PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia wygłoszona w czasie Mszy św.
1. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6).
Chrystus wypowiada te słowa w wieczerniku w przeddzień swej męki i
śmierci na krzyżu. Wypowiada je do apostołów, którzy wówczas byli z
Nim razem. Przez apostołów wypowiada je do wszystkich — apostołowie
bowiem i Kościół mieli te słowa zanieść do wszystkich ludzi i
ludów... aż na krańce ziemi.
Chrystus więc mówi do nas tu zgromadzonych — i do wszystkich, którzy
tu, na tej ziemi warmińskiej i mazurskiej, żyli kiedykolwiek przed
nami i którzy przyjdą po nas w następnym tysiącleciu.
„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca
inaczej, jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).
Właśnie przyszedł czas, ażeby Chrystus wypowiedział tę prawdę:
dojrzał czas. Nazajutrz ogarnie Go męka i śmierć krzyżowa — a potem
nastąpi zmartwychwstanie. I On sam, Syn Przedwieczny, odejdzie do
Ojca.
Trzeba przeto, żeby dowiedzieli się wszyscy, iż odchodząc — otwiera
nam drogę, abyśmy idąc za Nim, doszli do Ojca. Nikt nie przychodzi
do Ojca, jak tylko przez Niego. On jest naszą Drogą. Nie ma innej
drogi, nie ma innego Pośrednika między Bogiem a ludźmi, tylko On:
Jezus Chrystus.
2. Jest Drogą i Życiem. Gdy to mówi do apostołów, wie, że czeka ich
śmiertelna trwoga. Trwoga ta ogarnie ich niedługo, gdy będą
świadkami Jego pojmania, kaźni, agonii na Golgocie i wreszcie samej
hańbiącej śmierci. I dlatego uprzedza ich lęk: „Niech się nie trwoży
serce wasze” (J 14, 1). Oto bowiem rozpoczyna się ostateczne
przejście: odkupieńcze przejście Syna do Ojca. Przejście to — czyli
Pascha — prowadzi przez ofiarę Krzyża — ale: „Niech się nie trwoży
serce wasze (...), gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę
powtórnie” (J 14, 3). To przejście — Pascha Odkupiciela świata —
prowadzi przez śmierć do nowego objawienia życia w dniu
zmartwychwstania. „Przyjdę powtórnie” — przyjdę, dając świadectwo
życia, które jest we Mnie; życia, które przewyższa śmierć i
przezwycięża; życia, które ludzkiej śmierci zadaje śmierć. To życie
jest z Boga: tylko Bóg jest Życiem. To życie jest we Mnie. Ja jestem
tym Życiem.
To życie we Mnie jest dla was... dla was — dwunastu i dla
wszystkich, którzy przez wasze słowo uwierzą we Mnie. To życie jest
ostatecznym darem nieśmiertelnego Boga dla śmiertelnego człowieka.
„Przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam,
gdzie Ja jestem” (J 14, 3).
Gdzie? „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2).
Niech się przeto nie trwoży serce wasze. Niech nie przeraża was
ziemska konieczność śmierci. „Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!”
(J 14, 1).
3. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”. W kontekście tych słów,
które są nasycone najgłębszą treścią, słów, w których wyraża się
absolut Boga — w kontekście tych słów nabiera pełnej wymowy
ustanowienie Eucharystii, którego zapis (najdawniejszy) znajdujemy w
Pierwszym Liście Pawła apostoła do Koryntian: „Pan Jezus tej nocy,
kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i
rzekł: »To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją
pamiątkę«”. A potem nad kielichem wina: „Ten kielich jest Nowym
Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na
moją pamiątkę!” (11, 23-25).
Apostoł podaje prawdę o ustanowieniu Eucharystii, tak jak była ona
powszechnie znana i sprawowana w pierwszym pokoleniu uczniów
Chrystusa. Z kolei dodaje: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo
pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26).
Sakrament śmierci i zmartwychwstania Odkupiciela. Sakrament Jego
przejścia przez krzyż do Ojca. Sakrament Drogi i Życia dla
wszystkich, którzy w nim uczestniczą. Ten sakrament jest szczytem i
pełnią świętej liturgii Kościoła. Jest przypomnieniem, uobecnieniem
i zapowiedzią.
W nim Chrystus jest Drogą i Prawdą, i Życiem dla wszystkich, którzy
uczestniczą... dla wszystkich.
4. Kiedy w wieczerniku powiedział: „Ja jestem prawdą”, powiedział to
jako Bóg z Boga i Światłość ze Światłości — bo tylko Bóg „jest
prawdą”. Równocześnie powiedział to jako człowiek, który — sam jeden
— jest „Świadkiem Wiernym” (por. Ap 1, 5) całej tajemnicy Boga:
całej prawdy, która jest w Bogu. Wszelka prawda, do której dochodzi
umysł stworzony, jest tylko cząstką i odblaskiem tej prawdy, jaka
jest w Bogu.
Prawda ta przerasta człowieka. Pamiętamy pierwszą zapowiedź
Eucharystii — po cudownym rozmnożeniu chleba w pobliżu Kafarnaum.
Pamiętamy, jak wówczas słuchacze gotowi byli Jezusa obwołać ziemskim
królem, ale tej prawdy przyjąć nie mogli. Tak bardzo prawda
Eucharystii przerastała ich wyobrażenia, ich zakres pojmowania.
To, co się stało nazajutrz po ustanowieniu Eucharystii, także
przekraczało zakres ludzkiego pojmowania: ukrzyżowanie Boga, śmierć
Syna Bożego na drzewie hańby.
A przecież właśnie tę śmierć mamy głosić, właśnie tę śmierć, bo
przez nią objawiło się życie niczym niepokonalne. Przez nią też
wypełniła się sakramentalna prawda Eucharystii — tak niepojęta dla
człowieka.
Ja jestem Prawdą. Jako Prawda jestem Drogą i jestem Życiem.
Wierzymy w to Życie. W dniu zmartwychwstania Chrystus ostatecznie
potwierdził prawdziwość całej swej mesjańskiej misji. Całego
ewangelicznego orędzia. To ostateczne świadectwo stało się miarą
prawdy wszystkiego. I tylko Bóg może mierzyć taką miarą.
5. Moje pielgrzymowanie po ziemi ojczystej związane jest w tym roku
z katechezą dziesięciu przykazań. Ósme przykazanie Dekalogu w
szczególny sposób wiąże się z prawdą, która obowiązuje człowieka w
obcowaniu z innymi ludźmi i w całym życiu społecznym: „Nie mów
fałszywego świadectwa”.
Tym przykazaniem Bóg Przymierza szczególnie daje poznać, że człowiek
jest stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego właśnie całe
ludzkie postępowanie poddane jest wymogom prawdy. Prawda jest
dobrem, a kłamstwo, fałsz, zakłamanie jest złem. Doświadczamy tego w
różnych wymiarach i w różnych układach.
Przypatrzmy się znaczeniu prawdy w naszym życiu publicznym. W
odnowionej Polsce nie ma już urzędu cenzury, różne stanowiska i
poglądy mogą być przedstawiane publicznie. Została przywrócona —
jakby powiedział Cyprian Norwid — „wolność mowy” (Rzecz o wolności
słowa).
Wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów jest wielkim dobrem
społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa.
Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest
wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może
nawet nienawiścią lub pogardą dla innych — dla tych na przykład,
którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki
będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie
po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale
tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje — może właśnie
błędne — stanowisko.
Słowa mogą czasem wyrażać prawdę w sposób dla niej samej poniżający.
Może się zdarzyć, że człowiek mówi jakąś prawdę po to, żeby
uzasadnić swoje kłamstwo. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz
ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa. Wielu
ludziom trudniej wtedy rozpoznać, że ten świat jest Boży.
Prawda zostaje poniżona także wówczas, gdy nie ma w niej miłości do
niej samej i do człowieka.
W ogóle nie da się zachować ósmego przykazania — przynajmniej w
wymiarze społecznym — jeśli brakować będzie życzliwości, wzajemnego
zaufania i szacunku wobec tych wszystkich odmienności, które
ubogacają nasze życie społeczne.
Każdy podstęp wobec drugiego człowieka, każda skłonność do używania
osoby ludzkiej w charakterze narzędzia, każde używanie słów po to,
aby wpływać na innych swoim zagubieniem moralnym, swoim wewnętrznym
nieporządkiem — wprowadza w życie społeczne atmosferę kłamstwa.
Przez wiele lat doświadczaliśmy w wymiarze społecznym, że publicznie
nie mówiono prawdy — i nie dopuszczano do jej mówienia. Istnieje
przeto wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach.
Trzeba przywrócić niezastąpione niczym miejsce cnocie
prawdomówności. Trzeba, by ona kształtowała życie rodzin, środowisk,
społeczeństwa, środków przekazu, kultury, polityki i ekonomii.
Jeszcze raz wróćmy do tego przykazania w jego brzmieniu synajskim, w
jego brzmieniu ewangelicznym. „Nie będziesz mówił fałszywego
świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Wydaje się, że jest to pewna
sytuacja ściśle określona. Na przykład taka, w jakiej znalazł się
Chrystus wobec sądu, gdzie powiedział: „Daj świadectwo o złym.
Jeżeli źle powiedziałem, daj świadectwo o złym. A jeżeli nie,
dlaczego Mnie bijesz?” Człowiek, świadek, sądzi. „Nie mów fałszywego
świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Nie mów fałszywego świadectwa
przeciw temu bliźniemu twemu, którym jest Jezus z Nazaretu. Nie mów
fałszywego świadectwa przeciw żadnemu twemu bliźniemu, żadnemu
człowiekowi. Zarazem to przykazanie stwierdza, że prawda jest dobrem
dla człowieka, jest dobrem dla człowieka w odniesieniach
międzyludzkich, jest dobrem dla człowieka w odniesieniach szerszych,
społecznych. Jest dobrem. Drugi człowiek ma prawo do prawdy.
Człowiek ma prawo do prawdy. Czasem człowiek nie ma prawa do pewnej
prawdy, dlatego my patrzymy z podziwem na ludzi, którzy wobec
przemocy — na przykład w czasie okupacji — potrafili nie wydać, nie
powiedzieć prawdy, ponieważ do tej prawdy nie miał prawa ten, który
jej żądał, który ją wymuszał przemocą.
Jednakże to przykazanie w takim brzmieniu ma zasięg szerszy. Nie
chodzi tylko o sytuację oskarżonego wobec trybunału, nie chodzi
tylko o sytuację świadka, który mówi nieprawdę. Chodzi o sytuacje
wielorakie, w których słowo ludzkie daje złe świadectwo. „Nie mów
fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Wciąż się w różnych
wymiarach odbywa ten sąd nad słowem człowieka, nad słowem, które on
mówi. Jeżeli nie jest słowem prawdy, jeżeli daje fałszywe
świadectwo, odbywa się ten sąd. Bo ludzie słyszą, niekoniecznie
tylko w sądzie. Całe ludzkie bytowanie jest jakimś wielkim
trybunałem. Ludzie słuchają, ludzie słyszą i albo dociera do nich
prawda, albo też nie. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie nowożytnym,
gdzie tak bardzo spotęgowały się sposoby mówienia, metody mówienia,
wszystkie tak zwane środki przekazu myśli. To przecież spotęgowana
ludzka mowa. Spotęgowana mowa, która albo daje świadectwo prawdzie,
albo też przeciwnie. My zresztą znamy to z naszego doświadczenia i
przez wiele lat byliśmy wobec tego dość dobrze zabezpieczeni. Więc
jest szczególna odpowiedzialność za słowa, które się wypowiada, bo
one mają moc świadectwa: albo świadczą o prawdzie, albo są dla
człowieka dobrem, albo też nie świadczą o prawdzie, są jej
zaprzeczeniem i wtedy są dla człowieka złem, chociaż mogą być tak
podawane, tak preparowane, ażeby robić wrażenie, że są dobrem. To
się nazywa manipulacja. Więc również i to zwięzłe przykazanie
Dekalogu otwiera człowieka, otwiera ludzkie społeczeństwa na cały
szereg różnych wymiarów egzystencjalnych. Bo człowiek bytuje w
pewien sposób w związku ze świadectwem, jakie otrzymuje i jakie
przyjmuje. Chrystus był bardzo na to wrażliwy. Chrystus bardzo nas
przestrzegał przed tym. „Nie sądźcie, ażebyście nie byli sądzeni”.
To są właśnie takie wymowne słowa, które wskazują, jak delikatny,
jak odpowiedzialny jest ten rejon prawdy i nieprawdy w życiu
ludzkim, jak on wiele może kosztować.
Przecież wiemy, że istnieje chociażby taka zwyczajna, potoczna
obmowa. Niby mówi się prawdę, ale się szkodzi drugiemu człowiekowi.
A więc przykazanie jest precyzyjne, kiedy mówi o świadectwie przeciw
bliźniemu twemu. Istnieją różne formy zniesławiania człowieka,
czasem typu propagandy szeptanej, a czasem bardzo jawne.
Istnieje wreszcie oszczerstwo, to znaczy: mówi się o człowieku
drugim źle i nieprawdę. To jest szczególna postać niszczenia prawdy,
szczególna postać przekraczania tego przykazania, które zobowiązuje
nas do dawania świadectwa. Chrystus zobowiązał uczniów do dawania
świadectwa: „Będziecie moimi świadkami”. Będziecie świadkami prawdy.
To świadectwo będzie was kosztować, tak jak kosztowało mnie.
Przecież pamiętamy, że na tym ostatecznym, dramatycznym także i po
ludzku trybunale, Chrystus przed Piłatem zapytany, czy jest królem,
odpowiedział: „Jam się po to narodził i po to przyszedłem na świat,
ażeby dać świadectwo prawdzie”. A jeżeli czytamy Ewangelię, jeżeli
ją wciąż czytamy i wciąż nad nią myślimy, to uświadamiamy sobie, że
ta sprawa między prawdą a kłamstwem, między świadectwem prawdy,
świadkami prawdy a ojcem kłamstwa, jest jakąś sprawą pierworodną i
podstawową. Człowiek jest wolny, człowiek jest wolny także, ażeby
mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi
prawdy. Chrystus daje na to jasną odpowiedź: „Prawda was wyzwoli”.
Życie ludzkie jest więc także dążeniem do wolności przez prawdę. To
jest bardzo ważne w epoce, którą przeżywamy. Bo zachłystujemy się
wolnością, wolnością słowa i różnymi innymi wolnościami, które z tym
się wiążą. Zachłystujemy się tą wolnością, której przedtem nam
odmawiano, tak jak zresztą i wolności religijnej, choć w Polsce nie
było pod tym względem najgorzej. Ale równocześnie zapominamy o tym
wymiarze podstawowym, że nie ma prawdziwej wolności bez prawdy.
Tylko prawda czyni wolnymi.
Przed czterema laty mówiłem, że czeka nas praca nad pracą. Dziś
czeka nas wielka praca nad mową, jaką się posługujemy. Ogromna
praca. Nasze słowo musi być wolne, musi wyrażać naszą wewnętrzną
wolność. Nie można stosować środków przemocy, ażeby człowiekowi
narzucać jakieś tezy. Te środki przemocy mogą być takie, jakie znamy
z przeszłości, ale w dzisiejszym świecie także i środki przekazu
mogą stać się środkami przemocy, jeżeli stoi za nimi jakaś inna
przemoc, niekoniecznie ta przemoc fizyczna. Jakaś inna przemoc,
jakaś inna potęga. Słowo ludzkie jest i powinno być narzędziem
prawdy.
„Prawda was wyzwoli” — powiedział Chrystus (J 8, 32). Tak — „prawda
was wyzwoli”. To jest dopowiedzenie ósmego przykazania.
Starajmy się odnaleźć pełne znaczenie i wartość prawdy: prawda,
która wyzwala — wolność przez prawdę. Nigdy poza prawdą. Poza prawdą
wolność nie jest wolnością. Jest pozorem. Jest nawet zniewoleniem.
6. A od tej prawdy, jaką czyni człowiek, jaką stara się kształtować
swe życie i współżycie z innymi, prowadzi droga do Prawdy, którą
jest Chrystus. Prowadzi ta droga do wolności, do której Chrystus nas
wyswobodził.
To jest perspektywa naszych czasów. Pomiędzy wolnością, do której
Chrystus nas wyzwolił i stale wyzwala, a odejściem od Chrystusa w
imię tak często bardzo głośno propagowanej wolności. Wolność, do
której Chrystus nas wyzwolił, to jedna droga. Druga droga to wolność
od Chrystusa. Bo często się tutaj stosuje takie słowa pozorne, mówi
się: „klerykalizm”, „antyklerykalizm”, a na dnie chodzi o to jedno:
wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, czy też wolność od
Chrystusa? To są te dwie drogi, którymi idzie i pójdzie na pewno
Europa. Europa ma szczególne związki z Chrystusem, tu się zaczęła
ewangelizacja, ale tu także zrodziły się i stale się rodzą różne
postaci odchodzenia od Chrystusa, programy odchodzenia od Chrystusa.
I przed nami również otwiera się ta dwoistość, ten rozstaj. Wolność,
do której Chrystus nas wyzwala, wolność przez prawdę. Prawda was
wyzwala. Albo też wolność od Chrystusa.
Droga Ewangelii i Eucharystii.
Niech nigdy nie zabraknie jednej i drugiej w życiu Ludu Bożego,
który przez tę piękną ziemię pełną lasów i jezior pielgrzymuje do
wiecznych przeznaczeń. Niech nigdy nie zabraknie Ewangelii i
Eucharystii.
„To jest wolą Ojca (...), aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne. I Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J
6, 40).
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II powiedział:
Drodzy bracia i siostry, jeszcze przed końcowym błogosławieństwem
pragnę pozdrowić wszystkich obecnych zarówno z diecezji warmińskiej,
jak również licznie przybyłych pielgrzymów spoza jej granic.
Jakże bogata w tradycje jest wasza ziemia, to dziedzictwo świętych
męczenników: Wojciecha i Brunona z Kwerfurtu; dziedzictwo bł. Doroty
z Mątowów i sługi Bożego kard. Stanisława Hozjusza. Wasi ojcowie
przybyli na ziemię Warmii, Mazur i Powiśla z różnych stron i z
„wszelkich narodów”, z dawnych kresów II Rzeczypospolitej, z
dalekich stepów Kazachstanu, z pobliskich Kurpi, Mazowsza i z innych
rejonów Polski. Świadectwem tułaczki i wędrowania jest cudowny obraz
Chrystusa Miłosiernego Tarnorudzkiego, który towarzyszył wiernym z
dalekiego Podola i doznaje obecnie czci w sanktuarium w Zielonce
Pasłęckiej. W kościołach i waszych domach często towarzyszy wam
obraz Matki Bożej Miłosierdzia, Tej, „co w Ostrej świeci Bramie”. Ta
ziemia dla wielu była miejscem przeznaczenia i niepewnego jutra.
Stała się ona nową ojczyzną dla naszych braci z Ukrainy i Łemków,
którzy ubogacili ją swoją kulturą, językiem, a przede wszystkim
właściwym swojemu obrządkowi sposobem oddawania czci Bogu w Trójcy
Jedynemu oraz Bogarodzicy.
Warmia była zawsze wierna Bogu i Kościołowi katolickiemu, zasługując
na zaszczytne miano Świętej Warmii. Świadczą o tym liczne kościoły,
kaplice i krzyże przydrożne, kult Męki Pańskiej, w szczególności
cześć oddawana Matce Najświętszej w Gietrzwałdzie, Świętej Lipce,
Krośnie i Stoczku Warmińskim.
Dziękuję dzisiaj Bogu za Kościół na Warmii, za to, że ten Kościół
żyje, a widocznym tego znakiem jest wzrost powołań kapłańskich,
powstanie nowych instytutów przygotowujących katechetów świeckich i
zakonnych. Praca biskupów, kapłanów i ludzi świeckich czyni ten
Kościół mocnym i dojrzałym. Mam na myśli wiernych obrządku
łacińskiego i bizantyńskiego. W tym miejscu pragnę wspomnieć
poprzedników obecnego ordynariusza, biskupa Tomasza Wilczyńskiego,
biskupa Józefa Drzazgę i biskupa Jana Obłąka, którzy przez długie
lata przewodzili Kościołowi warmińskiemu, a także biskupa Józefa
Glempa, który stąd przeszedł na stolicę prymasowską. Wreszcie
kapłanem waszej diecezji jest też obecny nuncjusz apostolski w
Warszawie.
Ziemia wasza była także świadkiem walki o uwolnienie narodu z pęt
systemu totalitarnego. Przecież protest robotniczy Wybrzeża w 1970
r. poparli także robotnicy Elbląga.
Niech to wielkie dziedzictwo waszych ojców, jakim jest wiara i
umiłowanie Kościoła, będziej dla was siłą, a zarazem zachętą do
trwania w wierności Bogu i Ojczyźnie.
W tym też duchu wyrażamy wdzięczność naszym gościom, poczynając od
hiszpańskiej Saragossy — arcybiskup Saragossy koncelebruje z nami,
poprzez naszych sąsiadów z zachodu, biskupów niemieckich: z Moguncji
— przewodniczący Konferencji Episkopatu Biskupów Niemieckich, z
Augsburga oraz z Berlina — ten ostatni zresztą urodzony na tych
ziemiach, a z nim Warmiacy, pielgrzymi z Niemiec z wizytatorem
apostolskim. Idąc dalej na zachód — pielgrzymi z Francji, z
Compičgne, które łączy trwała przyjaźń z Olsztynem. I wreszcie z
Kanady, z Toronto. Jest dla nas rzeczą bardzo wymowną i przejmującą,
że w tej Mszy św. uczestniczyli liczni członkowie oddziału
olsztyńskiego Związku Sybiraków, członkowie Związku Byłych Więźniów
Politycznych z Okresu Stalinowskiego oraz Światowego Związku
Żołnierzy Armii Krajowej, zwłaszcza z Wileńszczyzny, ziemi
grodzieńskiej i z Wołynia.
Wyrażam podziękowanie przedstawicielom rządu, ministrom
Rzeczypospolitej, jak też wojewodom z Olsztyna, Elbląga i Suwałk.
Wyrażam nade wszystko moje podziękowanie wam wszystkim, tutaj
zgromadzonym, temu wielkiemu zgromadzeniu warmińskiemu, temu
wielkiemu zgromadzeniu eucharystycznemu z całej Warmii, ze
wszystkich stron. Jest nawet coś w ukształtowaniu wizualnym tego
zgromadzenia, co mówi o Warmii, bo zgromadzenie rozłożyło się na
pagórkach, tak jak na pagórkach rozłożona jest i wasza ziemia
warmińska pośród tylu, tylu jezior. Jakże wam dziękuję za tę
intuicję organizacyjną, za tyle troski, umiłowania, artyzmu
włożonych w przygotowanie naszego spotkania. A to spotkanie ma dla
mnie także szczególne znaczenie, bowiem mam dług wdzięczności wobec
tej ziemi, która tyle razy, przez tyle lat udzielała mi schronienia,
odpoczynku, dawała mi możliwość nabrania sił wewnętrznych,
uspokojenia. To jest wielkie dobrodziejstwo tej ziemi, tych lasów,
tych jezior, z którego korzystałem i które na pewno do dzisiaj
jeszcze mi pomaga. Więc w imieniu tego, co było, i tego, co jest,
dziękuję Warmii za papieża. Kiedyś już w dziejach kapituła warmińska
wybrała na biskupa we Fromborku Eneasza Piccolomini, który tego
wyboru wprawdzie nie przyjął, ponieważ został wybrany papieżem jako
Pius II. To jest wydarzenie z dalekiej przeszłości, które kiedyś
przypominałem, nawiedzając Warmię jako biskup i kardynał z Krakowa.
Tym razem natomiast stoi przed wami papież, który naprawdę bardzo
wiele zawdzięcza tej Warmii, bardzo wiele zawdzięcza tej przyrodzie
i bardzo wiele zawdzięcza ludziom tego kraju, bo przecież ludzie i
przyroda idą razem.
Niech Bóg zachowa ten wielki skarbiec pięknej przyrody warmińskiej,
pojezierza, lasów. Niech Bóg zachowa ten wielki skarbiec. Nie dajcie
go nigdy w żaden sposób zniszczyć czy nawet uszkodzić, bo to jest
wielkie dobrodziejstwo. I niech Bóg zachowa ludzi żyjących wśród tej
przyrody. Niech zachowa ludzi, ich ciała i dusze, ich serca i
sumienia, niech im pozwoli żyć w prawdzie, bo takie jest powołanie
człowieka: żyć w prawdzie! Teraz, udzielając błogosławieństwa na
zakończenie naszej eucharystycznej celebracji, pragnę tym
błogosławieństwem również podziękować za wszystko dobro, którego od
waszego kraju, od waszego Kościoła i od mieszkańców tej ziemi
doznałem w ciągu wszystkich lat mojego życia.
|