PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie pożegnalne na Jasnej Górze
Moi drodzy Bracia i Siostry, Pielgrzymi jasnogórscy!
Zanim wyruszę w dalszą drogę, pragnę jeszcze podziękować za to
spotkanie, podziękować przede wszystkim Pani Jasnogórskiej za to, że
mogłem z Nią się spotkać w tym sanktuarium, które jest sanktuarium
naszego narodu, naszych dziejów, a zarazem naszych polskich serc. I
nie wyobrażałem sobie, ażeby na szlaku Kongresu Eucharystycznego
mogło nie być tego spotkania, przynajmniej krótkiego. Pragnę też
podziękować Kościołowi częstochowskiemu w osobie jego biskupa, bo
ten Kościół przede wszystkim nas tutaj przyjmuje i ten Kościół też
jest znakiem obecności sanktuarium jasnogórskiego w Kościele na
ziemi polskiej, w Kościele powszechnym. I pragnę podziękować drogim
ojcom i braciom paulinom, którzy są stróżami bezpośrednimi tego
świętego miejsca, stróżami i pierwszymi sługami.
Zanim stąd odejdę, pragnę właśnie tu, na tym miejscu, powierzyć wam
na Jasnej Górze wszystkie sprawy Kościoła powszechnego, Kościoła na
całym świecie. Ten Kościół ma swoje centrum w Rzymie, bo tak
zrządziła Boża Opatrzność, że apostoł Piotr wyruszył z Jerozolimy i
przybył do Rzymu, i tam założył Kościół, był jego pierwszym
pasterzem i tam wspólnie z wielkim Apostołem Narodów, św. Pawłem,
poniósł śmierć męczeńską.
Więc polecam wam Kościół, który jest w Rzymie, ciesząc się, że
kardynał-wikariusz Rzymu, mój najbliższy współpracownik w posłudze
duszpasterskiej Kościołowi, który jest w Rzymie, mógł być tutaj
razem ze mną na Jasnej Górze. Ale poprzez Rzym myślę o całym
Kościele powszechnym, wszędzie, gdzie on jest: na wszystkich
kontynentach, w różnych krajach świata. Wszędzie, gdzie mogę,
nawiedzam ten Kościół powszechny poprzez różne Kościoły lokalne
żyjące w poszczególnych krajach i na różnych kontynentach. Stałem
się takim wędrującym pasterzem, wędrującym papieżem, i w ten sposób
pragnę służyć Kościołowi powszechnemu i Kościołowi w różnych krajach
świata, wśród różnych ludów i narodów, tak jak mnie na to stać. A
was proszę tutaj, na Jasnej Górze, ażebyście mieli zawsze w pamięci,
w sercu i w modlitwie nie tylko papieża, bo to łatwiej, to wasz
rodak, ale także i ten Kościół, któremu papież służy, ten powszechny
Kościół.
Wiemy wszyscy, a ja byłem tego świadkiem i uczestnikiem, że w dniu
tysiąclecia chrztu na Jasnej Górze dokonał się akt niezwykły ustami
Prymasa Tysiąclecia, Akt Oddania w macierzyńską niewolę Maryi za
wolność, w niewolę za wolność, za wolność Kościoła w świecie i w
Polsce, ale nie tylko w Polsce, w całym świecie. Wy wiecie dobrze,
że Kościół na całym świecie zmaga się o tę wolność swojego
posługiwania, o tę wolność słowa Ewangelii, o wolność sumienia i
wyznania, o wolność religii. Są rozległe dziedziny świata, gdzie to
zmaganie ma swoje szczególne znaczenie i to jest też przedmiotem
naszej szczególnej troski. Niech jasnogórskie sanktuarium dopomoże
papieżowi w trosce o Kościół, o Lud Boży, o wszystkich wierzących
tam, gdzie wierzyć i wyznawać wiarę jest najtrudniej.
Jednakże nie rysuję tutaj jakiegoś obrazu, na którym jest tylko
białe i czarne, czarne i białe. Wszędzie na świecie jest jedno i
drugie i również tam, gdzie Kościołowi nie brak zewnętrznej wolności
głoszenia Ewangelii, posługi duszpasterskiej, jest inna forma
zagrożenia jego wolności, wolności ducha Bożego, która płynie z
cywilizacji, całkowicie zeświecczonej, z cywilizacji, z ideologii
głoszącej życie ludzkie bez Boga, propagującej taki sposób bycia
człowieka na tej ziemi, człowieka i społeczeństwa, jak gdyby Bóg nie
istniał. I to znajduje swoje odzwierciedlenie w krajach skądinąd
wolnych, w nadużyciu wolności, w różnych przekroczeniach prawa
Bożego, zwłaszcza gdy chodzi o poszanowanie życia, świętości
małżeństwa, gdy chodzi o całą tę delikatną dziedzinę stosunku
mężczyzny i kobiety, dziedzinę, która winna być oparta na poczuciu
największej godności człowieka na obraz i podobieństwo Boże, a która
jest redukowana w mentalności współczesnej, utylitarystycznej,
permisywistycznej, w ten sposób, że już dla tej godności naprawdę
nie ma miejsca. I często czyni się to w imię wolności człowieka. Tak
więc to zmaganie się o wolność Kościoła w świecie i w Polsce ma
wiele wymiarów.
Trzeba, żebyście razem z papieżem, który jest waszym rodakiem, mieli
w oczach i w sercach wszystkie te wymiary zmagania się Kościoła w
świecie współczesnym o wolność dzieci Bożych. Zmagania się nie tylko
z programami, z ideologiami, systemami, które są wrogie religii, ale
także i ze słabością człowieka, ze słabością, która się na różne
sposoby przejawia. Przecież to nie ideologie, nie ustroje, nie
systemy, tylko człowiek dał początek grzechowi, temu, który toczy
się w ciągu całych dziejów. To człowiek ulegał tej szatańskiej
iluzji, że sam może być jako Bóg, sam może decydować o dobru i złu i
on tylko jest jedyną i ostateczną miarą tego wszystkiego, co należy
do świata, w którym żyje, do stworzenia.
To są w krótkim zarysie te troski, te sprawy, które wam tu zostawiam
na Jasnej Górze — i wam, stróżom, wam, depozytariuszom tego
sanktuarium, tego wielkiego skarbu, i wam, wszystkim pielgrzymom,
którzy tutaj przybywacie z Polski i spoza jej granic. Sobór
Watykański tak wspaniale wyraził tę prawdę, że Maryja, obecna w
tajemnicy Chrystusa i Kościoła, nieustannie przoduje w wielkim
pielgrzymowaniu wiary całemu Ludowi Bożemu na świecie. Sanktuarium
jasnogórskie jest jednym z tych miejsc, gdzie to przodowanie Ludowi
Bożemu ze strony Matki Chrystusa jest szczególnie wyczuwalne. Proszę
więc, ażeby była tą przewodniczką dla was, dla Kościoła
częstochowskiego, dla Kościoła w Polsce, dla całego mojego narodu,
ale także i dla Kościoła, dla Ludu Bożego w szerokim tego słowa
znaczeniu, na wszystkich miejscach ziemi, dla ludzkości całej. To
jest to wotum, i to jest zarazem ta moja gorąca prośba, którą wam
tutaj pozostawiam wraz z błogosławieństwem dla wszystkich tu
obecnych i dla wszystkich, którzy tutaj stale przybywają.
Polecam też moje posługiwanie na ziemi polskiej, które już dobiega
końca, oby było owocne dla Kościoła i dla narodu, dla społeczeństwa
i dla państwa. Bo przecież w tym państwie chce się wyrazić naród w
swojej suwerenności, w swojej tożsamości, w swojej godności. Niech
więc będzie to posługiwanie papieskie pożyteczne i owocne dla narodu
i dla państwa.
|