PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św.
1. „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,
29).
Kościół cały wsłuchuje się dzisiaj w te słowa, którymi Chrystus
objawia tajemnicę swego Serca. „Uczcie się ode Mnie” — mówi, a słowa
te znaczą, że On sam jest naszym Nauczycielem, naszym Mistrzem. Nie
tylko przez wszystko, co czynił i mówił. Jest naszym Nauczycielem i
Mistrzem przede wszystkim przez to, kim był. A kim był Jezus
Chrystus — to wyraża się w sposób szczególny w Jego Sercu.
To, kim był — stanowi niezgłębioną tajemnicę. „Nikt (...) nie zna
Syna, tylko Ojciec” — mówi Jezus (Mt 11, 27). A równocześnie „kto
widzi Syna, ten widzi i Ojca”, (por. J 14, 9), bo tylko „Syn zna
Ojca” (por. Mt 11, 27). Z kolei zaś zna Ojca również „każdy, któremu
Syn zechce objawić” (por. tamże). Tak więc kluczem naszego poznania
Boga jest Chrystus: Syn Boży i Syn Człowieczy, a w centrum tego
poznania jest Serce.
W dniu dzisiejszym Kościół cały oddaje temu Sercu cześć liturgiczną.
Raduję się, że dane mi jest w tym dniu odwiedzić Płock, jedną ze
stolic piastowskich naszego kraju, a zarazem prastarą stolicę
biskupią.
Iluż to ludzi, synów i córek polskiego Mazowsza w ciągu stuleci
uczyło się tutaj Bożej i ludzkiej prawdy od Chrystusa, obcując z
wewnętrzną tajemnicą Jego Serca. W dalekich stuleciach, jak św.
Stanisław Kostka z Rostkowa — i w naszych czasach, w tym wieku XX,
który zapisał się szczególnym świadectwem wyznawców i męczenników.
2. „Uczcie się ode Mnie”.
Ta prawda, której nade wszystko mamy się uczyć od Chrystusa — to
prawda miłości. Serce Odkupiciela objawia nam prawdę miłości, która
„jest z Boga” (1 J 4, 7). Miłość Boga wyraziła się w tym, że Ojciec
„zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli
dzięki Niemu” (1 J 4, 9). Miłość, która jest z Boga, jest
życiodajna. „Kto miłuje, narodził się z Boga (...), bo Bóg jest
miłością” (1 J 4, 7-8). Narodził się to znaczy: ma życie z Boga.
Żyje życiem Bożym. I wtedy tylko „zna Boga”, ponieważ miłości nie
poznaje się inaczej, tylko przez miłość. Dlatego też ten, „kto nie
miłuje, nie zna Boga”, (1 J 4, 8).
Ta życiodajna miłość jest z Boga, a nie z nas: „Nie my umiłowaliśmy
Boga, ale (...) On sam nas umiłował” (1 J 4, 10). Tak więc Bóg jest
pierwszy. W Nim ma początek nie tylko wszelkie istnienie, ale nade
wszystko wszelka miłość w świecie istot stworzonych. Wszelka miłość
w naszych ludzkich sercach. Miłość ma w Bogu swe źródło, a to
przedwieczne źródło objawiło się w czasie, objawiło się w sposób
najpełniejszy wówczas, kiedy Bóg Ojciec „posłał Syna swojego jako
ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 10).
Aby miłość, która jest darem samego Boga, mogła stać się udziałem
serca ludzkiego, trzeba, aby został przezwyciężony grzech. Tylko
miłość ma tę moc, jest to bowiem miłość odkupieńcza, którą pulsuje
Serce Syna Bożego.
Apostoł i ewangelista Jan, który przemawia w dzisiejszej liturgii,
tłumaczy, czego mamy uczyć się od tego Syna, który jest Odkupicielem
świata. Mamy — pisze — „uwierzyć miłości, jaką Bóg ma ku nam” (por.
1 J 4, 16). Taka wiara oznacza nie tylko poznanie Boga. Ona jest
równocześnie nowym życiem: jest życiem w Bogu. Św. Jan pisze: „Kto
trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4, 16). Życie w
Bogu pozwala nam niejako doświadczyć tego, że Bóg jest Miłością.
Tego właśnie mamy się uczyć od Boskiego Serca Chrystusa Odkupiciela.
3. Pan Jezus znajduje szczególną radość w objawieniu tej
najgłębszej, najistotniejszej prawdy o Bogu. Mówi: „Wysławiam Cię,
Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i
roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było
Twoje upodobanie” (Mt 11, 25-26).
Kto to są owi „prostaczkowie”? Czy nie mogą nimi być także „mądrzy i
roztropni”? Żyjemy wszakże w epoce postępu naukowego, w epoce
upowszechnienia oświaty. Trzeba więc powiedzieć, że bardzo wielu
mądrych i uczonych — a niektórzy nawet bardziej jeszcze niż inni —
pozostaje wrażliwych na objawienie Boga, który jest Miłością, a więc
trzeba ich zaliczyć do tych ewangelicznych prostaczków.
Miłość Boża jest wybraniem, jest odpowiedzią na wybranie ze strony
Tego, który pierwszy umiłował. W tym tkwi sama istota Przymierza,
jakie Bóg zawarł z człowiekiem. Przymierze to ma swą historię
związaną naprzód z dziejami Izraela, jak przypomniało pierwsze
czytanie dzisiejszej liturgii. Bóg dał się poznać potomkom Abrahama
jako Bóg Przymierza w sposób szczególny przez wyzwolenie synów i
córek ludu wybranego z niewoli egipskiej.
Wybrany zaś został, jak słyszymy, lud „najmniejszy”, aby jawne było,
że nie żadna ludzka wielkość jest powodem tego wybrania, ale tylko
miłość: dlatego, że „Pan was umiłował” (Pwt 7, 8).
Przymierze Boga z ludem wybranym stanowi tylko obraz, zapowiedź tego
wybrania odwiecznego, jakim Bóg ogarnia całą ludzkość w swym
Jednorodzonym Synu. Serce Syna — Serce Jezusa, przebite włócznią na
Golgocie — jest objawieniem tego uniwersalnego wybrania, a zarazem
Przymierza Nowego i Wiecznego. W Sercu Chrystusa objawia się Bóg
jako Miłość, objawia się jako wierny w miłości, pomimo grzechu
człowieka, pomimo wszystkich grzechów i niewierności, jakie
wypełniają dzieje ludzkości na ziemi.
„Jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość” (Pwt
7, 9). Ludzkie Serce Boga-Człowieka świadczy, świadczy najpełniej,
świadczy nieodwołalnie o tej miłości Boga, która jest wierna.
4. Dziś w Płocku, na tej kolejnej, dziesiątej stacji mojego
pielgrzymowania po ziemi ojczystej, wypada mi dotknąć ostatniego
pośród przykazań Dekalogu. I dobrze, że mogę to uczynić w kontekście
liturgicznego święta Chrystusowego Serca.
W przykazaniu: „Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest”
(podobnie jak w przykazaniu poprzednim), dotykamy bowiem wnętrza
serca ludzkiego. „Pożądanie” nie jest zewnętrznym uczynkiem.
„Pożądanie” jest tym, czym żyje ludzkie serce. „Nie pożądaj żadnej
rzeczy, która jego jest” — mówi Bóg w synajskim Przymierzu z
Mojżeszem. Bezpośrednio chodzi tu o dopełnienie tego, co zawiera się
w siódmym przykazaniu: „Nie kradnij”, chodzi o rzecz, która jest
cudzą własnością. Do tego przykazanie Dekalogu odnosi się wprost i
bezpośrednio.
Równocześnie jednak przykazanie to wskazuje na taką hierarchię
wartości, w której „rzeczy”, czyli dobra materialne, zajmują miejsce
nadrzędne. Pożądanie „rzeczy” opanowuje tak serce ludzkie, że nie ma
w nim już niejako miejsca na dobra wyższe, duchowe. Człowiek staje
się poniekąd niewolnikiem posiadania i używania, nie bacząc nawet na
własną godność, nie bacząc na bliźniego, na dobro społeczeństwa, na
samego Boga. Jest to pożądanie zwodnicze. Chrystus mówi: „Cóż bowiem
za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej
duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26).
W momencie, kiedy Polacy podejmują swoją reformę gospodarczą,
przykazanie: „Nie pożądaj żadnej rzeczy twojego bliźniego”, nabiera
szczególnego znaczenia. Rozumie się samo przez się, że w różnych
naszych działaniach i zabiegach kierujemy się motywacjami
ekonomicznymi. Prawidłowo rozwijająca się gospodarka prowadzi
zarówno do wzbogacania się poszczególnych ludzi, jak do ogólnego
podniesienia społecznego dostatku. Wiele biedy można w ten sposób
usunąć, również w wymiarze społecznym.
Ale zarazem nigdy nie zapominajmy o tym, drodzy bracia i siostry, że
pieniądz, bogactwo i różne wygody tego świata przemijają, a zatem
nie mogą być naszym celem ostatecznym. Osoba ludzka jest ważniejsza
niż rzeczy, a dusza jest ważniejsza niż ciało, toteż nigdy i nikomu
nie wolno dążyć do dóbr materialnych z pogwałceniem prawa moralnego,
z pogwałceniem praw drugiego człowieka. Dlatego serdecznie życzę wam
wszystkim, aby nikt z was i nigdy nie próbował się bogacić kosztem
bliźniego. Ponadto życzę wam, drodzy moi rodacy, żebyście w swoich
dążeniach do polepszenia bytu materialnego nie zagubili zwyczajnej
ludzkiej wrażliwości na cudzą biedę. I bardzo też uważajmy, żebyśmy
się nie stali społeczeństwem, w którym wszyscy wszystkim czegoś
zazdroszczą. Przywracajmy blask naszemu pięknemu słowu uczciwość:
uczciwość, która jest wyrazem ładu serca, uczciwość w słowie i
czynie, uczciwość w rodzinie i stosunkach sąsiedzkich, w zakładzie
pracy i w ministerstwie, w rzemiośle i handlu, uczciwość, po prostu
uczciwość w całym życiu. Jest ona źródłem wzajemnego zaufania, a w
następstwie jest także źródłem pokoju społecznego i prawdziwego
rozwoju. Niech w nowych warunkach słowo to nabiera nowego,
dojrzałego znaczenia.
Nie osiągniemy szczęścia ani nawet zwyczajnej stabilizacji, nie
licząc się z prawem Bożym. Dlatego całym sercem zaufajmy Bogu, że
Jego przykazania są słuszne i że ich przestrzeganie zabezpiecza
człowieka i przynosi mu radość i pokój już na tej ziemi.
Słyszałem wielokrotnie, także i podczas tego pielgrzymowania po
Polsce, słowa: „Trudna jest ta wolność, którą mamy”. Wolność jest
trudna. Wolność jest trudna, trzeba się jej uczyć, trzeba się uczyć
być prawdziwie wolnym, trzeba się uczyć być wolnym tak, ażeby nasza
wolność nie stawała się naszą własną niewolą, zniewoleniem
wewnętrznym, ani też nie stawała się przyczyną zniewolenia innych.
Ta sprawa bardzo ciąży nad dziedziną światowej ekonomii. Zresztą
trzeba się uczyć, jak być wolnym w różnych wymiarach życia i stąd
wydaje mi się, że te katechezy związane z Dekalogiem są może
najlepszą przysługą, jaką pielgrzymujący papież mógł oddać swoim
rodakom w czasie tej pielgrzymki. Pozostaje jeszcze jedno i
największe przykazanie, przykazanie miłości, ale to sobie zostawiamy
na Warszawę.
5.„Uczcie się ode Mnie...”
Uczcie się całej prawdy zawartej w każdym z przykazań Dekalogu.
Uczcie się prawdy dziesiątego przykazania. Pożądanie rzeczy jest
korzeniem egoizmu, a nawet zawiści i nienawiści wzajemnych.
Lata ostatnie obfitowały w szlachetne i wzniosłe przejawy w polskim
życiu. Ale odsłoniły się też niebezpieczne pęknięcia, moralne
zagrożenia. Czy proces ten jest nieodwracalny?
Moi drodzy, jestem dobrej myśli. Polacy już nieraz umieli być
wolnymi. Umieli swoje umiłowanie wolności przekształcać w twórczość,
przymierze, solidarność. Umieli swoje umiłowanie wolności
przekształcać także w ofiarę. Nie jest frazesem to zdanie: „Za
wolność waszą i naszą”. Oczywiście, nie zapominajmy, że dzieje
przyniosły nam straszliwą lekcję, bolesną lekcję wolności nadużytej
do obłędu. Nadużytej do obłędu! Czymże była — w kontekście
Konstytucji 3 maja — Targowica? Ale potem zaczął się na nowo proces
pozyskiwania wolności za wielką cenę. Tę cenę płaciły pokolenia. Tę
cenę płaciło również nasze pokolenie. Tę cenę w wysokiej mierze
zapłaciło pokolenie II wojny światowej. Dlatego też pozwólcie mi być
dobrej myśli; pozwólcie mi być dobrej myśli i pomóżcie papieżowi,
żeby się nie musiał martwić.
Chrystus mówi: „Uczcie się ode Mnie”.
A Jego Apostoł umiłowany dodaje: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie,
(...) jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie
miłować” (1 J 4, 7. 11).
I jeszcze Chrystus sam: „Wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni
jesteście (...), przyjdźcie do Mnie, a Ja was pokrzepię (...).
Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie (...), a
znajdziecie ukojenie dla dusz waszych (...). Jarzmo moje jest
słodkie, a moje brzemię lekkie” (por. Mt 11, 28-30).
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II powiedział:
Zanim się rozstaniemy, pragnę pozdrowić całe Mazowsze, ogarniając
jego wielowiekową przeszłość, jego teraźniejszość i przyszłość, to
miejsce, jakie ma w dziejach naszej Ojczyzny, w dziejach Kościoła, w
dziejach świętości. Wystarczy wspomnieć św. Stanisława Kostkę z
Rostkowa, waszego rodaka. Ale trzeba pamiętać o siostrze Faustynie.
Posłannictwo Miłosierdzia Bożego miało swój czas, był to czas
straszliwej II wojny światowej, straszliwej pod wielu względami,
była to jakaś ostateczna eskalacja zła na naszym kontynencie. Na ten
czas Bóg przygotował posłannictwo Bożego Miłosierdzia, którego
świadkiem, rzecznikiem stała się ta prosta córka polskiej ziemi.
Pozdrawiając całą wspólnotę eucharystyczną, wszystkich tutaj
obecnych, w sposób szczególny pragnę powitać naszych gości, a przede
wszystkim nowego arcybiskupa Pragi, następcę na tej stolicy św.
Wojciecha. Prosimy go, aby pozdrowił od nas kardynała Františka
Tomáška, swego poprzednika. Również witam innego gościa z bliskiej
nam Rumunii, arcybiskupa Bukaresztu. Witam przedstawicieli władz
państwowych, mianowicie przedstawicieli prezydenta Rzeczypospolitej,
parlamentu i rządu. Zechcieli uczestniczyć w tej eucharystycznej
modlitwie także bracia innych wyznań chrześcijańskich, pozostających
w dialogu ekumenicznym: serdecznie ich pozdrawiamy.
Znajduje się tutaj wiele grup zorganizowanych z diecezji płockiej, z
całej Polski, a także z zagranicy, zwłaszcza z bliskich nam krajów
ościennych. Są tu obecne dzieci z Czarnobyla, które spędzają czas
odpoczynku w Polsce. Pozdrawiam was, drogie dzieci, szczególnie
serdecznie. Dziękuję organizatorom, wszystkim, którzy w to dzieło
wkładają swoje serce, wierni słowom Chrystusa: „Co uczyniliście
jednemu z braci moich najmniejszych, toście Mnie uczynili”.
Zanieście, drogie dzieci, słowo papieskiego pozdrowienia,
błogosławieństwa do waszych rodzin, parafii, szkół, do całej waszej
Ojczyzny.
Są tutaj przedstawiciele ośrodków polonijnych z całego świata,
którym przewodniczy prezes Wspólnoty Polskiej, marszałek Senatu
Andrzej Stelmachowski oraz prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej
Edward Moskal. Są także dwaj nasi rodacy amerykańscy: arcybiskupi
Detroit, kardynał Szoka, obecnie w Watykanie, i jego następca,
arcybiskup Maida. Proszę, ażeby zechcieli przekazać wszystkim naszym
rodakom za oceanem i na całym świecie nasz chrześcijański pocałunek
pokoju.
Serdeczne słowo pozdrowienia kieruję do obecnych tutaj naszych braci
i sióstr ze Słowacji.
A teraz, przechodząc niejako na własne podwórko, zwracam się do
Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej, które przyjęło
jako swoje milenijne hasło Kościoła w Polsce: „Rodzina Bogiem
silna”. Swoją działalnością pragniecie pomóc rodzinie zachować ten
kształt, ten wymiar, jaki nadał jej Bóg-Stwórca i Odkupiciel przez
pogłębienie kultury chrześcijańskiej w małżeństwie i rodzinie, przez
chronienie życia oraz niesienie rodzinom wszechstronnej pomocy.
Niech wam Bóg błogosławi.
Ruch „Wiara i Światło”, wielka służba w imię Chrystusa człowiekowi
cierpiącemu. Ruch ten wyrasta z tego zjawiska, jakim dla Kościoła
jest Matka Niepokalana. Jej Sercu, w uroczystość Bożego Serca Jej
Syna, zawierzam tych wszystkich, którzy potrzebują pomocy, i tych,
którzy im tę pomoc niosą. Ruch „Światło-Życie” oraz Służba
Liturgiczna łączy się dla mnie z pamięcią śp. ks. Franciszka
Blachnickiego. Jest to ruch związany z moją biskupią młodością.
Pamiętam spotkania w Nowym Targu przy pierwszej pielgrzymce,
pamiętam duchowe dary, jakie ofiarowali wtedy wasi starsi bracia i
siostry Kościołowi. Wasze pokolenie przedłuża tę tradycję, pragnie
wejść w trzecie millennium chrześcijaństwa, unikając wad i grzechów
poprzez pracę nad sobą, pielęgnowanie cnót, zwłaszcza abstynencji,
prawdomówności, odwagi i męstwa. Polska i świat u progu trzeciego
tysiąclecia potrzebują ewangelicznego zaczynu.
Są tu obecni również drodzy nasi harcerze z ich bogatą tradycją
miłości Boga, bliźniego i Ojczyzny, z ich hasłem: „Czuwaj!”
Jeszcze jedno znamienne wydarzenie. Na początku Mszy św. znakiem
krzyża św. zostało zainaugurowane i rozpoczęło ewangelizacyjną
działalność Radio Diecezji Płockiej. Pierwsza katolicka rozgłośnia
radiowa w Polsce. Vivant sequentes! Niech żyją następcy! Jak widać,
niemało jest tych pozdrowień dla Mazowsza, dla diecezji płockiej.
Przez tyle wieków nazbierało się i nie wiem, czy to już wszystko.
Jeszcze jedno małe rozliczenie wypada nam tu zrobić, mianowicie we
Włocławku powiedziałem na końcu: „Dziękujemy ci, deszczu, żeś
przyszedł dopiero pod koniec Mszy św.” Tutaj wypada powiedzieć:
„Dziękujemy ci, deszczu, żeś ustał na początku”.
Drodzy bracia i siostry, do wszystkich mówię słowa Apostoła: „Różne
są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania,
ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg,
sprawca wszystkiego we wszystkich” (1 Kor 12, 6). Niech każdy
odnajdzie się w tych słowach, niech każdy strzeże swojego daru,
swojego charyzmatu i według niego działa w Kościele, według niego
działa też dla dobra tej wielkiej wspólnoty, jaką jest nasza
Ojczyzna. „Bogu dziękujcie (...). Ducha nie gaście!”
|