PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do przedstawicieli świata nauki i kultury zgromadzonych
w katedrze
Nie było tu przewidziane moje słowo. Nie jest w programie. Może
nawet w ten sposób napytam sobie kłopotów z organizatorami mojego
pobytu. Oczywiście przede wszystkim od strony kościelnej. Ale trudno
mi nie powiedzieć przynajmniej kilku słów. Przede wszystkim z wielką
radością spełniam prośbę księdza biskupa ordynariusza łódzkiego, aby
poświęcić epitafium jego poprzednika na tej młodej stosunkowo
stolicy biskupiej w Polsce, a równocześnie jakże bardzo ważnej.
Czynię to z głębokimi uczuciami. Pamiętam, że przemawiałem w tej
katedrze w dniu jego pogrzebu i starałem się w tym przemówieniu
powiedzieć wszystko, co czułem pod adresem zmarłego biskupa
łódzkiego. Zrobię jeszcze jeden wtręt, ponieważ nie mogę się
oswobodzić od faktu, że jednak jestem z Krakowa rodem. Po śmierci
biskupa Klepacza bardzo szukali następcy z całej Polski, wreszcie
znaleźli w Krakowie. Ja sobie myślałem: zobaczymy, co z tego
wyniknie, jak ten człowiek, przyzwyczajony przede wszystkim chodzić
po Tatrach, uprawiać wspinaczkę tatrzańską, jeździć na nartach, jak
on tam będzie żył, na tych nizinach w Łodzi. Tymczasem, wbrew moim
przewidywaniom, przyzwyczaił się. Aż za bardzo! a teraz, kiedy już
upłynęły lata, bo niestety dzisiaj tak postanowili, żeby biskupom
upływały lata, kiedy mu więc upłynęły lata, wcale nie myśli wracać
do Krakowa, został w Łodzi, jest sobie tutaj seniorem i dobrze mu z
tym. No i Bogu dzięki utorował drogę dla biskupa łódzkiego, który
jest stąd, z waszej diecezji, z waszego środowiska, jest waszym
rodakiem. Dziękujmy Panu Bogu za to.
Pragnę jeszcze wyrazić moją wielką radość, że spotykam się tutaj z
przedstawicielami świata nauki i kultury — nie wyłącznie, ale w
szczególnej mierze. Czeka mnie spotkanie z przedstawicielkami świata
pracy — tym bardziej cenne jest to intermedium w katedrze, gdzie
reprezentowany jest świat łódzkiej nauki i kultury. Wyrażam radość z
tego, że się spotykamy nie tylko dzisiaj, spotykamy się od dawna,
spotykamy się wciąż. Czuje się waszą obecność w społeczeństwie, w
kulturze polskiej, w Kościele polskim. Jestem za to bardzo wdzięczny
inteligencji łódzkiej. Zresztą muszę dodać, że świętej pamięci
biskup Klepacz raz mnie zaprosił, jeszcze jako młodego biskupa, na
rekolekcje dla inteligencji łódzkiej. Miałem te rekolekcje w Wielkim
Tygodniu, już nie pamiętam którego roku.
Życzę więc, wszystkim tutaj zgromadzonym i wszystkim placówkom nauki
i kultury polskiej tutaj w Łodzi, różnorodnym placówkom, bardzo
ważnym placówkom, aby nadal byli sobą, tak jak dotąd, żeby
reprezentowali to wszystko, co jest w naszej kulturze autentyczne,
humanistyczne, chrześcijańskie, i żeby to wszystko reprezentowali w
tym specyficznym kontekście, jakim jest Łódź: przecież wszyscy
wiemy, przemysłowa Łódź, robotnicza Łódź. Właśnie tutaj to
szczególne spotkanie świata kultury, inteligencji i świata pracy
jest najbardziej wyraziste, najbardziej wymowne.
Tyle chciałem dodać do słów mojego przedmówcy, księdza biskupa. Nie
mogłem się od tego powstrzymać. Kończę już, żeby nie wpaść w zbyt
wielki konflikt z porządkiem dnia.
|