PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie pożegnalne na lotnisku Okęcie
1. W godzinach rozstania z ziemią ojczystą pragnę pozdrowić
wszystkich moich rodaków, córki i synów wspólnej Ojczyzny, wszystkie
pokolenia, od najstarszych zbliżających się do kresu ziemskiej
wędrówki, do tych dopiero co urodzonych — więcej, do tych, którzy
jeszcze znajdują się pod sercem polskich matek. Wszystkich, których
dane mi było spotkać na szlakach Kongresu Eucharystycznego, i
wszystkich innych — wszystkich, bez żadnych różnic czy ograniczeń.
Wszystkim dziękuję za gościnę.
Dziękuję Opatrzności Bożej, że dane mi było raz jeszcze znaleźć się
na mojej ojczystej ziemi w dziewiątym roku mego posługiwania na
stolicy św. Piotra, że dane mi było widzieć raz jeszcze — z
wysokości helikoptera czy też z bliska — cały urok tej ziemi w
najpiękniejszej porze roku.
Widziałem, że pomimo trudności kraj ten rośnie i rozwija się, że
rośnie w nim człowiek, rośnie jego wiara, kultura, poczucie
odpowiedzialności, dojrzałość. Potrzebny jest wciąż dialog,
cierpliwa wytrwałość, długowzroczność, odwaga w podejmowaniu i
rozwiązywaniu nowych problemów. One są i będą zawsze. Trudne sprawy
wymagają współpracy wszystkich, władzy i społeczeństwa. Z
zadowoleniem odnotowuję również to, że na przestrzeni ostatnich lat
wybudowano w Polsce wiele świątyń i innych budowli kościelnych.
Widzieliśmy też wiele nowych placów budowy. Trudno o tym nie
wspomnieć w momencie pożegnania.
2. Panu Przewodniczącemu Rady Państwa dziękuję raz jeszcze za
zaproszenie, za jego obecność w chwili mojego przybycia, za
przyjęcie w Zamku Królewskim, za ponowną obecność i rozmowę w
momencie mojego pożegnania.
Równocześnie na ręce Pana Przewodniczącego Rady Państwa wyrażam
podziękowanie dla wszystkich podległych mu osób i organów władz,
które umożliwiły i ułatwiły moją podróż. Odnosi się to zarówno do
władz centralnych, jak też do władz wojewódzkich i lokalnych na
całym szlaku, który dane mi było przebyć w tych dniach.
Podziękowanie moje kieruję więc do Warszawy, Lublina, Tarnowa,
Krakowa, Szczecina, Gdyni, Gdańska, Częstochowy i Łodzi, oraz
wszędzie tam, gdzie ono powinno dotrzeć w tej chwili pożegnania.
Powinno zaś dotrzeć do bardzo, bardzo wielu osób, które starały się
okazać uprzejmość, prawdziwie polską gościnność, nie tylko mnie, ale
wszystkim przybyszom z Rzymu towarzyszącym papieżowi. W ich imieniu
również dziękuję.
3. Na ręce księdza kardynała jako prymasa Polski i przewodniczącego
Konferencji Episkopatu składam serdeczne podziękowanie za podjęcie
inicjatywy Krajowego Kongresu Eucharystycznego po 57 latach, które
upłynęły od podobnego Kongresu w Poznaniu w roku 1930.
Podziękowanie to kieruję do wszystkich moich braci w biskupstwie: do
kardynałów, arcybiskupów i biskupów polskich. Do całego
duchowieństwa diecezjalnego. Do zakonów męskich i żeńskich. Do
wszystkich — jakże licznych — świeckich współpracowników w dziele
Kongresu i przedstawicieli apostolstwa świeckich. Do wszystkich
wiernych, którzy znaleźli się na trasie mojego przejazdu i
uczestniczyli w nabożeństwach Kongresu Eucharystycznego.
Przygotowanie liturgiczne, dojrzałe uczestnictwo, skupienie, duch
modlitwy, śpiewy, wspaniała oprawa budowały wszystkich. Bóg zapłać!
Dziękuję za wszystko, co uczyniono dla przygotowania Kongresu
Eucharystycznego oraz dla jego przeprowadzenia. Dziękuję Bogu za to,
że dane mi było uczestniczyć w tym doniosłym wydarzeniu Kościoła w
Polsce.
Zapis Janowej Ewangelii, który mówi o Chrystusie, iż „umiłowawszy
swoich, do końca ich umiłował”, odpowiada — rzec można — najgłębszym
potrzebom człowieka współczesnego. W szczególności człowieka w
Polsce.
Człowiek bowiem musi mieć tę podstawową pewność, że jest miłowany,
że jest afirmowany w całej prawdzie swego człowieczeństwa. Wtedy
tylko gotów jest przyjmować wymagania. Gotów jest też sam od siebie
wymagać. Zdolny jest nawet do wielkich ofiar i wyrzeczeń, jak to
wielokrotnie wykazały nasze dzieje.
Kongres Eucharystyczny stworzył klimat afirmacji człowieka w Polsce,
każdego i wszystkich. W szczególności poszczególnych grup
społecznych, z którymi dane mi było się spotkać. Trzeba, ażeby
klimat ten trwał, pogłębiał się stale.
4. Powiedziałem kiedyś, że Polska jest ojczyzną trudnego wyzwania.
To wyzwanie składa się na bieg naszej historii. Ono też określa
szczególne miejsce Polski w wielkiej rodzinie narodów na kontynencie
europejskim oraz na całym globie. Jeśli miałbym w tym miejscu
posłużyć się zwrotem Soboru Watykańskiego II, to powiedziałbym, że —
wraz z wszystkimi narodami — Ojczyzna nasza musi zabiegać o to, aby
życie ludzkie w Polsce stawało się coraz bardziej ludzkie, coraz
bardziej godne człowieka. Każdego człowieka, który żyje na tej
ziemi; i wszystkich w wielkiej wspólnocie narodu i społeczeństwa.
Ten proces — a zarazem to zadanie — posiada cztery główne wytyczne i
zarazem cztery główne uwarunkowania. Jeszcze przed Soborem zestawił
je Jan XXIII w encyklice Pacem in terris, mówiąc o czterech
podstawowych prawach człowieka u korzeni prawdziwego pokoju na
ziemi.
Są to: prawo do prawdy — prawo do wolności — prawo do
sprawiedliwości — prawo do miłości.
Każde z nich odpowiada dogłębnie naturze człowieka i godności
ludzkiej osoby. Każde z nich warunkuje prawdziwy postęp, nie tylko
osobowy, ale też społeczny. I nie tylko duchowy, ale także
materialny. Również postęp ekonomiczny. Tak. Również ekonomiczny.
Kościół — czytamy w konstytucji Gaudium et spes — pragnie być
„znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby
ludzkiej”. To jest jego właściwe zadanie, jego misja.
Znaczy to zaś zarazem, że pragnie ujawniać wszystkie talenty,
wszystkie energie ducha i ciała, jakie są w człowieku, dla dobra
ludzkiej wspólnoty w każdym wymiarze, kulturalnym,
społeczno-politycznym, ekonomicznym.
I Kościół cieszy się, gdy gdziekolwiek na świecie, w jakimkolwiek
kraju czy społeczeństwie objawia się zrozumienie dla twórczych
inicjatyw każdego człowieka. Gdy się dla tego stwarza odpowiednią
przestrzeń.
Jeszcze raz powtarzam tutaj słowa niezapomnianego dla nas papieża
Pawła VI, które już dwukrotnie przytaczałem w czasie moich
odwiedzin: „Polska dostatnia i szczęśliwa... w interesie pokoju i
dobrej współpracy między narodami Europy...”
Są to zarazem moje życzenia na pożegnanie.
5. W Roku Pańskim 1987 wyrażam radość, że dane mi było — wraz z
całym Kościołem w Polsce — odnowić, na szlaku Kongresu
Eucharystycznego tę pewność, że Chrystus-Eucharystia jest dla nas
„drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6).
Równocześnie mija w tym roku 20 lat od ukazania się encykliki Pawła
VI o postępie ludów Populorum progressio. Całej mojej ziemskiej
Ojczyźnie i wszystkim na świecie rodakom życzę proporcjonalnego
uczestnictwa w owym „postępie ludów”, którego Kościół tak bardzo
pragnie dla wszystkich, poszukiwania i znajdowania tych dróg, które
do tego postępu prowadzą. Dziękuję.
|