PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w bazylice Najświętszego Serca
Jezusa na rozpoczęcie II Ogólnopolskiego Synodu Plenarnego
1. „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród
nich” — mówi Chrystus Pan (Mt 18, 20).
Tutaj w imię Chrystusa zbiera się nie dwóch ludzi lub trzech, ale
cały Kościół żyjący na polskiej ziemi. Cały Kościół — Lud Boży,
świadomy swego udziału w mesjańskim posłannictwie Chrystusa-Proroka,
Kapłana, Pasterza. Lud Boży, wrażliwy na doświadczenia Boskiego
Serca Odkupiciela. Lud Boży żyjący od tysiąca lat w apostolskim
Kościele, zbudowanym na fundamencie Piotra i wszystkich świadków
Ewangelii, Krzyża i Zmartwychwstania.
Ten oto Kościół — przez swoich reprezentantów — gromadzi się dzisiaj
w warszawskiej bazylice Najświętszego Serca Jezusowego, aby pod
przewodnictwem prymasa Polski rozpocząć Synod Plenarny. Wyrażam
radość, iż w tym doniosłym momencie mogę, jako biskup rzymski, a
zarazem wasz rodak, dać początek — wraz z wszystkimi pasterzami
Kościoła w Polsce — temu dziełu. Że mogę je w całości, niejako od
pierwszej chwili, złożyć w eucharystycznej Ofierze Temu, „od którego
wszystko i przez którego wszystko” (por. Rz 11, 36): „Królowi wieków
nieśmiertelnemu” (1 Tm 1, 17). Że mogę to uczynić przez Serce Matki,
która jest tutaj z nami, trwając na modlitwie, tak jak trwała z
apostołami w wieczerniku w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy wszyscy
zostali „ochrzczeni” Duchem Świętym.
2. Synod oznacza spotkanie, zbieżność dróg, którymi ludzie i ludzkie
wspólnoty starają się iść za Chrystusem.
On bowiem sam jeden jest Drogą, jedyną Drogą, Prawdą i Życiem (por.
J 14, 6). My, ludzie, jako Kościół i jako wszystkie bytujące w tym
jednym Kościele Kościoły, musimy wciąż odnajdywać tę Drogę jedyną,
jaką jest Chrystus. Wciąż poniekąd musimy sprawdzać, czy On jest
właśnie tą drogą, którą idziemy: którą idziemy we wspólnocie. Synody
zawsze miały wymiar wspólnotowy, co jest najściślej związane z samą
istotą Kościoła.
Kościół jest bowiem Ludem związanym jednością Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. Taka jest jego najgłębsza rzeczywistość. Taka jest
teologiczna prawda o Kościele, która w synodach znajduje swój wyraz,
swą szczególną aktualizację.
Powiedział Chrystus: „Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie
związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w
niebie” (Mt 18, 18).
Synod nie tylko jest spotkaniem, rozpoznaniem zbieżności dróg. Jest
on równocześnie „związaniem”. Jako „związanie” właśnie sięga do
głębi trynitarnej tajemnicy Kościoła. Poprzez synod musimy
potwierdzać tę jedność Ojca i Syna, i Ducha Świętego, która
ostatecznie stanowi o jedności Ludu Bożego w Kościele.
Tę jedność synody nie tylko mają potwierdzać, ale też umacniać. Taki
jest ich dziejowy wkład w życie Kościoła, poczynając od
najdawniejszego, który miał miejsce w Jerozolimie około roku 50, za
życia apostołów, poprzez wszystkie dalsze: synody ekumeniczne
(powszechne) czyli sobory, synody prowincjalne czy diecezjalne, aż
do tego, który dzisiaj rozpoczynamy w Warszawie — jako II Synod
Plenarny w Polsce.
3. Na jego wymiar historyczny składa się szereg okoliczności.
Naprzód — od strony Kościoła powszechnego — Synod wasz rozpoczyna
swe prace po II Soborze Watykańskim, który był Soborem naszego
stulecia, a zarazem w obliczu początku trzeciego tysiąclecia po
Chrystusie. Same te okoliczności przesądzają o charakterze Synodu
Plenarnego oraz o jego zadaniach. Nie może bowiem nie odzwierciedlać
się w nim całe novum soborowe związane z Vaticanum II. Nie może
także nie uwydatnić tych wszystkich „znaków czasu”, które rysują się
na horyzoncie naszego stulecia, gdy zbliża się ono do swego kresu.
Jako polski Synod Plenarny — jest on pierwszym po naszym milenium w
r. 1966. Od poprzedniego Synodu Plenarnego oddziela go cały cykl
wydarzeń przełomowych, od roku 1939 poczynając.
W wydarzeniach tych zawarte jest także szczególne dziejowe
doświadczenie Polski i Kościoła w Polsce. Mamy wiele powodów, aby
dziękować Opatrzności za dobre owoce tego doświadczenia, które tak
wiele kosztowało — ale nie możemy też przeoczać owoców złych, mając
w pamięci Chrystusową przypowieść o dwóch drzewach. Te dwa drzewa
rosły na naszej ziemi, jedno i drugie przynosiło owoce w polskich
duszach. Winniśmy więc bardzo wnikliwie badać „znaki czasu”, znaki
naszego czasu.
Wypada jeszcze dodać, że polski Synod Plenarny idzie jakoś w parze z
podjętym na grobach Apostołów Słowian w Welehradzie Synodem
europejskim. Ze swej strony wskazuje to na kontekst wyzwania, jakie
Kościół w Polsce podejmuje wraz z całym starym kontynentem.
4. Mojżesz mówi do Izraela: „Będziesz słuchał głosu Pana, Boga
swego, przestrzegając Jego poleceń i postanowień zapisanych w
księdze tego Prawa; jeśli wrócisz do Pana, Boga swego, z całego
swego serca i całej swej duszy” (Pwt 30, 10).
Czy można powiedzieć, że synod jest także czasem nawrócenia? Czasem
— a może raczej procesem? Tak. Trzeba to stwierdzić zaraz na
początku. Cała chrześcijańska egzystencja jest procesem nawrócenia.
Synod w sposób szczególny wyraża tę egzystencję. A jeśli nieodzowne
jest, aby Duch Prawdy „przekonywał nas o grzechu” (por. J 16, 8) —
to drogą do tego jest poznanie prawdy i poznanie prawa. Prawo
postępowania zakorzenia się w prawdzie bytowania. Jest to ta prawda,
której ludzki — wszechstronnie ludzki — wymiar znajduje swą głębię w
Chrystusie. Chrystus objawia człowiekowi człowieka, objawiając mu
jego ostateczne powołanie: objawiając Boga w Jego przedwiecznym
ojcostwie i w Jego trynitarnej tajemnicy.
I stąd „Prawo Pana doskonałe — krzepi ducha (...) oświeca oczy” (Ps
19 [18], 8-9). A równocześnie: „Słowo to (...) jest bardzo blisko
każdego, bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś
mógł je wypełnić” (por. Pwt 30, 14). Jest chyba doniosłym zadaniem
synodu ukazanie piękna Bożej prawdy i Bożego prawa. Jego przedziwnej
kondescendencji, jego — rzec można — humanistycznej weryfikacji:
„Polecenie (...), które ja ci (...) daję, nie przekracza twych
możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem” (Pwt 30, 11). Trzeba
odbudować w idących pokoleniach umiłowanie prawdy i prawa Bożego, bo
źródłem ich w Bogu samym jest odwieczna miłość stworzenia — miłość
człowieka: Boska „filantropia”.
5. Wyrażamy więc radość, że przez prace Synodu Plenarnego „bracia
zamieszkają razem” (por. Ps 133 [132],1) — bracia z różnych diecezji
i rejonów naszej Ojczyzny, duchowni i świeccy we wspólnym poczuciu
powołania chrześcijańskiego, które zawsze — jak uczy Sobór — jest
powołaniem do apostolstwa, mężczyźni i kobiety, przedstawiciele
różnych pokoleń, młodzież, wszyscy.
Niech w tej synodalnej wspólnocie odezwie się echo jerozolimskiej
Pięćdziesiątnicy, gdy wszyscy zgromadzeni wraz z Bogarodzicą i
apostołami odkrywali i oznajmiali światu magnalia Dei (Dz 2, 11)
[dzieła Boże — red.].
Niech odnowi się Kościół na naszej ojczystej ziemi na miarę czasów,
ku którym idziemy. Niech odnawiając się, potwierdzi całą swą
tysiącletnią tożsamość, aby słowo Boże wróciło do wszystkich pełne
swej zbawczej mocy.
Abyśmy mogli powtarzać za Apostołem: „Panie, (...) Ty masz słowa
życia wiecznego. Panie, do kogóż pójdziemy?” (J 6, 68).
A słowa te wypowiedział Piotr w pobliżu Kafarnaum. I były one
przygotowaniem do Eucharystii, którą Jezus wówczas zapowiedział, a
ustanowił w przeddzień swej śmierci i zmartwychwstania.
Od niej więc — od Eucharystii — rozpoczynamy prace II Synodu
Plenarnego w Polsce.
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II powiedział:
Drodzy Bracia,
Pozwólcie, że na zakończenie odczytam jeszcze chwytające za serce
słowa św. Pawła do Filipian, które nie zostały uwzględnione w
homilii po to, by zabrzmiały raz jeszcze wśród tego zgromadzenia
teraz, jako konkluzja przed błogosławieństwem:
„Bracia: Jeśli jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc
przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś
serdeczne współczucie, dopełnijcie mojej radości przez to, że
będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha,
pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego
współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając
jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku
nie tylko własne sprawy, ale też i drugich” (2, 1-4).
Niech te słowa tworzą duchowy klimat II Polskiego Synodu Plenarnego,
a równocześnie niech będą punktem dojścia synodalnych prac i
modlitw.
Pragnę jeszcze powitać wśród nas tu, w Warszawie, kardynała László
Paskaia z Budapesztu oraz serdecznie pozdrowić wszystkich
uczestników tej Eucharystii, a wśród nich naszych braci i siostry
obrządku greckokatolickiego z ich biskupem oraz naszych braci i
siostry obrządku ormiańskiego. Kieruję również wyrazy głębokiej,
serdecznej łączności do tych wszystkich, którzy uczestniczyli w tej
Eucharysti poza kościołem, a jest ich wielka rzesza, i do
wszystkich, którzy uczestniczyli w niej za pośrednictwem radia i
telewizji. Na koniec, po tych słowach ostatnich, pragnę jeszcze
wspólnie z wami — wszyscy drodzy bracia i siostry, uczestnicy tego
Synodu Plenarnego — odmówić soborową modlitwę, która niech stanowi o
ciągłości i o związku waszego zgromadzenia i waszych prac z Soborem
Watykańskim II. Od tej modlitwy w ciągu czterech lat rozpoczynały
się posiedzenia Soboru Watykańskiego II.
„Stajemy wobec Ciebie, Duchu Święty, jako grzesznicy, zgromadzeni
jednak w imię Twoje. Przyjdź do nas, pozostań z nami, przeniknij
nasze serca, naucz nas, co mamy czynić i dokąd zdążać. Ukaż nam, co
należy wybrać, abyśmy mogli z Twoją pomocą we wszystkim się Tobie
podobać. Ty sam bądź naszym doradcą i sprawcą naszych zamierzeń. Ty,
który z Bogiem Ojcem i Jego Synem nosisz chwalebne imię, Ty, który
miłujesz sprawiedliwość, nie dozwól, byśmy się stali jej
burzycielami. Niech nas nie sprowadzi na manowce nieświadomość, nie
zwiedzie powodzenie, nie splami wzgląd na korzyść lub osoby. Złącz
nas ściśle ze sobą darem Twojej szczególnej łaski, abyśmy w Tobie
byli jedno i w niczym nie odstąpili od prawdy. A jak jesteśmy
zgromadzeni w imię Twoje, tak niech we wszystkim rządzi nami
sprawiedliwość kierowana miłością, abyśmy teraz w niczym nie
sprzeciwili się Tobie, a w przyszłości zasłużyli za dobre czyny na
wieczną nagrodę”.
|