PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do włókniarek z Łódzkich Zakładów Przemysłu
Bawełnianego „Uniontex”
Drogie Siostry i Bracia, Rodacy,
1. „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twojej
hojności otrzymaliśmy chleb, owoc ziemi oraz pracy rąk ludzkich” (z
liturgii Mszy św.).
Znamy dobrze te słowa. Odmawia się je przy ofiarowaniu we Mszy św.
Słowa te towarzyszą mi w ciągu całej mojej pielgrzymki po ziemi
ojczystej, od pierwszego momentu. Są one bowiem w sposób szczególny
związane z Eucharystią — a mój pobyt w Polsce pozostaje w ścisłym
związku z Krajowym Kongresem Eucharystycznym.
Eucharystia jest organicznie związana z pracą rąk ludzkich, jak o
tym świadczą słowa ofiarowania. Przynosimy do ołtarza chleb, a ten
chleb — owoc ziemi — jest równocześnie owocem pracy ludzkich rąk.
Człowiek pracuje „na chleb”. Chleb więc równocześnie wyraża i
symbolizuje wszelką pracę człowieka, gdziekolwiek i w jakikolwiek
sposób bywa ona wykonywana.
2. Chleb jako wyraz i symbol ludzkiej pracy nabiera szczególnej
wymowy tutaj — w polskiej Łodzi, która rozrosła się w krótkim czasie
z małej niegdyś osady w wielkie, prawie że milionowe miasto. Polskie
centrum przemysłu włókienniczego.
Życie tego przemysłowego ośrodka i jego mieszkańców znaczyły od
początku liczne kontrasty gospodarcze i społeczne napięcia.
Kontrasty te i napięcia były bardzo bolesne, jak to przypomniał w
swym przemówieniu na Zamku w Warszawie przewodniczący Rady Państwa.
Mimo różnorodnych wysiłków i inicjatyw podejmowanych przez
społeczność łódzką — na przestrzeni prawie dwustu lat — nadal żywo
są odczuwane problemy związane z przemysłem — dziś już nie tylko
włókienniczym; ze środowiskiem naturalnym i urbanistycznym —
ekologia, warunki mieszkaniowe i sanitarne, zatrudnienie i sprawy
socjalne; z rozwojem potrzeb duchowych i materialnych w tym wielkim
zbiorowisku wielorakiej pracy fizycznej i umysłowej, naznaczonym
jakże trudnymi procesami współczesnych przemian społecznych.
Wyrażam radość, że w tym waszym mieście mogę dziś spotkać się z
polskim światem pracy, reprezentowanym — tutaj właśnie, w Łodzi — w
większości przez kobiety. Dodam, że jest to wydarzenie bez
precedensu. Nigdy w czasie moich wizyt duszpasterskich we Włoszech
czy innych krajach, chociaż wielokrotnie spotykałem się ze światem
pracy, nie było mi dane spotkać się przede wszystkim z zakładem,
gdzie pracują w większości kobiety. Serdecznie i z głęboką czcią, na
jaką zasługuje kobieta, witam i pozdrawiam wszystkie tu zgromadzone
łódzkie włókniarki — a w waszych osobach wszystkie na ziemi polskiej
kobiety pracujące zawodowo i znajdujące się w różnych sytuacjach
życiowych. Czynię to na początku Roku Maryjnego, kiedy Kościół na
całym świecie patrzy ze szczególną nadzieją na Niewiastę wybraną
przez Boga, aby była Matką Odkupiciela świata.
3. Źródła wiary i kultury chrześcijańskiej — a w szczególności Pismo
Święte — głoszą dobrą nowinę o powołaniu człowieka, którego Bóg od
początku „stworzył jako mężczyznę i niewiastę” (por. Rdz 1, 27).
Obojgu też oddał w ręce przyszłość rodzaju ludzkiego. Obojgu
powierzył tę ziemię jako doczesną ojczyznę, obojgu zlecił, aby
czynili ją sobie poddaną. A te słowa z Księgi Rodzaju mówią zarazem
o genezie i o właściwej godności pracy ludzkiej. Pracy — zarówno
mężczyzny, jak i kobiety.
Z kolei już w Starym Testamencie znajdujemy opis — więcej — pochwałę
pracy kobiety, „niewiasty dzielnej”, jak się wyraża autor Księgi
Przysłów (por. Prz 31, 10). Jest to praca przede wszystkim w obrębie
domu rodzinnego, który wówczas, przy ówczesnym stanie cywilizacji
materialnej, ściśle związanym z rodzinnym warsztatem pracy, był
główną formą pracy kobiety.
Cywilizacja nowożytna przyniosła z sobą rozdzielenie tego dawnego
związku pomiędzy domem a warsztatem pracy. Wielkie warsztaty pracy
przemysłowej każą przede wszystkim mężczyznom, a z kolei także
kobietom, opuszczać dom, aby szukać środków utrzymania rodziny poza
nim. Czasem w pobliżu domu, a czasem daleko — w fabrykach i innych
zakładach, odległych nieraz o dziesiątki kilometrów od domu.
Do tego dołączają się uciążliwości samej pracy, wynikające bądź to z
niekorzystnych warunków mieszkaniowych, bądź z trudnych warunków,
dobrze wam znanych, w których kobiety wykonują pracę zawodową, co
nie pozostaje bez ujemnego wpływu na stan ich zdrowia, a także
zdrowia ich potomstwa. W tym mieście — jak mi wiadomo — jeszcze nie
wszystkie zakłady przemysłowe należą do kategorii „zakładów pracy
chronionej”. Nie wszystkie też kobiety pracujące są pod opieką
„przemysłowej służby zdrowia”. Należałoby przeto życzyć i wam,
kobietom, i tym wszystkim, którzy są odpowiedzialni za organizację
pracy zawodowej, aby te pozytywne inicjatywy mogły stać się wkrótce
udziałem całego świata pracy.
Mówiąc o tych wszystkich problemach, nie chcę nie widzieć tego
wszystkiego, co zostało zrobione w Polsce i co się stale czyni w tej
sprawie, ale ciągle rosną potrzeby człowieka, trzeba im wychodzić
naprzeciw. Jeżeli zaś mówię także o sprawach trudnych, to czynię to
tylko dlatego, że leży mi na sercu prawdziwe dobro moich rodaków,
moich rodaczek i Ojczyzny. Pragnę, by życie ludzkie wszędzie — na
całym świecie i u nas — stawało się naprawdę życiem coraz bardziej
godnym człowieka.
4. Rozdzielenie pomiędzy domem a warsztatem pracy zawodowej stanowi
problem również dla mężczyzny, a o wiele bardziej jeszcze dla
pracującej zawodowo kobiety.
Nie można z góry przesądzać, że sytuacja oddalenia od domu i rodziny
w ciągu wielu godzin dnia przynosi więcej strat niż korzyści z
punktu widzenia dobra rodzinnej wspólnoty, a zwłaszcza wychowania
dzieci — niemniej jest to sprawa, która musi być w każdym wypadku, a
zarazem w skali całych społeczeństw, rozpatrywana i rozwiązywana z
wielkim poczuciem odpowiedzialności. Wchodzi tutaj bowiem w grę
podstawowa hierarchia wartości i zadań; są one zaś związane w sposób
nierozdzielny z dobrem człowieka. Jeżeli więc słuszna jest
przesłanka: „nie — przede wszystkim — człowiek dla pracy, ale praca
dla człowieka”, to ten humanistyczny aksjomat musi być w sposób
szczególny brany pod uwagę, gdy chodzi o pracę zawodową kobiet.
Kobieta bowiem, jak uczy doświadczenie, jest nade wszystko sercem
wspólnoty rodzinnej. Ona daje życie — i ona też pierwsza wychowuje.
Oczywiście wspomagana przez męża i dzieląc z nim systematycznie cały
zakres powinności rodzicielskich i wychowawczych. Jednakże —
wiadomo, że organizm ludzki przestaje żyć, gdy zabraknie pracy
serca. Analogia jest dość przejrzysta. Nie może zabraknąć w rodzinie
tej, która jest sercem rodziny.
5. Czy to znaczy, że kobieta nie powinna pracować zawodowo? Nauka
społeczna Kościoła przede wszystkim wysuwa żądanie, aby było w pełni
docenione jako praca to wszystko, co kobieta czyni w domu, cała
działalność matki i wychowawczyni. To jest wielka praca. I ta wielka
praca nie może być społecznie deprecjonowana, musi być stale
dowartościowywana, jeśli społeczeństwo nie ma działać na własną
szkodę.
Z kolei zaś — praca zawodowa kobiet musi być traktowana wszędzie i
zawsze z wyraźnym odniesieniem do tego, co wynika z powołania
kobiety jako żony i matki w rodzinie.
6. Powołanie to — istotnie związane z Bożym darem macierzyństwa —
wyraża się także w posłannictwie żony i matki poprzez przekazywanie
prawd wiary i zasad etycznych. Słusznie mówi się, że kobieta stoi na
straży ogniska domowego, że jest jego opiekunką. Jest ona przede
wszystkim rodzicielką. Dając życie dziecku, kobieta-matka
uczestniczy w tajemnicy życia. Bóg jest Dawcą każdego życia i
wszystko, co żyje, podlega ojcowskiej pieczy Boga. Stąd też dziecko
żyjące w łonie swej matki — żyje równocześnie w Bogu. U Boga
znajduje matka łaskę miłości i duchową siłę do macierzyńskiej
ochrony życia poczętego i życia rozwijającego się.
Są to prawdy odwieczne i podstawowe, a zarazem wciąż nowe, wciąż też
wystawiane na ciężką próbę. Rozważane na płaszczyźnie wiary i etyki
katolickiej, stają się one zadaniem i obowiązkiem, który nakłada na
rodziców chrześcijańskich sakrament chrztu świętego. Kobieta-matka
na równi z mężczyzną-ojcem, prosząc o chrzest dla dziecka, świadomie
bierze na siebie trud wychowania dziecka w wierze. Z całą miłością i
odpowiedzialnością za nowego człowieka troskliwie czuwa, aby zło nie
odmieniło jego umysłu i serca. Ze wszystkich sił stara się o to, by
dziecko mogło osiągnąć wszechstronny rozwój fizyczny i duchowy. Nade
wszystko zaś przykładem osobistego życia prowadzi swoje dziecko do
dojrzałego życia chrześcijańskiego — ku pełni człowieczeństwa.
7. To naturalne posłannictwo kobiety-matki bywa często poddawane w
wątpliwość z pozycji akcentujących przede wszystkim uprawnienia
społeczne kobiety. Niekiedy patrzy się na jej pracę zawodową jako na
awans społeczny, a oddanie się bez reszty sprawom rodziny i
wychowania dzieci bywa uważane za rezygnację z rozwoju własnej
osobowości, za jakieś zacofanie.
To prawda, że równa godność i równa odpowiedzialność mężczyzny i
kobiety usprawiedliwia w pełni dostęp kobiety do zajęć publicznych.
Jednakże prawdziwy awans kobiety domaga się od społeczeństwa
szczególnego uznania dla zadań macierzyńskich i rodzinnych, ponieważ
są one wartością nadrzędną wobec wszystkich innych zadań i zawodów
publicznych. Zadania te i zawody winny zresztą uzupełniać się
wzajemnie, jeżeli chcemy, by rozwój społeczeństwa był prawdziwie i w
pełni ludzki. Nade wszystko winna być uszanowana podstawowa więź
istniejąca pomiędzy pracą i rodziną, owo „pierwotne i niezbywalne
znaczenie pracy dla domu i wychowania dzieci” (Familiaris consortio,
23). Prawo dostępu do różnych zadań publicznych — przyznawane
kobiecie na równi z mężczyzną — nakłada równocześnie na
społeczeństwo obowiązek troski o rozwój takich struktur pracy i
takich warunków życia, w których kobiety zamężne i matki nie będą
zmuszane do podejmowania pracy poza domem, a ich praca w domu
zapewni rodzinie wszechstronny rozwój (por. tamże). Macierzyńskiego
trudu potrzebują szczególnie dzieci, aby mogły rozwijać się jako
osoby odpowiedzialne, religijnie i moralnie dojrzałe oraz
psychicznie zrównoważone. Dobro rodziny jest tak wielkie, iż
słusznie żąda ono od współczesnego społeczeństwa — wszędzie na
świecie — dowartościowania zadań macierzyńskich w strukturach
propagujących awans społeczny kobiety i zakładających konieczność
podejmowania pracy zarobkowej poza domem. Na ten temat wypowiadałem
się zwłaszcza w encyklice Laborem exercens (n. 19), do której
również przewodniczący Rady Państwa odwoływał się w swoim
przemówieniu na Zamku warszawskim.
Przypomnienie tych zasad, wyrażonych w chrześcijańskiej etyce
społecznej, na dzisiejszym spotkaniu z włókniarkami łódzkimi jest
usprawiedliwione niepokojącym zjawiskiem występującym w waszej pracy
zawodowej. Wiele kobiet nadal pracuje na trzy zmiany, także w
godzinach nocnych, co przyczynia się do rozwoju chorób zawodowych.
Ma to również wpływ na wzrost liczby małżeństw rozbitych. Wskutek
tego wiele kobiet zmuszonych jest samotnie wychowywać swoje dzieci i
troszczyć się o ich byt materialny.
8. W ostatnich latach przez całą Polskę przeszło wielkie, solidarne
wołanie — w które kobiety, także łódzkie włókniarki, wniosły swój
wielki wkład — o godność człowieka pracy, aby każdy mógł decydować o
sobie, o swojej pracy według zdolności i umiejętności; aby każdy
mógł sam wybierać ideał moralny, żyć według swych przekonań i
publicznie głosić i wyznawać swoją wiarę religijną, oraz przeżywać
ją w sposób właściwy swojej wspólnocie. W tym wołaniu nie zabrakło
ostatecznych odniesień ukazywanych przez Ewangelię. Bowiem — jak w
tej samej encyklice społecznej Laborem exercens się wyraziłem —
istnieje ewangelia pracy wpisana w całość ewangelicznego orędzia.
Ewangelia pracy, którą Chrystus pisał przede wszystkim swoim własnym
życiem, a potem całym swoim nauczaniem. Dojrzewało więc przekonanie,
że nie chodzi tylko o to, by lepiej i wygodniej żyć oraz więcej
mieć. Chodzi o to, by w sytuacji większego społecznego uszanowania
człowieka, każdy mógł rozwinąć swoje wartości osobowe i lepiej
wypełnić swoje powołanie, jakie od Boga otrzymał. Bardzo jest ważne,
aby tak kształtowała się zawsze świadomość pracującej kobiety. Ujrzy
ona wtedy w całej pełni wartość swojego powołania matki i żony; i
odnajdzie pełny sens trudu pracy zawodowej.
9. W czasie mego pielgrzymowania po szlakach Kongresu
Eucharystycznego w Polsce, słowa ofiarowania ze Mszy św. nabierają
szczególnej wymowy w wielkich środowiskach polskiej pracy. Dziś
tutaj, w przemysłowej Łodzi, gdzie dane mi jest przemawiać do
łódzkich włókniarek w obrębie ich zakładu pracy.
Składając przy ofiarowaniu chleb, „owoc ziemi oraz pracy rąk
ludzkich”, prosimy, aby „stał się on dla nas chlebem życia”.
Te słowa odnoszą się do Ciała Chrystusa. On bowiem jest dla nas
„chlebem życia wiecznego” poprzez sakrament swego Ciała i Krwi:
poprzez Eucharystię.
Praca ludzka służy celom doczesnym. Człowiek pracuje na chleb
powszedni. Chrystus — Odkupiciel świata — uczynił ten chleb
równocześnie znakiem widzialnym, czyli sakramentem życia wiecznego.
I przez ten sakrament Chrystus stał się dla nas w sposób szczególny
„drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Pracujemy więc na chleb
powszedni. A równocześnie nie tracimy sprzed oczu tego, co jest
ostatecznym przeznaczeniem każdego człowieka, mężczyzny i kobiety.
„Cóż pomoże człowiekowi — mówi Chrystus — choćby cały świat
pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł ?” (por. Mk 8, 36).
10. Drogie moje rodaczki i siostry!
Nie traćcie tego sprzed oczu! Kobieta polska ma nieobliczalne wręcz
zasługi w naszych dziejach, zwłaszcza w okresach najtrudniejszych. I
niewymierne są — na przestrzeni tych dziejów — długi całego narodu
wobec polskiej kobiety: matki, wychowawczyni, pracownicy...
bohaterki.
Na Kielichu Życia i Przemiany Narodu, który kobiety polskie
ofiarowały jako swoje wotum na sześćsetlecie obecności Obrazu Matki
Bożej na Jasnej Górze, widnieją płaskorzeźby świętych i bohaterskich
Polek. Wśród nich znajduje się podobizna Stanisławy Leszczyńskiej,
łodzianki, urodzonej w dzielnicy Bałuty. Tuli ona w swych ramionach
niemowlę. Dobrze się stało, że rok temu wasi pasterze zwrócili uwagę
całej diecezji na ten wzór żony i matki, a zarazem wymowny przykład
chrześcijańskiego bohaterstwa.
Stanisława Leszczyńska — pisali wasi biskupi — „prowadziła głębokie
życie religijne w ścisłej łączności ze Mszą św. i sakramentami
świętymi, zarazem zaś wykonując swój zawód położnej, promieniowała
niezwykłą uczynnością wobec rodzących matek i zachwycającą miłością
ku dzieciom. Jej moralne zalety zajaśniały nadzwyczajnym wręcz
blaskiem, gdy podczas wojny i okupacji została osadzona w obozie
koncentracyjnym w Oświęcimiu-Brzezince. Przeciwstawiała się tam
zbrodniczemu rozkazowi zabijania nowo narodzonych w obozie dzieci i
odnosiła się do nich z bezgraniczną ofiarnością” (Słowo biskupów z
diecezji łódzkiej do duchowieństwa i wiernych o Wandzie Malczewskiej
i Stanisławie Leszczyńskiej, 28 V 1986 r.). Z trzech tysięcy
niemowląt, urodzonych szczęśliwie dzięki jej pomocy, trzydzieścioro
przeżyło obóz zagłady.
Dla Łodzi, dla tego miasta, dla tego Kościoła i dla całej Polski,
Stanisława Leszczyńska zostawiła to wielkie przesłanie w obronie
ludzkiego życia. Oto jej słowa: „Jeżeli w mojej ojczyźnie — mimo
smutnego z czasu wojny doświadczenia — miałyby dojrzewać tendencje
skierowane przeciw życiu, to wierzę w głos wszystkich położnych,
wszystkich uczciwych matek i ojców, wszystkich uczciwych obywateli,
w obronie życia i praw dziecka” (Macierzyńska miłość życia. Tekst o
Stanisławie Leszczyńskiej).
Z tym głosem sumienia solidaryzuje się cały Kościół, który nie
przestaje liczyć na wierność polskiej matki wobec jej powołania, na
ofiarność i poświęcenie kobiet, na ich przywiązanie do
chrześcijańskich tradycji, na ich odwagę i wytrwałość w obronie
religijnych i moralnych wartości w rodzinie i w narodzie.
11. Pamiętajcie, drogie siostry i rodaczki, poprzez dzieje ludzi i
narodów Bóg pisze równocześnie dzieje zbawienia człowieka. I w tym
swoim zbawczym planie od początku powołał na ziemi „Niewiastę”. Ona
też — jako Matka Odkupiciela przyświeca całemu Ludowi Bożemu w
pielgrzymowaniu przez wiarę, nadzieję i miłość do ostatecznych
przeznaczeń człowieka w Bogu samym.
Patrzcie na tę Niewiastę! Uczcie się od Niej, od Maryi, prawdy o
waszej godności, o waszym powołaniu. Tak wiele od każdej z was
zależy w życiu człowieka, rodziny i narodu.
Na szlaku Kongresu Eucharystycznego w Polsce modlę się dzisiaj
gorąco za każdą z was. I równocześnie proszę Bogarodzicę, ażeby nie
zabrakło w życiu polskim tego, co słusznie nazywa się „geniuszem
kobiecym”, tego, co każda z was, każda kobieta, dzięki obdarowaniu
przez Stwórcę i Odkupiciela, może i powinna wnosić do wspólnego
dobra i do wspólnego dziedzictwa wszystkich Polaków.
Na zakończenie spotkania Jan Paweł II powiedział:
Jeszcze raz pragnę serdecznie podziękować za to zaproszenie. Jeszcze
raz dziękuję władzom, od których zależało odwiedzenie tej fabryki.
Dziękuję za umożliwienie tego spotkania. Myślę, że ono przyczyni się
także do znaczenia tych odwiedzin w Polsce. Bo, jak mówię, jest to
wydarzenie bez precedensu. Odwiedzałem już wiele wspólnot pracy, we
Włoszech czynię to systematycznie. Każdego roku na świętego Józefa
jadę do jakiegoś miasta robotniczego, do jakiejś fabryki, ale nigdy
jeszcze nie odwiedzałem fabryki, w której pracują kobiety lub przede
wszystkim kobiety. Ja tak bardzo się nastawiłem na to, że tutaj
pracują kobiety, że po drodze, gdy tu szedłem i witałem się — a byli
także i mężczyźni — to mówiłem: wy tu jesteście na drugim miejscu.
Z całego serca pragnę spełnić wypowiedziane tu życzenie i udzielić
błogosławieństwa wam wszystkim i każdej z was, i osobom, które są
wam drogie, waszym rodzinom, waszym małżonkom, współmałżonkom,
waszym dzieciom, i tej ciężkiej, codziennej pracy, którą tutaj
wykonujecie.
Pragnę pobłogosławić całe wasze powołanie, na które składa się dom,
rodzina, małżeństwo, dzieci i praca — razem. Taki jest styl życia
naszej epoki. Można zastanawiać się nad tym, czy to lepiej, czy to
gorzej — jest w ten sposób i musimy starać się z tego, co jest i jak
jest, wyciągać możliwie najwięcej dobra. Tak to widzi Kościół i temu
widzeniu Kościoła starałem się dać wyraz w krótkich słowach, które
do was skierowałem. Mówiłem o „geniuszu kobiecym”. I to jest prawda.
Ludzie często śpiewają papieżowi: „Niech żyje, niech żyje nam, niech
żyje sto lat”. Trudno wtedy nie pomyśleć o matce, o kobiecie, o
mojej rodzonej matce. Jeżeli w ogóle żyję na świecie, to dlatego, że
była ona, która mi to życie dała. Oczywiście, oboje rodzice, ale
trud przekazania życia spoczywa przede wszystkim na niej. Trudno
jest odczytywać bez głębokiego wzruszenia słowa Chrystusa o
kobiecie, zwłaszcza o kobiecie, która ma wydać na świat człowieka.
Mówi Chrystus: „Wtedy doznaje smutku”, bo to jest wielki trud i
cierpienie, ale — mówi dalej — „gdy już wyda na świat człowieka”,
ten trud i cierpienie, i smutek przechodzi w radość. Trudno nie
myśleć o naszych matkach, spotykając się z kobietami. To jest
„geniusz kobiecy”.
W tym, co się łączy z wychowaniem, kobieta jest niezastąpiona,
zwłaszcza jeżeli chodzi o wychowanie dziecka w pierwszych latach
jego życia — jest niezastąpiona. Gorącym moim pragnieniem jest to,
żeby wszystkie dzieci na całym świecie, a w szczególności w mojej
Ojczyźnie, mogły być wychowywane przez swoje własne matki, w swoich
własnych rodzinach żeby nie było dzieci opuszczonych, zdanych na
domy dziecka, które są instytucjami społecznymi, pożytecznymi, ale
nie zastąpią matki, nie zastąpią „geniuszu kobiet”.
Trzeba się stale modlić o to, żebyście, moje drogie siostry,
rozwijały w sobie to, co jest dane wam przez Stwórcę, co jest takim
wielkim dobrem dla każdego człowieka. To, czemu my wszyscy
zawdzięczamy nasze wychowanie od najmłodszych lat.
Kończę już, bo czas biegnie. Moje drogie, niech wam Bóg błogosławi z
całego serca. Niech was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec i Syn, i
Duch Święty.
|