PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na lotnisku w Masłowie
1. „Oto Twoja Matka i Twoi bracia” (Mt 12, 47).
Słowa, które wypowiada ktoś z rzeszy słuchającej nauczania
Chrystusa, przypominają Mu o rodzinie. Przyszedł na świat jak każdy
człowiek — On, Syn Człowieczy — poczęła Go Matka i Ona też wydała Go
na świat. Jej dziewicze macierzyństwo było osłonione zstąpieniem
Ducha Świętego — dla ludzi pozostawało nieznane. Wiedział o nim
tylko Józef, który w oczach wszystkich uchodził za ojca Jezusa z
Nazaretu.
Krewni Maryi i Józefa, pochodzący również z rodu Dawida, byli
zgodnie z obyczajem nazywani braćmi i siostrami Jezusa.
Tak więc Odkupienie świata dokonuje się naprzód poprzez rodzinę.
Nowe Przymierze łączy się ze Starym na gruncie tego przykazania,
które uwydatnia świętość rodziny oraz odpowiadającej jej powinności:
„Czcij ojca twego i matkę twoją”. W prawie Bożym, w Dekalogu,
przykazanie to następuje bezpośrednio po trzech pierwszych, które
określają stosunek człowieka do Boga. Jest ono pierwszym wśród
przykazań, które łączą stosunek do Boga ze stosunkiem do człowieka,
przykazania pierwszej tablicy i przykazania tablicy drugiej — od
czwartego do dziesiątego.
2. Już to samo wskazuje na kluczowe znaczenie rodziny. Przykazanie
zobowiązujące człowieka do czci rodziców, ojca i matki, zabezpiecza
podstawowe dobro ludzkiej wspólnoty. Rodzina bowiem znajduje się u
podstaw wszystkich ludzkich wspólnot, wszystkich społeczności i
społeczeństw. Bóg jako Najwyższy Prawodawca daje temu wyraz w
Przymierzu synajskim, a Ewangelia potwierdza i pogłębia prawdę
moralną Dekalogu o rodzinie.
Rodzina jest bowiem wspólnotą najpełniejszą z punktu widzenia więzi
międzyludzkiej. Nie ma więzi, która by ściślej wiązała osoby, niż
więź małżeńska i rodzinna. Nie ma innej, którą można by z tak pełnym
pokryciem określić jako „komunię”. Nie ma też innej, w której
wzajemne zobowiązania byłyby równie głębokie i całościowe, a ich
naruszenie godziłoby bardziej boleśnie w ludzką wrażliwość: kobiety,
mężczyzny, dzieci, rodziców.
Słowa czwartego przykazania skierowane są do dzieci, do synów i
córek. Mówią: „Czcij ojca i matkę”. Z równą siłą jednak odnoszą się
do rodziców: „Pamiętaj, abyś prawdziwie zasługiwał na tę cześć”.
Bądź godny imienia ojca! Bądź godna imienia matki!
3. Znamienna jest odpowiedź Chrystusa na to wołanie z tłumu,
przypominające Mu o Jego Matce, o rodzinie. Oto Jezus stawia
pytanie: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” (Mt 12,
48). Pytanie to mogło nawet zaskoczyć słuchających. Chrystus jednak
stawia to pytanie, aby z tym większą siłą zabrzmiała odpowiedź, jaką
zamierza sam dać. Odpowiedź ta brzmi: „Kto pełni wolę Ojca mojego,
który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mt 12,
50).
Przedziwna odpowiedź, a równocześnie z gruntu jednoznaczna. Tak jak
przedziwne i jednoznaczne zarazem jest wskazanie na otaczających Go
uczniów ze słowami: „Oto moja matka i moi bracia”.
4. Znajdujemy się w samym centrum Ewangelii. Jezus z Nazaretu, Syn
Człowieczy, narodzony z Maryi Dziewicy, przyszedł objawić ludzkości
ojcostwo Boga. Przyszedł objawić ojcostwo, które On sam jeden zna,
jako współistotny Ojcu Syn. Przyszedł więc, aby wprowadzić ludzkość
w sam przedwieczny i Boski wymiar wszelkiego w świecie stworzonym
ojcostwa i rodzicielstwa. Wszelkiego też porządku i ładu, który ma
wymiar rodzinny jako podstawowy.
Czy objawić to znaczy tylko przypomnieć? Więcej. Objawić to znaczy
przywrócić. Chrystus przyszedł, aby przywrócić ludzkości, ogromnej
ludzkiej rodzinie, ojcostwo Boga. Tylko On jeden mógł tego dokonać w
sposób pełny. Aby zaś przywrócić ludziom ojcostwo Boga, musiał
Chrystus przywrócić ludzi Bogu jako Ojcu. I to było Jego istotną
misją. Misji tej nie spełnił przez samo nauczanie. Misję tę spełnił
do końca dopiero przez Krzyż: „Stając się posłuszny aż do śmieci, i
to śmierci krzyżowej” (por. Flp 2, 8).
5. Czy trzeba było ludzkości przywracać ojcostwo Boga?
Przejmującej odpowiedzi na to pytanie udziela Paweł apostoł w Liście
do Rzymian: „Jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy
stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy
staną się sprawiedliwymi” (5, 19).
Apostoł tłumaczy tajemnicę grzechu pierworodnego, tego odrzucenia
ojcostwa Boga, które zaciążyło na całych dziejach człowieka od
początku. Wystarczy z uwagą odczytać i rozważyć zapis Księgi
Rodzaju, ażeby zrozumieć, że owo Pawłowe pierworodne
„nieposłuszeństwo” jest właśnie odrzuceniem ojcostwa Boga. To zaś,
czego dokonał Chrystus, Jego odkupieńczy czyn na górze ukrzyżowania,
Jego „posłuszeństwo aż do śmierci” sięga do samego korzenia grzechu
i zła w dziejach ludzkości.
Ten czyn mesjański, odkupieńczy czyn Syna współistotnego Ojcu,
przywraca ludzkości Boże ojcostwo. Przywraca też ludzkość ojcostwu
Boga w Jednorodzonym Jego Synu: Odkupicielu świata.
Uczy Sobór: „Człowiek, stworzony przez Boga w stanie
sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego już na początku historii
nadużył swej wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć
swój cel poza Nim. »Poznawszy Boga nie oddali Mu czci jako Bogu,
lecz zaćmione zostało ich bezrozumne serce i służyli raczej
stworzeniu niż Stworzycielowi« (por. Rz 1, 21-25)” (Gaudium et spes,
13).
6. Kiedy Chrystus mówi do rzeszy: „Kto pełni wolę Ojca mojego (...),
ten Mi jest bratem, siostrą i matką”, potwierdza najgłębiej kluczowe
znaczenie tego przykazania Dekalogu, które każe czcić ziemskich
rodziców, ojca i matkę.
Potwierdza najgłębiej kluczowe znaczenie rodziny dla całego porządku
moralnego — w wymiarach międzyosobowych i w wymiarach społecznych.
Wiemy z rodzimego doświadczenia, zwłaszcza z doświadczenia minionego
okresu, że to zło pierworodne, które drzemie w duszy każdego
człowieka, a które u podstaw łączy się z odrzuceniem Bożego ojcostwa
— szczególnie często, szczególnie łatwo daje o sobie znać poprzez
naruszenie ładu moralnego małżeństwa i rodziny. Są to dziedziny
jakby szczególnie zagrożone, szczególnie narażone. Szczególnie łatwo
w tych dziedzinach, gdzie tak wiele zależy od miłości, od prawdziwej
miłości, człowiek ulega egoizmowi i drugich — najbliższych! — czyni
ofiarą tego egoizmu.
7. Ten kryzys nie ominął rodziny, nie ominął on, niestety, polskiej
rodziny! Powoduje tyle obrazy Boga, jest przyczyną wielu nieszczęść
i zła. Dlatego jest przedmiotem szczególnej wrażliwości i
szczególnej troski Kościoła. Za cyframi wszak, za analizami i
opisami stoi tu zawsze żywy człowiek, tragedia jego serca, jego
życia, tragedia jego powołania. Rozwody... wysoka liczba rozwodów.
Trwałe skłócenie i konflikty w wielu rodzinach, a także długotrwałe
rozstania na skutek wyjazdu jednego z małżonków za granicę. Prócz
tego coraz częściej dochodzi też do zamykania się rodziny wyłącznie
wokół własnych spraw, do jakiejś niezdolności otwarcia się na
innych, na sprawy drugiego człowieka czy innej rodziny. Co więcej,
zanika czasem prawdziwa więź wewnątrz samej rodziny: brakuje
niekiedy głębszej miłości nawet między rodzicami i dziećmi czy też
wśród rodzeństwa. A ileż rodzin choruje i cierpi na skutek
nadużywania alkoholu przez niektórych swoich członków.
W adhortacji Familiaris consortio przytoczyłem słowa Orędzia VI
Synodu Biskupów do rodzin chrześcijańskich. „Do was — mówią biskupi
Kościoła — należy kształtowanie ludzi w miłości, praktykowanie
miłości we wszystkich odniesieniach do bliźnich, tak aby miłość
ogarniała całą wspólnotę, aby była przepojona poczuciem
sprawiedliwości i szacunku dla innych, świadoma swej
odpowiedzialności wobec całej społeczności” (n. 64).
Starsi przypomną sobie, jak ogromnego wysiłku dokonał Kościół w
czasie przygotowania do wielkiego milenium chrztu naszej Ojczyzny,
jak bardzo modliliśmy się wtedy, by rodzina, polska rodzina, była
silna Bogiem.
„Umiłowani, (…) miłość jest z Boga”, pisze św. Jan (1 J 4, 7). Nie
odbuduje się zachwianej więzi rodzinnej, nie uleczy się ran
powstających z ludzkich słabości i grzechu bez powrotu do Chrystusa,
do sakramentu. „Przypominam ci — pisze św. Paweł do wyświęconego
przez siebie biskupa Tymoteusza — abyś rozpalił na nowo charyzmat
Boży, który jest w tobie przez nałożenie moich rąk” (2 Tm 1, 6).
I ja wołam do was, bracia i siostry, byście rozpalali na nowo Boży
charyzmat małżonków i rodziców, jaki jest w was przez sakrament
małżeństwa. Tylko w oparciu o łaskę tego sakramentu możliwe jest
pełne przebaczenie, pojednanie i podjęcie na nowo wspólnej drogi.
Przez nią odnawia się i ożywia ludzka miłość oraz tożsamość i
prawdziwość ludzkich przyrzeczeń. Charyzmat sakramentu małżeństwa to
również charyzmat, łaska i dar życia.
„Czcij ojca i matkę” — powiada czwarte przykazanie Boże. Ale żeby
dzieci mogły czcić swoich rodziców, muszą być uważane i przyjmowane
jako dar Boga. Tak, każde dziecko jest darem Boga. Dar to trudny
niekiedy do przyjęcia, ale zawsze dar bezcenny.
Trzeba najpierw zmienić stosunek do dziecka poczętego. Nawet jeśli
pojawiło się ono nieoczekiwanie — mówi się tak: „nieoczekiwanie” —
nigdy nie jest intruzem ani agresorem. Jest ludzką osobą, zatem ma
prawo do tego, aby rodzice nie skąpili mu daru z samych siebie,
choćby wymagało to od nich szczególnego poświęcenia.
Świat zmieniłby się w koszmar, gdyby małżonkowie znajdujący się w
trudnościach materialnych widzieli w swoim poczętym dziecku tylko
ciężar i zagrożenie dla swojej stabilizacji; gdyby z kolei
małżonkowie dobrze sytuowani widzieli w dziecku niepotrzebny a
kosztowny dodatek życiowy. Znaczyłoby to bowiem, że miłość już się
nie liczy w ludzkim życiu.
Znaczyłoby to, że zupełnie zapomniana została wielka godność
człowieka, jego prawdziwe powołanie i jego ostateczne przeznaczenie.
Podstawą prawdziwej miłości do dziecka jest autentyczna miłość
między małżonkami, zaś podstawą miłości zarówno małżeńskiej, jak
rodzicielskiej jest oparcie w Bogu, właśnie to Boże ojcostwo.
Kiedy małżonkowie starają się o to, ażeby samych siebie składać
sobie wzajemnie w darze, kształtują w sobie w ten sposób prawidłowe
postawy rodzicielskie. Przecież w wychowaniu dziecka chodzi nie
tylko o to, żeby się dla niego poświęcać. Chodzi o to, żeby się
poświęcać w sposób mądry — tak, aby wychować je do prawdziwej
miłości. Do prawdziwej miłości wychowuje się także wymagając, ale
tylko miłując można wymagać. Można wymagać, wymagając od siebie.
Dlatego też ze względu na dobro przyszłego pokolenia ważne jest, aby
małżonkowie utrwalali, uszlachetniali i pogłębiali swoją wzajemną
miłość. Wtedy również ich dzieci będą w stanie założyć kiedyś
prawdziwie chrześcijańskie rodziny i będą umiały kochać swoich
rodziców.
8. Ta moja pielgrzymka do Ojczyzny — czwarta z kolei — idzie po
śladach Dekalogu. I oto rozważanie Bożych słów, stanowiących
nienaruszalny ład ludzkiej moralności, prowadzi nas na każdym etapie
do głębszego zrozumienia tajemnicy Jezusa Chrystusa — czyli istotnej
rzeczywistości chrześcijaństwa, naszej wiary i życia z wiary, czyli
naszej moralności. Chciałbym tu zapytać tych wszystkich, którzy za
tę moralność małżeńską, rodzinną mają odpowiedzialność, tych
wszystkich: czy wolno lekkomyślnie narażać polskie rodziny na dalsze
zniszczenie?
Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność,
która zniewala. Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej
wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród,
wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji
wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i
znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III
Rzeczypospolitej!
„Oto matka moja i moi bracia”.
Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta
ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry!
I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych
spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą
mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć,
trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie
odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!
„Oto matka moja i moi bracia”.
Tak. Ziemia polska naznaczona jest w sposób szczególny obecnością
Matki Chrystusa. Ona jest pierwszą wśród pełniących wolę Ojca —
właśnie jako Matka Syna Bożego.
Niech zatem przez Jej macierzyńską obecność odnowi się pośród nas
świadomość Boskiego ojcostwa. Niech się odrodzi pokolenie braci i
sióstr Syna Bożego — Syna Maryi.
„Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je
wiernie” (śpiew przed Ewangelią).
Niech się odrodzi w Bogu ludzkie ojcostwo i polska rodzina, i
ludzkie macierzyństwo, niech się odrodzi rodzina, szczególne miejsce
Przymierza Boga z ludźmi. Imię jego: kościół domowy.
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II powiedział:
Drodzy Bracia i Siostry,
Dziękuję Bożej Opatrzności, że mogłem sprawować Eucharystię tu, na
ziemi Świętego Krzyża. Na tę ziemię chrześcijaństwo przyszło bardzo
wcześnie. W prastarej Wiślicy książę Wiślan przyjął chrzest już w IX
w. Ta ziemia została zaszczycona relikwią krzyża Chrystusowego już
za czasów Bolesława Chrobrego.
Krzyż jest wam drogi. O ten krzyż walczyliście przez lata.
Czyniliście wszystko, aby był on obecny w waszych domach, szkołach i
zakładach pracy, aby był obecny przede wszystkim w waszych sercach.
Jako hasło spotkania z papieżem wybraliście słowa: „W krzyżu miłości
nauka”. Patrząc na krzyż i kontemplując go, uczmy się miłości — tej
społecznej, tej rodzinnej i tej małżeńskiej.
W tym kontekście nie sposób nie wspomnieć o tragicznych
wydarzeniach, jakich świadkiem było miasto Kielce w lipcu 1946 r.
Zginęło wtedy ze zbrodniczych rąk wielu braci Żydów. Polecamy ich
dusze Bogu. Modlimy się, by miłość łączyła w naszej Ojczyźnie i na
świecie ludzi wszystkich narodów, ras, religii i przekonań. „W
krzyżu miłości nauka”.
W katedrze mówiłem o drodze krzyżowej waszych biskupów w minionych
latach. Teraz oddajemy cześć także tym kapłanom i ludziom świeckim,
którzy dali budujące świadectwo jedności z biskupami. Dziękujemy
Bogu, że Kościół kielecki z tej wielkiej próby rozbicia jego
jedności wyszedł zwycięsko.
Dokonałem koronacji od wieków czczonego obrazu Matki Bożej Łaskawej
w katedrze kieleckiej. Owa koronacja przypada dokładnie w 820.
rocznicę konsekracji waszej katedry. W macierzyńskie dłonie Matki
Bożej Łaskawej oddaję tę ziemię i jej mieszkańców.
Otrzymałem dzisiaj honorowy tytuł przewodnika po Górach
Świętokrzyskich. Dobrze, że jest to tytuł honorowy. Góry
Świętokrzyskie są nam wszystkim drogie. Także przez pamięć o tych,
którzy w czasie ostatniej wojny nie składali broni, walcząc z
okupantem. Wielu z nich oddało w tej walce życie za Ojczyznę. Góry
Świętokrzyskie są dla mnie drogie dlatego, że są ziemią Świętego
Krzyża. Dobrze, że dostałem ten tytuł przewodnika, czym bowiem ma
być papież, jeżeli nie przewodnikiem po tajemnicy świętego Krzyża?
Tylko Krzyż jest mocą Bożą i mądrością Bożą, jak powiedział św.
Paweł. Więc dziękuję, będę się starał dalej być we wszystkim
pokornym sługą tej tajemnicy, a także, na ile mi pozwolą siły ducha,
także przewodnikiem po tej tajemnicy dla moich braci i sióstr
wszędzie, dokądkolwiek skieruje mnie moje posłannictwo.
Zaczęło się od strasznej burzy i deszczu. Przetrzymaliśmy! Bogu
dzięki! Teraz na zakończenie tej wspólnej Eucharystii pragnę
wszystkim ofiarować błogosławieństwo.
|