PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Przemówienie wygłoszone w szpitalu pediatrycznym
Drogie Dzieci!
1. Bardzo się raduję, że mogę być dzisiaj pomiędzy wami.
Zawsze się raduję, spotykając dzieci. Pan Jezus także znajdował w
tym radość! „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie; nie
przeszkadzajcie im, do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,
14).
Pan Jezus mówił: „Pozwólcie”, „nie przeszkadzajcie”, kiedy
apostołowie ze względu na zmęczenie swego Mistrza utrudniali matkom
dostęp do Niego. A on naprawdę był utrudzony.
Kiedy więc powiedział do apostołów: „Nie przeszkadzajcie” — to przez
to dał poznać, że bliskość dzieci, obcowanie z nimi, rozmowa, jest
dla Niego raczej odpoczynkiem niż trudem. I raczej radością niż
zmęczeniem.
I tak było naprawdę. Pan Jezus miał szczególne powody do radości,
gdy otaczały Go dzieci. Pamiętacie, jak powiedział: „Do takich (...)
należy królestwo Boże”. A kiedy indziej wyraził to samo w inny
jeszcze sposób: „Aniołowie ich w niebie widzą oblicze Ojca mego,
który jest w niebie” (Mt 18, 10).
Oblicze Ojca, którego my tu, na ziemi, nie widzimy, jest radością
królestwa niebieskiego, jest tym ostatecznym szczęściem, do którego
dążymy przez wiarę w całym ziemskim pielgrzymowaniu. Wy także
idziecie tą drogą. Królestwo Boże jest w was przez łaskę chrztu św.
Ono do was należy, jeżeli nie pozwolicie go w sobie zniszczyć przez
grzech. Przez ciężki, śmiertelny grzech. Dzieci takich grzechów nie
popełniają. Dlatego królestwo niebieskie jest w nich. I dlatego też
Pan Jezus znajduje szczególną radość i odpoczynek w obcowaniu z
dziećmi.
A dzieci — ze swej strony — też szukają obcowania z Panem Jezusem.
Zarówno gdy On sam jeszcze jest dzieckiem, jak też i później, gdy
widzą Go konającym na krzyżu za grzechy świata. A potem
zmartwychwstałym.
2. Raduję się więc, że mogę dzisiaj przez chwilę być z wami.
Spotkanie to ma miejsce w szpitalu. Zapewne wolelibyśmy, aby miało
miejsce na przykład na wycieczce albo na placu zabawy. Ale i to
miejsce jest potrzebne. Jest potrzebne starszym i jest też czasem
potrzebne dzieciom. Wiecie dobrze, iż do szpitala przychodzi się po
zdrowie: aby zdrowie odzyskać, aby uwolnić się od różnych chorób.
W Ewangelii słyszymy to wołanie człowieka ślepego: „Rabbuni (to
znaczy: Nauczycielu), żebym przejrzał” (Mk 10, 51). Tak odpowiada ów
chory na pytanie Chrystusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?” (Mt 10,
51). „Żebym przejrzał”. I wy też w podobny sposób mówicie do Pana
Jezusa: „Abym był zdrowy”, abym mógł wrócić do domu, do szkoły, do
zabawy.
Tak samo zresztą prosicie za waszych bliskich: „Boże, daj zdrowie
mamie i tatusiowi... i różnym innym drogim osobom”.
3. Pan Jezus spełnia prośbę niewidomego. Wypowiada przy tym słowa
znamienne: „Twoja wiara cię uzdrowiła” (Mk 10, 52). Niewidomy wie,
że uzdrowił go Chrystus swą Boską mocą. A jednak ten sam Chrystus
mówi: „Twoja wiara cię uzdrowiła”. To znaczy: wiara niejako
pozwoliła objawić się tej Boskiej mocy, którą miał Pan Jezus. Tej
swojej nadprzyrodzonej mocy używał zawsze, aby obudzić wiarę w Boską
wszechmoc i w Boską miłość. Cuda Chrystusa są znakami królestwa
Bożego.
4. Królestwo Boże jest w was przez wiarę. Chociaż zaś wiara „czyni
także cuda” — to jednak ono samo jest jeszcze większym „cudem” niż
wszystkie cudowne uzdrowienia, jakich dokonywał Chrystus i Jego
apostołowie — i jakie jeszcze dzisiaj dokonują się w różnych
miejscach ziemi.
Tak więc, kochane dzieci, bardzo serdecznie razem z wami proszę o
zdrowie dla każdego — zwłaszcza dla tych, co najciężej chorują — ale
bardziej jeszcze proszę o dar wiary. Proszę o ten dar dla każdego z
was teraz i na całe życie.
I proszę o ten dar — wraz z wami — dla waszych bliskich.
Proszę dla wszystkich ludzi. Wy też o to proście. Pan Jezus
szczególnie słucha waszych modlitw.
5. Mam nadzieję, że obecne tutaj osoby dorosłe — inni chorzy,
lekarze, pielęgniarki oraz wszyscy inni pracownicy służby zdrowia —
nie mają mi za złe tego, że podczas naszego spotkania tak wyróżniłem
dzieci. Słowo Boże, jakie głosimy dzieciom, nie jest inne niż to,
jakie jest kierowane do dorosłych. Jest to radosne orędzie, że Bóg
miłuje człowieka i że uzdalnia nas do takiej miłości, która sięga
Jego samego, naszego Stwórcy. Każdemu z nas — choćby liczył już
wiele lat życia — potrzeba dziecięcej ufności, żeby otworzyć się na
ten dar z góry, tak aby miłość Boża stała się światłem i radością
naszego życia.
Myślę w tej chwili o wszystkich ludziach chorych, gdziekolwiek
przebywają. Cierpienie jest tajemnicą szczególnie nieprzeniknioną i
dlatego jakże często trudną do zrozumienia, do przyjęcia przez
człowieka. Człowiek dotknięty chorobą, dotknięty jakimkolwiek
cierpieniem, często pyta siebie samego: dlaczego ja muszę znosić
ból? I prawie natychmiast stawia sobie inne pytanie: po co, jaki
jest sens tego cierpienia, które mnie dotknęło? A gdy nie znajduje
odpowiedzi, często się załamuje, bo cierpienie staje się silniejsze
od niego.
Cierpienie nie jest karą za grzechy ani nie jest odpowiedzią Boga na
zło człowieka. Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej
miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym
świecie istnieje. „Cierpienie zostało związane z miłością — tak
napisałem w liście apostolskim Salvifici doloris — z tą miłością, o
jakiej mówił Chrystus Nikodemowi, z tą miłością, która tworzy dobro,
wyprowadzając je również ze zła, wyprowadzając poprzez cierpienie,
tak jak najwyższe dobro Odkupienia świata zostało wyprowadzone z
Krzyża Chrystusa i stale z niego bierze swój początek (...). W nim
też musimy postawić na nowo pytanie o sens cierpienia i odczytać do
końca odpowiedź na to pytanie” (n. 18). W chorobie czy w
jakimkolwiek cierpieniu trzeba zawierzyć Bożej miłości, jak dziecko,
które zawierza wszystko, co ma najdroższego, tym, którzy je miłują,
zwłaszcza swoim rodzicom. Potrzeba nam więc tej dziecięcej zdolności
zawierzenia siebie Temu, który jest Miłością (por. 1 J 4, 8). Jakże
głębokiej wartości i znaczenia nabierają słowa św. Pawła: „Wszystko
mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13).
6. Człowiek cierpiący i chory potrzebuje także konkretnej pomocy
zawodowej. Potrzebuje obecności przy nim i z nim oraz fachowej
opieki lekarskiej. Dlatego zwracam się do was, moi drodzy bracia i
siostry, którzy pracujecie w tym szpitalu, pełniąc różne funkcje w
zależności od przygotowania i zawodu. Myślę tu o lekarzach,
pielęgniarkach i całym personelu szpitala, a także o wszystkich,
którzy pełnią tę służbę samarytańską w naszej Ojczyźnie.
Wasza praca jest trudna i bardzo odpowiedzialna, bo chodzi przecież
o życie człowieka. Ale jakże jest piękna i jakże ewangeliczna.
Cierpienie w każdym z was, w każdym z nas winno przyzywać miłość i
ludzką solidarność.
Składam wam wyrazy głębokiego uznania za to, że swoją wiedzą i
umiejętnościami służycie chorym dzieciom. Jestem wam wdzięczny za
to, że świadczycie pomoc człowiekowi w cierpieniu. Te same słowa
wdzięczności i uznania kieruję do wszystkich lekarzy, pielęgniarek i
służby zdrowia w Polsce. Wasz trud i wysiłek winno docenić całe
społeczeństwo i otoczyć szacunkiem tych, którzy ofiarnie pełnią tę
służbę.
7. Drodzy uczestnicy cierpień Chrystusowych! W każdą niedzielę i
święto kierowane jest do was słowo w Mszy św. radiowej, szczególnie
do tych, którzy nie mogą iść do swoich kościołów. Wiem, że w tej
Mszy uczestniczy większość ludzi chorych. W ten sposób cierpienie
tysięcy naszych braci i sióstr przebywających w szpitalach,
przytułkach, domach opieki i wszędzie tam, gdzie są chorzy, łączy
się jak gdyby w jedno wielkie uczestnictwo Chrystusowego Krzyża,
Chrystusowej Eucharystii.
Proszę was, abyście przyjęli to słowo, które do was skierowuję,
żebyście przyjęli również błogosławieństwo, które wam ofiarowuję.
Codziennie w sposób szczególny modlę się za wszystkich wezwanych do
tego, by cierpieniami swoimi „dopełniać braki udręk Chrystusa” (por.
Kol 1, 24). A dodam, że czynię to codziennie w tym najbardziej
przejmującym momencie Mszy św., kiedy przybliża się Komunia św.
Wtedy, wydaje mi się, trzeba, żeby wszyscy chorzy byli szczególnie
blisko i żeby Pan Jezus był szczególnie blisko wszystkich chorych i
cierpiących, żeby ich w szczególny sposób ogarnęła ta zbawcza
eucharystyczna Komunia.
Jeszcze pragnę dodać, że tu jest bardzo ładnie. W ogóle cała ta
ziemia jest bardzo piękna. Znam ją od wielu lat, znam ją zwłaszcza
od strony wody. Wczoraj zobaczyłem ją z helikoptera: woda i lasy.
Bardzo piękna ziemia. I tu fragment tego piękna; ale jest jeszcze
inne piękno, tym pięknem jesteście wy, dzieci.
Dziecko jest pięknem ludzkiego bytowania. Pięknem. Pan Jezus to
potwierdził swoim postępowaniem, o czym mówiłem na początku. Piękno
dziecka! Bądźmy wciąż wpatrzeni w piękno dziecka, my, dorośli. Czy
nam Pan Jezus nie powiedział: „Jeśli nie staniecie się jako dzieci,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”? Dzieci są nam potrzebne
jako przewodnicy do Boga, do królestwa niebieskiego. A więc jest tu
piękno tylu dzieci i to jeszcze w dodatku dzieci chorych, które są
szczególnie piękne. Mogłem się o tym przekonać, odwiedzając je.
I jest tu jeszcze trzeci wymiar piękna, wymiar niewidzialny,
mianowicie jest to piękno miłości, miłości samarytańskiej, mówiąc
językiem Ewangelii, tej miłości, która się wyraża w trosce o
chorych, o chore dziecko. To jest piękno doraźne, nieustanne;
wypełnia ono całe życie tych, którzy taką miłość spełniają, którzy
ją świadczą. Ale w tym pięknie jest również wymiar większy, wymiar
ostateczny: przecież to Chrystus powie na końcu: „Byłem chory, a
leczyliście Mnie, odwiedzaliście Mnie; cokolwiek uczyniliście
jednemu z tych najmniejszych — właśnie jakby mówił o szpitalu
dziecięcym — toście Mnie uczynili”.
Pragnę życzyć wam wszystkim, ażeby te trzy wymiary piękna, które
tutaj tak bardzo wpadają w oczy i w serce, były stale waszym
udziałem i natchnieniem, nie tylko dla was, ale także dla różnych
przybyszów z całej Polski i spoza Polski.
Bóg zapłać za to spotkanie. Polskie dzieci z Litwy tak pięknie
śpiewały. Dziękuję wam za śpiew i za waszą obecność z nami. Bóg
zapłać polskim dzieciom z Litwy, Bóg zapłać wszystkim za wszystko.
Przyjmijcie błogosławieństwo.
Po przekazaniu daru dla szpitala Jan Paweł II 1 powiedział:
Muszę jeszcze dodać, że to nie papież jest taki bogaty, tylko są
inni dobrodzieje, którzy dają papieżowi, ażeby on dawał. Więc trzeba
też o tych wszystkich dobrodziejach, którzy się za papieżem chowają
i może nawet nie chcą się pokazać, pamiętać. Jeśli chcą być ukryci,
niech takimi zostaną, to bardzo piękne: „Niech nie wie twoja lewica,
co czyni prawica”. Ale trzeba im szczególnie za to, w wymiarze Bogu
tylko znanym, dziękować.
PRZYPISY
1 Ojciec Święty przekazał ultrasonograf do badania chorób oczu
(red.).
|