PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Częstochowa, 15 sierpnia 1991
Przemówienie do uczestników Kongresu Teologów Europy
Środkowowschodniej
Theo-logia, czyli boho-słowie
1. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców
przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez
Syna” (Hbr 1, 1-2).
Piękny słowiański wyraz boho-słowie jest ścisłym odpowiednikiem
greckiego theo-logia. W świetle przytoczonych słów Listu do
Hebrajczyków, nie wystarczy przetłumaczyć boho-słowie (czyli
theo-logia) jako „słowa o Bogu”, a w dalszej konsekwencji jako
„nauki o Bogu”. Podstawowe i pierwotne jest tu słowo samego Boga:
Bóg przemawiał przez proroków... na koniec przemówił przez Syna.
Prorok — to człowiek, który mówi w imieniu Boga, w oparciu o
autorytet prawdy, jaką jest Bóg sam. Czy Syn mówi tylko w imieniu
Boga, który jest Jego Ojcem? Syn jest Słowem współistotnym Ojcu — i
dlatego Jego słowa mają własny autorytet Bożej prawdy. Zawiera się w
nich pełnia samoobjawienia się Boga: Ten, który mówi o Bogu, jest
„Bogiem Jednorodzonym w łonie Ojca” (por. J 1, 18), mówi zaś to, „co
otrzymał od Ojca” (por. J 8, 28. 40; 15, 15).
Jeżeli teologia (boho-słowie) jest słowem o Bogu, nauką o Bogu — to
jest to równocześnie słowo i nauka zrodzone ze słowa samego Boga.
Nie można nigdy o tym zapominać, wnikając w poszczególne aspekty
„naukowości teologii”. Dla każdej nauki i dla każdego rodzaju
„naukowości” podstawowym pozostaje stosunek do rzeczywistości w
prawdzie. Wszelka ludzka (naukowa) prawdziwość w teologii staje
wobec pierwszeństwa prawdy Bożej. Dlatego św. Tomasz rozumiał
teologię jako wiedzę podporządkowaną wiedzy Bożej (i wiedzy
błogosławionych) w niebie. „Sacra doctrina est scientia, ex
principiis superioris scientiae, quae Dei et beatorum propria est,
derivata” [Nauka święta jest wiedzą, wychodzi bowiem z zasad
poznanych z nadrzędnej wiedzy, jaką jest wiedza Boża i niebian —
red.] (św. Tomasz, Summa theologiae I, q. 1, art. 2).
Jest to prawidłowe rozumienie w wierze tej Rzeczywistości, która
tylko jako ostateczny owoc wiary może osiągnąć swą ostateczną
Oczywistość: czyli pełnię widzenia (visio beatifica).
2. Słowa z Listu do Hebrajczyków ukazują drogę, jaką słowo Boże
przychodzi do człowieka. Jeżeli szczytem i pełnią tej drogi jest sam
Jednorodzony Syn czyli Słowo współistotne Ojcu, to Bóg przemawia w
tym Synu wówczas, gdy przyjął On człowieczeństwo. W ten sposób
również mowa Boża posiada w Nim ludzki charakter. Tym bardziej
odnosi się to do wszystkich proroków, którzy przygotowywali
przyjście Syna oraz tę pełnię samoobjawienia się Boga, jaką Słowo
osiąga w tajemnicy Wcielenia.
Bóg-Człowiek wedle słów ad Hebraeos [do Hebrajczyków — red.] jest
kresem drogi. Równocześnie jednak jest On nowym i ostatecznym
początkiem tej drogi, która nazywa się „teologia”, czyli bohosłowie.
Miejsce proroków, którzy przygotowali przyjęcie Słowa Wcielonego,
przejęli apostołowie, a wraz z nimi Kościół, który zbudowany jest
„na fundamencie apostołów i proroków” (Ef 2, 20). Tak więc dalszy
ciąg drogi teologii, czyli bohosłowia wiąże się z dziejami Kościoła
jako Ludu Bożego, który uczestniczy w troistej misji Słowa
Wcielonego: w misji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej. Tę prawdę
w nowy sposób uwydatnił Sobór Watykański II.
3. Przejście od greckiego wyrażenia theo-logia do słowiańskiego
boho-słowia posiada szczególne znaczenie historyczne. (Nb. wyraz
grecki przyjął się bez żadnych zmian w chrześcijańskim słowniku
łaciny i łacińskiego Kościoła). Szczególne jednak znaczenie
historyczne posiada to przejście ze względu na grecki (bizantyński)
rodowód tych, którzy pierwsi byli zwiastunami słowa Bożego wobec
ludów słowiańskich w ich własnym języku. Chodzi tutaj o dzieło
świętych Braci Sołuńskich (czyli z Pawłowych Tessalonik), którzy na
zaproszenie władcy Państwa Wielkomorawskiego Rościsława przybyli
jako misjonarze do ludów (w większości Słowian) zamieszkujących to
państwo w IX w.
Musimy raz jeszcze zdać sobie sprawę z tej pracy, jaką wykonali
święci Cyryl i Metody. Jako Grecy nauczyli się naprzód języka
Słowian, aby z kolei w tym języku głosić słowo Bożej ewangelii
Słowianom. Po nich uczynili to samo przeliczni misjonarze na różnych
kręgach długości i szerokości geograficznej. Wszyscy naprzód stawali
się uczniami ludów, które mieli nauczać, aby z kolei móc stać się
dla nich nauczycielami słowa Bożego w ich języku. Św. Ireneusz idzie
jeszcze dalej, kiedy pisze, iż samo Słowo Przedwieczne, przyjmując
naturę ludzką, niejako naprzód nauczyło się być człowiekiem, ażeby z
kolei uczyć ludzi, jak mają stawać się synami Bożymi, uczestnicząc
przez łaskę w Bożej naturze (por. Adversus haereses.).
Dzisiaj proces ten nazywa się „inkulturacją” — jednakże pełny wymiar
tego procesu ujmuje właśnie św. Ireneusz.
Jeśli proces ten pozwala się ująć i wyrazić w porządku kultury, to
jednak w istocie swej jest on theologią czyli bohosłowiem — owszem,
jest samym rdzeniem teologii.
4. Dlatego też dobrze się stało, że nasze dzisiejsze spotkanie oraz
cały poprzedzający to spotkanie kongres teologiczny może nawiązywać
do cyrylo-metodiańskiej odnowy, zapoczątkowanej z końcem ubiegłego
stulecia przez Leona XIII, z kolei zaś do tradycji spotkań
welehradzkich, które przygotowały (na stulecie Leonowej encykliki)
ogłoszenie obu Braci Sołuńskich współpatronami Europy wespół ze św.
Benedyktem. Dodałbym, że wszystko to przygotowywało — w nowej
sytuacji polityczno-kulturalnej — ogłoszenie Synodu Biskupów
europejskich właśnie w Welehradzie w Niedzielę Przewodnią 1990 r.
Bóg, który mówił przez proroków, aby na końcu przemówić przez Syna —
Bóg, który mówi nadal przez posługę Kościoła Słowa Wcielonego
zbudowanego na fundamencie apostołów i proroków — wpisuje swoje
transcendentne słowo prawdy w zmieniającą się stale immanecję
ludzkiego bytowania. Wpisuje w historię ludzi i ludów. A w ten
sposób historia ta przyobleka się w kształt historii zbawienia.
Słowo Boże nie wraca próżne (por. Iz 55, 1) do tego, który je
wypowiada, który je posyła, ale stawszy się pracą siewców, którzy
sieją wśród płaczu i cierpień, owocuje radością żeńców (por. Ps 126
[125], 5-6).
Świadectwo, czyli martýrion (martyrium)
5. Teologia jest owocem obcowania w wierze z tajemnicą Bojga, gdy
obcowanie to przybiera postać myślenia metodycznego. Wcześniejsze
jednak od samego metodycznego myślenia teologa jest świadectwo.
Teologia rodzi się ze świadectwa, przede wszystkim z tego
świadectwa, które pochodzi od Syna, od Chrystusa. On jest świadkiem
naocznym tajemnicy Boga, a zarazem „świadkiem wiernym” (por. Ap 1,
5). Chrystus jest świadkiem tajemnicy Boga, będąc równocześnie jej
podmiotem, będąc jej definitywnym objawieniem. Co więcej: będąc sam
tą objawioną tajemnicą.
Z pełni swego świadectwa Chrystus powołuje świadków.
Mówi więc do apostołów: „Będziecie moimi świadkami” (Dz 1, 8),
zapowiadając im przyjście Ducha Prawdy: „On będzie świadczył o Mnie.
Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku” (J 15,
26-27). Obecność przy Chrystusie, uczestniczenie w wydarzeniach Jego
życia, śmierci i zmartwychwstania stanowi ludzką kwalifikację
świadka. Jednakże nie jest ona wystarczająca, gdy chodzi o
świadczenie tajemnicy żywego Boga. Świadectwo apostołów musi być
zakorzenione w świadectwie Ducha Świętego, Ducha Prawdy, bo tylko On
przenika głębokości Boga samego (por. 1 Kor 2, 10). Potwierdziło się
to w dniu Pięćdziesiątnicy — i odtąd trwa w apostolskim
posłannictwie Kościoła. Wszyscy ochrzczeni są wezwani do tego
świadectwa, w szczególności poprzez bierzmowanie jako sakrament
uzdalniający do świadczenia w mocy Ducha Świętego. Dzieje Kościoła
są dziejami świadków Chrystusa, niektórzy wśród nich mieli znaczenie
szczególne dla uobecniania w poszczególnych epokach objawionej w
Chrystusie tajemnicy Boga żywego.
6. Kongres Teologów z krajów centralnej i wschodniej Europy, który
odbył się w Lublinie, stanowił nade wszystko rejestrację świadectw.
Były to świadectwa o życiu Kościoła w warunkach ucisku, który wedle
ideowych założeń filozofii marksistowskiej zwalczał religię jako
podstawową formę alienacji człowieka i dążył do jej wykorzenienia.
Zwalczano religię i Kościół (Kościoły), by wyzwolić człowieka. Była
to ateizacja programowa, a równocześnie „administracyjna” (jak ją
określił kardynał Stefan Wyszyński). W warunkach takiego
ograniczania i łamania wolności religijnej jako podstawowego prawa
człowieka dla ludzi żyjących pośród odnośnych społeczeństw możliwa
była albo postawa odstępstwa (apostazji), albo konformizmu. W tychże
warunkach możliwa się stała jednak również postawa świadomego wyboru
Chrystusowej prawdy, która miała charakter szczególnego świadectwa.
Wiadomo, że grecki odpowiednik świadectwa — wyraz martýrion
(martyriá — po łacinie martyrium) wskazuje także na prześladowanie
za prawdę aż do oddania życia. Takim było przede wszystkim
świadectwo-martyrium samego Chrystusa. Właśnie w tym oddaniu życia,
w ofierze złożonej na krzyżu, zawiera się pełnia objawienia się
Boga, który jest Miłością (pełnia samoobjawienia się Boga). Ludzkie
martyrium, świadectwo dawane Chrystusowi za cenę prześladowań, a
nawet śmierci posiada podstawowe znaczenie dla życia Kościoła. W
sposób szczególny uobecnia ono Bożą tajemnicę, którą Kościół żyje i
ożywia świat. Sprawdziło się to również na tym szczególnym obszarze
martyrium, jakie przeszło przez kontynent europejski w ostatnich
dziesięcioleciach. Równolegle z martyrium „wschodnim” realizowało
się także „zachodnie”, związane z hitlerowskim rasizmem, które
trwało krócej, ale było nie mniej okrutne.
Kongres Teologów, który skupił się na rejestracji świadectw, spełnia
również z punktu widzenia teologicznego funkcję podstawową.
Świadectwo jest poznaniem szczególnym, jest obcowaniem z tajemnicą w
znaczeniu całościowym i egzystencjalnym. Nie zapominajmy, że pośród
zapisów źródłowych chrześcijaństwa znajduje się martyrologium, które
w ciągu dziejów Kościoła stale jest uzupełniane w różnych zakresach
geograficznych. Nasze stulecie potrzebuje nowego martyrologium może
przede wszystkim dla naszego kontynentu. W martyrologium tym znajdą
się (obok innych ludzi, którzy dawali życie za wyznawaną prawdę)
liczni chrześcijanie, związani z Tradycją Wschodu i Zachodu. Chociaż
martyrologium w swej zewnętrznej postaci jest elementarnym zapisem
osób i wydarzeń, to jednak jego dogłębna zawartość odsłania same
korzenie wszelkiej teologii.
Martyrologium mówi o faktach doświadczenia chrześcijańskiego, które
są szczególnie pełne, intensywne, szczególnie nasycone obcowaniem z
Bożą tajemnicą — i samej tejże tajemnicy obecnością.
Chrystus, zapowiadając swym uczniom prześladowania, jakie czekają na
nich z powodu Jego imienia, dodawał: „Miejcie odwagę: Jam zwyciężył
świat” (J 16, 33), a ewangelista Jan pisał o zwycięstwie, jakim jest
„wiara nasza” (por. 1 J 5,4). Zwycięstwo to tkwi przede wszystkim w
samym doświadczeniu świadectwa (martyrium). Jest ono doświadczeniem
działania Boga w człowieku, mocy Ducha Świętego, która „jest mu
dana” (por. Dz 1, 8). Jakoś jednakże refleks tego zwycięstwa
przebija się na zewnątrz i pozostaje w dziejach Kościoła i w życiu
społeczeństw.
Teologia a antropologia
7. Świadectwo (martyrium) stanowi szczególne locus theologicus nie
tylko ze względu na tajemnicę Bożą, jaka się w nim wyraża i
uobecnia, ale także ze względu na prawdę o człowieku, która przez
świadectwo nabiera szczególnej wyrazistości. W tym świetle łatwiej
zrozumieć słowa Vaticanum II, które mówią o objawieniu człowieka
samemu człowiekowi przez Chrystusa (por. Gaudium et spes, 22). Jeśli
objawienie to dotyczy powołania człowieka — powołania ostatecznego i
nadprzyrodzonego — to równocześnie jednak dotyczy ono samego
powołanego — czyli człowieka. Znajdujemy tu więc odpowiedź na
pytanie: kim jest człowiek? Co stanowi o jego człowieczeństwie, co
przesądza o godności osoby, która jest mu właściwa na podobieństwo
Boga samego?
Chrystus odpowiada na pytanie Piłata, czy jest królem, stwierdzając:
„Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać
świadectwo prawdzie” (J 18,37). Odpowiedź ta jest ważna ze względu
na człowieczeństwo Chrystusa, a także ze względu na człowieczeństwo
każdego człowieka, a zwłaszcza gdy uwzględnimy dalszy jej ciąg:
„Każdy, który jest z prawdy, słucha głosu mego”. Człowiek jest
powołany do tego, aby „był z prawdy” — aby „żył w prawdzie”. Ten
podstawowy status człowieczeństwa wyraża się w dawaniu świadectwa
prawdzie. Również i pod tym względem Chrystus objawia człowiekowi
człowieka: daje mu poznać, co to znaczy być człowiekiem. Daje mu
poznać, przez co człowiek zasługuje na imię i godność człowieka.
Status świadka (tego, który daje świadectwo prawdzie) jest
podstawowym statusem człowieka. Jest to stwierdzenie zasadniczej
wagi nie tylko w wymiarze chrześcijaństwa jako wiary, ale także
chrześcijaństwa jako kultury, jako humanizmu.
Stwierdzenie to wypada zespolić z drugim, które odnosi się do
wolności. Chrystus mówi do swych słuchaczy, a także do swych
adwersarzy: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32).
Człowiek daje świadectwo prawdzie poznanej. W wyniku poznania staje
się świadkiem prawdy. Równocześnie człowiek — właśnie w związku z
właściwą sobie potencjalnością poznawczą — jest wolny. Wolność woli
zakłada zdolność poznania prawdy o dobru. Bez poznania prawdy o
dobru człowiek byłby zdany na wieloraki przymus psychologiczny, na
życie instynktami. Nie byłby wolny, tak jak nie są wolne niższe od
niego istoty animalne, i nie byłby zdolny do wolności. Mógłby nawet
nie wiedzieć o tym, że nie jest wolny, biorąc swe takie czy inne
zniewolenie za wolność. Prawdziwa wolność jest ściśle i organicznie
związana z prawdą: prawda stanowi korzeń wolności. Tylko poprzez
odniesienie do prawdy człowiek może stanowić o sobie, może też
wybierać pomiędzy poznawanymi dobrami (wartościami), może wreszcie
wybierać pomiędzy dobrem a złem, co stanowi sam rdzeń ludzkiego
etosu.
Słowa Chrystusa: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”, uczyni was
wolnymi, trafiają w sam newralgiczny moment ludzkiej wolności:
człowiek jest wolny dlatego, że posiada zdolność poznania prawdy —
równocześnie zaś człowiek staje się wolny o tyle, o ile kieruje się
prawdą w swych decyzjach, wyborach i całym działaniu: o ile kieruje
się prawdą o dobru. Przybliżamy się tutaj do tego „najtajniejszego
sanktuarium” człowieka, którym jest sumienie, jak wyraża się
Vaticanum II (por. Gaudium et spes, 16). Ponieważ nie ma wolności
bez prawdy, stąd „status świadka” (tego, który daje świadectwo
prawdzie) jest równocześnie immanentny i konstytutywny dla całej
ludzkiej moralności. Można by też powiedzieć: dla całej ludzkiej
praxis (działalności) w aspekcie etosu. Jest to aspekt istotowy dla
człowieka — w nim rozgrywa się właściwy dramat jego człowieczeństwa.
Pod tym względem również (a może nawet przede wszystkim) Chrystus
objawił człowiekowi człowieka (por. Gaudium et spes, 22).
8. Wracając na obszar współczesnego martyrium w ramach dziejów
Europy, można powiedzieć, że na tym obszarze ukształtowała się
szczególna postać teologii wyzwolenia. Wypada to stwierdzić nie
tylko ze względu na walkę o najbardziej podstawowe prawa człowieka
(wolność religii — wolność sumienia i inne), jaka tutaj się
rozegrała — i to przy użyciu środków radykalnie „ubogich” w zwarciu
z przemocą totalitarnego państwa. Wypada to stwierdzić również z
uwagi na ewangeliczny autentyzm samego wyzwolenia, o jakie w tej
walce chodziło. Świadectwo o tym mogą dać przede wszystkim ci,
którzy za cenę wielkich ofiar i poświęceń doświadczyli owej
„wolności, do jakiej wyzwolił nas Chrystus” (por. Ga 5, 1).
„Wymiana darów”
9. Synod Biskupów europejskich, który ma się odbyć przy końcu
bieżącego roku, został zaproszony do tego, aby (zgodnie ze słowami
Lumen gentium) podjąć tę szczególną „wymianę darów” pomiędzy
Kościołami i wspólnotami (por. n. 13), która posiada zasadnicze
znaczenie dla komunijnej jedności Kościoła i chrześcijańskiego
universum.
Kongres Teologów, który dziś kończy swe prace na Jasnej Górze (w
bezpośrednim sąsiedztwie Światowego Dnia Młodzieży), oddał w tej
dziedzinie, uważam, doniosłą usługę właśnie Synodowi, a także
Kościołowi na naszym kontynencie.
Wszystkim, którzy w tym pionierskim dziele współpracowali, pragnę z
całego serca podziękować. A jeśli mogę, to dołączam również prośbę o
dalszy ciąg takiej doniosłej pracy.
„Nos cum Prole Pia benedicat Virgo Maria” [Niech nas błogosławi
Dziewica Maryja ze swym Świętym Synem — red.].
|