PRZEMÓWIENIA
JANA PAWŁA II
Kraków, 13 sierpnia 1991
Przemówienie wygłoszone z okazji poświęcenia nowej siedziby
Papieskiej Akademii Teologicznej
Proszę Państwa, boję się, żebym mówiąc wiele — a wiele miałbym do
powiedzenia o tym miejscu, bo szmat mojego życia wiąże się właśnie z
tym dziedzińcem, z tym gankiem, z tą kaplicą, z tą jadalnią — a
zatem boję się, żebym mówiąc wiele, nie powiedział za mało. Powiem
więc jak najmniej. Mówię: Bóg zapłać! Bóg zapłać za to, że
przyszliście tutaj na ten dziedziniec, który w pierwszej chwili być
może nie pozwala uświadomić sobie, jaką rzeczywistość reprezentuje,
jaką wielkość historyczną w sobie niesie. Cieszę się, że w starym
domu Długosza znalazła siedzibę odnowiona Akademia teologii
katolickiej w Krakowie.
Bardzo dziękuję wszystkim tutaj obecnym, wszystkim naszym gościom
reprezentującym krakowski świat akademicki, a przede wszystkim
reprezentantom wszystkich wydziałów Akademii. Mam tylko jedno
zmartwienie, które mi towarzyszy od chwili, gdy stanąłem na tym
ganku: jak ja podam rękę wszystkim stojącym na dziedzińcu. Ale mam
nadzieję, żę magnificencja ksiądz rektor znajdzie na to sposób.
Jest to dla mnie dzień szczególny. Dzień, na który czekałem: żebym
kiedyś mógł wrócić do Krakowa jako pielgrzym. Po prostu jako
pielgrzym wracający do miejsc, z których wyszedłem. Jest to dla mnie
dzień szczególny na każdym z jego etapów: w katedrze wawelskiej i tu
jeszcze raz. Nie bez znaczenia jest okoliczność, że przez Kraków
udaję się na Jasną Górę, a z Jasnej Góry przez Kraków jadę na Węgry.
Właśnie te miejsca mówią o najmocniejszych więzach, jakie łączyły
nas z naszymi pobratymcami z południa, których języka chyba jeszcze
bardziej my nie rozumieliśmy niż oni naszego. Niemniej czuję całą
wymowę tego powiązania — przypuszczam, że nikt nie czuje tego w ten
sposób, jak my, powiedziałbym, może w szczególny sposób, jak ja —
powiązania pomiędzy Wawelem, błogosławioną królową Jadwigą, jej
krzyżem, grobowcami królewskimi, Batorym, tym dziedzińcem i tą
Akademią. Akademią, którą w ostatecznej postaci ona fundowała
jeszcze przed swoją przedwczesną śmiercią. A wiemy, że przyszła do
nas z Węgier. Udając się na Węgry, pragnę w jakiś sposób spłacić
wszystkie te długi. Chociaż nie wiem, czy moi bracia i siostry na
Węgrzech o tym wiedzą, ale ja tam jadę spłacać także wielkie długi
ojczyste.
To chciałem tu dopowiedzieć, bo wydaje mi się, że to jest miejsce
najwłaściwsze. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za to, że w tym
momencie zechcieli tutaj być ze mną. I dziękuję za zaproszenie do
Krakowa w charakterze pielgrzyma, za to, że mogłem ucałować te
wszystkie miejsca w katedrze, które mi są drogie, które tworzą moje
życie, z których wyrastam i z których nigdy nie potrafię wyrosnąć:
tak są wielkie. Bóg zapłać!
|