PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie do katechetów, nauczycieli i uczniów
1. Cieszę się bardzo i Bogu dziękuję, a także organizatorom i
obecnym za to, że na moim pątniczym szlaku znalazła się polska
szkoła, polscy nauczyciele i katecheci, polscy pedagodzy. Witam więc
i pozdrawiam nauczycielki i nauczycieli, katechetki i katechetów
świeckich, siostry i braci zakonnych, kapłanów. Witam i pozdrawiam
księży kardynałów, biskupów, pana ministra, przedstawicieli władz
szkolnych i administracji. To stosunkowo niewielkie zgromadzenie
jest jednak bardzo reprezentatywne, gdyż są tu także przedstawiciele
rodziców oraz dzieci i młodzieży. Pragnę, aby słowo mojego
pozdrowienia dotarło za waszym pośrednictwem do wszystkich
środowisk, które reprezentujecie. Do uczących i uczących się, do
rodzin i szkół.
Znajdujemy się w prastarej bazylice pod wezwaniem Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny, w świątyni konsekrowanej w 1411 r. jako
wotum za zwycięstwo pod Grunwaldem.
Wspomnijmy, że w tej katedrze otrzymał sakrę biskupią w sierpniu
1939 r., na dwa tygodnie przed wybuchem wojny, wytrawny katecheta i
pedagog, bł. Michał Kozal, który za okupacji poniósł śmierć
męczeńską za Kościół i Ojczyznę. Pragnę też przywołać na pamięć
chorego wówczas na gruźlicę diakona Stefana Wyszyńskiego, któremu tu
udzielił święceń kapłańskich również gruźlik, biskup sufragan
Wojciech Owczarek w roku 1924. Dzisiaj obaj ci słudzy Kościoła są
kandydatami na ołtarze.
2. W tej katedrze usłyszeliśmy przed chwilą słowa ostatniego
polecenia, mandatu skierowanego przez Chrystusa do apostołów po
wszystkie czasy: „Uczcie wszystkie narody zachowywać wszystko to, co
wam przykazałem” (por. Mt 28, 20). Kościół, wypełniając swoją misję,
otwiera się na wszystkich ludzi każdego języka i narodu, na dzieci,
młodzież i dorosłych. Tak zrodziła się od samego początku i trwa u
progu trzeciego tysiąclecia ewangelizacja, a w jej ramach
katechizacja Kościoła, różne formy katechizacji w zależności od
wieku, wykształcenia, zawodu, środowiska.
Wysoce znamienna jest tutaj obecność przybyłych z całej Polski
nauczycieli i katechetów, a więc środowiska skupionego wokół szkoły,
nauczania i wychowania. Młodzież i dzieci są przyszłością świata, są
przyszłością narodu i Kościoła, są tą przyszłością oni, młodzi
ludzie, ale są nią w oparciu o rodzinę, o szkołę, o Kościół, o
naród, o cały naród. Dlatego też Sobór Watykański II uczy, iż szkoła
„mocą swego posłannictwa kształtuje (...) władze umysłowe, rozwija
zdolność wydawania prawidłowych sądów, wprowadza w dziedzictwo
kultury wytworzonej przez przeszłe pokolenia, kształci zmysł
wartości, przygotowuje do życia zawodowego, sprzyja dyspozycjom do
wzajemnego zrozumienia się, stwarzając przyjazne współżycie wśród
wychowanków różniących się charakterem czy pochodzeniem” (Deklaracja
o wychowaniu chrześcijańskim, 5).
Oto w wielkiej syntezie zadanie szkoły, która ma kształcić i
wychowywać. W podejmowaniu tego zadania nie wystarczy patrzeć tylko
w wyimaginowaną przyszłość, ale trzeba ją już teraz jakoś tworzyć,
trzeba mieć przed oczyma całą tradycję narodu, społeczeństwa,
państwa. Powiedział ktoś słusznie, że narody, które tracą pamięć,
schodzą do rzędu plemienia.
Jest dziś w toku wielka dyskusja nad kształtem obecnej i przyszłej
Polski, jest i musi być dyskusja nad kształtem polskiej szkoły.
Wiemy, jaka ta polska szkoła była podczas zaborów, a potem pod
okupacją hitlerowską. To tu, niedaleko stąd, umęczony został polski
patriota i syn Kościoła Franciszek Stryjas za nauczanie dzieci w
prywatnych domach pacierza i katechizmu.
Wiemy, jak bardzo trudna — mówiąc z pozycji interesów i praw rodziny
oraz narodu — była nasza szkoła po zakończeniu wojny, kiedy stała
się po prostu terenem walki ideologicznej, miejscem laicyzacji i
sprzeczności między oficjalnym nauczaniem państwowym a tym, co czuł
naród, czego pragnęła przeciętna polska rodzina, zwłaszcza rodzina
wierząca.
Nie jestem tu po to, by przeprowadzać rozliczenia. Jako pasterz
Kościoła pragnę raczej wyrazić uznanie i podziękowanie tym wszystkim
wychowawcom i nauczycielom, którzy w trudnych, a czasem bardzo
trudnych warunkach, swoim słowem i postępowaniem, dzięki odwadze i
mądrej roztropności pomogli w ogromnej mierze zachować i przekazać
młodzieży autentyczne wartości chrześcijańskie i narodowe. To ich
świadectwo było i pozostaje szczególnie cenne.
Przez wiele lat podstawowa katecheza była z konieczności prowadzona
w naszym kraju poza szkołą: w punktach katechetycznych i w
pomieszczeniach prywatnych organizowanych przez Kościół. Słuchaliśmy
przed chwilą słów, w których Chrystus nakazuje Kościołowi
ewangelizację całego świata aż po jego krańce. Katechizacja jest
jedną z zasadniczych form głoszenia słowa Bożego, dlatego też na
wszystkich chrześcijanach spoczywa, w różnym stopniu oczywiście,
ciężar odpowiedzialności za nią. A obowiązkowi temu odpowiada prawo
do nauczania i formacji dzieci i młodzieży wedle zasad własnej
religii. Wynika ono z prawa człowieka do prawdy, do wolności
religijnej, a także z prawa rodziców do religijnego wychowania
swoich dzieci.
3. Dzięki przemianom, jakie dokonują się ostatnio w naszej
Ojczyźnie, katecheza wróciła do sal szkolnych i znalazła swoje
miejsce i odbicie w systemie wychowawczym.
Osobiście bardzo z tego się cieszę. Równocześnie jednak pragnę tu
powtórzyć zwrot, którego często używam, bo odbija on żywą prawdę o
każdej łasce, o każdym darze: jest wam to dane i równocześnie
zadane. W takim duchu trzeba ten dar przyjąć w społeczeństwie
chrześcijańskim i tak go sprawować. Potrzeba tutaj dużo dobrej woli,
wysiłku, wszechstronnej życzliwości ze strony wszystkich:
katechetów, nauczycieli, władz oświatowych, rodziców, przede
wszystkim ze strony najbardziej zainteresowanych, to znaczy
młodzieży i dzieci.
4. Z nauczaniem religii, przede wszystkim religii katolickiej, w
większości krajów europejskich wiąże się ogromny wkład energii i
środków Kościoła i poszczególnych państw. Należy sobie uświadomić,
że z tego względu, jak również dlatego, że obejmuje ono młode
pokolenie — dzieci i młodzież — oraz że jego treść jest wyrazem
odniesienia do religijnego wymiaru ludzkiego życia, musi być ono
uznane za pierwszorzędny wkład w budowanie Europy opartej na
dziedzictwie chrześcijańskiej kultury, które jest dziedzictwem
wspólnym Europy Wschodniej i Zachodniej; była o tym mowa w czasie
niedawnego sympozjum Rady Episkopatów Europy na temat nauczania
religii w szkołach publicznych.
Jednocześnie należy podkreślić, że nie do pogodzenia z prawdą
chrześcijańską jest postawa fanatyzmu czy fundamentalizmu tych
ludzi, którzy w imię ideologii uważającej się za naukową lub
religijną czują się uprawnieni do narzucania innym własnej koncepcji
prawdy i dobra. Metodą Kościoła jest poszanowanie wolności przy
niezmiennym uznawaniu transcendentnej godności osoby ludzkiej (por.
Centesimus annus, 46). Trzeba o tym pamiętać, drodzy bracia i
siostry. Ewangeliczna wrażliwość i czujność ochronią nas przed
emocjami i wzburzeniem, które łatwo mogą prowadzić do ksenofobii czy
jakiejś nietolerancji, sprzecznych z duchem Ewangelii, z duchem
Boga, który jest Stwórcą i miłującym wszystkich ludzi Ojcem.
Szkoła, jak uczy wspomniany już dokument soborowy, ma wykluczać
wszelki monopol, „który sprzeciwia się wrodzonym prawom osoby
ludzkiej, a także postępowi i upowszechnianiu samej kultury,
pokojowemu współżyciu obywateli i pluralizmowi istniejącemu dziś w
bardzo licznych społeczeństwach” (Deklaracja o wychowaniu
chrześcijańskim, 6).
Niechże tedy szkoła, a w niej katechizacja — która ma swoje dobrze
określone i znane wam cele: wprowadzania wiernych do świadomego
uczestnictwa w życiu Bożym i w życiu Kościoła, do dojrzałej wiary,
ukazywania sensu ludzkiego życia, prowadzenia do świętości poprzez
umacnianie w Duchu Świętym więzi z Chrystusem w drodze do Ojca (por.
Og. Instr. Katech., Notificationes, 1973 r.) — niechże ta szkoła
uczy w wolnej Polsce młode pokolenia, a także i starsze, że
„właściwego korzystania z wolności można się nauczyć tylko przez jej
właściwe używanie” (Jan XXIII, Mater et Magistra, 232).
Niech będą uważnie i mądrze szanowane prawa każdego dziecka i
młodego człowieka do kształtowania i wyrażania na terenie szkoły
własnego sumienia zgodnie ze swoją formacją otrzymaną w rodzinie,
światopoglądem oraz osobistymi, uczciwymi poszukiwaniami duchowymi.
Kochana młodzieży, drodzy rodzice, katecheci i katechetki, bardzo
was proszę, byście nie żałowali trudu i pomysłowości, aby lekcje
religii miały swój blask i świeżość, a także ten szczególny urok,
jaki z natury Objawienia Bożego jest im właściwy.
5. Młody człowiek jest wrażliwy na prawdę, sprawiedliwość, piękno,
na inne wartości duchowe. Młody człowiek pragnie odnaleźć siebie
samego, dlatego szuka, czasem burzliwie szuka, prawdziwych wartości
i ceni tych ludzi, którzy ich nauczają i według nich żyją. Któż z
nas nie miał w życiu i nie wspomina z wdzięcznością takiego
człowieka: kapłana, nauczyciela, profesora lub przyjaciela, który
umiał odsłonić nam nowy świat wartości i wzbudzić dla niego trwały
entuzjazm, czy nawet nadać cały kierunek życiu? W naszym świecie, w
świecie wielorakiego postępu i rozwoju, ale i dominującego
materializmu, młodzież szuka oparcia w Kościele, który kształtuje
wiarę i ukazuje horyzonty chrześcijańskiego humanizmu.
Jeszcze raz pozwolę sobie zacytować słowa Soboru z tego samego
dokumentu: „Piękne (...) i wielkiej doniosłości jest powołanie tych
wszystkich, którzy pomagając rodzicom w wypełnieniu ich obowiązku i
zastępując społeczność ludzką, podejmują w szkołach zadania
wychowawcze; powołanie to wymaga szczególnych przymiotów umysłu i
serca, jak najstaranniejszego przygotowania i ciągłej gotowości do
odnowy i dostosowania” (Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim, 5).
Tego wszystkim wam, drodzy bracia i siostry, z całego serca życzę.
Tego życzę polskiej szkole i społeczeństwu: całej Ojczyźnie.
6. Na zakończenie może warto przytoczyć jeszcze świadectwo zapisane
w aktach beatyfikacyjnych wspomnianego tu Michała Kozala, jakie
złożyła o nim Janina Głębocka, bydgoska nauczycielka w tej samej co
on szkole. Oto jej słowa:
„Ten młody ksiądz, cichy, małomówny, nie narzucający się nikomu, w
krótkim czasie pozyskał sobie szacunek i miłość młodzieży i grona
nauczycielskiego. Podczas spowiedzi szkolnych konfesjonał jego był
oblężony, choć zazwyczaj uczennice i uczniowie nie lubią się
spowiadać u swoich księży profesorów. (...) A dla grona
nauczycielskiego, wśród którego nie wszyscy byli katolikami
praktykującymi, ksiądz Kozal był wzorem prawego człowieka i kapłana
katolickiego”.
Niech ta włocławska katedra, która tyle nam mówi o Kościele, o
Polsce, o ludziach żyjących na tej ziemi, katedra, która jest
miejscem nauczania biskupa, a także jego tradycyjnych spotkań z
młodzieżą i nauczycielami, katedra, która dziś przyjmuje nas z całą
gościnnością ziemi kujawskiej, niech będzie dla wszystkich
przypomnieniem i zachętą do wierności poleceniu Chrystusa: „Uczcie
(...) zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z
wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).
Powinienem na tym zakończyć, ale nie mogę. Nie mogę, bo uświadomiłem
sobie — wszedłszy naprzód na dziedziniec, gdzie znajduje się chyba
większa część uczestników tego spotkania, a potem do katedry — co ja
zawdzięczam polskiej szkole. Trudno to wymierzyć, trudno to wyważyć,
bo tak bardzo to nosimy w sobie, że po prostu z tym się utożsamiamy.
To jesteśmy my! Przecież to zostało nam dane, nam zostało
przekazane, zaszczepione. Człowiek jest sobą przez kulturę. Naród
jest sobą przez kulturę. Człowiek jest członkiem swojego narodu,
uczestnicząc w dziedzictwie jego kultury. To jest olbrzymie
dziedzictwo, które zaczyna się od pierwszych słów wypowiadanych
przez dziecko za matką, za rodzicami. I potem cały ten proces
wychowawczy: dom, szkoła, Kościół.
Kiedy patrzę na to miasto, na tę rzekę, przypomina mi się, że data
mojego urodzenia zbiega się z okresem wielkiego zagrożenia dopiero
co odrodzonej Rzeczypospolitej: 1920 rok. I tutaj toczyły się
decydujące walki. Między innymi tutaj. To wszystko zostało dane temu
nowo narodzonemu człowiekowi, który miał przed sobą nieznaną drogę
życia, a do tej drogi życia przygotowała go rodzina, szkoła i
Kościół, tak jak to wykłada Pius XI w swojej klasycznej encyklice na
temat wychowania Divini illius Magistri.
Ja przez taką szkołę przeszedłem. Ogromnie wiele jej zawdzięczam.
Trudno po prostu wymierzyć, jak wiele. Nieraz już o tym mówiłem.
Może najbardziej uświadomiłem to sobie, kiedy znalazłem się w Paryżu
na wielkim światowym zgromadzeniu UNESCO, gdzie byli przedstawiciele
tylu narodów, starych i młodych, europejskich i pozaeuropejskich,
gdzie mogłem i musiałem powiedzieć, musiałem wyznać tę prawdę, że
naród, któremu odbierano jego polityczną niepodległość w sposób
czasem brutalny, gwałtowny, pozostał sobą przez swoją kulturę. I to
dziedzictwo każdy z nas, a ja w sposób szczególny, nosimy w sobie.
To nam przekazują nasze matki i nasi ojcowie, to nam przekazuje
nasza szkoła. To dziedzictwo jest chrześcijańskie, jest więc
równocześnie zakorzenione w Kościele, w tysiącleciu chrześcijaństwa
polskiego. Dlatego pragnę dzisiaj tu, z tego miejsca i przy okazji
tego spotkania, po prostu ucałować jeszcze raz ręce moim rodzicom, a
równocześnie ucałować ręce wszystkim moim nauczycielom,
nauczycielkom i moim katechetom, którzy uczyli mnie w szkole
podstawowej, w gimnazjum, aż do matury, kładąc fundamenta pod
przyszłość człowieka.
Dzisiaj, kiedy ta przyszłość stała się jakąś już szczególną
rzeczywistością, trudno nie patrzeć wstecz w stronę tych fundamentów
i trudno nie poczuwać się do wielkiego długu, długu wdzięczności. I
może to świadectwo jest potrzebne dla was, drodzy Państwo, bracia i
siostry, moi rodacy, którzy na tym nowym etapie dziejów — mało
powiedzieć: zajmujecie się sprawą polskiej szkoły — sprawę tę
reprezentujecie i realizujecie, wszyscy na swój sposób, od
ministerstwa zaczynając, poprzez kuratoria, poprzez dyrektorów i
nauczycieli wszystkich szkół, wszystkich stopni, wszystkich
rodzajów. Może trzeba dać to świadectwo, ażeby jasny był wymiar
sprawy. Taki jest wymiar tej sprawy. Kościół — nie wiem dlaczego —
jest posądzany o to, że chce czego innego. Kościół chce służyć. To
jest jego powołanie. Kościół chce służyć, człowiekowi chce służyć,
społeczeństwu chce służyć. Proszę tych moich dawnych profesorów,
katechetów nieżyjących, ażeby przyjęli, w wymiarze świętych
obcowania, to podziękowanie, które im składam dzisiaj, które im
składa jeden z ich uczniów, które im składa polski papież.
|