PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św.
„Jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok” (J 19, 34).
Drodzy Bracia i Siostry,
1. Kościół powraca dzisiaj do Wielkiego Piątku. Uroczystość Serca
Jezusa jest jakby wielkim dopowiedzeniem i głębokim komentarzem do
wydarzeń wielkopiątkowych. Zapis Ewangelii św. Jana odnosi się do
samego zakończenia tych wydarzeń. Żołnierze wysłani przez Piłata
sprawdzają, czy skazańcy na Golgocie już nie żyją. Chrystus już nie
żyje. Aby to stwierdzić, jeden z żołnierzy zadaje cios włócznią — i
wówczas z przebitego boku „wypłynęła krew i woda” (J 19, 34). Było
to sprawdzianem śmierci.
Ewangelista nie mówi o sercu — ale to właśnie ludzkie serce
Ukrzyżowanego zostało przebite: stąd właśnie ten upływ krwi i wody,
który oznacza, że Jezus Nazareński już nie żyje. Stało się to w
Wielki Piątek w godzinach przedwieczornych. Prawo rytualne domagało
się tego, aby ciała ukrzyżowanych nie pozostawały na krzyżu w dzień
paschalnego szabatu, który był największym świętem Izraela.
2. Do tego opisu ewangelista dodaje dwa zdania, które mają świadczyć
o wypełnieniu się proroctw Starego Przymierza. Oto Pismo mówi: „Kość
jego nie będzie złamana” (J 19, 36; por. Wj 12, 46), i tak też stało
się w odróżnieniu od dwóch innych ukrzyżowanych. Pismo mówi także:
„Będą patrzeć na Tego, którego przebodli” (por. J 19, 37; Za 12,
10).
Będą patrzeć na Ukrzyżowanego. Będą wpatrywać się w Jego Serce. W
tych słowach zawiera się klucz do tajemnicy, która stoi w centrum
dzisiejszej uroczystości. Ale nie tylko klucz. Klucz do dziejów
duszy wielu ludzi, którzy poprzez tę otwartą ranę w boku
ukrzyżowanego Chrystusa, widoczną na zewnątrz, docierają do tego, co
jest ukryte dla wzroku. Patrzą na Jego Serce. Wpatrują się w Jego
Serce.
Iluż takich ludzi, zapatrzonych w Serce Odkupiciela, przeszło przez
tę nadwiślańską ziemię, przez to biskupie miasto?
Czy takim człowiekiem nie był bł. opat Bogumił, późniejszy
arcybiskup gnieźnieński, a z kolei pustelnik, czy też bł. Jolanta,
księżna piastowska, oboje w odległych stuleciach? A w tym naszym
trudnym wieku XX, czy takim człowiekiem nie był Maksymilian Maria
Kolbe i biskup Michał Kozal? Czy nie był nim wielki Prymas
Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński? A przed nim jeszcze — ci
wszyscy męczennicy obozów hitlerowskich, w których diecezji
włocławskiej wypadło zapłacić szczególnie wysoką cenę krwi? Samych
tylko kapłanów zginęło podczas ostatniej wojny aż 220, co stanowiło
ponad połowę duchowieństwa waszej diecezji.
Wpatrywali się oni wszyscy w to przebite na krzyżu Serce — i
znajdowali nadludzką moc, ażeby dawać Mu świadectwo życia i śmierci.
Serce, które jest źródłem życia i świętości.
3. To Serce kryje w sobie na sposób ludzki tajemnicę odwiecznej
Bożej miłości. Tę tajemnicę, którą głosi Apostoł w Liście do
Efezjan: „Niezgłębione bogactwo Chrystusa, (...) wykonanie
tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy
wszechrzeczy” (3, 8-9).
Jaki to plan? Jakie bogactwo? Odpowiada liturgia dzisiejsza słowami
Księgi proroka Ozeasza. Przede wszystkim tym jednym słowem: „miłość”
— „umiłowałem”. „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, (...)
uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; (...)
pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości” (Oz 11,1.
3-4). Boska miłość — ludzkie więzy. I ludzki wyraz tej Boskiej
miłości na podobieństwo rodzica lub rodzicielki, która „podnosi do
swego policzka niemowlę, schyla się ku niemu i karmi” (Oz 3, 4).
Serce przebite na krzyżu — Serce Syna Jednorodzonego — jest
dojrzałym owocem tej odwiecznej miłości Boga do człowieka. W Nim
pozostaje wypisana na zawsze ta prawda z Listu Janowego: Bóg
pierwszy „nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę
przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 10). Nie ma miłości większej
niż ta: nie ma miłości większej niż ta, która życie daje za drugich
(por. J 15, 13). Nie ma miłości większej niż ta, która na końcu
objawia się w Sercu przebitym włócznią setnika na Golgocie. „Moje
serce (...) się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę,
aby wybuchnął płomień mego gniewu” (Oz 11, 8-9). Tak. Ten płomień
gniewu wybuchnął i strawił Serce Syna. A w Sercu Syna ten Boży
płomień pozostał dla każdego człowieka nie jako płomień niszczącej
kary, ale jako płomień odnawiającej miłości.
W ten sposób Bóg-Miłość trwa w dziejach ludzkości, w dziejach
wewnętrznych każdego, z nas: „Pośrodku ciebie jestem Ja — Święty, i
nie przychodzę, żeby zatracać” (Oz 11, 9). Serce Jezusa,
przebłaganie za grzechy nasze — Serce Jezusa, źródło życia i
świętości.
4. Trzeba, abyśmy idąc po śladach tylu synów i córek tej kujawskiej
ziemi, tego biskupiego miasta, wpatrywali się w to Boskie Serce. Z
niego płynie „wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka”, jak uczy
Apostoł w Liście do Efezjan (3, 16).
Znajduje się tutaj zarazem odpowiedź na tyle słabości i grzechów
ludzi współczesnych, którzy nie żyją życiem wewnętrznym. Żyją
zewnętrznie. Żyją zmysłami, żyją odruchem instynktów. Idąc za
przykazaniami Dekalogu, które wytyczają program mojego
pielgrzymowania tym razem, należy tutaj przywołać na pamięć
przykazanie dziewiąte: „Nie pożądaj żony bliźniego twego”. Nie tylko
„nie cudzołóż”, ale też „nie pożądaj”. Nie daj się uwikłać wszystkim
tym siłom pożądania, które drzemią w tobie jako „zarzewie grzechu”.
Nie daj się opanować „człowiekowi cielesnemu” (por. 1 Kor 3, 3).
„Jeżeli będziecie żyli wedle ciała — pisze Apostoł — czeka was
śmierć” (Rz 8, 13).
Ciało samo nie ma innej perspektywy — tylko duch ją ma. „Jeżeli zaś
przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała — będziecie żyli”
(Rz 8, 13). A siły ducha są w człowieku. I działa też w sercach
ludzkich miłość, która jest z Ducha Świętego.
A zatem — podjąć to, co każdy z nas ma w sobie z ducha i z Ducha
Świętego. Nie dać się też uwikłać całej tej cywilizacji pożądania i
użycia, która panoszy się wśród nas i nadaje sobie nazwę
europejskości, panoszy się wśród nas, korzystając z różnych środków
przekazu i uwodzenia. Czy jest to cywilizacja — czy raczej
antycywilizacja? Kultura — czy raczej antykultura? Tu trzeba wrócić
do elementarnych rozróżnień. Przecież kulturą jest to, co czyni
człowieka bardziej człowiekiem. Nie to, co tylko „zużywa” jego
człowieczeństwo.
5. Wróćmy jeszcze do czytań dzisiejszej liturgii. Czytamy w Liście
do Efezjan: „Zginam kolana moje przed Ojcem (...), aby według
bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie
siły wewnętrznego człowieka” (Ef 3, 14. 16).
Czyż nie dotykamy tu samych podstaw ludzkiej kultury?
U początku jest Bóg — jest Ojciec, który stwarzając człowieka na
swój obraz i podobieństwo, czyni go wrażliwym na działanie Ducha:
Ducha Prawdy, Dobra i Piękna. To są przecież te odwieczne wymiary
wszelkiej kultury i każdej z ludzkich kultur. Także i naszej,
polskiej — tej, która stanowi o nas poprzez stulecia naszych
dziejów.
A dalej pisze Apostoł: „Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w
waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, (...)
zdołali ogarnąć duchem (...) i poznać miłość Chrystusa,
przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą
Pełnią Bożą” (Ef 3, 17-19).
A więc: u początku Ojciec i Stwórczy Duch — a w samym sercu ludzkich
poczynań i dążeń ludzkiej twórczości i pracy: Chrystus. Miłość
Chrystusa, która pozwala człowiekowi „przewyższać” samego siebie.
Stanisław, wasz rodak z Rostkowa w diecezji płockiej, zwykł był
mawiać: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony”. Miał świadomość, że
człowiek jest sobą, gdy gotów jest siebie przewyższać. Wypowiedział
w swoim prostym, młodzieńczym języku tę samą prawdę , co wielki
Pascal.
Wraz z wszystkimi przeto, którzy przeszli przez tę nadwiślańską
ziemię, wraz z księdzem Jerzym, który nieopodal stąd znalazł
męczeńską śmierć na wiślanym spiętrzeniu, zginam moje kolana przed
Ojcem i proszę o „wzmocnienie siły człowieka wewnętrznego”, proszę o
wzmocnienie siły człowieka wewnętrznego dla wszystkich synów i córek
mojej Ojczyzny u progu czasów, które nadeszły — i które idą.
„Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego”.
Tak może mówić człowiek do Boga, który stał się człowiekiem, który
jako człowiek nosi całą pełnię Bóstwa i całą niezmierzoną głębię
tajemnicy powołania człowieka w Bogu, w tym właśnie ludzkim sercu.
Nosi też w tym ludzkim sercu, na końcu przebitym włócznią, całą
tajemnicę ceny, wartości, jaką ma człowiek, całą tajemnicę
Odkupienia.
A cóż to jest odkupienie, jak nie przywrócenie wartości. Nie jest
przywracaniem wartości człowiekowi spychanie go do tego wszystkiego,
co zmysłowe, do tych wszystkich rodzajów pożądania, do tych
wszystkich ułatwień w dziedzinie zmysłów, w dziedzinie życia
seksualnego, w dziedzinie używania. Nie jest dźwiganiem człowieka,
nie jest miarą kultury, nie jest miarą europejskości, na którą tak
często powołują się niektórzy rzecznicy naszego „wejścia do Europy”.
Przede wszystkim my wcale nie musimy do niej wchodzić, bo my w niej
jesteśmy. Pierwszy premier III Rzeczypospolitej mówił to w Radzie
Europejskiej w Strasburgu: w jakiś sposób zawsze byliśmy i jesteśmy
w Europie. Nie musimy do niej wchodzić, ponieważ ją tworzyliśmy, i
tworzyliśmy ją z większym trudem, aniżeli ci, którym się przypisuje
albo którzy sobie przypisują patent na europejskość, wyłączność.
A co ma być kryterium, co ma być kryterium wolności? Jaka wolność?
Na przykład wolność odbierania życia nie narodzonemu dziecku?
Moi drodzy bracia i siostry, ja pragnę jako biskup Rzymu
zaprotestować przeciwko takiemu kwalifikowaniu Europy, Europy
Zachodniej. To obraża ten wielki świat kultury, kultury
chrześcijańskiej, z któregośmy czerpali i któryśmy współtworzyli,
współtworzyli także za cenę naszych cierpień. Tu, na tej ziemi
kujawskiej, tu, w tym mieście męczenników, to musi być powiedziane
głośno. Kulturę europejską tworzyli męczennicy trzech pierwszych
stuleci, tworzyli ją także męczennicy na wschód od nas w ostatnich
dziesięcioleciach — i u nas w ostatnich dziesięcioleciach. Tak,
tworzył ją ksiądz Jerzy.
On jest patronem naszej obecności w Europie za cenę ofiary z życia,
tak jak Chrystus. Tak jak Chrystus, jak Chrystus ma prawo
obywatelstwa w świecie, ma prawo obywatelstwa w Europie, dlatego, że
dał swoje życie za nas wszystkich. Ma prawo obywatelstwa wśród nas i
wśród wszystkich narodów tego kontynentu i całego świata, przez swój
krzyż.
Tajemnica Serca, które przebodli, tajemnica Serca, w które się
wpatrywali. To są ci wielcy pionierzy Europy — w przeszłości i na
przyszłość taką miarę europejskości przyjmujemy, taką miarę
europejskości pragniemy podjąć i kontynuować i nie pozwolimy sobie
zaniżyć tej miary.
Tak, oczywiście, Europa to są także dzieje wielkich kryzysów, dzieje
kryzysu europejskiego, który ma wiele korzeni, który trwa i rozwija
się, i w naszych czasach ma także swój dalszy ciąg, w tym stuleciu
niestety tragiczny dalszy ciąg. To przecież w tym stuleciu stworzono
światopogląd, w imię którego człowiek może odbierać życie drugiemu
człowiekowi dlatego, że jest innej rasy, ponieważ należy do takiej
grupy etnicznej, ponieważ jest Żydem, ponieważ jest Cyganem,
ponieważ jest Polakiem. Rasa panów i rasa niewolników. A potem znowu
mit klasy. To wszystko jest także dziedzictwo europejskie, ale z
tego się mamy wyzwalać! Europa potrzebuje odkupienia!
Uroczystość Serca Bożego jest uroczystością odkupienia Europy,
odkupienia świata, odkupienia Europy dla świata. Świat potrzebuje
Europy odkupionej.
Moi drodzy, darujcie te słowa gorące, może to dlatego, że dzień jest
trochę chłodny, ale jest też genius loci, jest to miejsce, jest to
przedziwne miejsce. Może nie tak bardzo znane na świecie, w Europie,
nie tak bardzo znane — Włocławek — które nosi w sobie ten przedziwny
zapis w naszym stuleciu, który jest jak gdyby odpowiedzią na tamten
zapis całej cywilizacji nienawiści, śmierci, całej cywilizacji
śmierci. Zapis cywilizacji życia, życia przez śmierć, tak jak
Chrystus, tak jak Serce Boże. Jego ostatnim jakby świadkiem,
świadkiem tego zapisu jest właśnie ksiądz Jerzy. Nie wolno go
traktować — niech Bóg broni, nie myślę, że ktokolwiek to tak widzi
albo próbuje — nie wolno go traktować tylko o tyle, o ile służył
pewnej sprawie w porządku politycznym, chociaż była to sprawa do
głębi etyczna. Trzeba go widzieć i czytać w całej prawdzie jego
życia. Trzeba go czytać od strony tego wewnętrznego człowieka, o
którego prosi Apostoł w Liście do Efezjan. Tylko ten właśnie
człowiek wewnętrzny mógł być świadkiem, takim świadkiem naszych
trudnych czasów, naszego ostatniego dziesięciolecia, jakim był.
Wraz z wszystkimi powtarzam ostatni passus, wraz z wszystkimi,
którzy przeszli przez tę nadwiślańską ziemię, wraz z księdzem
Jerzym, zginam moje kolana przed Ojcem: proszę o „wzmocnienie siły
człowieka wewnętrznego”, błagam o „wzmocnienie siły człowieka
wewnętrznego” dla wszystkich synów i córek tej ziemi, mojej
Ojczyzny, teraz, u progu czasów, które nadeszły i które idą!
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II dokonał zawierzenia diecezji
Najświętszemu Sercu Jezusa.
W dniu, w którym Kościół wskazuje nam miłość objawioną w znaku
przebitego boku Pana naszego Jezusa Chrystusa, rozpiętego na krzyżu,
z którego wypłynęła krew i woda, w obecności biskupów, kapłanów i
diakonów oraz zebranych tutaj wiernych, poświęcam diecezję
włocławską wraz z całą powierzoną mi owczarnią Najświętszemu Sercu
Jezusowemu, aby na zawsze pozostała „wybranym plemieniem, królewskim
kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność
przeznaczonym” (1 P 2, 9).
Dziękując Tobie, Panie Jezu Chryste, za to, że „objawiłeś nam imię
Ojca” (por. J 17, 26) i że za nas „wydałeś się w Ofierze” (por. J
17, 19), przyrzekamy Ci bezgraniczną wierność i prosimy o Twą łaskę,
abyśmy nadal mogli służyć Tobie w tym samym duchu i z tą samą
gorliwością, jak nasi ojcowie.
Przez wstawiennictwo Tej, która stała pod krzyżem, Dziewicy Maryi, i
przed krzyżem, na którym Ty, o Jezu Chryste, darowałeś nam skarby
swojego otwartego Serca, prosimy z całej głębi naszego istnienia:
„Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca
Twego”. Amen.
Następnie Papież powiedział:
Jeszcze przed końcowym błogosławieństwem pragnę pozdrowić wszystkich
obecnych pielgrzymów przybyłych na to zgromadzenie eucharystyczne.
Dziękujemy dzisiaj Boskiemu Sercu za całą tę trudną, ale jakże
bogatą przeszłość Kościoła na Kujawach. To przecież chrześcijaństwo
znalazło tu dobrą glebę do swego rozwoju i wzrostu. W tym środowisku
bardzo szybko dojrzała idea Soboru Trydenckiego, czego dowodem jest
seminarium duchowne — jedno z najstarszych w Polsce.
Wasza diecezja zapłaciła ogromną cenę za swą wierność Bogu i Stolicy
Apostolskiej: w czasie reformacji, zaborów i wojen światowych. Nie
sposób tu wyliczyć wszystkich, którzy złożyli życie w obronie wiary
i dzisiaj cieszą się chwałą męczeństwa. Obficie w tej diecezji
rozlała się krew i woda z przebitego boku Chrystusa.
Wasi pradziadowie i ojcowie szukali u Jezusa pociechy i
pokrzepienia. Chrystusowe „żal Mi ludu” (por. Mk 8, 2) pulsowało w
sercach kapłanów. Spośród nich pragnę wymienić choćby ks. Wacława
Blizińskiego — twórcę wzorowej wsi Lisków koło Kalisza, który
tysiącom ludzi „uchylił nieba i chleba”.
Pragnę także wymienić ks. Idziego Radziszewskiego, szczególnego
sługę Kościoła poprzez posłannictwo teologa. W tej dziedzinie
świadectwo Kościoła włocławskiego ma osobną kartę w dziejach
Kościoła na naszych ziemiach. Stąd się poczęła odnowa teologiczna,
która potem znalazła swoje ujście w Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim. Dzisiaj doceniamy w sposób szczególny ten proces odnowy i
musimy ze czcią pochylić głowy wobec tych, którzy byli jego
pionierami, jak ks. Idzi Radziszewski, i którzy stąd właśnie, z tej
diecezji wyszli.
Na tych wszystkich drogach waszego życia towarzyszyła wam zawsze
Maryja, którą czcicie w licznych sanktuariach rozsianych po całej
diecezji. To właśnie tutaj znalazł gościnę obraz Matki Bożej
Nieustającej Pomocy, przybyły ze Lwowa, który dzisiaj uroczyście
otrzymał korony papieskie. Polecam Sercu Bożemu całą przyszłość
diecezji włocławskiej. Oddaję was w matczyne ręce Bogarodzicy oraz
pod opiekę św. Józefa z Kalisza. Wasza diecezja włocławska jest
szczególnym środowiskiem czci św. Józefa oraz teologii św. Józefa.
Pragnę jeszcze dać wyraz wdzięczności za obecność wszystkich, którzy
uczestniczyli: oprócz Episkopatu Polski, z księdzem prymasem i
kardynałami, goście z Watykanu; prócz tego bardzo nam drodzy goście
w osobach arcybiskupa z Mińska oraz arcybiskupa Kondrusiewicza z
Moskwy i arcybiskupa Mariana Jaworskiego ze Lwowa; goście ze Stanów
Zjednoczonych reprezentujący tamtejszą Polonię i Kościół polonijny z
Chicago; przedstawiciele rządu Rzeczypospolitej Polskiej i
kancelarii prezydenta, parlamentarzyści, posłowie i senatorowie z
województw: włocławskiego, konińskiego, kaliskiego, sieradzkiego,
także z Torunia i Bydgoszczy; władze państwowe administracyjne:
panowie wojewodowie, przedstawiciele samorządów i prezydenci miast;
przedstawiciele „Solidarności” oraz poczty sztandarowe różnych
organizacji i stowarzyszeń; seminaria duchowne z Włocławka, z Lądu —
księży salezjanów, ze Zduńskiej Woli — księży orionistów, z
Kazimierza Biskupiego — misjonarzy Świętej Rodziny, także seminarium
prymasowskie z Gniezna, z Pelplina. Inne grupy, które zasługują na
wspomnienie, mianowicie: przedstawiciele Drogi Neokatechumenalnej,
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Studium Teologiczne z Łodzi,
przedstawiciele Uniwersytetu Ludowego im. ks. Blizińskiego,
przedstawiciele Instytutu Wyższej Kultury Religijnej w diecezji
włocławskiej, Prymasowski Instytut Kultury Chrześcijańskiej w
Bydgoszczy, Katolickie Liceum Ogólnokształcące z Bydgoszczy, dzieci
i młodzież niepełnosprawna; inni goście, przede wszystkim przybysze
z sąsiedniej diecezji, z Gniezna, Poznania, Pelplina, Łodzi i
Częstochowy wraz ze swymi biskupami i duszpasterzami; grupa
zorganizowana przez księży marianów z Detroit, wraz z arcybiskupem
Maidą; wreszcie grupa pielgrzymkowa Polaków z Wilna.
No i chyba na końcu podziękujemy deszczowi, że dopiero nieco później
zaczął padać.
|