona przez tylu
ludzi kultury w Polsce — łączność z tajemnicą paschalną Chrystusa
owocowała wedle proroczych zaiste słów Norwida: „Piękno na to jest,
by zachwycało do pracy — praca, by się zmartwychwstało”.
Wiele się mówi i pisze o „polskiej pracy”, a to, co się mówi i
pisze, napawa nieraz głęboką troską. Wydaje mi się, że praca ta jest
zagrożona na obszarze skali wartości: nie tylko ekonomicznych, ale
przede wszystkim tych podstawowych — ludzkich, humanistycznych,
moralnych. Grozi nam to, że „przez pracę się nie zmartwychwstaje”.
8. Ludzie kultury, twórcy, artyści, pokorni słudzy piękna w życiu
narodu! Myślę, że wasze przymierze z Kościołem, odnalezione na tym
właśnie etapie dziejów, jest także sygnałem tego zagrożenia. Trzeba
dobrze zrozumieć ten sygnał.
Praca jest zagrożona wówczas, gdy wolność człowieka nie spełnia się
prawidłowo, to znaczy nie spełnia się przez miłość. Ekonomia musi
tutaj posłuchać kultury! Musi posłuchać etyki! Także i ze względu na
siebie samą: na ekonomię. Bo wszystko jest spójnie osadzone w jednej
i tej samej podmiotowości: człowieka i społeczeństwa.
Pozwólcie, że wyrażę tu również uznanie dla tego szczególnego
przymierza, jakie dokonało się u nas w ostatnich latach, między
twórcami kultury a ludźmi pracy.
9. Wracam do tego słowa z Dziejów Apostolskich, do którego
nawiązałem na początku: „trwali”.
Tak. Trzeba, abyście „trwali” w tej wspólnocie. Aby jeszcze
wyostrzało się wasze poczucie odpowiedzialności za „piękno, które
jest kształtem Miłości”. Abyście pomagali „trwać” innym w tej samej
wspólnocie Kościoła i narodu.
„Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie” (Dz 2,47),
tak czytamy w dalszym ciągu tekstu Dziejów.
Życzę wam, aby wasze dzieła służyły ludziom. Służyły społeczeństwu.
Aby znajdowały odbiór. Aby budziły autentyczne głody ducha
ludzkiego, zaspokajając je. Abyście znajdowali poszanowanie i
wdzięczność ze strony tych, którym pragniecie służyć.
„...By się zmartwychwstało”.
|