PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Homilia wygłoszona w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej matki Bolesławy
Lament
1. „Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia”!
Miasto Białystok oddalone jest prawie 200 km od Ostrej Bramy. Jednak
Lud Boży waszego Kościoła, katedra biskupia, żyje Ostrą Bramą. Żyje
jej tradycją, jej tajemnicą. Tajemnica Matki Miłosierdzia wpisała
się w dzieje ludzi i ludów. W iluż to językach przemawiają do
Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia ludzkie usta i ludzkie serca? W
iluż językach powtarzane są słowa anielskiego pozdrowienia przy
zwiastowaniu? „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą,
»błogosławiona jesteś między niewiastami« (...), znalazłaś bowiem
łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię
Jezus” (Łk 1, 28. 30-31).
„Błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus” (por. Łk 1, 42).
Ludzkie usta i ludzkie serca wypowiadają te słowa po polsku, po
litewsku, po białorusku, po rosyjsku, po ukraińsku... i w ilu innych
jeszcze językach? Człowiek staje się świadkiem Bożego orędzia —
tego, które otwarło nową przestrzeń Przymierza Boga z ludzkością.
Nową przestrzeń obcowania Boga z człowiekiem: obcowania w Bogu-Synu,
który stał się człowiekiem i za sprawą Ducha Świętego narodził się z
Dziewicy Maryi.
Bądź pozdrowiona... Matko Miłosierdzia.
Bądź pozdrowiona... Stolico Mądrości.
2. Liturgia uroczystości ostrobramskiej łączy zwiastowanie anielskie
ze słowami Przedwiecznej Mądrości. Mądrość Boża opowiada tajemnicę
stworzenia. Opowiada ją inaczej niż Księga Rodzaju. Mądrość wszakże
jest starsza niż cały stworzony wszechświat. Wszechświat naprzód był
w niej: w Bożej Mądrości. Był w Słowie Przedwiecznym, które jest
współistotne Ojcu. O tym Słowie powie ostatni ewangelista: „Wszystko
przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało
(...). Ono było na początku u Boga. (...) I Bogiem było Słowo” (J 1,
3.2.1).
Jednakże mądrościowy autor Starego Testamentu nie zna jeszcze tej
trynitarnej tajemnicy Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Tajemnica
ta po raz pierwszy zostanie wypowiedziana przy zwiastowaniu. Księga
Starego Przymierza głosi natomiast Mądrość Bożą jako początek i
źródło bogactwa i ładu całego stworzenia i wszystkich stworzeń.
Właśnie w tym bogactwie i ładzie pozwala się rozpoznać i odczytać
Bóg-Stwórca wszystkiego.
Nie jest to prawda obca również współczesnym umysłom,
skoncentrowanym swoimi metodami na tajnikach wszechświata. Wielu z
nich — i to najwybitniejsi — daje wyraz tej prawdzie w języku swej
naukowej specjalności. Widać, że człowiek współczesny wciąż na nowo
może odczytywać prawdę o Przedwiecznej Mądrości, która wyraża się w
dziele stworzenia.
3. Zwracając się do człowieka, Mądrość Boża mówi tak: „Więc teraz,
synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą.
Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie
odrzucajcie! Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u
drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie
znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana” (Prz 8, 32-35).
Zwróćmy uwagę, że tekst liturgiczny poprzednio mówił o stworzeniach,
a teraz przemawia do stworzenia: do tego stworzenia, jakim jest
człowiek, synowie ludzcy. Człowiek od początku jest „rozmówcą” Boga
— jest on stworzonym „ty”, do którego zwraca się Boże „Ja”. Jest
rozmówcą Boga, bo został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.
Mądrość Boża, potwierdzając tę prawdę o ludzkiej istocie,
równocześnie wpisała się w człowieczeństwo jako prawo odwieczne.
Prawo to jest wyrazem Bożej troski o „drogi” człowieka, o „drogi”
ludzkiej moralności. „Szczęliwi, co dróg moich strzegą” — mówi
Mądrość Przedwieczna: „Kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i zyska
łaskę u Pana”. Prawo Przedwiecznej Mądrości wpisane w serce
człowieka pozwala mu uczestniczyć w ładzie całego stworzenia, a nade
wszystko kształtować w sposób godny, w wolności i sprawiedliwości,
obcowanie wzajemne osób, wspólnot i społeczeństw na ziemi.
Moralność jest miarą właściwą człowieczeństwa. W niej i przez nią
człowiek realizuje siebie, gdy czyni dobrze; gdy postępuje źle,
niszczy ład mądrości w sobie samym, a także w międzyludzkim i
społecznym zasięgu swego bytowania.
Podczas obecnej Mszy św. najszczególniejsze wspomnienie należy się
jednej z tych szczęśliwych osób, które strzegły dróg Mądrości
Przedwiecznej i dlatego znalazły życie oraz zyskały łaskę u Pana.
Przed 45 laty tutaj, w Białymstoku, umarła służebnica Boża Bolesława
Lament, założycielka sióstr misjonarek Świętej Rodziny. Dzisiaj
została ona ogłoszona błogosławioną Kościoła. Tę córkę miasta
Łowicza powołał Bóg do tworzenia katolickich zakładów
opiekuńczo-wychowawczych oraz innych ognisk opieki duchowej w
dalekim Petersburgu, Mohylewie, Żytomierzu, a po I wojnie światowej
— zwłaszcza na ziemi pińskiej, białostockiej i wileńskiej.
Prowadziła swoje dzieło wśród ustawicznych przeciwności, dwukrotnie
przeżyła utratę całego dorobku założonego przez siebie zgromadzenia,
nieraz przyszło jej oraz jej współsiostrom pracować w głodzie i bez
własnego mieszkania. Miała zwyczaj umacniać się wówczas znanym
hasłem duchowości ignacjańskiej: „Wszystko na większą chwałę Bożą”.
Ostatnie pięć lat swojego życia spędziła — sparaliżowana — z wielką
cierpliwością i w rozmodleniu.
Przez całe życie odznaczała się szczególną wrażliwością na ludzką
biedę, przejmował ją zwłaszcza los ludzi upośledzonych w
społeczeństwie, ludzi zepchniętych na tak zwany margines życia czy
nawet do świata przestępczego.
W głębokim poczuciu odpowiedzialności za cały Kościół, boleśnie
przeżywała Bolesława rozdarcie jedności Kościoła. Sama doświadczyła
wielorakich podziałów, a nawet nienawiści narodowych i wyznaniowych,
pogłębionych jeszcze bardziej przez ówczesne stosunki polityczne.
Dlatego też głównym celem jej życia oraz założonego przez nią
zgromadzenia stała się jedność Kościoła, ta jedność, o którą modlił
się w Wielki Czwartek w wieczerniku Chrystus: „Ojcze Święty,
zachowaj ich w Twoim Imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My
stanowili jedno” (J 17,11). Służyła matka Lament sprawie
zjednoczenia tam zwłaszcza, gdzie podział zaznaczał się ze
szczególną ostrością. Nie szczędziła niczego, byleby umacniać wiarę
i rozpalać miłość do Boga, byle tylko przyczynić się do wzajemnego
zbliżenia katolików i prawosławnych: „Żebyśmy wszyscy — jak mówiła —
miłowali się i stanowili jedno”. Pracę na rzecz jedności Kościoła,
zwłaszcza na terenach wschodnich, uważała za szczególną łaskę Bożej
Opatrzności. Długo przed Soborem Watykańskim II stała się
inspiratorką ekumenizmu w życiu codziennym przez miłość.
Lud Boży w Polsce i na terenach jej apostolstwa będzie mógł odtąd
odwoływać się w modlitwie liturgicznej Kościoła do jej orędownictwa
oraz czerpać z jej życia wzór do naśladowania.
4. Tegoroczne moje pielgrzymowanie po ziemi ojczystej jest związane
z programem Dekalogu. W tych dziesięciu słowach, jakie Bóg Starego
Przymierza przekazał swemu ludowi przez Mojżesza, zawiera się
ogromne bogactwo: nie zastąpiona niczym synteza zbawczej mądrości.
Każde przykazanie domaga się tego, aby było gruntownie przemyślane.
Nie trzeba dodawać, że moment dziejowy, w którym znajduje się nasze
społeczeństwo, w szczególny sposób tego się domaga. Jeśli bowiem po
tak zwanym okresie minionym społeczeństwo odziedziczyło głęboki
kryzys ekonomiczny, to w parze z tym idzie nie mniej dotkliwy kryzys
etyczny. Co więcej: ten drugi w znacznej mierze warunkuje pierwszy.
Dotyczy to różnych dziedzin życia ludzkiego. Dotyczy w sposób
szczególny tej dziedziny, do której odnosi się siódme przykazanie
Dekalogu.
Kiedy słyszymy: „Nie kradnij”, to rozumiemy, że jest rzeczą moralnie
złą przywłaszczać sobie cudzą własność. Ta prosta oczywistość
Dekalogu wypisana jest zarazem w świadomości moralnej, czyli w
sumieniu człowieka. Siódme przykazanie uwydatnia prawo osoby
ludzkiej do posiadania rzeczy jako dóbr. Chodzi jednak nade wszystko
o osoby, o rzeczy ze względu na osoby. Człowiek bowiem potrzebuje
rzeczy jako środków do życia. Człowiek dlatego otrzymał od Stwórcy
władzę nad rzeczami: „Czyńcie sobie ziemię poddaną” (por. Rdz 1,
28). Winien posługiwać się nimi w sposób ludzki. Ma zdolność ich
przetwarzania wedle swoich potrzeb. Ma więc także i prawo posiadania
ich celem przetwarzania. Dobra materialne służą nie tylko używaniu,
ale także wytwarzaniu nowych dóbr. Człowiek ma do tego prawo, a
nawet moralny obowiązek wytwarzania nowych dóbr dla siebie i dla
drugich tak, aby całe społeczeństwo stawało się zasobniejsze — aby
mogło bytować w sposób bardziej godny ludzkich istot.
5. Są to stwierdzenia zaledwie elementarne. Natomiast zagadnienie
związane mniej lub bardziej pośrednio z siódmym przykazaniem
Dekalogu domaga się gruntownego podjęcia pod kątem wychodzenia z
kryzysu, który jest nie tylko ekonomiczny, ale także etyczny. Jest
to wielkie zadanie całego współczesnego pokolenia. Przed stu laty
ukazała się pierwsza tak zwana encyklika „społeczna” papieża Leona
XIII Rerum novarum. Po stu latach stała się ona na nowo tematem,
albowiem poruszone w niej zagadnienia pracy, własności, prawa
posiadania środków produkcji w relacji do uniwersalnego prawa
używania dóbr, którymi Stwórca obdarował wszystkich ludzi, są
sprawami podstawowymi dla życia i moralności nie tylko
poszczególnych osób i wspólnot, zwłaszcza rodzin, ale także całych
społeczeństw i narodów, a ostatecznie całej kilkumiliardowej rodziny
ludzkiej.
Jest zadaniem szczególnie doniosłym dla naszego narodu i
społeczeństwa, ażeby przezwyciężając następstwa ustroju, który
okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy, budować w
ramach nowego ustroju sprawiedliwy ład, w którym ludzkie talenty nie
będą się marnowały, a całość życia społeczno-ekonomicznego odzyska
potrzebną równowagę.
Obyśmy tylko w swoich dążeniach do ukształtowania nowej gospodarki,
nowych układów ekonomicznych nie próbowali iść drogami na skróty, z
pominięciem drogowskazów moralnych. „Cóż bowiem za korzyść odniesie
człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”
(Mt 16, 26).
Jeżeli w realizowaniu tej reformy gospodarczej będą skrupulatnie
przestrzegane zasady sprawiedliwości; jeśli każdy będzie się liczył
nie tylko z interesem własnym, ale również z interesem społecznym;
jeśli w działaniach gospodarczych nie zabraknie troski o
najuboższych i najbardziej potrzebujących — wówczas Pan Bóg z
pewnością pobłogosławi wysiłkom i nie tylko Polska dopracuje się
dobrobytu, ale i atmosfera wzajemnych stosunków międzyludzkich
stanie się zdrowsza i bardziej ludzka.
6. Do tego wzywa synów ludzkich Przedwieczna Mądrość, która
przemawia też słowami dzisiejszej liturgii. My wszyscy, zgromadzeni
w eucharystycznej wspólnocie, ofiarujemy Stwórcy i Ojcu tej Mądrości
dary stworzenia, które są zarazem owocem pracy ludzkiej. Czynimy to
zaś wpatrzeni w Ostrobramską Stolicę Mądrości, wołając: „Witaj,
Królowo, Matko Miłosierdzia”.
Jeśli bowiem przykazania Dekalogu uczą nas podstawowych zasad
sprawiedliwości, to Mądrość Boża objawiona w Chrystusie, Synu Maryi,
ukazuje głębszy jeszcze wymiar moralności. Jest to wymiar miłości, w
szczególności wymiar miłości miłosiernej. Chrystus uczy nas, że
ponad poziomem dóbr, które można i trzeba dzielić wedle miar
sprawiedliwości — człowiek jest powołany do miłości, która jest
większa od wszystkich dóbr przemijających. Ona jedna nie przemija.
Miłość nie przemija. Ona jest miarą życia wiecznego — to znaczy
życia człowieka w Bogu samym. Albowiem Bóg sam jest Miłością (por.1
J 4, 8).
On też chce, abyśmy miłością mierzyli nasze obcowanie z Nim i z
naszymi bliźnimi. Chce, abyśmy byli nie tylko sprawiedliwi, ale też
i miłosierni, jak On sam, ewangeliczny Ojciec tylu marnotrawnych
synów: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia
dostąpią” (Mt 5, 7).
To orędzie Bożego miłosierdzia, orędzie Chrystusa miłosiernego
wyszło z tej ziemi, przeszło także przez wasze miasto — i poszło
szeroko w świat. To orędzie przygotowywało całe pokolenia, aby mogły
sprostać największym niesprawiedliwościom organizowanym w imię
wielkiej niszczącej utopii, która miała urzeczywistnić na ziemi „raj
absolutnej sprawiedliwości”.
Matko z Ostrej Bramy, dzięki Ci za to, że jesteś Matką Miłosierdzia.
Dzięki Ci za to, że możemy dzisiaj czcić Twoją ostrobramską
tajemnicę w Białymstoku przez beatyfikację służebnicy Bożej
Bolesławy, której życie było całkowicie oddane miłości przez
czystość, posłuszeństwo i ubóstwo. Jest więc to życie szczególną
ilustracją do sprawy, na którą wskazuje siódme przykazanie, do
wielkiej, rozległej, rozbudowanej dziedziny moralności
międzyludzkiej, a zarazem dziedziny moralności społecznej w wielu
wymiarach. Mówiono nam w minionym okresie, mówiono tak milionom
naszych braci ze Wschodu, że własność jest kradzieżą — prywatna
własność jest kradzieżą. Człowiek musi się uwolnić od tej kradzieży,
musi od własności prywatnej, zwłaszcza środków produkcji, przejść do
kolektywu. W tym kolektywie społeczeństwo, a właściwie to państwo, a
jeszcze bardziej właściwie to partia, dysponując całokształtem dóbr,
przydziela [je — red.] wszystkim sprawiedliwie. I człowiek się
odzwyczaił od posiadania. Przede wszystkim od posiadania dóbr
wytwórczych, od produkcji, ta była napiętnowana jako synonim
kapitalizmu, wstecznego [kapitalizmu — red.]. Przyzwyczaił się,
został przyzwyczajony, został przymuszony. Dziś się okazało, że
jednak chyba własność prywatna dóbr produkcyjnych nie jest
kradzieżą, że trzeba do niej wrócić. I ludzie bardzo często nie
wiedzą jak. Ludzie muszą się tego na nowo uczyć, jak posiadać na
własność dobra produkcyjne, jak produkować, a nie jest to tylko
sprawa techniczna, jest to zarazem sprawa głęboko etyczna. Kościół o
tym pamięta. Leon XIII o tym pamiętał, przed stu laty pisząc Rerum
novarum, i my o tym pamiętamy po stu latach. Produkowanie dóbr.
Człowiek jako ten, który wytwarza, który siebie bogaci, nie żyje
tylko dla siebie, nie produkuje dla siebie, ma bogacić społeczeństwo
— nad tym czuwa władza społeczna, nad tym powinno czuwać państwo, a
więc przesuwa się ten punkt w strukturze społeczeństwa, organizacji
społeczeństwa, przesuwa się ten punkt, w którym trzeba nawiązywać do
przykazania: „Nie kradnij”. „Nie kradnij” to nie znaczy nie
posiadaj, „nie kradnij” to nie znaczy nie wytwarzaj nowych dóbr,
służąc innym, chociażby jako warsztat pracy. „Nie kradnij” to znaczy
nie nadużywaj tej twojej władzy nad własnością, nie nadużywaj tak,
że inni przez to stają się nędzarzami, i to też jest prawda, i my tę
prawdę przypominamy również na Zachodzie. I my wciąż mówimy tym
bogatym społeczeństwom kapitalistycznym: a kto weźmie
odpowiedzialność za Trzeci Świat? Dlaczego Trzeci Świat?
Przypatrzcie się dobrze, zrewidujcie wasz system; system wolnego
rynku, system własności prywatnej, produkcji prywatnej. Bardzo
dobrze, ale dlaczego ten system własności prywatnej, posiadania dóbr
na własność i wytwarzania tych dóbr — prywatnego, z inicjatywy
ludzkiej osoby czy ludzkich wspólnot, dlaczego on nie służy temu, co
jest pierwszorzędnym prawem Bożym, prawem natury, mianowicie
powszechnemu używaniu tych dóbr? Dlaczego tylu ludzi żyje w nędzy i
ginie z głodu? W tych bogatych krajach również, nie mówiąc już o
krajach Trzeciego Świata, bo te może jeszcze są w drodze. Tak więc
naszej polskiej sprawy, naszego polskiego przejścia do nowego
ustroju po wyjściu z dawnego ustroju, do czego całe społeczeństwo
się przyczyniło w okresie i za sprawą „Solidarności” — to jest
wielkie osiągnięcie dziejowe. Dlatego czeka nas wielki wysiłek
natury organizacyjnej, ustrojowej, ale równocześnie moralnej,
moralnej: musimy się uczyć posiadać i wytwarzać. Musimy się uczyć
tworzyć sprawiedliwe społeczeństwo przy założeniu wolnego rynku. To
wszystko jest powiązane z tym jednym, prostym przykazaniem: „Nie
kradnij”. Bóg jest zwięzły. Mówi krótko, nie nadużywa słów, ale te
słowa pokrywają obszary życia ludzkiego bardzo rozległe i wymiary
ludzkiego bytowania bardzo złożone.
Przepraszam, że się rozwiodłem nad tą sprawą poza tekstem. Wróćmy na
miejsce, na którym stoimy. Stoimy przed Tobą, Matko z Ostrej Bramy,
dziękujemy Ci za to, że jesteś Matką Miłosierdzia. Mówimy do Ciebie:
Witaj, Królowo, witaj, Królowo. Mówimy stąd, z Białegostoku, ale
mówimy szeroko w Polskę i szeroko w cały ten wielki obszar środkowo-
i wschodnioeuropejski, którego ta sama sprawa dotyczy. Witaj,
Królowo. Niech nowe pokolenia szukają tej sprawiedliwości, która
jest z Boga, niech szukają sprawiedliwości, która jest z Boga —
ludzkiej sprawiedliwości, która w Bogu ma swe korzenie. Niech nowe
pokolenia, to znaczy już nasze i te, co po nas przyjdą, czerpią ze
źródeł Przedwiecznej Mądrości, ponieważ Mądrość Przedwieczna
„znajduje swą radość, obcując z synami ludzkimi w każdym pokoleniu”
(por. Prz 8, 31).
Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II powiedział:
Drodzy Bracia i Siostry!
Na zakończenie, przed błogosławieństwem, pragnę wyrazić moją radość
z tego spotkania z wami. Przypominam sobie rok 1977. Jako
metropolita krakowski odwiedziłem waszą archidiecezję na 50-lecie
koronacji wizerunku Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia. Archidiecezja
wasza stała się bardzo znana w Polsce, bo stąd pochodzi ks. Jerzy
Popiełuszko, urodzony w niedalekich Okopach. Dziś powiemy o nim, że
był to kapłan z ludzi wzięty i dla ludzi całkowicie poświęcony, aż
do ofiary z życia. Przed chwilą została ogłoszona błogosławioną
matka Bolesława Lament. Tej jedności, dla której ona żyła i
pracowała, potrzebuje dziś w szczególny sposób świat, Europa,
Polska, archidiecezja w Białymstoku. Mieszkają tu także nasi bracia
prawosławni. Szukajmy zawsze tego, co łączy, spotykajmy się w duchu
ekumenicznym, módlmy się wspólnie. Czy Duch Święty nie sprawia, nie
rozrządza — powiedziałem w czasie pierwszej pielgrzymki, dziś pragnę
powtórzyć — czy nie rozrządza Duch Święty, byśmy się spotkali w
dialogu i dążyli do jedności? Niech błogosławiona matka Bolesława
wspomaga te nasze wysiłki.
Obchodzimy też dzisiaj Światowy Dzień Ekologii. Człowiek otrzymał od
Boga zadanie panowania nad przyrodą. To panowanie nie oznacza
samowolnego niszczenia przyrody, wykorzystywania jej zasobów bez
ograniczeń. Mówię to tu, na białostockiej ziemi, która należy do
jednej z najpiękniejszych w Polsce, ze wspaniałą Puszczą
Białowieską. Ale zwracam się do wszystkich ludzi w całej Ojczyźnie,
gdyż degradacja środowiska naturalnego jest coraz większa, a
zagrożenie to w Polsce zdaje się być szczególnie alarmujące.
Przyroda cierpi z powodu człowieka. Dar panowania nad przyrodą
winniśmy wykorzystywać w poczuciu odpowiedzialności, świadomości, że
jest to wspólne dobro ludzkości. Tu także chodzi o siódme
przykazanie: „Nie kradnij!”
Woda, powietrze, ziemia, las, zwierzęta, rośliny zostały stworzone
przez Boga i zasługują na szacunek ze strony człowieka. A przy
okazji proszę was, pozdrówcie przynajmniej Czarną Hańczę; dodałbym
parafię w Mikaszówce, ale to już jest diecezja łomżyńska.
Teraz pragnę zwrócić się do tych naszych braci, których językiem
jest język białoruski, a którzy są tu obecni i dają o sobie znać.
Niech mi przebaczą, jeśli niedobrze coś wypowiem w ich języku.
Po białorusku:
Serdecznie i z wielką radością witam wiernych z Białorusi.
Po polsku:
A także w języku rosyjskim, zwłaszcza, że widzę napis.
Po rosyjsku:
Moskwa zna papieża z Rzymu. Z całego serca witam i pozdrawiam
wiernych przybyłych z Rosji, która wkroczyła w drugie tysiąclecie
chrześcijaństwa. Znane tradycje rosyjskiego chrześcijaństwa,
zapominane i odrzucane w czasie minionych ponad 70 lat, zaczynają
się ostatnio odradzać, szczególnie wśród młodzieży zauważa się
wzrost aktywności religijnej i powrót do wartości duchowych, które
od tysiąclecia kształtowały świadomość Rosjan. Szczególną moją
radością jest to, że w zmienionych warunkach stało się możliwe
ustanowienie struktur apostolskich w Moskwie i Nowosybirsku oraz
mianowanie tam biskupów. Wielkie zadania stoją przed wami i waszymi
pasterzami: praktycznie wszystko trzeba zaczynać od zera. Chcę was
zapewnić, że pamiętam o was w modlitwie i polecam was wstawiennictwu
Najświętszej Bogarodzicy i rosyjskich świętych. Wierzę, że duchowe
dobra, które przynosi człowiekowi Kościół zarówno katolicki, jak
prawosławny, będą dostępne każdemu. Nastąpi wtedy duchowe odrodzenie
Rosji, które jest nieodzownym warunkiem uzdrowienia i postępu
wszystkich sfer życia społecznego. Z wiarą i nadzieją na lepsze
jutro przyjmijcie moje najlepsze życzenia i błogosławieństwo.
Bracia i siostry, na zakończenie tej podniosłej liturgii
eucharystycznej pragnę jeszcze zwrócić się do was ze słowami o
znaczeniu kościelnym i kościelno-administracyjnym. Mając na
względzie racje duszpasterskie, ustanawiam dziś dwie diecezje w tym
rejonie Polski: diecezję białostocką ze stolicą w Białymstoku,
obejmującą teren tej części archidiecezji wileńskiej, która znajduje
się w obecnych granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Biskupa Edwarda
Kisiela, dotychczasowego administratora apostolskiego, mianuję
biskupem diecezji białostockiej. Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku staje się katedrą biskupa i
diecezji. Po drugie, diecezję drohiczyńską ze stolicą w Drohiczynie,
obejmującą teren tej części diecezji pińskiej, która znajduje się w
obecnych granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Biskupa Władysława
Jędruszuka, dotychczasowego administratora apostolskiego, mianuję
biskupem diecezji drohiczyńskiej. Kościół pod wezwaniem
Przenajświętszej Trójcy w Drohiczynie staje się katedrą biskupa i
diecezji. Pasterzom i Ludowi Bożemu tych dwu diecezji z serca
błogosławię.
|